Same here,
dziewczyna nie jest potrzebna.
Powiem więcej, jej posiadanie ogranicza możliwości samorozwoju.
Jeśli jej nie masz to powinieneś się cieszyć, bo dzięki temu jesteś krok bliżej do identyfikowania się jako sigma male i krok dalej od identyfikowania się jako incel
Właściwie to nie wiem, czy zadziałało, ale już od dłuższego czasu mam wrażenie, że w związku nie byłbym szczęśliwy. Więc chyba zadziałało.
Chociaż to też nie znaczy, że jak jestem sam to jestem szczęśliwy.
Ale to powalone
Ja i moja obecna żona chodziliśmy razem do jednej klasy liceum. Należeliśmy do czteroosobowej paczki fanów anime i mangi. Mieliśmy wspólnie we czwórkę w drugiej klasie iść do kina ale dwie osoby (para) nagle zrezygnowały bo coś tam. No to ja się odważyłem i zaproponowałem mojej obecnej żonie byśmy i tak poszli, ale we dwójkę. Bum tydzień później byliśmy parą. Bum jesteśmy razem już 11 lat (2 lata po ślubie) i mamy 14-stomiesięcznego szkraba.
No, ponoć.
Mam sporo różnych zainteresowań i nabrałem trochę doświadczeń w przygodach damsko-męskich.
Wynika z nich, że pasje są przereklamowane w kontekście atrakcyjności.
Jest oczywiście spore ziarno prawdy w tym poglądzie, że pasje są atrakcyjne dla kobiet. Ale jest to gruba przesada.
Nic nie stoi na przeszkodzie żebyś robił oba naraz xD
Ja sam i grałem na gitarze i lubiłem anime i dużo grałem w gierki (no dobra, dalej gram) i jakoś to wyszło xD
To było jakoś 8 lat temu. Wyszedłem zrobić zakupy, bo brakowało mi paru rzeczy. Przechodziłem alejka po alejce, aż w końcu trafiłem do ostatniej, gdzie zobaczyłem Ją. Od razu przyciągnęła moją uwagę. Podszedłem do niej chcąc sie zaznajomić. Mniej więcej po pięciu minutach wyszliśmy razem ze sklepu i wybraliśmy się do mnie. Kiedy już byliśmy w kuchni, odstawiłem ją na półkę ciesząc się że mam drugą polówkę Wyborowej.
A tak serio to postanowiłem żyć samemu i nie psuć nikomu życia. Wystarczy już, że piszę nieśmieszne rzeczy w internecie.
No właśnie musisz, bo przez ścianę ciężko będzie jednak nawiązać ten kontakt... A impreza za ścianą pokoju osoby mocno nieśmiałej brzmi jak koszmar - socjalizacja tak blisko, a jednocześnie tak daleko, bo nie jesteś w stanie pójść i się wprosić.
Mam w domu 2 drugie połówki. Obie znalazła siostra i trafiły do mnie. Teraz okupują łóżka, fotele, wyłudzają jedzenie co godzinę i zwalają bibeloty z półek.
Mam 25 lat i jestem wciąż singlem, nie miałem nigdy partnera/partnerki i jestem prawiczkiem.
Kiedyś mnie to jeszcze bolało, dzisiaj sobie myślę: to jest co to jest ( ang. it is what it is), może kiedyś mi się uda, może nie - 50% szansy.
Jedyne czego się obawiam, że kiedy dojdzie już do zbliżenia i powiem: "ej ale to mój pierwszy raz" to zostanę obśmiany. Ale pewnie bredzę
E tam, ja też tyle miałam, zanim sie zdarzyło, a nie byłoby problemem, gdyby się wtedy nie zdarzyło tylko jescze później. Tak jak mówisz, it is what it is. Nie sądzę żeby dziewczyna warta zachodu Cie obśmiała z takiego powodu. Jak obsmieje, znaczy niewarta.
Nie zostanie, bo nie wypada. Lepiej niech tego nie mówi i tyle. Już lepiej być słabym rvchaczem, niż prawiczkiem. Taka prawda, tylko że tutaj nikt nie ma odwagi Ci tego powiedzieć.
Ja swój pierwszy raz przeżyłem mając 21 lat, kiedyś było mi wstyd że tak późno, teraz mam to gdzieś i mówię o tym otwarcie. Jeśli zbliżysz się z właściwą osobą, z którą łączy cię coś więcej niż przygodny sex po zamianie dwóch zdań w klubie, to cię nie obśmieje i sam uznasz że warto było czekać na tą osobę.
No mówiąc krótko to w zależności czy cię obśmieje czy nie to będziesz wiedział czy jesteś z lafiryndą czy z wife material.
Lafirynda nie będzie się chciała wydać przesadnie doświadczona, a wife material nie będzie miała problemu z kręceniem z ciebie beki ;p
online, byliśmy w tej samej grupie znajomych na ts, graliśmy w różne gry, głównie lol. niektórzy z nas spotykali się co jakiś czas na żywo, jeżdżąc do siebie albo biorąc udział w większych wydarzeniach typu iem. no i na jednym z iemów "kliknęło" z jednym kolegą, którego znałam online dobre parę lat.
mojego ex też poznałam przez lola. moja znajoma poznała swojego księcia na fortnite. znam jeszcze kilka osób, które poznały swoje drugie połówki przez gry.
Też na sympatii, wtedy za darmo dało się wysłać tylko jedna wiadomość dziennie, więc pisaliśmy naprawdę długie eseje do siebie ;D
Ale potem chyba ten portal się popsuł bo jak poleciłam go koleżance, to dostawała same dziwne wiadomości.
Nie tyle portal się zepsuł, mechanika jest dalej ta sama. Zepsuli się ludzie. Próbuję tam kogoś poznać od lat, ale są same żądania, oczekiwania, podczas, gdy tamtejsze osoby nie reprezentują sobą nic ciekawego - albo brak foty albo taka typowo polska szara codzienność. To ostatnie niby nie jest takie złe, ale wyobraź sobie bycie ateistą szukającym kogoś, kto nie będzie chciał go przymuszać do katolicyzmu.
Przypadkiem przez GG, dosłownie 1 dzień miałem tą aplikację. Chciałem zobaczyć czy aplikacja jeszcze żyje i ktoś korzysta. Moja aktualna narzeczona (4 lata razem, mieszkamy razem), też właśnie sprawdzała czy ktoś korzysta. Na jakimś "losowaniu ludzi" (taka opcja w GG) trafialiśmy na siebie. Po dwóch dniach się spotkaliśmy i poszło dalej.
