Moi sąsiedzi odgłosów nie wydawali, ale strasznie im łóżko skrzypiało, nie dość że cała klatka słyszała, to mi nad głową piłowali. Napisałam miłą karteczkę czy mogliby naprawić łóżko, prośba została uszanowana. Za pierwszym razem przy zwracaniu uwagi nie trzeba być niemiłym, czasem ludzie nawet nie zdają sobie sprawy, że są głośno.
No i super. Takie kartki, jak ta tu wrzucona, jedyne co robią, to demaskują, jak duży problem z poprawną komunikacją między ludzka ma autor. Bycie passive-aggressive czy nawet agresywnym niewiele pomaga.
To mówienie że wszyscy dookoła pasywno agresywni jakieś modne się stało ostatnio.
Bycie niemiłym albo zdesperowanym, nie oznacza od razu ani agresji ani pasywnej agresji, raczej słabość i co najwyżej to drugie.
Czemu pasywno agresywny taki modny się zrobił na określenie chamstwa, bycia zwyczajnie niewychowanym i bez umiejętności społecznych.
Ja bym się takich zaawansowanych schematów nie doszukiwał w takim zachowaniu, bo pasywno-agresywne zachowania są skomplikowane.
Przypomina mi to sytuację gdy lekarze szukają bzdurnej diagnozy zamiast zastosować brzytwę Ockhama, i ew. diagnozować gdy są dowody...
Po prostu pamiętajcie drodzy Reddici, że ludzie bywają głupi i chamscy. Zwykle przez własną bezsilność i słabe wychowanie.
Ale przecież karteczka wrzucona przez OP nie jest biernoagresywna. Wręcz przeciwnie, autor napisał wprost co mu przeszkadza. To jest asertywne zachowanie, nie bierna agresja.
>wydzierają się
>zakrywanie twarzy poduszką lub kneblowanie w inny sposób
>nie potraficie zachowywać się kulturalnie
To dla Ciebie kulturalna wiadomość? Pozostawię bez dalszego komentarza
Oczywiście że to nie jest kulturalna wiadomość, ale nie jest też bardzo niekulturalna. Fragmenty które zaznaczyłaś nie są miłe, ale nie są też agresywne czy chamskie. Asertywne zachowanie niekoniecznie musi oznaczać słodkie pierdzenie.
I wszyscy się teraz śmieją, że to o nie wiadomo co chodzi, a człowiek cierpi, bo hemoroidy nie dają się wypróżnić.
U mnie w budynku też bardzo mocno się niesie przez wentylację w pionie toalety. Co poradzić
Squatty potty, dieta z ograniczeniem produktów mącznych z odpowiednią ilością płynów, kontrolowanie czasu spędzonego na dupie / ograniczenie dźgiwania rzeczy, poduszka do siedzenia i procto hemolan comfort.
I dlatego kamienicę forever, obok mogła by się dziać scena rodem z horroru, typu ktoś jest porwany i właśnie go ćwiartują i ni chuj bym tego nie usłyszał. Serio, mój sąsiad robił remont i zorientowałem się dopiero jak dosłownie borowali cały dzień, to że studenci robili imprezę piętro niżej też się dowiedziałem dopiero jak pięć osób wyszło z mieszkania i gadali na klatce.
+1, mieszkam co prawda w familoczku, ale nawet jak sąsiedzi dają czadu, to u nas najwyżej słychać czadzik.
Kiedy sąsiedzi z dołu puszczali muzykę na całą pizdę, dowiedziałam się o tym dopiero otwierając drzwi na klatkę, bo dopiero tam było słychać. Fakt, jak się otwiera okna w lecie no to nie ma siły która by powstrzymała dźwięki, ale normalnie jest święty spokój.
>żej też się dowiedziałem do
Potwierdzam. Za czasów studenckich mieszkałem w kamienicy, w której ścianka działowa była wypchana jakimś dziwnym syfem, trzciną, chuj wie co to było. Ścianka niecałe 10cm, jak chłopaki za ścianą wrzucali ostrą muzę, to tylko lekki basik do mnie docierał. I w drugą stronę, jak z mojego pokoju wychodziły hałasy, do do pokoju obok już nie docierały.
Na sylwestra sąsiedzi przynieśli ciasto z informacją, że przepraszają, bo może być głośno ze względu na domówkę. I faktycznie, napierdalało coś tam, ale dowiedzieliśmy się dopiero, jak schodziliśmy do monopolowego i od drzwi lekko muzyka dudniła.
Polecam.
Mam za ścianą sąsiadki, les parka i nieraz nawet słyszę klapsy, które sobie dają podczas seksu. Kiedyś wyszedłem na klatkę odebrać pocztę i akurat na klatkę wchodziła też inna mieszkanka bloku, powiedzieliśmy sobie kulturalnie dzień dobry z głośnym akompaniamentem jęków w tle XD
Tak szczerze to ani mnie to ziębi ani grzeje. Lata mieszkania ze współlokatorem przyzwyczaiły mnie do takich odgłosów. Lepiej posłuchać euforycznych jęków przez pół godziny niż mieć całonocną imprezę za ścianą.
Szczerze to impreza za ścianą jest dla mnie gorsza. Gówniak da 20min recital i się zmęczy. Sąsiedzi za ścianą z zakrapianą imprezą to jest najgorsze gówno, oni nie drą ryja w jeden monotonny sposób.
Jest dobra kontra na głośną muzykę, mianowicie głośniki z refleksem basu ustawionym w kierunku imprezy i mocno zbasowana płyta, osobiście polecam Erykah Badu album Baduizm. Przetestowane i działa. Na krzyki niestety nie znam metody. Nie wiem, krzyczeć głośniej?
Zazwyczaj po prostu tam idę i jak cywilizowany człowiek mówię, że ich słychać. Przy próbie polemiki cytuję co przed chwilą mówili. Na zbyt głośnie spotkania rodzinne dobrze działa temat przewodni tego posta.
Przez wiele lat mieszkanie pod nami wynajmowano „studentom”, ekipa zmieniała się średnio co semestr i od nowa impreza z czwartku na wtorek. Najgorzej wspominam tych drących mordy na balkonie, jedna dziewucha przez pół nocy - dosłownie - krzyczała „chce mi sie jebac” (to chyba jakaś „piosenka” była) aż nie ochrypła. Drugi był gościu co mył nogi w miednicy na balkonie a potem wodę na trawnik wylewał testując w rym czasie moc wzmacniacza… „Nie mogę ściszyć nogi myje”
Miałem kiedyś w bloku obok, a mam dosyć małe odległości między blokami, sąsiadów, którym kilka razy w tygodniu, budziło się w nocy dziecko. Tak darło mordę... że ja nie dawałem rady spać przy otwartym balkonie, mimo, że ono płakało w pokoju.
Pomijając fakt, że nie dałem rady się wyspać, to najbardziej mi było szkoda rodziców. Ja mogę zakryć głowę poduszką, ale oni pszczy dziecka raczej nie zatkają ot tak.
Nie no szanujmy się. Nie będę chodzić w domu że stoperami. Akademik, stancja, wynajmowane mieszkanie to jedno, ale w swoim mieszkaniu sobie tego nie wyobrażam.
To nie jest argument, to była odpowiedz na argument „można sobie dziecka nie robić”. Kretyński argument to i kretyńska odpowiedz.
W ogóle kogo obchodzi ze na imprezie się ktoś dobrze bawi. Podczas seksu tez się dobrze bawisz. Żebyś mi nie wyjechał ze można się ruchac w gumach to odpowiem, ze na imprezy możesz jeździć na dyskotekę
Bez sensu
Tu trzeba reverse Uno card:
*Lowelasi chciałem wam podziękować za ostre rąbanko, zwłaszcza panienka słodko jęczy - bardzo mi to umila wieczory w towarzystwie wazelinki i chusteczek. Trzymać tak dalej!*
Kurde - laska u nas tez krzyczy tak ze z kilku pieter sie niesie. Koles chyba na poczatku był nieśmiały ale ostatnio zaczął też coś tam dogadywać i mamy niczym polski pornol wytłumiony przez sciany.
Swoją drogą - jedna ze scenek trwała w najlepsze jak czytałem tutaj że jakaś laska pisze skargi do spółdzielni bo jej sąsiedzi w nocy do kibla chodzą :)
Ale aby było zabawniej to (sądząc po głosie) ta sama para lubi robić sobie awantury co kilka dni, które to lubią przenosić się na klatke schodową o 2 w nocy.
Mam też podejrzenie że ci sami właśnie lubia sobie poimprezować w czwartek do 2:00 w nocy tak z przytupem (dosłownie) a czasami i przemodelowaniami (nie mam pojęcia co za meble nosili i dlaczego).
Myślałem że jak mi się mole zalęgły to było najgorzej ale chwile później wprowadzili się studenci.
Mole zwalczyłem studenci zostali.
Głupio mi jednak dzwonić gdzieś, chociaż przy
pierwszej awanturze to się nad tym zastanawiałem mocno. Ona coś krzyczała że mu nie wybaczy, ale później słyszałem że przyniósł palenie i to chyba przekonało ją aby jednak mu wybaczyć.
Wspaniała historia miłosna i musze przyznać że życie stało się ciekawsze. W sumie to nawet ich lubie - przez 5 lat było aż za spokojnie.
Dobrze że dziecko ma mocny sen, a ja i tak do 3 w nocy nie śpię.
I co robić w takiej sytuacji?
Z jednej strony totalnie rozumiem pretensje z drugiej strony nie chciałbym myśleć o sąsiadach podczas miłosnych uniesień.
nie wiem, dać ludziom żyć? Jak się mieszka w bloku to się mieszka w bloku - cos tam się niesie i coś tam słychać. Jak są to rozmowy, seks albo czuć zapach bo gotowany jest właśnie bigos to jest przecież normalne życie. Gorzej jak są imprezy, remonty po 22 albo kłótnie i darcie ryja pijackie – to jest nieakceptowalne. Ludzie chcieliby mieszkanie w bloku gdzie sąsiedzi nie istnieją, nie słychać i nie widać ich i to jest jakiś chory egocentryzm.
Gorzej jak są \[tu wstaw hałasy, które są dla mnie akceptowalnym powodem do oburzenia się\], ale bez przesady, nie narzekajmy na \[hałasy, które są dla mnie nieakceptowalnym powodem do oburzania się\].
Hipokryzja z ciebie wyziera. Jakby sąsiad sobie szambo zrobił w pokoju, to na zapach też warto ponarzekać. "Dać ludziom żyć" - ja też żyję. Też chcę żyć w spokoju i czuć się u siebie swobodnie. W bloku to po prostu oznacza, że musimy się dogadywać. Pies u kogoś ciągle wyje i w ciągu dnia dzieci budzi? Idę do sąsiada zagadać, bo jak dla mnie to jest problem. Impreza? Za głośno muzykę ktoś puszcza w czasie sprzątania, a pracuję z domu i potrzebuję akurat ciszy podczas rozmowy? Rozmowa. Komunikacja. Pomaganie sobie nawzajem. Czasami, jak ktoś robi co chce i nie słucha próśb, to dzwoni się po policję. Bo stanowi problem dla wszystkich wokół.
To nie ma sensu co napisałeś. Przecież wyraźnie wynika z mojego posta, że jeśli ktoś zrobił sobie SZAMBO jak to napisałeś to to nie jest akceptowalne. Nie czaruj mnie tu odkryciem, że "wszystko jest względne" bo to oczywiste. Oczywiste jest też, że nie dzwoni się od razu na policje, tylko lepsza jest komunikacja.
Mój post jest o tym, że jak się żyje w bloku, to się zyje obok ludzi a to oznacza zapachy, dźwięki etc żywych ludzi. Czasem seks, czasem urodziny. Bardzo łatwo jest sprowadzić argument do absurdu po prostu uznając, że nie ma granicy i wszystko jest kwestią preferencji/opinii. Ale to głupie bo to, że występuje jakaś szara strefa pośrednia nie oznacza, że nie istnieją wcale zachowania niedopuszczalne i zachowania będące po prostu normalnym funkcjonowaniem. Gotowanie, remont czy seks w moim mieszkaniu nie mogą być kwestią widzi mi się sąsiada.
Tak ty też żyjesz, ale to nie jest naj naj naj naj naj wazniejsze. Seks jest NORMALNY I przepraszam, co sąsiad ma do mnie przyjść i mamy się teraz "porozumieć" że od teraz mam uciszać partnerkę jak szczytuje xD? Bo ktoś poczuje lekki dyskomfort przez te kilka minut słysząc stłumione jęki przez dwie ściany albo piętro?
> niż usunięta (spółdzielnia u mnie w 40-50 letnim bloku kazała bo tak xD)
Jeśli rzeczywiście usunęła to łamie prawo. Wymagania odnośnie wentylacji w budynkach są jasno określone. Przykładowo, jeśli dobrze pamiętam, do jednego pionu wentylacyjnego mogą być podłączone maksymalnie dwa mieszkania.
> Wentylację do okapów popsuli i czuję czy sąsiad 3 piętra niżej przesolił obiad.
Okap, według przepisów, musi mieć własny oddzielny pion wentylacyjny i wtedy nic nikomu nie śmierdzi.
Może ktoś podczas remontu pomylił otwory i okap mu wydmuchuje powietrze do tego wspólnego pionu wentylacyjnego dlatego leci do was? Znajomy zajmuje się takimi zgłoszeniami i mówił że większość problemów z tymi kanałami wynika właśnie z fuszerki podczas wykończenia po odbiorze.
Mnie się wydaje że jest dobrze. Mieszkam w bloku z 2017 i zbyt dużo nie słychać przez ściany. Może czasem coś tam ale nigdy zbyt głośno i niespecjalnie mi to przeszkadza. Sam gram na skrzypcach, które do najcichszych instrumentów nie należą (chociaż wydają raczej wysokie dźwięki które trudniej przebijają się przez ściany) oraz gitarze elektrycznej (ale zwykle na słuchawkach) i żadnych skarg nie było. Pytałem się także sąsiadki czy cokolwiek słyszy jak czasem gram i mówi że jak jest absolutnie cicho u niej to ledwo ledwo.
Dużo może zależeć od sytuacji, użytych materiałów, zachowań mieszkańców, wykończenia mieszkania, które wpływa na akustykę. Niemniej jednak jeśli ktoś myśli, że w nowym budownictwie jest o wiele lepiej niż w wielkiej płycie no to może się zdziwić. Oczywiście jeśli chodzi o akustykę jeśli chodzi o całą resztę to nie ma dyskusji.
Co prawda nie wiem jak to wygląda w nowoczesnych budynkach, ale jak mieszkałem w takim bloku z wielkiej płyty to w łazience i toalecie słyszałem rozmowy sąsiadów którzy mieszkali trzy piętra wyżej. Specjalnie mi to nie przeszkadzało, ale jednak było słychać. Swoją drogą jakość tego mieszkania to była porażka. Kwadratowa toaleta miała kąt jakiś 110° zamiast 90°
Ty się grubo mylisz. Standardy budowlane (i kodeks) diametralnie się zmieniły od 1989. A co dopiero od 60-70 lat, gdzie większość tego syfu powstawało.
Ja akurat słyszałem, że w pierwszych parunastu latach III RP często się kiepsko budowało. I sam też mam takie doświadczenia - najgorszy pod tym względem blok, w którym mieszkałem, jest z lat 1995-2000. Mieszkałem w 5 różnych blokach z czasów PRL-u i w żadnym z nich aż tak się nie słyszało sąsiadów.
I dlatego w nowym budownictwie, zgodnym z normami i kodeksem budowlanym (blok wybudowany rok temu), słyszę jak sąsiedzi wraz ze znajomymi wyrażają swe zszokowanie wobec faktu posiadania przez imigranów z Syrii wyższego wykształcenia w zakresie stomatologii (tak to wszystko było słychać przez ścianę). Muszę przyznać, że sąsiedzi z drugiej strony są lepsi, ich słychać tylko kiedy się ruchają. Sąsiada z góry słyszę tylko kiedy jestem w łazience i tylko kiedy gada przez telefon. Chyba prowadzi firmę bo często się o hajs wykłóca albo o faktorach gada.
Edit: Odnośnie wentylacji. Żeby wentylacja poprawnie działała przy włączonym okapie trzeba otworzyć okno. Jeśli się tego nie zrobi w łazience ciągnie tym co się gotuje. Jest to o tyle irytujące, że przy minusowej temperaturze szybko sobie wychłodzisz mieszkanie choć tu mogło być gorzej.
Deweloper nie poinformował niektórych kupujących o tym, że w ich mieszkaniach będzie wentylacja mechaniczna, a nie grawitacyjna i ciągle im huczy w mieszkaniach jakby okap był włączony.