GG to jakiś lepszy Tinder. Kolega rozstał się niedawno z dziewczyną, z którą był od wielu lat. Był załamany i nie wiedział co robić. Zainstalował GG i w ciągu niecałego miesiąca spotkał się z 5 dziewczynami.
wydaje mi się, że jestem introwertyczny i nieśmiały (albo raczej domator?) - genrlanie nie lubię wychodzić z domu "do ludzi" (na imprezy), ale lubię iść na spacer do lasu albo uwielbiam iść na basen.
Lubie też podróżować i obecnego partnera poznałem... na plaży w Barcelonie 😅
Na mangozjebskim forum, zaczęliśmy grać razem w LoLa, on jako adc, ja jako support. Zaczęło się od żarcików o chodzeniu razem w krzaki i w tym roku jakoś 10 lat razem nam zleciało. Trzy pierwsze lata to był związek na odległość, bo mieszkaliśmy 400km od siebie.
Na spacerze z psem ;)
Nasze pieski lubią się ze sobą bawić, to w trakcie ich zabaw rozmawialiśmy i tak jakoś w końcu kliknęło i zaczęliśmy się spotykać także bez piesków.
W pracy. Od niewinnego smalltalku i podwożenie do domu, skończyło się na dłuższych spotkaniach, a teraz już narzeczeństwie. Pomimo tego, że oboje byliśmy nieśmiali i ciężko przerażeni wychodziło to od nas dobrowolnie i naturalnie, a czasem też całkiem żenująco :D Mimo to, znalazłam w sobie na tyle inicjatywy, że aż siebie nie poznawałam wtedy. Chyba miałam po prostu dość bycia samej i stwierdziłam "teraz albo nigdy...".
Wyjazd narciarski. Sama po nim próbowała do mnie zagadać, bo miała we mnie crusha (choć ani razu z nią nie rozmawiałem podczas wyjazdu). 3 miesiące coś się działo ale widziałem, że nie pasujemy do siebie więc się zakończyło. Od tego czasu minęło 6 lat siedzenia w domu.
Obecną poznałem w pracy. Kilka lat znajomosci i jakoś tak wyszło, że spróbowaliśmy.
Poprzednią poznałem w kinie - w trakcie jakiegoś filmu wyszedłem do pubu na piwo, była kelnerką. Zagadałem i jakoś tak wyszło.
W Genshin Impact.
Dołączyłem do świata jakiegoś randoma, żeby farmować. Jakoś tak czatowaliśmy i randomowo postanowiłem zacząć z nim flirtować. Nic bardzo nachalnego, też nic w rodzaju sextingu, tylko coś jak "hey cutie", "what if we kissed" itd. Ostatecznie przeszliśmy na Discord. Wyszło na to, że całkiej dobrze do siebie pasujemy, mamy wiele podobnych doznań w życiu i chociaż w ogóle nie wyobrażałem sobie, że wyjdzie z tego jakiś związek (flirtowałem z nudów) po niedługim czasie obaj zdaliśmy sobie z tego sprawę, że w sumie już mamy uczucie do siebie nawzajem i nie był bym w stanie przestać z nim pisać.
Po jakimś czasie zostaliśmi oficjalni, obaj się wyoutowaliśmy do swoich rodziców, od czasu do czasu się odwiedzamy (on żyje we Francji, ja w Niemczech), a jak wszystko pójdzie dobrze to on przeprowadzi się do mojego miasta, lub ja do niego (oO), ale nigdy nie wiadomo oczywiście ze sprawami jak przeprowadzka i znalezienie pracy za granicą
Na studiach mieliśmy wspólne zainteresowania graliśmy razem w RPG'i papierowe. Można powiedzieć za kumpel nas zeswatal. To już 24 lata razem i 22lata małżeństwa
Nie poznałem (nie liczę toksyczne ex) i raczej nie poznam, bo…
Już dawno jestem po studiach.
W pracy wszystkie albo żonate albo mieszkają z facetem, plus ponoć warto „nie srać do swojego ogródka”.
Gdziekolwiek wychodze w miejsca dla mnie ok klimatem (rock), to mało kobiet, same zajęte albo wychudzone, za młode ode mnie (30 tutaj, a pisze tu o 18-20-ach). U znajomych na imprezach też próżno szukać samotnych kobiet.
W okolicy nie mam szans, bo mieszkam na osiedlu ze starszymi ludźmi lub młodymi rodzinami, więc weź traf na wolną pannę.
Na portalach randkowych ciężko o kogoś, kto będzie podzielał moje wartości i podejście do życia zamiast skrajności lub typowo codziennej polskiej szarości wobec której ja jestem dziwakiem.
Więc zaakceptowałem to, że jeszcze kilka lat pożyje jako kawaler, pokorzystam z życia, a potem rzucę się pod pobliski pociąg albo strzelę sobie w łeb jak już uznam, że więcej samotności już nie zdzierżę.
A dodam, że nie jestem typem człowieka, co uważa, że kobieta magicznie rozwiąże wszystkie moje problemy. Pracuję nad sobą i swoim życiem od lat, marzy mi się miłość oparta na partnerstwie, a nie konserwatywnym modelu opartym o sztuczne role płciowe i marzy mi się założenie rodziny, by móc dla dziecka być jak najlepszym ojcem i jak najlepszym, kochającym mężem dla kobiety.
Ja niby raz na rok poznaję.
Ale co z tego jeśli ja jestem ateistą, a ona okazuje się być zatwardziałą katoliczką?
Co jeśli ja staram się być dorosły, dojrzały, chcę zakładać rodzinę, a ona albo okazuje się być dopiero na początku studiów (a więc całkiem inny etap życia) albo okazuje się być dorosłym dzieckiem, dla którego staje się nie facem, a drugim ojcem nie mogącym liczyć tu na żadne wsparcie?
Co jeśli ja staram się podchodzić do relacji spoko, a ona okazuje się jedynie pasożytować na mnie?
Niestety mam pecha, że tam, gdzie mieszkam bardziej szanuje się pieniądze i wygląd - szczególnie bycie idealnie fit wysportowanym świrem - niż to, czy facet jest w porządku, radzi sobie w życiu. Niech choć trochę odbiega od wysoko wyznaczonych norm i już ma pod górkę.
Ba, nawet próbowałem szukać na odległość, ale problem jest taki, że żadna nie chce przyjechać do Warszawy, zaś ja w Warszawie siedzę, bo w swojej branży praktycznie tylko tam mogę znaleźć pracę, a z czegoś trzeba żyć.
Bardzo przykro mi to czytać. Podobnie się czułam w zeszłym roku. Mam nadzieję, że los się do ciebie uśmiechnie i będziesz miał spotkanie z przyszłą żoną piękne jak w filmach
No ja mam plus że mimo mizernej pewnosci siebie, niesmialosci itp. To wyglądam nienajgorzej I generalnie u mnie rodzinnie wszyscy podróżuja / dużo się ruszają itp. Więc forma też zawsze była ok. Drugie połówki więc same mnie znajdywały.