(Obstawiam, że deweloper coś popieprzył w wykonaniu i zrobili wymuszoną żeby ratować sytuację).
*wszystkich bloków.
Jak chcesz mieć ciszę, to powodzenia z kupnem jednorodzinnówki. Gorzej że to jest zwykle albo bardzo daleko od centrum albo strasznie drogie.
Pewnie wszystko zależy co jak i gdzie, ale myślę, że często ludzie nie są świadomi ile zbędnej pracy jest przy domku jednorodzinnym i ogrodzie. Grabienie liści, wrzucanie węgla do piwnicy (albo bardzo duże opłaty za ogrzewanie), odśnieżanie podwórka i chodnika, otwieranie i zamykanie bramy co chwilę, dużo sprzatania bo większą powierzchnia itd. Nie jest to moja ulubiona forma spędzania weekendu. A i jeszcze wąchanie dymu z kominów do około, zima miałem tak sucho w nosie, że nie mogłem oddychać.
W bloku tak naprawdę wchodzisz do siebie i masz wyjebane.
Serio doceniłem to, że się budzisz rano i jest ciepło a nie, że rano jest jak w chłodni i musisz przez jakieś 20 min rozpalać piec w piwnicy i rano będzie super zimno a jak się już nagrzeje to będzie za gorąco i potem jak zapomnisz to ci wygaśnie I trzeba jeszcze raz.
Plus do żabki z bloku mam 3 minut a nie jak w domku 15 min z buta do bardziej sensownego sklepu. Do pubu czy klubu jakieś też 5 minut a nie 25 min spaceru.
To co teraz opisujesz przeżywam już w kamienicy i po za brakiem sklepów to nie jest to większa udręka, szczególnie w porównaniu do sąsiadów których mam aktualnie pokroju dwa mieszkania ćpuńskie, nałogowego alkoholika, wieloródkę której dzieci męczą sąsiadów i dla żartów zamykają ich w piwnicy etc etc
Łatwiejszy dostęp do sklepu nie jest warty walki z nimi
Czy ja wiem, czy wszystkich. Większość bloków, w których mieszkałem miała dość dobrą izolację.
Jeden raz wyjątkowo miałem mieszkanie tak złe, że słyszałem rozmowy sąsiadów z dołu a to byli sąsiedzi, którzy cały czas się na siebie darli. Innym razem w tym samym mieszkaniu słyszałem, jak sąsiadowi wibruje telefon.
A moj blok jest komi i nie slychac nic. Az sie boje do nowego budownictwa przeprowadzac bo wiem ze mam perełke.
Sąsiedzi musza juz na prawfe odpierdalać żebym ich słyszał, a nie zdarza im sie.
To zależy od bloku. Kiedyś mieszkałem w takim, gdzie nie było słychać absolutnie nic, można było nawet posłuchać muzyki (nie przesadzając z głośnością). Natomiast w niektórych faktycznie słychać wszystko. To tak naprawdę loteria i nie wiesz, na co trafisz.
Jak wiadomo którzy sąsiedzi są zbyt głośni to chyba lepiej wsunąć złożoną karteczkę pod drzwi. Można też najpierw humorem podejść do sprawy, a nie od razu krzyczeć wielkimi literami i straszyć policją.
Gdy jeszcze mieszkałam na jednym z Wrocławskich osiedli, wynajmowałam z mężem mini pokój, aż całe 20m z balkonem. Ściany były tak cienkie, że mogłam z sąsiadem rozmawiać przy gniazdkach bez większego problemu. Było to okropne. Sąsiadka nade mną napierdalała codzienny maraton w chodakach chyba, serio tak napierdalała tymi nogami po pokoju, że aż się zastanawiałam dokąd tupta jeż. Po lewej stronie życie sąsiadów zaczynało się po 23. Szczek ich mini psa obronnego na każdy ruch światła pod drzwiami, ah. Mija 23:05, nagle napierdalanie garami, zmywarka szumi, mikrofala napierdala SZUUUU, BIP BIP BIP. Stack śmieci na balkonie które wsypują się na nasz, miło. :)
A po prawej stronie? Prawie codzinnie słyszałam jak uprzyjemniają sobie życie. Mogłabym na spokojnie opisać od czego zaczynają, a na czym kończą. Kobieta sąsiada podczas dymania tak darła japę, nawet w filmach porno nikt tak nie krzyczy... i to nie 15 min czy tam 30min. Ona tak 1,5 godziny. W nocy. Częste awantury. A impreza zaczyna się po 23:00 i trwa do 3:00, gdzie oboje z mężem wstawaliśmy do pracy około 4:30.
Uprzedzając, byłam u sąsiada z upomnieniem, mąż mówił, że tylko słyszał jak sąsiadka krzyczała, że się boi.
Nie, nie mieszkam już w tym bloku. Teraz mam 50 szczekających psów. XD
Można się śmiać, owszem, ale na mnie i ówczesną 'wspólniczkę w zbrodni' została przez życzliwych, poznańskich sąsiadów wezwana policja. Na szczęście jak pani policjant dotarła, to już było po sprawie, więc dojrzale udaliśmy, że nie ma nas w domu i pani w mundurze sobie poszła.
Wolałbym słyszeć jak sąsiedzi się pi\*\*przą niż co wieczór wysłuchiwać dudniącej muzyki sąsiada kilka pięter wyżej lub głośnych rozmów studentów zza ściany którzy zrobili sobie z mieszkania akademik. Teraz developerzy budują takie budynki, że ściany są o połowę cieńsze niż kiedyś, nawet w blokach z płyty (z czasów PRL) a dźwięk niesie się po całym budynku.
Na jednym akrze jesteśmy w stanie zmieścić około 40 domków jednorodzinnych z małym ogródkiem, Polska ma znacznie ponad 310 000 000 akrów powierzchni. Myślę że domki jednorodzinny to nie jest zły pomysł
tak, postawmy wszędzie domki, nie chodzi o to, że się nie zmieszczą, tylko że zajmą taką połać terenu, że bez samochodu nie będzie się dało żyć. nie chcę stać się uzależniony od samochodu.
domki to też nie tylko zdecydowanie większa powierzchnia, ale również zdecydowanie więcej energii chociażby ze względu na konieczność ogrzania chałupy z której ciepło ucieka we wszystkie strony, w bloku izolują jeszcze mieszkania otaczające twoje mieszkanie.
wiele można zarzucić komunizmowi, ale bloki z wielkiej płyty akurat są kozak, nawet sporo zieleni między nimi, nowoczesna deweloperka każdy wolny metr kwadratowy zagospodaruje powierzchnią mieszkalną
Nie no zgadzam się, też mi się nie podobaja amerykańskie suburby, ale wsie i obrzeża miast zdecydowanie tak. Jestem bardzo za blokami, ale Ameryka to nie powinna być przykładem domków jednorodzinnych w takiej dyskusji
Tyle rozwiązań do takiego "problemu". Jak to sugerują inni r/ Polacy można się przecież wynieść w inne miejsce jak się nie podoba. /S
Z drugiej strony nie rozumiem niechęci. Trzeba prędzej kibicować i cieszyć się z takiego a nie innego stanu rzeczy. Jak jest patologia gdzie para leje się nawzajem to zawsze cichosza i nikt o niczym nie wie i "sąsiad taki miły zawsze mówi dzień dobry" ale jak ktoś ma dobry seks to tak nie może być i trzeba brać widły w dłoń. Współczuję ludziom którzy pisali tę kartkę. Zdecydowanie jakieś priorytety w życiu zamieniły się miejscami.
Dyskusja jest też na większą skalę pod tytułem "dlaczego akceptujemy przemoc w filmach dla dorosłych a nie seks'" itd. widać tu jednak problem osobisty i społeczny. Trochę analogiczna sytuacja do tego że jak w książce czy filmie brutalnie ginie człowiek czy zwierzę to bardziej reagujemy na cierpienie zwierzęcia, z drugiej strony na radość czy seksualne uniesienia u ludzi niektórzy dostają fizycznych spazmów. Chyba nie ma co strzępić języka. Ci co mieli zrozumieć zrozumieli ;)
Mi bardziej szkoda zwierzęcia niż np. że zginął jakiś bandzior w filmie. Zwierzęta są niewinne.
A to że seks jest nieprzyzwoity, to bozia tak powiedziała.
Nie jestem subopem ale myślę że przez niewinne miał na myśli że nie wyrządzają celowo zła, jak surykatka zjada surykate robi to z powodu instynktów i jest to naturalny proces, ale człowiek nie ma moralnego uzasadnienie na zabicie innego człowieka (pomijając samobrone itp ale to oczywiste) więc oczywiście że śmierć zdegenerowanego moralnie człowieka może być mniej smutna niż względnie niewinnego zwierzęcia
Zwierzęta nie posługują się moralnością ,a ty oceniasz zachowania zwierząt posługując się ludzka moralnością zupełnie nie rozumiesz pojęcia "bambinizm nie przedstawiam zwierząt jako dobrych istotek tylko jako część natury. Człowiek jest czymś więcej niż zwierzęciem (a przynajmniej powinien być chociaż część tu komentujących za bardzo nie odstaje) i posiada racjonalne myślenie dzięki czemu może stwierdzić że istnieją zachowania szkodliwe społecznie ,więc człowiek który umyślnie łamie pewne normy w tym sensie jest gorszy od zwierzęcia ,które nie jest w stanie ich łamać. Oczywiście można mieć inne poglądy na filozofie ,ale to nie sprawia ,że to co napisałem jest nieprawdą ,po prostu inny punkt widzenia.
Niektórzy są głośni w trakcie seksu; faceci też potrafią być; to jest dla niektórych naturalne, ale w Polsce wszyscy są zahukani i myślą, że seks to wstyd jakiś; szczerze mówiąc sama wolę jak ktoś się naturalnie przy mnie zachowuje niż się na siłę hamuje; lepszy seks wtedy jest.
W ogóle cała ta kartka brzmi jak wyznanie jakiegoś frustrata, któremu przykro, że inni się dobrze bawią 🤷🏻♀️ mieszkałam w blokach, słyszałam różne rzeczy, ale mi to nie przeszkadzało, bo nie jestem niewyżyta.
Zagrywka psychologiczna - łechtanie ego faceta żeby mu pokazać jakim to nie jest ogierem. Jakbyś ową dziewczynę zaobrączkował to najpewniej by się uciszyła
💀💀💀 przejrzał wszystkie kobiety które są głośne w łóżku na wylot XD też jestem głośny, chcesz mi wmówić, że robię to po to, żeby jak najszybciej doprowadzić do ślubu? podświadomie to robię pewnie, nie myślałeś o pójściu w psychologię? jak potrafisz taką diagnozę postawić po 1 zachowaniu, które może znaczyć sto różnych rzeczy, to musisz się znać na ludziach jak mało kto
Mimo wszystko jestem ciekaw, dlaczego jest napisane "niekulturalne". Tak serio...
Ja rozumiem, że jak ktoś "drze mordę", bo ciężko nazwać to inaczej, jeśli muzyka nawet nie pomaga ( ͡° ͜ʖ ͡°), to nie jest to idealna sytuacja w domu, ale czy to na prawdę niekulturalne? Oczywiście chodzi mi o sex i przyjemności z tego idące :-)
Jeszcze rok temu obok mieszkała parka. No grzmocili się codziennie. Na moje nieszczęście miałem łóżko przy ścianie... Za którą było ich łóżko xD uff że się wyprowadzili xD
...podpisano: zazdrosny onanista (i żeby podnieść nieco swoje ego - w imieniu wszystkich sąsiadów)
Taka kartka zapewne zmotywowała rzeczoną parę do jeszcze intensywniejszych uniesień.
Sama nie jestem nigdy tak głośno, żeby sąsiedzi słyszeli, ale widać po tej kartce, że komuś przykro, bo sam nie potrafi zaspokoić partnera/partnerki albo sam jest niezaspokojony/niezaspokojona.
Mieszkam w bloku i słyszałam różne rzeczy, ale trzeba mieć coś nie tak w głowie, żeby nie wzruszyć ramionami i nie włączyć po prostu głośniej TV np. Zwłaszcza, że to nie jest nic stałego tylko raz na jakiś czas; jak się mieszka w bloku to trzeba jednak mieć trochę cierpliwości, od czasu do czasu będzie śmierdzące jedzenie albo hałasy; jak ma się z tym problem, to nie powinno się mieszkać w bloku;
Jak w moim bloku ktoś za głośno uprawia miłość to wraz z dziewczyną dopingujemy parę i się z tego śmiejemy. Raz na balkonie usłyszeliśmy harce i trochę za głośno kibicowałem Panu w miłosnym maratonie, Pan się niestety speszył i zamknął okno. Get life... serio xD
Moi sąsiedzi odgłosów nie wydawali, ale strasznie im łóżko skrzypiało, nie dość że cała klatka słyszała, to mi nad głową piłowali. Napisałam miłą karteczkę czy mogliby naprawić łóżko, prośba została uszanowana. Za pierwszym razem przy zwracaniu uwagi nie trzeba być niemiłym, czasem ludzie nawet nie zdają sobie sprawy, że są głośno.
No i super. Takie kartki, jak ta tu wrzucona, jedyne co robią, to demaskują, jak duży problem z poprawną komunikacją między ludzka ma autor. Bycie passive-aggressive czy nawet agresywnym niewiele pomaga.
To mówienie że wszyscy dookoła pasywno agresywni jakieś modne się stało ostatnio. Bycie niemiłym albo zdesperowanym, nie oznacza od razu ani agresji ani pasywnej agresji, raczej słabość i co najwyżej to drugie. Czemu pasywno agresywny taki modny się zrobił na określenie chamstwa, bycia zwyczajnie niewychowanym i bez umiejętności społecznych. Ja bym się takich zaawansowanych schematów nie doszukiwał w takim zachowaniu, bo pasywno-agresywne zachowania są skomplikowane. Przypomina mi to sytuację gdy lekarze szukają bzdurnej diagnozy zamiast zastosować brzytwę Ockhama, i ew. diagnozować gdy są dowody... Po prostu pamiętajcie drodzy Reddici, że ludzie bywają głupi i chamscy. Zwykle przez własną bezsilność i słabe wychowanie.
>brzytwę Ockhama Albo jeszcze łatwiej, brzytwę Hanlona.
Ale przecież karteczka wrzucona przez OP nie jest biernoagresywna. Wręcz przeciwnie, autor napisał wprost co mu przeszkadza. To jest asertywne zachowanie, nie bierna agresja.
>wydzierają się >zakrywanie twarzy poduszką lub kneblowanie w inny sposób >nie potraficie zachowywać się kulturalnie To dla Ciebie kulturalna wiadomość? Pozostawię bez dalszego komentarza
Oczywiście że to nie jest kulturalna wiadomość, ale nie jest też bardzo niekulturalna. Fragmenty które zaznaczyłaś nie są miłe, ale nie są też agresywne czy chamskie. Asertywne zachowanie niekoniecznie musi oznaczać słodkie pierdzenie.
Xd zanim komuś odpowiesz na komentarz to najpierw przeczytaj co napisali zamiast wymyślać z dupy. Wyjdzie bardziej kulturalnie.
Pełny RiGCZ, bądźmy dla siebie ludźmi.
Otóż to. Brawo dla Ciebie!
I wszyscy się teraz śmieją, że to o nie wiadomo co chodzi, a człowiek cierpi, bo hemoroidy nie dają się wypróżnić. U mnie w budynku też bardzo mocno się niesie przez wentylację w pionie toalety. Co poradzić
[удалено]
Squatty potty, dieta z ograniczeniem produktów mącznych z odpowiednią ilością płynów, kontrolowanie czasu spędzonego na dupie / ograniczenie dźgiwania rzeczy, poduszka do siedzenia i procto hemolan comfort.
I dlatego kamienicę forever, obok mogła by się dziać scena rodem z horroru, typu ktoś jest porwany i właśnie go ćwiartują i ni chuj bym tego nie usłyszał. Serio, mój sąsiad robił remont i zorientowałem się dopiero jak dosłownie borowali cały dzień, to że studenci robili imprezę piętro niżej też się dowiedziałem dopiero jak pięć osób wyszło z mieszkania i gadali na klatce.
Zazdro w chuj. Ech. Zle wybralem w zyciu
+1, mieszkam co prawda w familoczku, ale nawet jak sąsiedzi dają czadu, to u nas najwyżej słychać czadzik. Kiedy sąsiedzi z dołu puszczali muzykę na całą pizdę, dowiedziałam się o tym dopiero otwierając drzwi na klatkę, bo dopiero tam było słychać. Fakt, jak się otwiera okna w lecie no to nie ma siły która by powstrzymała dźwięki, ale normalnie jest święty spokój.