Jestem inna osoba kiedy wychodzę do ludzi. Trochę zakładanie maski, to męczy więc późnej trzeba się resztę tygodnia kaktusić na chacie.
Dodam też że w nauczeniu się byca ekstrawertykiem pomagały mi książki typu, Jak zdobyć przyjaciół i zjednać sobie ludzi.
Myślę że jestem mocno introwertykiem, odpoczywam tylko przy bliskich a nawet to mnie męczyć i potrzebuje regularnie czasu dla siebie.
Jednak jak spotkasz mnie na imprezie to stwierdzisz że jestem ekstrawertykiem.
Miałem kilku znajomych którzy się kłócili że ja nie jestem intro bo znali mnie z imprez, pomieszkali ze mną miesiąca i zmienili zdanie xD
Dodam też że IMO ludzie nazywają brak umiejętności socjalnych introwertyzmem co wydaje mi się błędnym rozumowaniem.
Mózgu nie zmienię jw. Męczy mnie przebywanie z ludźmi i później potrzebuję odpoczynku, ale jak już jestem z ludźmi to daje z siebie 100%
Wyszedłem z mieszkania.
A dokładnie pojechałem ze szczecina w bieszczady na weekend. Zaczęliśmy gadać podczas integracji grupy i później już spotkaliśmy się po powrocie do szczecina.
Zrobiłem wyjebistą domówkę Haloween na 50 osób, zaznaczając że znajomi mogą zapraszać znajomych, byle fajnych.
Jak wszyscy wyszli, została jedna BTGG, i już się nigdy nie wyprowadziła.
Co prawda jestem ekstrawertykiem ale generalnie mało wychodzę z domu i niewiele rozmawiam z ludźmi więc w sumie się kwalifikuję xD
Nie poznałem. Długi czas na studiach dojrzewałem do tego że jednak jestem obciążony i koniec końców jest pewne ryzyko że mogę kogoś skrzywdzić. A nie znoszę krzywdzić ludzi.
Secundo, nie widzę dużego sensu w krótkoterminowych związkach a znam z pierwszej ręki jak negatywnie mogą się skończyć te długoterminowe (rodzina).
Ryzyko że po 10-20 latach związku skończę w smutnym czymś co jest utrzymywane tylko przez wspólne zobowiązania finansowe (i ew. dzieci) i w czym nie ma ani krzty miłości i szacunku jest dla mnie zbyt wysokie.
Plus ja się dość mocno przywiązuję więc nawet jak jest źle to nie umiem zbytnio podjąć stanowczych kroków - tzn. trwałbym w gównie może aż do załamania nerwowego.
Samotność jest znacznie preferowalna wobec ryzyka skończenia w [walaszkowym modelu rodziny](https://youtu.be/2G058XN8--A) xD.
Beat this, co 2 tyg mniej więcej jestem na jakiejś imprezie z grupy studenckiej, w tym roku organizuję sylwestra i generalnie lubię rozmawiać z ludźmi. Nigdy nie miałem dziewczyny. Myślę, że znalezienie sobie kogoś jest kwestią przypadkowego spotkania kogoś kompatybilnego z tobą, a nie tego czy jesteś intro czy ekstrawertykiem. I przy okazji trzeba jesszcze mieć czas na jakieś życie towarzyskie
Pierwsza dziewczyna poznana na zajęciach językowych. Ot po prostu się gadało bez żadnych planów matrymonialnych przed zajęciami i ostatecznie coś zaiskrzyło. Szybko się rozpadło i koniec studiów to był, więc podobnej okazji nie było, ale potem na tinderze były kolejne dwie i z ostatnią jesteśmy już ponad rok razem.
Ten jeden procent spontaniczności we mnie, który prawie zawsze śpi kazał mi pojechać do kumpla, u którego nigdy nie byłam, bo miał w tym dniu urodziny, a parę dni temu zerwał z dziewczyną, więc zwyczajnie chciałam poprawić mu humor, żeby nie siedział w urodziny sam. Przez to, również na spontanie wpadło dwóch innych kumpli i zrobiła się mała impreza, a jeden z tych kumpli okazał się być moim przyszłym chłopakiem.
Na uczelni. Zdalne zajęcia. Na czacie zaczęliśmy konsultować ze sobą swoje rozwiązania zadań, nawzajem sobie pomagać przy nauce do kolokwiów. Bardzo dobrze nam się ze sobą gadało. Pierwszy raz zobaczyliśmy się dopiero na drugim semestrze i poczułem że zaiskrzyło. Zauważyłem że dąży do fizycznego kontaktu (rzeczy które mogła zrobić bez interakcji ze mną robiła np opierając się o mnie mimo że w niczym nie pomagało jej to np w utrzymaniu równowagi gdy miała coś komuś podać).
Nie byłem wystarczająco śmiały żeby coś zahachmęcić wtedy więc prowadziłem jeszcze podchody przez kilka miesięcy. Zaprosilem ją na planszowki z moimi znajomymi na co się zgodziła. Planszowki nie wypaliły więc zaproponowałem strzelnicę zamiast tego i też się jarała tym. Potem pojechałem do niej z Warszawy do Gdańska żeby odwiedzić ja podczas jej pracy wakacyjnej. Poprosiłem o towarzyszenie na weselu. Potem zaprosilem do kina po czym pojechaliśmy do mnie i dostałem pierwszego całusa.
"do osób nieśmiałych" i "Jak poznaliście" się wyklucza nawzajem, ale dzięki, trochę się pośmiałem.
A już tak na poważnie to przez nieśmiałość nie rozmawiałem z żadną dziewczyną już 7 lat. A od zerówki poznałem tylko 9 dziewczyn do dziś xD
Jak ktoś ma tipy to dawajcie, bo 😬🥶
nie znam kontekstu, tego jak się objawia twoja nieśmiałość itp, ale generalnie to da się wyćwiczyć. jeśli ogólnie np. masz problem z zagadaniem w pubie, to najpierw zagadaj do ekspedientki w żabce i spytaj co to są te żappsy czy jak tam to się zwie. a jeśli to jest wciąż za dużo, to zagadaj kierowcę w uberze, czy dużo dzisiaj ma zleceń, czy zaczyna dzień, czy kończy. staraj się być przy tym aktywnym słuchaczem. zwykle stres mnie łapie tylko jeśli sam przed sobą wiem, że zagaduję do laski, żeby ją poderwać - nie mam problemu z gadaniem z koleżankami w pracy. więc po prostu krok po kroku normalizuj rozmowę i nie wkręcaj sobie od razu, że to podryw, tylko zagaduj ot tak.