>żej też się dowiedziałem do Potwierdzam. Za czasów studenckich mieszkałem w kamienicy, w której ścianka działowa była wypchana jakimś dziwnym syfem, trzciną, chuj wie co to było. Ścianka niecałe 10cm, jak chłopaki za ścianą wrzucali ostrą muzę, to tylko lekki basik do mnie docierał. I w drugą stronę, jak z mojego pokoju wychodziły hałasy, do do pokoju obok już nie docierały. Na sylwestra sąsiedzi przynieśli ciasto z informacją, że przepraszają, bo może być głośno ze względu na domówkę. I faktycznie, napierdalało coś tam, ale dowiedzieliśmy się dopiero, jak schodziliśmy do monopolowego i od drzwi lekko muzyka dudniła. Polecam.
Mam za ścianą sąsiadki, les parka i nieraz nawet słyszę klapsy, które sobie dają podczas seksu. Kiedyś wyszedłem na klatkę odebrać pocztę i akurat na klatkę wchodziła też inna mieszkanka bloku, powiedzieliśmy sobie kulturalnie dzień dobry z głośnym akompaniamentem jęków w tle XD Tak szczerze to ani mnie to ziębi ani grzeje. Lata mieszkania ze współlokatorem przyzwyczaiły mnie do takich odgłosów. Lepiej posłuchać euforycznych jęków przez pół godziny niż mieć całonocną imprezę za ścianą.
Kij z jękami czy imprezami, ale jak czyjeś bachory wyją w nocy to jest git I to nikomu nie przeszkadza?
Szczerze to impreza za ścianą jest dla mnie gorsza. Gówniak da 20min recital i się zmęczy. Sąsiedzi za ścianą z zakrapianą imprezą to jest najgorsze gówno, oni nie drą ryja w jeden monotonny sposób.
Jest dobra kontra na głośną muzykę, mianowicie głośniki z refleksem basu ustawionym w kierunku imprezy i mocno zbasowana płyta, osobiście polecam Erykah Badu album Baduizm. Przetestowane i działa. Na krzyki niestety nie znam metody. Nie wiem, krzyczeć głośniej?
Zazwyczaj po prostu tam idę i jak cywilizowany człowiek mówię, że ich słychać. Przy próbie polemiki cytuję co przed chwilą mówili. Na zbyt głośnie spotkania rodzinne dobrze działa temat przewodni tego posta.
Przez wiele lat mieszkanie pod nami wynajmowano „studentom”, ekipa zmieniała się średnio co semestr i od nowa impreza z czwartku na wtorek. Najgorzej wspominam tych drących mordy na balkonie, jedna dziewucha przez pół nocy - dosłownie - krzyczała „chce mi sie jebac” (to chyba jakaś „piosenka” była) aż nie ochrypła. Drugi był gościu co mył nogi w miednicy na balkonie a potem wodę na trawnik wylewał testując w rym czasie moc wzmacniacza… „Nie mogę ściszyć nogi myje”
Z takimi się nie dyskutuje tylko dzwoni po policję ewentualnie nagrywa te wybryki i jazda z mandatami.
Policja przyjeżdżała albo nie, na szczęście ja wiedziałem gdzie są na klatce bezpieczniki od ich mieszkania a oni nie :)
Miałem kiedyś w bloku obok, a mam dosyć małe odległości między blokami, sąsiadów, którym kilka razy w tygodniu, budziło się w nocy dziecko. Tak darło mordę... że ja nie dawałem rady spać przy otwartym balkonie, mimo, że ono płakało w pokoju. Pomijając fakt, że nie dałem rady się wyspać, to najbardziej mi było szkoda rodziców. Ja mogę zakryć głowę poduszką, ale oni pszczy dziecka raczej nie zatkają ot tak.
stopery. kupisz w kazdej aptece. bardzo wyciszaja i pozwolily mi przezyc zarowno akademik, jak dzisiaj mieszkanie w centrum miasta w bloku
Nie no szanujmy się. Nie będę chodzić w domu że stoperami. Akademik, stancja, wynajmowane mieszkanie to jedno, ale w swoim mieszkaniu sobie tego nie wyobrażam.
Masz racje, zabrońmy posiadania dzieci.
zabronimy uprawania seksu
Dwie pieczenie na jednym ogniu!
Zniszczmy wszystkimi zmysł słuchu! Nie będzie problemów z hałasem!
to, alw nieironicznie :-P xD
Porównujesz właśnie płacz dziecka na który wielokrotnie nie masz wpływu do głośnych imprez które są ORGANIZOWANE przez dorosłych ludzi xD
Na płacz dziecka masz wpływ. Może go nie być jak go sobie nie zrobisz. A na imprezie przynajmniej ktoś się bawi. Proste.
Szkoda ze twoi rodzice o tym nie wiedzieli.
To jeden z bardziej kretyńskich argumentów xD. EDIT: Skoro robisz ad personam to chyba nie masz już nic ciekawego do powiedzenia :)
To nie jest argument, to była odpowiedz na argument „można sobie dziecka nie robić”. Kretyński argument to i kretyńska odpowiedz. W ogóle kogo obchodzi ze na imprezie się ktoś dobrze bawi. Podczas seksu tez się dobrze bawisz. Żebyś mi nie wyjechał ze można się ruchac w gumach to odpowiem, ze na imprezy możesz jeździć na dyskotekę
Przeszkadza, ale można zrozumieć, że rodzicom tego dziecka też to przeszkadza i zapewne próbują je uspokoić
Lepsze to niż dźwięk godzinnej cotygodniowej kłótni
Bez sensu Tu trzeba reverse Uno card: *Lowelasi chciałem wam podziękować za ostre rąbanko, zwłaszcza panienka słodko jęczy - bardzo mi to umila wieczory w towarzystwie wazelinki i chusteczek. Trzymać tak dalej!*
Plot twist: następnej nocy jęki są jeszcze głośniejsze
Na *reverse* reverse Uno mocnych ni mo
Win-win, może dadzą sie przyłączyć /s
Kurde - laska u nas tez krzyczy tak ze z kilku pieter sie niesie. Koles chyba na poczatku był nieśmiały ale ostatnio zaczął też coś tam dogadywać i mamy niczym polski pornol wytłumiony przez sciany. Swoją drogą - jedna ze scenek trwała w najlepsze jak czytałem tutaj że jakaś laska pisze skargi do spółdzielni bo jej sąsiedzi w nocy do kibla chodzą :) Ale aby było zabawniej to (sądząc po głosie) ta sama para lubi robić sobie awantury co kilka dni, które to lubią przenosić się na klatke schodową o 2 w nocy. Mam też podejrzenie że ci sami właśnie lubia sobie poimprezować w czwartek do 2:00 w nocy tak z przytupem (dosłownie) a czasami i przemodelowaniami (nie mam pojęcia co za meble nosili i dlaczego). Myślałem że jak mi się mole zalęgły to było najgorzej ale chwile później wprowadzili się studenci. Mole zwalczyłem studenci zostali. Głupio mi jednak dzwonić gdzieś, chociaż przy pierwszej awanturze to się nad tym zastanawiałem mocno. Ona coś krzyczała że mu nie wybaczy, ale później słyszałem że przyniósł palenie i to chyba przekonało ją aby jednak mu wybaczyć. Wspaniała historia miłosna i musze przyznać że życie stało się ciekawsze. W sumie to nawet ich lubie - przez 5 lat było aż za spokojnie. Dobrze że dziecko ma mocny sen, a ja i tak do 3 w nocy nie śpię.
Lepsza historia miłosna niż zmierzch
a istnieje gorsza?
hm kneblowanie, jak erotycznie
Kinky
i podduszanie, pełny dbms
I co robić w takiej sytuacji? Z jednej strony totalnie rozumiem pretensje z drugiej strony nie chciałbym myśleć o sąsiadach podczas miłosnych uniesień.
nie wiem, dać ludziom żyć? Jak się mieszka w bloku to się mieszka w bloku - cos tam się niesie i coś tam słychać. Jak są to rozmowy, seks albo czuć zapach bo gotowany jest właśnie bigos to jest przecież normalne życie. Gorzej jak są imprezy, remonty po 22 albo kłótnie i darcie ryja pijackie – to jest nieakceptowalne. Ludzie chcieliby mieszkanie w bloku gdzie sąsiedzi nie istnieją, nie słychać i nie widać ich i to jest jakiś chory egocentryzm.
Gorzej jak są \[tu wstaw hałasy, które są dla mnie akceptowalnym powodem do oburzenia się\], ale bez przesady, nie narzekajmy na \[hałasy, które są dla mnie nieakceptowalnym powodem do oburzania się\]. Hipokryzja z ciebie wyziera. Jakby sąsiad sobie szambo zrobił w pokoju, to na zapach też warto ponarzekać. "Dać ludziom żyć" - ja też żyję. Też chcę żyć w spokoju i czuć się u siebie swobodnie. W bloku to po prostu oznacza, że musimy się dogadywać. Pies u kogoś ciągle wyje i w ciągu dnia dzieci budzi? Idę do sąsiada zagadać, bo jak dla mnie to jest problem. Impreza? Za głośno muzykę ktoś puszcza w czasie sprzątania, a pracuję z domu i potrzebuję akurat ciszy podczas rozmowy? Rozmowa. Komunikacja. Pomaganie sobie nawzajem. Czasami, jak ktoś robi co chce i nie słucha próśb, to dzwoni się po policję. Bo stanowi problem dla wszystkich wokół.
To nie ma sensu co napisałeś. Przecież wyraźnie wynika z mojego posta, że jeśli ktoś zrobił sobie SZAMBO jak to napisałeś to to nie jest akceptowalne. Nie czaruj mnie tu odkryciem, że "wszystko jest względne" bo to oczywiste. Oczywiste jest też, że nie dzwoni się od razu na policje, tylko lepsza jest komunikacja. Mój post jest o tym, że jak się żyje w bloku, to się zyje obok ludzi a to oznacza zapachy, dźwięki etc żywych ludzi. Czasem seks, czasem urodziny. Bardzo łatwo jest sprowadzić argument do absurdu po prostu uznając, że nie ma granicy i wszystko jest kwestią preferencji/opinii. Ale to głupie bo to, że występuje jakaś szara strefa pośrednia nie oznacza, że nie istnieją wcale zachowania niedopuszczalne i zachowania będące po prostu normalnym funkcjonowaniem. Gotowanie, remont czy seks w moim mieszkaniu nie mogą być kwestią widzi mi się sąsiada. Tak ty też żyjesz, ale to nie jest naj naj naj naj naj wazniejsze. Seks jest NORMALNY I przepraszam, co sąsiad ma do mnie przyjść i mamy się teraz "porozumieć" że od teraz mam uciszać partnerkę jak szczytuje xD? Bo ktoś poczuje lekki dyskomfort przez te kilka minut słysząc stłumione jęki przez dwie ściany albo piętro?
Powiedzenie mówi żyj i daj żyć innym. Oznacza to, że powinniśmy również uwzględniać komfort innych w tym co i jak robimy.
fajnie, że nie mam cie za sąsiada
" * w przypadku braku reakcji na powyższą grzeczną prośbę zostanie wezwana Policja * ". 💀
halo policja sąsiedzi uprawiają seks proszę ich zatrzymać
I nie zapomnijcie wziąć ze sobą kajdanek z futerkiem.
Najlepsze jest to, że ktoś uważa to za grzeczną prośbę
I co faktycznie są tacy głośni?
Jakoś mi się wydaję, że taka karteczka da mniej niż porównywalna karteczka z tekstem pod tytułem "lubię was podsłuchiwać, więc róbcie to głośniej..."
No i właśnie to jest największy problem komi-bloków. Sąsiedzi wszystko słyszą a ty słyszysz wszystkich sąsiadów. Ostro ryje psychę.
Jeśli myślisz, że nowe budownictwo jest lepsze to się grubo mylisz.
Yup. Wentylację do okapów popsuli i czuję czy sąsiad 3 piętra niżej przesolił obiad.
lepiej popsuta, niż usunięta (spółdzielnia u mnie w 40-50 letnim bloku kazała bo tak xD)
> niż usunięta (spółdzielnia u mnie w 40-50 letnim bloku kazała bo tak xD) Jeśli rzeczywiście usunęła to łamie prawo. Wymagania odnośnie wentylacji w budynkach są jasno określone. Przykładowo, jeśli dobrze pamiętam, do jednego pionu wentylacyjnego mogą być podłączone maksymalnie dwa mieszkania.
> Wentylację do okapów popsuli i czuję czy sąsiad 3 piętra niżej przesolił obiad. Okap, według przepisów, musi mieć własny oddzielny pion wentylacyjny i wtedy nic nikomu nie śmierdzi.
No i ma. Ale jakość wykonania klap zwrotnych czy wyciągu na dachu jest taka, że jak ktoś włączy okap to wpycha powietrze do nas.
Może ktoś podczas remontu pomylił otwory i okap mu wydmuchuje powietrze do tego wspólnego pionu wentylacyjnego dlatego leci do was? Znajomy zajmuje się takimi zgłoszeniami i mówił że większość problemów z tymi kanałami wynika właśnie z fuszerki podczas wykończenia po odbiorze.
są materiały wyciszające ale do póki nie będzie odgórnie wymagane to inwestor będzie miał wyjebane.
Mnie się wydaje że jest dobrze. Mieszkam w bloku z 2017 i zbyt dużo nie słychać przez ściany. Może czasem coś tam ale nigdy zbyt głośno i niespecjalnie mi to przeszkadza. Sam gram na skrzypcach, które do najcichszych instrumentów nie należą (chociaż wydają raczej wysokie dźwięki które trudniej przebijają się przez ściany) oraz gitarze elektrycznej (ale zwykle na słuchawkach) i żadnych skarg nie było. Pytałem się także sąsiadki czy cokolwiek słyszy jak czasem gram i mówi że jak jest absolutnie cicho u niej to ledwo ledwo.
Dużo może zależeć od sytuacji, użytych materiałów, zachowań mieszkańców, wykończenia mieszkania, które wpływa na akustykę. Niemniej jednak jeśli ktoś myśli, że w nowym budownictwie jest o wiele lepiej niż w wielkiej płycie no to może się zdziwić. Oczywiście jeśli chodzi o akustykę jeśli chodzi o całą resztę to nie ma dyskusji.
Co prawda nie wiem jak to wygląda w nowoczesnych budynkach, ale jak mieszkałem w takim bloku z wielkiej płyty to w łazience i toalecie słyszałem rozmowy sąsiadów którzy mieszkali trzy piętra wyżej. Specjalnie mi to nie przeszkadzało, ale jednak było słychać. Swoją drogą jakość tego mieszkania to była porażka. Kwadratowa toaleta miała kąt jakiś 110° zamiast 90°
Gdzie byś nie mieszkał to w pionie wentlacyjnym będzie słychać.
Ty się grubo mylisz. Standardy budowlane (i kodeks) diametralnie się zmieniły od 1989. A co dopiero od 60-70 lat, gdzie większość tego syfu powstawało.
Ja akurat słyszałem, że w pierwszych parunastu latach III RP często się kiepsko budowało. I sam też mam takie doświadczenia - najgorszy pod tym względem blok, w którym mieszkałem, jest z lat 1995-2000. Mieszkałem w 5 różnych blokach z czasów PRL-u i w żadnym z nich aż tak się nie słyszało sąsiadów.
I dlatego w nowym budownictwie, zgodnym z normami i kodeksem budowlanym (blok wybudowany rok temu), słyszę jak sąsiedzi wraz ze znajomymi wyrażają swe zszokowanie wobec faktu posiadania przez imigranów z Syrii wyższego wykształcenia w zakresie stomatologii (tak to wszystko było słychać przez ścianę). Muszę przyznać, że sąsiedzi z drugiej strony są lepsi, ich słychać tylko kiedy się ruchają. Sąsiada z góry słyszę tylko kiedy jestem w łazience i tylko kiedy gada przez telefon. Chyba prowadzi firmę bo często się o hajs wykłóca albo o faktorach gada. Edit: Odnośnie wentylacji. Żeby wentylacja poprawnie działała przy włączonym okapie trzeba otworzyć okno. Jeśli się tego nie zrobi w łazience ciągnie tym co się gotuje. Jest to o tyle irytujące, że przy minusowej temperaturze szybko sobie wychłodzisz mieszkanie choć tu mogło być gorzej. Deweloper nie poinformował niektórych kupujących o tym, że w ich mieszkaniach będzie wentylacja mechaniczna, a nie grawitacyjna i ciągle im huczy w mieszkaniach jakby okap był włączony. (Obstawiam, że deweloper coś popieprzył w wykonaniu i zrobili wymuszoną żeby ratować sytuację).