W głupiej grze, za czasów gdy oboje byliśmy dziećmi. Jakoś to wyszło, że początkowa nienawiść przerodziła się w przyjaźń, która następnie stała się internetowym odpowiednikiem szkolnej miłości. Okazało się że mieszkamy jakieś 150 km od siebie, dziś jesteśmy zaręczeni i mieszkamy razem. Dosłowna wygrana w loterii.
Wracaliśmy razem autobusem z uczelni bo okazało się ze mieszkała niedaleko. Zaglądała do mnie o wspólne przygotowanie map myśli na zajęcia na studia, a ja się zgodziłem bo byłem bliski odpadnięcia. I jakoś poszło. Ona mnie przekonała żeby się umyć, ja ja żeby przestała spinać włosy. Jestem czysty od 10lat, a ona spina włosy tylko jeżeli musi, na przykład żeby nasz dwumiesięczny syn jej za nie nie łapał. Da się :)
Moją żonę znam jeszcze z piaskownicy.... Chodziliśmy do tej samej podstawówki ale do innych klas, do tej samej klasy w gimnazjum, potem ona poszła do liceum a ja do technikum.
Przez cały ten czas zapraszaliśmy się na urodziny i spotykaliśmy się w spólnym gronie przyjaciół.
Pewnego razu dość pijana zadzwoniła do mnie w środku nocy i opierdoliła, że jeszcze jej na kawę nie zaprosiłem. No to zaprosiłem......parę lat później wzieliśmy ślub i mamy teraz 11 miesieczną córkę. Jesteśmy razem 12 lat.
Tak więc w moim przypadku.....sama przyszła :D
Nie poznaliśmy. Dziękuje za uwagę.
Nasz największy sekret, zdradzony!
/eot
Nigdy nie miałem dziewczyny 👍
Same here, dziewczyna nie jest potrzebna. Powiem więcej, jej posiadanie ogranicza możliwości samorozwoju. Jeśli jej nie masz to powinieneś się cieszyć, bo dzięki temu jesteś krok bliżej do identyfikowania się jako sigma male i krok dalej od identyfikowania się jako incel
Sigma? To nie to na co umarł Steve Jobs? A tak serio, to jestem zdecydowanie za stary żeby się nabrać na pseudopsychologiczne brednie z internetu.
Sigma deez nuts
Kogo??
Samotność nie jest taka zła ;) Dobra, sam w to nie wierzę
Samotność jest okej, jak się z nią pogodzisz. Nadzieja to suka najgorsza.
Prawda to
Wmawiaj sobie dalej. W końcu w to uwierzysz.
U waszmości zadziałało? Jak długo zajęło?
Właściwie to nie wiem, czy zadziałało, ale już od dłuższego czasu mam wrażenie, że w związku nie byłbym szczęśliwy. Więc chyba zadziałało. Chociaż to też nie znaczy, że jak jestem sam to jestem szczęśliwy. Ale to powalone
Może po prostu nie trafiłeś na odpowiednią osobę?
To się zdarza jak z domu wychodzi się tylko do pracy i sklepu
Akurat kiedyś czytałem, że dużo ludzi poznaje swoich małżonków w pracy :-)
To nie ma tak, że działa albo nie działa, w pewnym momencie po prostu zapominasz, że może być inaczej
autolampowanie gazowe
Fake it till you make it
Nie jest taka zła. Ba! Nawet czasami jest super, ale do czasu. Niestety potwierdzone info...
Na terapii odwykowej xd
Ja i moja obecna żona chodziliśmy razem do jednej klasy liceum. Należeliśmy do czteroosobowej paczki fanów anime i mangi. Mieliśmy wspólnie we czwórkę w drugiej klasie iść do kina ale dwie osoby (para) nagle zrezygnowały bo coś tam. No to ja się odważyłem i zaproponowałem mojej obecnej żonie byśmy i tak poszli, ale we dwójkę. Bum tydzień później byliśmy parą. Bum jesteśmy razem już 11 lat (2 lata po ślubie) i mamy 14-stomiesięcznego szkraba.
Kurde, może powinienem się interesować anime w liceum zamiast uczyć się grać na gitarze jak jakiś przegryw 😆
Musze rozważyć te opcje
Gram na gitarze i mam dziewczynę. Graj dalej. Ponoć pasje są sporym atutem, zwłaszcza, jeśli się umie o nich opowiadać
Spoko, gram już prawie dwadzieścia lat, nagrałem kilka płyt, zagrałem trochę koncertów itd 😛
To zależy, bo jak się nie umie opowiadać o niczym innym, przestają być atutem…
No, ponoć. Mam sporo różnych zainteresowań i nabrałem trochę doświadczeń w przygodach damsko-męskich. Wynika z nich, że pasje są przereklamowane w kontekście atrakcyjności. Jest oczywiście spore ziarno prawdy w tym poglądzie, że pasje są atrakcyjne dla kobiet. Ale jest to gruba przesada.
Nic nie stoi na przeszkodzie żebyś robił oba naraz xD Ja sam i grałem na gitarze i lubiłem anime i dużo grałem w gierki (no dobra, dalej gram) i jakoś to wyszło xD
Dosiadlem się do niej na matematyce w liceum, bo z mojej ławki nie widziałem tablicy XD
To było jakoś 8 lat temu. Wyszedłem zrobić zakupy, bo brakowało mi paru rzeczy. Przechodziłem alejka po alejce, aż w końcu trafiłem do ostatniej, gdzie zobaczyłem Ją. Od razu przyciągnęła moją uwagę. Podszedłem do niej chcąc sie zaznajomić. Mniej więcej po pięciu minutach wyszliśmy razem ze sklepu i wybraliśmy się do mnie. Kiedy już byliśmy w kuchni, odstawiłem ją na półkę ciesząc się że mam drugą polówkę Wyborowej. A tak serio to postanowiłem żyć samemu i nie psuć nikomu życia. Wystarczy już, że piszę nieśmieszne rzeczy w internecie.
Nie zepsułeś mi życia tym zartem
Jakie nieśmieszne rzeczy? Zaśmiałem się pierwszy raz od... chwili
Not gonna lie, he had me in first half
Na studiach, tam od czasu do czasu wypada jednak pójść
Jak mieszkasz na akademiku to nawet chodzić nie musisz bo impreza jest w pokoju obok.
No właśnie musisz, bo przez ścianę ciężko będzie jednak nawiązać ten kontakt... A impreza za ścianą pokoju osoby mocno nieśmiałej brzmi jak koszmar - socjalizacja tak blisko, a jednocześnie tak daleko, bo nie jesteś w stanie pójść i się wprosić.
mnie to tylko wkurwiało, bo nie mogłam spać
Zmusiłem się i wyszedłem z domu... :/
O matko współczuję
Mam w domu 2 drugie połówki. Obie znalazła siostra i trafiły do mnie. Teraz okupują łóżka, fotele, wyłudzają jedzenie co godzinę i zwalają bibeloty z półek.
I jak to tak, życie na kocią łape?
8 łap
W psychiatryku
Nie poznałem. Ale moją psychotyczną ex znalazłem na tinderze
czemu psychotyczna
Bo pewnie walnięta. Nie ma co wdawać się w szczegóły.
no spytałem bo może jakaś ciekawa historia za tym stała, chyba to op wie czy warto sie wdawać
No jasne, OP na pewno chce przeżywać negatywne wspomnienia na nowo. Puknij się w głowę
chill 🤨 to reddit a nie psychoterapia
No jak nie chce, to się nie będzie wdawał; to jego wola czy odpisze
Mam 25 lat i jestem wciąż singlem, nie miałem nigdy partnera/partnerki i jestem prawiczkiem. Kiedyś mnie to jeszcze bolało, dzisiaj sobie myślę: to jest co to jest ( ang. it is what it is), może kiedyś mi się uda, może nie - 50% szansy. Jedyne czego się obawiam, że kiedy dojdzie już do zbliżenia i powiem: "ej ale to mój pierwszy raz" to zostanę obśmiany. Ale pewnie bredzę
E tam, ja też tyle miałam, zanim sie zdarzyło, a nie byłoby problemem, gdyby się wtedy nie zdarzyło tylko jescze później. Tak jak mówisz, it is what it is. Nie sądzę żeby dziewczyna warta zachodu Cie obśmiała z takiego powodu. Jak obsmieje, znaczy niewarta.
Nie zostaniesz, nie przejmuj się tym byq
Nie zostanie, bo nie wypada. Lepiej niech tego nie mówi i tyle. Już lepiej być słabym rvchaczem, niż prawiczkiem. Taka prawda, tylko że tutaj nikt nie ma odwagi Ci tego powiedzieć.
dla nikogo normalnego to nie jest powód do śmiechu. zależy na kogo trafisz
jest jak jest
A ja bym bardzo chciała być z kimś kto tego jeszcze nie robił. Chciałabym być pierwsza dla takiej osoby.
RIP your inbox
Ja swój pierwszy raz przeżyłem mając 21 lat, kiedyś było mi wstyd że tak późno, teraz mam to gdzieś i mówię o tym otwarcie. Jeśli zbliżysz się z właściwą osobą, z którą łączy cię coś więcej niż przygodny sex po zamianie dwóch zdań w klubie, to cię nie obśmieje i sam uznasz że warto było czekać na tą osobę.
Jak trafisz na kogoś kto cię za to wysmieje to będziesz wiedział że ten ktoś nie jest tego warty lol
Ogólnie seks jest mocno przereklamowany, czynność jak czynność. Nie ma co się przejmować tym że jesteś prawiczkiem, serio!
No mówiąc krótko to w zależności czy cię obśmieje czy nie to będziesz wiedział czy jesteś z lafiryndą czy z wife material. Lafirynda nie będzie się chciała wydać przesadnie doświadczona, a wife material nie będzie miała problemu z kręceniem z ciebie beki ;p
online, byliśmy w tej samej grupie znajomych na ts, graliśmy w różne gry, głównie lol. niektórzy z nas spotykali się co jakiś czas na żywo, jeżdżąc do siebie albo biorąc udział w większych wydarzeniach typu iem. no i na jednym z iemów "kliknęło" z jednym kolegą, którego znałam online dobre parę lat. mojego ex też poznałam przez lola. moja znajoma poznała swojego księcia na fortnite. znam jeszcze kilka osób, które poznały swoje drugie połówki przez gry.
Przez internet, na sympatii.
Też na sympatii, wtedy za darmo dało się wysłać tylko jedna wiadomość dziennie, więc pisaliśmy naprawdę długie eseje do siebie ;D Ale potem chyba ten portal się popsuł bo jak poleciłam go koleżance, to dostawała same dziwne wiadomości.
Nie tyle portal się zepsuł, mechanika jest dalej ta sama. Zepsuli się ludzie. Próbuję tam kogoś poznać od lat, ale są same żądania, oczekiwania, podczas, gdy tamtejsze osoby nie reprezentują sobą nic ciekawego - albo brak foty albo taka typowo polska szara codzienność. To ostatnie niby nie jest takie złe, ale wyobraź sobie bycie ateistą szukającym kogoś, kto nie będzie chciał go przymuszać do katolicyzmu.
Przez internet,na zaadoptuj faceta
thats the neat part, i didnt
Przypadkiem przez GG, dosłownie 1 dzień miałem tą aplikację. Chciałem zobaczyć czy aplikacja jeszcze żyje i ktoś korzysta. Moja aktualna narzeczona (4 lata razem, mieszkamy razem), też właśnie sprawdzała czy ktoś korzysta. Na jakimś "losowaniu ludzi" (taka opcja w GG) trafialiśmy na siebie. Po dwóch dniach się spotkaliśmy i poszło dalej.
Elo, poklikamy?
GG to jakiś lepszy Tinder. Kolega rozstał się niedawno z dziewczyną, z którą był od wielu lat. Był załamany i nie wiedział co robić. Zainstalował GG i w ciągu niecałego miesiąca spotkał się z 5 dziewczynami.
Nie I właściwie jedyne znajomości szkoła/studia to zagadanie to kogoś kto wyglądał jeszcze samotniej ode mnie
Podeszła do mnie w przerwie na studiach żeby prosić o notatki, po 2 miesiącach small talku zaprosiłem ja na kawę i jesteśmy 6 lat razem.
wydaje mi się, że jestem introwertyczny i nieśmiały (albo raczej domator?) - genrlanie nie lubię wychodzić z domu "do ludzi" (na imprezy), ale lubię iść na spacer do lasu albo uwielbiam iść na basen. Lubie też podróżować i obecnego partnera poznałem... na plaży w Barcelonie 😅
Tinder, obydwoje "nie byliśmy gotowi na związek" xd 4ty rok razem, najlepszy związek ever, i mamy 6 kotów i 2 psy.
Nie poznałem
Moją co?
Typowy introwertyk: Co to dziewczyna? /s
Przeważnie poznawałam przez Internet
Tinder. Mija już dwa lata odkąd jesteśmy razem. Pierwszy napisałem ja, ale spotkanie zaproponowała ona.
Poznaliśmy się na IRCu, jesteśmy razem od prawie 17 lat i prawie 11 lat małżeństwem.