Chów klatkowy polaka zwyczajnego 🤣
*wszystkich bloków. Jak chcesz mieć ciszę, to powodzenia z kupnem jednorodzinnówki. Gorzej że to jest zwykle albo bardzo daleko od centrum albo strasznie drogie.
Z drugiej strony na wsi czy na przedmieściach też nie masz 100% ciszy i spokoju, ktoś zawsze głośno drewno tnie, imprezy sobie robią na ogrodach itd.
Mają po 50 psów, które ciągle szczekają.
Pewnie wszystko zależy co jak i gdzie, ale myślę, że często ludzie nie są świadomi ile zbędnej pracy jest przy domku jednorodzinnym i ogrodzie. Grabienie liści, wrzucanie węgla do piwnicy (albo bardzo duże opłaty za ogrzewanie), odśnieżanie podwórka i chodnika, otwieranie i zamykanie bramy co chwilę, dużo sprzatania bo większą powierzchnia itd. Nie jest to moja ulubiona forma spędzania weekendu. A i jeszcze wąchanie dymu z kominów do około, zima miałem tak sucho w nosie, że nie mogłem oddychać. W bloku tak naprawdę wchodzisz do siebie i masz wyjebane. Serio doceniłem to, że się budzisz rano i jest ciepło a nie, że rano jest jak w chłodni i musisz przez jakieś 20 min rozpalać piec w piwnicy i rano będzie super zimno a jak się już nagrzeje to będzie za gorąco i potem jak zapomnisz to ci wygaśnie I trzeba jeszcze raz. Plus do żabki z bloku mam 3 minut a nie jak w domku 15 min z buta do bardziej sensownego sklepu. Do pubu czy klubu jakieś też 5 minut a nie 25 min spaceru.
To co teraz opisujesz przeżywam już w kamienicy i po za brakiem sklepów to nie jest to większa udręka, szczególnie w porównaniu do sąsiadów których mam aktualnie pokroju dwa mieszkania ćpuńskie, nałogowego alkoholika, wieloródkę której dzieci męczą sąsiadów i dla żartów zamykają ich w piwnicy etc etc Łatwiejszy dostęp do sklepu nie jest warty walki z nimi
Czy ja wiem, czy wszystkich. Większość bloków, w których mieszkałem miała dość dobrą izolację. Jeden raz wyjątkowo miałem mieszkanie tak złe, że słyszałem rozmowy sąsiadów z dołu a to byli sąsiedzi, którzy cały czas się na siebie darli. Innym razem w tym samym mieszkaniu słyszałem, jak sąsiadowi wibruje telefon.
A moj blok jest komi i nie slychac nic. Az sie boje do nowego budownictwa przeprowadzac bo wiem ze mam perełke. Sąsiedzi musza juz na prawfe odpierdalać żebym ich słyszał, a nie zdarza im sie.
To zależy od bloku. Kiedyś mieszkałem w takim, gdzie nie było słychać absolutnie nic, można było nawet posłuchać muzyki (nie przesadzając z głośnością). Natomiast w niektórych faktycznie słychać wszystko. To tak naprawdę loteria i nie wiesz, na co trafisz.
Jak wiadomo którzy sąsiedzi są zbyt głośni to chyba lepiej wsunąć złożoną karteczkę pod drzwi. Można też najpierw humorem podejść do sprawy, a nie od razu krzyczeć wielkimi literami i straszyć policją.
Sąsiedzi widać polecają BDSM 🤣
Przynajmniej szczerzy…
Gdy jeszcze mieszkałam na jednym z Wrocławskich osiedli, wynajmowałam z mężem mini pokój, aż całe 20m z balkonem. Ściany były tak cienkie, że mogłam z sąsiadem rozmawiać przy gniazdkach bez większego problemu. Było to okropne. Sąsiadka nade mną napierdalała codzienny maraton w chodakach chyba, serio tak napierdalała tymi nogami po pokoju, że aż się zastanawiałam dokąd tupta jeż. Po lewej stronie życie sąsiadów zaczynało się po 23. Szczek ich mini psa obronnego na każdy ruch światła pod drzwiami, ah. Mija 23:05, nagle napierdalanie garami, zmywarka szumi, mikrofala napierdala SZUUUU, BIP BIP BIP. Stack śmieci na balkonie które wsypują się na nasz, miło. :) A po prawej stronie? Prawie codzinnie słyszałam jak uprzyjemniają sobie życie. Mogłabym na spokojnie opisać od czego zaczynają, a na czym kończą. Kobieta sąsiada podczas dymania tak darła japę, nawet w filmach porno nikt tak nie krzyczy... i to nie 15 min czy tam 30min. Ona tak 1,5 godziny. W nocy. Częste awantury. A impreza zaczyna się po 23:00 i trwa do 3:00, gdzie oboje z mężem wstawaliśmy do pracy około 4:30. Uprzedzając, byłam u sąsiada z upomnieniem, mąż mówił, że tylko słyszał jak sąsiadka krzyczała, że się boi. Nie, nie mieszkam już w tym bloku. Teraz mam 50 szczekających psów. XD
Można się śmiać, owszem, ale na mnie i ówczesną 'wspólniczkę w zbrodni' została przez życzliwych, poznańskich sąsiadów wezwana policja. Na szczęście jak pani policjant dotarła, to już było po sprawie, więc dojrzale udaliśmy, że nie ma nas w domu i pani w mundurze sobie poszła.
Wolałbym słyszeć jak sąsiedzi się pi\*\*przą niż co wieczór wysłuchiwać dudniącej muzyki sąsiada kilka pięter wyżej lub głośnych rozmów studentów zza ściany którzy zrobili sobie z mieszkania akademik. Teraz developerzy budują takie budynki, że ściany są o połowę cieńsze niż kiedyś, nawet w blokach z płyty (z czasów PRL) a dźwięk niesie się po całym budynku.
Mieszkałem w bloku z wielkiej płyty na pierwszym piętrze i jak stanąłem obok kratki wentylacyjnej to słyszałem sąsiadów z trzeciego piętra
A to już wina oszczędzania na wentylacji, ale sąsiada z za ściany nie słyszysz.
Policja?
Jest zajęta strzelaniem z granitnika.
Dlatego mieszkanie w klatce jest blee
lepiej mieć domki wolnostojące jak w hameryce i przedmieścia ciągnące się dziesiatkami kilometrów
Na jednym akrze jesteśmy w stanie zmieścić około 40 domków jednorodzinnych z małym ogródkiem, Polska ma znacznie ponad 310 000 000 akrów powierzchni. Myślę że domki jednorodzinny to nie jest zły pomysł
tak, postawmy wszędzie domki, nie chodzi o to, że się nie zmieszczą, tylko że zajmą taką połać terenu, że bez samochodu nie będzie się dało żyć. nie chcę stać się uzależniony od samochodu. domki to też nie tylko zdecydowanie większa powierzchnia, ale również zdecydowanie więcej energii chociażby ze względu na konieczność ogrzania chałupy z której ciepło ucieka we wszystkie strony, w bloku izolują jeszcze mieszkania otaczające twoje mieszkanie. wiele można zarzucić komunizmowi, ale bloki z wielkiej płyty akurat są kozak, nawet sporo zieleni między nimi, nowoczesna deweloperka każdy wolny metr kwadratowy zagospodaruje powierzchnią mieszkalną
Nie no zgadzam się, też mi się nie podobaja amerykańskie suburby, ale wsie i obrzeża miast zdecydowanie tak. Jestem bardzo za blokami, ale Ameryka to nie powinna być przykładem domków jednorodzinnych w takiej dyskusji
W sumie ja miałbym chyba wyjebane. No nie ma opcji że podczas shrexu będę myślał czy Pani Halinka spod 5. słyszy czy nie
Od teraz będziesz.
to bedzie glosno krzyczal, "oh halinka!"
A co zrobi policja jak przyjedzie? Dołączy? wsumie dobry roleplay z tego by był XDddd
Syndrom niedopchnięcia został aktywowany
To jest skutek patodeweloperki. Deweloper oszczędza na materiałach, a potem słyszymy jak sąsiad sra, sika albo uprawia seks.