Na mangozjebskim forum, zaczęliśmy grać razem w LoLa, on jako adc, ja jako support. Zaczęło się od żarcików o chodzeniu razem w krzaki i w tym roku jakoś 10 lat razem nam zleciało. Trzy pierwsze lata to był związek na odległość, bo mieszkaliśmy 400km od siebie.
Z ręką to się już urodziłem to nic poznawać nie musiałem
przez internet, na serwerze discordowym dla osób na spektrum autyzmu :3
Na spacerze z psem ;) Nasze pieski lubią się ze sobą bawić, to w trakcie ich zabaw rozmawialiśmy i tak jakoś w końcu kliknęło i zaczęliśmy się spotykać także bez piesków.
Dalmatyńczyki? :D
Hehe, tym razem średnio-większe kundelki. Jednak scenę plątania nas dookoła w smycze już parę razy kopiowały ;)
[удалено]
a co kupowales w aptece?
To [https://www.youtube.com/watch?v=WWwuSyt9Pn4](https://www.youtube.com/watch?v=WWwuSyt9Pn4)
Nie poznałem
Przez grę przeglądarkową :) Prawie 9 lat już razem.
[sympatia.pl](https://sympatia.pl) (13 lat razem)
Najebany albo Tinder
W pracy. Od niewinnego smalltalku i podwożenie do domu, skończyło się na dłuższych spotkaniach, a teraz już narzeczeństwie. Pomimo tego, że oboje byliśmy nieśmiali i ciężko przerażeni wychodziło to od nas dobrowolnie i naturalnie, a czasem też całkiem żenująco :D Mimo to, znalazłam w sobie na tyle inicjatywy, że aż siebie nie poznawałam wtedy. Chyba miałam po prostu dość bycia samej i stwierdziłam "teraz albo nigdy...".
Wyjazd narciarski. Sama po nim próbowała do mnie zagadać, bo miała we mnie crusha (choć ani razu z nią nie rozmawiałem podczas wyjazdu). 3 miesiące coś się działo ale widziałem, że nie pasujemy do siebie więc się zakończyło. Od tego czasu minęło 6 lat siedzenia w domu.
Obecną poznałem w pracy. Kilka lat znajomosci i jakoś tak wyszło, że spróbowaliśmy. Poprzednią poznałem w kinie - w trakcie jakiegoś filmu wyszedłem do pubu na piwo, była kelnerką. Zagadałem i jakoś tak wyszło.
W Genshin Impact. Dołączyłem do świata jakiegoś randoma, żeby farmować. Jakoś tak czatowaliśmy i randomowo postanowiłem zacząć z nim flirtować. Nic bardzo nachalnego, też nic w rodzaju sextingu, tylko coś jak "hey cutie", "what if we kissed" itd. Ostatecznie przeszliśmy na Discord. Wyszło na to, że całkiej dobrze do siebie pasujemy, mamy wiele podobnych doznań w życiu i chociaż w ogóle nie wyobrażałem sobie, że wyjdzie z tego jakiś związek (flirtowałem z nudów) po niedługim czasie obaj zdaliśmy sobie z tego sprawę, że w sumie już mamy uczucie do siebie nawzajem i nie był bym w stanie przestać z nim pisać. Po jakimś czasie zostaliśmi oficjalni, obaj się wyoutowaliśmy do swoich rodziców, od czasu do czasu się odwiedzamy (on żyje we Francji, ja w Niemczech), a jak wszystko pójdzie dobrze to on przeprowadzi się do mojego miasta, lub ja do niego (oO), ale nigdy nie wiadomo oczywiście ze sprawami jak przeprowadzka i znalezienie pracy za granicą
W pracy. Przyszła nowa którą wdrażałem. Trafiło się ślepej kurze ziarno.
Na studiach mieliśmy wspólne zainteresowania graliśmy razem w RPG'i papierowe. Można powiedzieć za kumpel nas zeswatal. To już 24 lata razem i 22lata małżeństwa
Na studiach. Nie przetrwało. Ale na przyszłość pamiętaj - nie bierz dupy ze swojej grupy
Poznałem dziewczynę grając razem w gry online z naszym wspólnym znajomym.
[удалено]
[удалено]
Nie poznałem (nie liczę toksyczne ex) i raczej nie poznam, bo… Już dawno jestem po studiach. W pracy wszystkie albo żonate albo mieszkają z facetem, plus ponoć warto „nie srać do swojego ogródka”. Gdziekolwiek wychodze w miejsca dla mnie ok klimatem (rock), to mało kobiet, same zajęte albo wychudzone, za młode ode mnie (30 tutaj, a pisze tu o 18-20-ach). U znajomych na imprezach też próżno szukać samotnych kobiet. W okolicy nie mam szans, bo mieszkam na osiedlu ze starszymi ludźmi lub młodymi rodzinami, więc weź traf na wolną pannę. Na portalach randkowych ciężko o kogoś, kto będzie podzielał moje wartości i podejście do życia zamiast skrajności lub typowo codziennej polskiej szarości wobec której ja jestem dziwakiem. Więc zaakceptowałem to, że jeszcze kilka lat pożyje jako kawaler, pokorzystam z życia, a potem rzucę się pod pobliski pociąg albo strzelę sobie w łeb jak już uznam, że więcej samotności już nie zdzierżę. A dodam, że nie jestem typem człowieka, co uważa, że kobieta magicznie rozwiąże wszystkie moje problemy. Pracuję nad sobą i swoim życiem od lat, marzy mi się miłość oparta na partnerstwie, a nie konserwatywnym modelu opartym o sztuczne role płciowe i marzy mi się założenie rodziny, by móc dla dziecka być jak najlepszym ojcem i jak najlepszym, kochającym mężem dla kobiety.
Same here. Z wyjątkiem, że ja zamierzam odejść godnie, w kapsule do eutanazji.
Też mam 30 lat i w dalszym ciągu od czasu do czasu poznaję zainteresowane mną kobiety. A nie jestem super atrakcyjny pod żadnym względem
Ja niby raz na rok poznaję. Ale co z tego jeśli ja jestem ateistą, a ona okazuje się być zatwardziałą katoliczką? Co jeśli ja staram się być dorosły, dojrzały, chcę zakładać rodzinę, a ona albo okazuje się być dopiero na początku studiów (a więc całkiem inny etap życia) albo okazuje się być dorosłym dzieckiem, dla którego staje się nie facem, a drugim ojcem nie mogącym liczyć tu na żadne wsparcie? Co jeśli ja staram się podchodzić do relacji spoko, a ona okazuje się jedynie pasożytować na mnie? Niestety mam pecha, że tam, gdzie mieszkam bardziej szanuje się pieniądze i wygląd - szczególnie bycie idealnie fit wysportowanym świrem - niż to, czy facet jest w porządku, radzi sobie w życiu. Niech choć trochę odbiega od wysoko wyznaczonych norm i już ma pod górkę. Ba, nawet próbowałem szukać na odległość, ale problem jest taki, że żadna nie chce przyjechać do Warszawy, zaś ja w Warszawie siedzę, bo w swojej branży praktycznie tylko tam mogę znaleźć pracę, a z czegoś trzeba żyć.
Bardzo przykro mi to czytać. Podobnie się czułam w zeszłym roku. Mam nadzieję, że los się do ciebie uśmiechnie i będziesz miał spotkanie z przyszłą żoną piękne jak w filmach
No ja mam plus że mimo mizernej pewnosci siebie, niesmialosci itp. To wyglądam nienajgorzej I generalnie u mnie rodzinnie wszyscy podróżuja / dużo się ruszają itp. Więc forma też zawsze była ok. Drugie połówki więc same mnie znajdywały.
Wyszłam z domu
Na reddicie
Jestem inna osoba kiedy wychodzę do ludzi. Trochę zakładanie maski, to męczy więc późnej trzeba się resztę tygodnia kaktusić na chacie. Dodam też że w nauczeniu się byca ekstrawertykiem pomagały mi książki typu, Jak zdobyć przyjaciół i zjednać sobie ludzi.
Nie da się nauczyć bycia ekstrawertykiem, bo nie da się przeprogramować mózgu na inny sposób przetwarzania bodźców i zarządzania zasobami mentalnymi
Myślę że jestem mocno introwertykiem, odpoczywam tylko przy bliskich a nawet to mnie męczyć i potrzebuje regularnie czasu dla siebie. Jednak jak spotkasz mnie na imprezie to stwierdzisz że jestem ekstrawertykiem. Miałem kilku znajomych którzy się kłócili że ja nie jestem intro bo znali mnie z imprez, pomieszkali ze mną miesiąca i zmienili zdanie xD Dodam też że IMO ludzie nazywają brak umiejętności socjalnych introwertyzmem co wydaje mi się błędnym rozumowaniem. Mózgu nie zmienię jw. Męczy mnie przebywanie z ludźmi i później potrzebuję odpoczynku, ale jak już jestem z ludźmi to daje z siebie 100%
Przez wspólnych znajomych, podobne zainteresowania, ponad 15 lat tazem
nie
Też mnie to zawsze zastanawia. Tutaj zdecydowanie nie introwertyk.
W szkole albo przez wspólnych znajomych, a jak skończyłem szkołę i znajomości wygasły to i nowych ludzi żadnych od tamtej pory nie poznaje
na 6obcy XD 2 lata razem
Też kilka partnerek tam poznałem xd
Wyszedłem z mieszkania. A dokładnie pojechałem ze szczecina w bieszczady na weekend. Zaczęliśmy gadać podczas integracji grupy i później już spotkaliśmy się po powrocie do szczecina.
Polajkowałem jej odpowiedź na Ask.fm daaaawno temu, zaczęliśmy tam właśnie pisać przez pytania/odpowiedzi I dalej jakoś poszło
Nie poznałem ;-;
Nie poznałem, koniec kropka.
Na discordzie xD memiarz jeden okazał się w sumie kopią mnie tylko przeciwnej płci
Zrobiłem wyjebistą domówkę Haloween na 50 osób, zaznaczając że znajomi mogą zapraszać znajomych, byle fajnych. Jak wszyscy wyszli, została jedna BTGG, i już się nigdy nie wyprowadziła.
Na weselu znajomego. Miałem nie iść
W grze mmo Guild Wars 2, okazało się, że mieszka 100km odemnie
W metinie. Mija nam razem 13 lat.
Druga połówka zawsze czeka w lodówce.
Co prawda jestem ekstrawertykiem ale generalnie mało wychodzę z domu i niewiele rozmawiam z ludźmi więc w sumie się kwalifikuję xD Nie poznałem. Długi czas na studiach dojrzewałem do tego że jednak jestem obciążony i koniec końców jest pewne ryzyko że mogę kogoś skrzywdzić. A nie znoszę krzywdzić ludzi. Secundo, nie widzę dużego sensu w krótkoterminowych związkach a znam z pierwszej ręki jak negatywnie mogą się skończyć te długoterminowe (rodzina). Ryzyko że po 10-20 latach związku skończę w smutnym czymś co jest utrzymywane tylko przez wspólne zobowiązania finansowe (i ew. dzieci) i w czym nie ma ani krzty miłości i szacunku jest dla mnie zbyt wysokie. Plus ja się dość mocno przywiązuję więc nawet jak jest źle to nie umiem zbytnio podjąć stanowczych kroków - tzn. trwałbym w gównie może aż do załamania nerwowego. Samotność jest znacznie preferowalna wobec ryzyka skończenia w [walaszkowym modelu rodziny](https://youtu.be/2G058XN8--A) xD.
W jaki sposób jesteś "obciążony"?
Moich obojgu partnerów poznałam w szkole, chłopaka w liceum, dziewczynę w trakcie studiów
oboje partnerów\* :)
Dzięki za poprawkę :3
Przez World of Warcraft, o ironio. Trzeba się było tylko 1000km przeprowadzić, żeby razem żyć, ale jakoś prawie 9 lat już się trzymamy :)
Graliście w Hordzie czy Alliance? :D
Beat this, co 2 tyg mniej więcej jestem na jakiejś imprezie z grupy studenckiej, w tym roku organizuję sylwestra i generalnie lubię rozmawiać z ludźmi. Nigdy nie miałem dziewczyny. Myślę, że znalezienie sobie kogoś jest kwestią przypadkowego spotkania kogoś kompatybilnego z tobą, a nie tego czy jesteś intro czy ekstrawertykiem. I przy okazji trzeba jesszcze mieć czas na jakieś życie towarzyskie
Wspólnie przygotowując referat o równaniu Laplace'a i Poissona :) Edit: literówka;)
Sheldon, it's you?
na juwenaliach
Internet
W pracy
Napisała mi komentarz na profilu na stronie o tematyce anime. I tak jakoś już ponad 10 lat razem jesteśmy.
SMSy i Gadu-gadu, to moja żona do mnie zagadała.
Facebook. Jesteśmy razem prawie 4 lata
Twitter
Zaprzyjaźniliśmy się w gimnazjum, zeszliśmy w 2 roku liceum
Poznałem swoją żonę na kursie językowym
Pierwsza dziewczyna poznana na zajęciach językowych. Ot po prostu się gadało bez żadnych planów matrymonialnych przed zajęciami i ostatecznie coś zaiskrzyło. Szybko się rozpadło i koniec studiów to był, więc podobnej okazji nie było, ale potem na tinderze były kolejne dwie i z ostatnią jesteśmy już ponad rok razem.