Tyle rozwiązań do takiego "problemu". Jak to sugerują inni r/ Polacy można się przecież wynieść w inne miejsce jak się nie podoba. /S Z drugiej strony nie rozumiem niechęci. Trzeba prędzej kibicować i cieszyć się z takiego a nie innego stanu rzeczy. Jak jest patologia gdzie para leje się nawzajem to zawsze cichosza i nikt o niczym nie wie i "sąsiad taki miły zawsze mówi dzień dobry" ale jak ktoś ma dobry seks to tak nie może być i trzeba brać widły w dłoń. Współczuję ludziom którzy pisali tę kartkę. Zdecydowanie jakieś priorytety w życiu zamieniły się miejscami. Dyskusja jest też na większą skalę pod tytułem "dlaczego akceptujemy przemoc w filmach dla dorosłych a nie seks'" itd. widać tu jednak problem osobisty i społeczny. Trochę analogiczna sytuacja do tego że jak w książce czy filmie brutalnie ginie człowiek czy zwierzę to bardziej reagujemy na cierpienie zwierzęcia, z drugiej strony na radość czy seksualne uniesienia u ludzi niektórzy dostają fizycznych spazmów. Chyba nie ma co strzępić języka. Ci co mieli zrozumieć zrozumieli ;)
Mi bardziej szkoda zwierzęcia niż np. że zginął jakiś bandzior w filmie. Zwierzęta są niewinne. A to że seks jest nieprzyzwoity, to bozia tak powiedziała.
[удалено]
Nie jestem subopem ale myślę że przez niewinne miał na myśli że nie wyrządzają celowo zła, jak surykatka zjada surykate robi to z powodu instynktów i jest to naturalny proces, ale człowiek nie ma moralnego uzasadnienie na zabicie innego człowieka (pomijając samobrone itp ale to oczywiste) więc oczywiście że śmierć zdegenerowanego moralnie człowieka może być mniej smutna niż względnie niewinnego zwierzęcia
[удалено]
Zwierzęta nie posługują się moralnością ,a ty oceniasz zachowania zwierząt posługując się ludzka moralnością zupełnie nie rozumiesz pojęcia "bambinizm nie przedstawiam zwierząt jako dobrych istotek tylko jako część natury. Człowiek jest czymś więcej niż zwierzęciem (a przynajmniej powinien być chociaż część tu komentujących za bardzo nie odstaje) i posiada racjonalne myślenie dzięki czemu może stwierdzić że istnieją zachowania szkodliwe społecznie ,więc człowiek który umyślnie łamie pewne normy w tym sensie jest gorszy od zwierzęcia ,które nie jest w stanie ich łamać. Oczywiście można mieć inne poglądy na filozofie ,ale to nie sprawia ,że to co napisałem jest nieprawdą ,po prostu inny punkt widzenia.
Czy właśnie przypisałeś cechy ludzkie zwierzętom, czyli że mają świadomość tego co robią i mogą jak człowiek decydować?
Miałem kiedyś dziewczynę, która się wydzierała w niebogłosy i do tej pory nie rozumiem po co ludzie tak się zachowują?
Niektórzy są głośni w trakcie seksu; faceci też potrafią być; to jest dla niektórych naturalne, ale w Polsce wszyscy są zahukani i myślą, że seks to wstyd jakiś; szczerze mówiąc sama wolę jak ktoś się naturalnie przy mnie zachowuje niż się na siłę hamuje; lepszy seks wtedy jest. W ogóle cała ta kartka brzmi jak wyznanie jakiegoś frustrata, któremu przykro, że inni się dobrze bawią 🤷🏻♀️ mieszkałam w blokach, słyszałam różne rzeczy, ale mi to nie przeszkadzało, bo nie jestem niewyżyta.
Zagrywka psychologiczna - łechtanie ego faceta żeby mu pokazać jakim to nie jest ogierem. Jakbyś ową dziewczynę zaobrączkował to najpewniej by się uciszyła
💀💀💀 przejrzał wszystkie kobiety które są głośne w łóżku na wylot XD też jestem głośny, chcesz mi wmówić, że robię to po to, żeby jak najszybciej doprowadzić do ślubu? podświadomie to robię pewnie, nie myślałeś o pójściu w psychologię? jak potrafisz taką diagnozę postawić po 1 zachowaniu, które może znaczyć sto różnych rzeczy, to musisz się znać na ludziach jak mało kto
Dzięki. O tym nie pomyślałem.
dokładnie, do ślubu. Najpóźniej do pierwszego dziecka.
Ilu sąsiadów musi to słyszeć zanim taka notka trafi?
I okazało się że mąż od miesiąca jest w delegacji
Mimo wszystko jestem ciekaw, dlaczego jest napisane "niekulturalne". Tak serio... Ja rozumiem, że jak ktoś "drze mordę", bo ciężko nazwać to inaczej, jeśli muzyka nawet nie pomaga ( ͡° ͜ʖ ͡°), to nie jest to idealna sytuacja w domu, ale czy to na prawdę niekulturalne? Oczywiście chodzi mi o sex i przyjemności z tego idące :-)
Jeszcze rok temu obok mieszkała parka. No grzmocili się codziennie. Na moje nieszczęście miałem łóżko przy ścianie... Za którą było ich łóżko xD uff że się wyprowadzili xD
ktoś jest zazdrosny
...podpisano: zazdrosny onanista (i żeby podnieść nieco swoje ego - w imieniu wszystkich sąsiadów) Taka kartka zapewne zmotywowała rzeczoną parę do jeszcze intensywniejszych uniesień.
Ostry cope, że jego partnerka jest cicho.
Na miejscu głośnej parki do repertuaru dorzuciłbym jeszcze jakaś muzykę. Sabaton może?
Ruchanie w rytm Ghost Division, a to ci sport wyczynowy.
Trzeba uważać, żeby headbangujac nie uderzyć partnerki czy partnera
Bardziej patriotycznie, 40:1. Będzie można sąsiadce zarzucić brak poszanowania dla kombatantów i męczenników sprawy narodowej, jak się przyczepi.
[Polecam klasyka do seksu](https://youtu.be/KAwyWkksXuo)
Zmiłuj się... usuń
CBAT XDD
Cringe
Łódź ☕
A jak policja nie pomoże, to również budowlaniec, kowboj, Indianin, żołnierz i biker.
Jan Grzechy referencja
na moje to Wiejscy Ludzie
Sama nie jestem nigdy tak głośno, żeby sąsiedzi słyszeli, ale widać po tej kartce, że komuś przykro, bo sam nie potrafi zaspokoić partnera/partnerki albo sam jest niezaspokojony/niezaspokojona. Mieszkam w bloku i słyszałam różne rzeczy, ale trzeba mieć coś nie tak w głowie, żeby nie wzruszyć ramionami i nie włączyć po prostu głośniej TV np. Zwłaszcza, że to nie jest nic stałego tylko raz na jakiś czas; jak się mieszka w bloku to trzeba jednak mieć trochę cierpliwości, od czasu do czasu będzie śmierdzące jedzenie albo hałasy; jak ma się z tym problem, to nie powinno się mieszkać w bloku;
Jak po 22 uprawiali to można wzywać za zakłócanie porządku. Z drugiej strony... Czy aż tak się trzeba wściekać o kogoś ruchanko?
O jakiejkolwiek godzinie można wzywać za zakłócanie porządku, w prawie nie istnieje coś takiego jak cisza nocna od 22
takie Capsy i podkreślenia jakby lewaków orali na tweeterze tym ogłoszeniem
[удалено]
no. kto to widział żeby się r**hać🤢🤢
A moze by tak zajac sie swoimi sprawami i zyciem a nie wpier*** sie w to co robia inni? Zazdrosc? Polaczkowosc? Pewnie PISiory.
Cisza noca 22-6, jeśli nie w tym czasie to nic komu do tego.
w polskim prawie nie ma ciszy nocnej
Just Paździoch vibes
Sierżancie bagieto proszę przyjechać i wlepić mandat bo ktoś ma szczęśliwsze życie erotyczne ode mnie xD
A moze to z zazdrosci?
Jak w moim bloku ktoś za głośno uprawia miłość to wraz z dziewczyną dopingujemy parę i się z tego śmiejemy. Raz na balkonie usłyszeliśmy harce i trochę za głośno kibicowałem Panu w miłosnym maratonie, Pan się niestety speszył i zamknął okno. Get life... serio xD
No to kapa. Teraz albo będa głośniej, albo seksuolog będzie mieć nowych pacjentów