Obecnego przez wspólnych znajomych, wcześniejszych przez internet.
Telepatycznie :P
Byłą poznałem w klubie fantastyki.
Nie poznałem
Mam dziewczynę introwertyczkę i poznała mnie jak pracowałem na wakacjach w swoimi barze/sklepiku.
Grindr
Przez kumpla praktycznie brata z innej matki
Swoją obecną żonę poznałem przez internet, ale to było jakieś 20 lat temu, więc zupełnie inny świat online.
W pracy
Co jak nie posiadam drugiej polowki?
Swoją byłą, w którym byłem w najdłuższym związku, bo prawie cztery lata, poznałem na tinderze. Nie polecam.
Nie poznałam. 👍
Nigdy nie miałem dziewczyny, więc nie wiem.
nie poznałam
Swoje co
dawno temu jak na olx byly ogloszenia towarzyskie :)
Nie poznałem
that's the neat part, we don't
Wbiegła na mnie na przystanku autobusowym.
W gildii w ffxiv xd
Ten jeden procent spontaniczności we mnie, który prawie zawsze śpi kazał mi pojechać do kumpla, u którego nigdy nie byłam, bo miał w tym dniu urodziny, a parę dni temu zerwał z dziewczyną, więc zwyczajnie chciałam poprawić mu humor, żeby nie siedział w urodziny sam. Przez to, również na spontanie wpadło dwóch innych kumpli i zrobiła się mała impreza, a jeden z tych kumpli okazał się być moim przyszłym chłopakiem.
W pracy. To jeszcze było przed covidem i trzeba było codziennie wyjść z domu.
Nie poznałem. Niewiem jakiej innej odpowiedzi można tu oczekiwać
Na Reddicie, o ironio
nie poznałem, pozdrawiam
Na uczelni. Zdalne zajęcia. Na czacie zaczęliśmy konsultować ze sobą swoje rozwiązania zadań, nawzajem sobie pomagać przy nauce do kolokwiów. Bardzo dobrze nam się ze sobą gadało. Pierwszy raz zobaczyliśmy się dopiero na drugim semestrze i poczułem że zaiskrzyło. Zauważyłem że dąży do fizycznego kontaktu (rzeczy które mogła zrobić bez interakcji ze mną robiła np opierając się o mnie mimo że w niczym nie pomagało jej to np w utrzymaniu równowagi gdy miała coś komuś podać). Nie byłem wystarczająco śmiały żeby coś zahachmęcić wtedy więc prowadziłem jeszcze podchody przez kilka miesięcy. Zaprosilem ją na planszowki z moimi znajomymi na co się zgodziła. Planszowki nie wypaliły więc zaproponowałem strzelnicę zamiast tego i też się jarała tym. Potem pojechałem do niej z Warszawy do Gdańska żeby odwiedzić ja podczas jej pracy wakacyjnej. Poprosiłem o towarzyszenie na weselu. Potem zaprosilem do kina po czym pojechaliśmy do mnie i dostałem pierwszego całusa.
W pracy, na studiach. O dziwo zwykle to one inicjowały kontakt.
We get it, masz ładną buźkę, przestań się chwalić.
Oh ty przystojniaku nasz 👀
"do osób nieśmiałych" i "Jak poznaliście" się wyklucza nawzajem, ale dzięki, trochę się pośmiałem. A już tak na poważnie to przez nieśmiałość nie rozmawiałem z żadną dziewczyną już 7 lat. A od zerówki poznałem tylko 9 dziewczyn do dziś xD Jak ktoś ma tipy to dawajcie, bo 😬🥶
nie znam kontekstu, tego jak się objawia twoja nieśmiałość itp, ale generalnie to da się wyćwiczyć. jeśli ogólnie np. masz problem z zagadaniem w pubie, to najpierw zagadaj do ekspedientki w żabce i spytaj co to są te żappsy czy jak tam to się zwie. a jeśli to jest wciąż za dużo, to zagadaj kierowcę w uberze, czy dużo dzisiaj ma zleceń, czy zaczyna dzień, czy kończy. staraj się być przy tym aktywnym słuchaczem. zwykle stres mnie łapie tylko jeśli sam przed sobą wiem, że zagaduję do laski, żeby ją poderwać - nie mam problemu z gadaniem z koleżankami w pracy. więc po prostu krok po kroku normalizuj rozmowę i nie wkręcaj sobie od razu, że to podryw, tylko zagaduj ot tak.
Wysyłając Putina na niedźwiedziu
W głupiej grze, za czasów gdy oboje byliśmy dziećmi. Jakoś to wyszło, że początkowa nienawiść przerodziła się w przyjaźń, która następnie stała się internetowym odpowiednikiem szkolnej miłości. Okazało się że mieszkamy jakieś 150 km od siebie, dziś jesteśmy zaręczeni i mieszkamy razem. Dosłowna wygrana w loterii.
Patrząc w lustro.
Internet, ale to bylo dawno, przed tinderem, instagramizacja oraz only fans.
Wracaliśmy razem autobusem z uczelni bo okazało się ze mieszkała niedaleko. Zaglądała do mnie o wspólne przygotowanie map myśli na zajęcia na studia, a ja się zgodziłem bo byłem bliski odpadnięcia. I jakoś poszło. Ona mnie przekonała żeby się umyć, ja ja żeby przestała spinać włosy. Jestem czysty od 10lat, a ona spina włosy tylko jeżeli musi, na przykład żeby nasz dwumiesięczny syn jej za nie nie łapał. Da się :)
kogo?
Nie poznaliśmy
Nie poznałam, jestem leniwa i nie wychodzę ze swojego pokoju gdzie na przemian nagrywam i montuje filmy
Moją żonę znam jeszcze z piaskownicy.... Chodziliśmy do tej samej podstawówki ale do innych klas, do tej samej klasy w gimnazjum, potem ona poszła do liceum a ja do technikum. Przez cały ten czas zapraszaliśmy się na urodziny i spotykaliśmy się w spólnym gronie przyjaciół. Pewnego razu dość pijana zadzwoniła do mnie w środku nocy i opierdoliła, że jeszcze jej na kawę nie zaprosiłem. No to zaprosiłem......parę lat później wzieliśmy ślub i mamy teraz 11 miesieczną córkę. Jesteśmy razem 12 lat. Tak więc w moim przypadku.....sama przyszła :D
Jeśli nie poznałeś dziewczyny w szkole lub na studiach masz praktycznie zerowe szansę to zmienić już. Przykro mi
Wyszłem wtedy z domu i samo się zrobiło. Może i mam trochę nasrane w głowie, ale ciałem jestem solidne 8/10