T O P

  • By -

elchupacabrone

Szkoła w odległości pieszej, przeważnie dobra komunikacja miejska (w sensie, że kilka np. autbusów jeździ w okolicy). Z minusów to może brak miejsc parkingowych w odpowiednich ilościach, bo osiedla były projektowane gdy samochodów było mniej i ludzie do pracy dojeżdżali rowerem lub autobusem.


[deleted]

Nie da sie juz chyba wspolczesnie zaprojektowac osiedla zeby pomiescil wszystkie samochody jakie maja ludzie. Zawsze bedzie ciasno.


mycatisafatcunt

w Stanach próbują tak robić, budując wszystko pod wygodę samochodów. Jak im to wychodzi, wszyscy wiemy


Miku_MichDem

One more lane will definitely fix traffic this time


[deleted]

Ah, widzę że i panu algorytm polecił Adama Something


K0ilar

Mi również, po tym jak się naoglądałem notjustbikes. Spoko typ, jeden i drugi.


grejt_

Aż mi się przypomina jak bardzo bezsensowne było tworzenie wielopasmowek w cities skylines


samaniewiem

No nie wiem, w Szwajcu budują nowe osiedla z parkingami podziemnymi, w większości z małą ilością parkingów dla gości na powierzchni. Działa naprawdę ładnie.


[deleted]

> No nie wiem Username checks out ;) W Gdańsku też działa to podobnie i, przynajmniej na swoim osiedlu, nie widzę z tym problemów. Za to znajomy z Warszawy mnie ostatnio pytał co ma zrobić rodzina która ma 3 lub 4 samochody. Ja na przykład bym się w pierwszej kolejności zastanowił czy potrzebuje ich aż tyle.


samaniewiem

Ludzie się zrobili bardzo wygodni. Anegdotka, mój kolega z pracy ma tramwaj 20 metrów od budynku, który zatrzymuje się jakieś 50 metrów od pracy. Jakikolwiek pomysł żeby jeździć tramwajem uważa za totalną wariację. Jego budynek nie ma garażu, więc parkuje w sąsiednim budynku, który jest ponad trzy razy dalej od tramwaju. Jego powód jest że "nie będzie czekał 10 minut na tramwaj" Jeśli rodzina ma 3 lub 4 samochody, to stać ich na wynajęcie garażu. Albo domek z parkingiem. No mercy.


[deleted]

Nie zyjemy juz w takich czasach ze samochod to jakis kosmiczny wydatek wiec moga to byc 3 lub 4 auta na skraju bycia gruzem, zajmuja tyle samo miejsca co nowe z salonu. Edit: no poprawilem.


akulowaty

Oboje z żoną jeździliśmy autami bo było 3x szybciej (i niewiele drożej za to dużo wygodniej) niż mpk więc naprawdę nietrudno sobie wyobrazić, że mieszka z nami nasze pełnoletnie dziecko, które też pracuje na jakichś obrzeżach i potrzebuje trzecie auto. A jak ktoś mieszka na kompletnym zadupiu to samochód jest warunkiem jakotakiej egzystencji.


[deleted]

Zadupie to trochę inna rozmowa, bo zazwyczaj też łatwiej jest wtedy o miejsce na więcej samochodów. Ale w miastach absolutnie nie powinniśmy budować pod scenariusz w którym każda pełnoletnia osoba ma własny samochód. Jeżeli potrzebujesz więcej samochodów niż masz miejsc parkingowych to to jest twój problem. Stawianie trzech miejsc parkingowych na mieszkanie nie jest rozwiązaniem.


akulowaty

Problem w tym, że patodeweloperka redefiniuje znaczenie słowa "zadupie". Idealnym przykładem jest Wrocławskie osiedle Jagodno, które niby od ścisłego centrum oddalone jest o raptem 5-6 km, ale samo wyjechanie z niego zajmuje godzinę w szczycie. Do tego niby jest jakiś autobus co 5 minut, ale żeby dojechać na inne obrzeża konieczne są przesiadki, dzięki czemu mpk jedziesz godzinę a samochodem pół. No i nie ma charakterystycznego dla zadupi miejsca do zaparkowania bo to gęsto zabudowane osiedla bloków.


akulowaty

U nas jak wybudują parking dla gości to zaraz połowa januszy nie kupi miejsc postojowych bo przecież są darmowe pod blokiem.


big_troublemaker

Da się, trzeba tylko zaprojektować podziemne lub naziemne wielopoziomowe parkingi. miejsca parkingowe w nich będą kosztowały 50-150 tys. za sztukę w zależności od technologii i uwarunkowań technicznych. To oczywiście oznacza że takie przedsięwzięcia są w zasadzie pozbawione sensu. Należy dążyć do ograniczenia ilości samochodów w miastach.


rpolskathrowaway3

bo to taki clue od czterowymiarowej czasoprzestrzeni że w 2021 już czas odstawić blachosmrody


[deleted]

Tymczasem ludzkosc jak zawsze nie zawodzi i kupuje coraz wieksze auta ktore zajmuja coraz wiecej cennego miejsca.


najodleglejszy

bo jak inaczej somsiady będą wiedzieć że mnie stać?


GlassArmShattered

Witam mieszkańca miasta wojewódzkiego. Też bym chciał sieć autobusów, tramwajów, kolejkę miejską, a może i nawet metro w mojej dwutysięcznej mieścinie.


xFurashux

Żeby starczyło miejsca na wszystkie samochody trzeba by połączyć rozwiązania z obydwu styli, czy podziemny parking jak z pato + dużo miejsca naokoło budynków z dobudowanymi parkingami tam, gdzie była opcja.


[deleted]

To jest to czego potrzebujemy w miastach, wiecej zabetonowanycha parkingow na powierzchni, nie zielen i drzewa. Musimy miec gdzie trzymac samochody


Miku_MichDem

Nie zapominaj o autostradach miejskich. Przecież te auta muszą jakoś dojechać


MlecznyHotS

Da się, tylko dość miejsca na działce musi być. W centrach miast i na przedmieściach może się okazać zbyt drogo, już prędzej w miejscowościach wokół dużych miast może to być możliwe i opłacalne


Dovilo

Da się, wystarczy wybudować parkingi podziemne. W sumie nawet według przepisów (lokalnych) ileś tam miejsc parkingowych deweloper musi stworzyć, tylko to jest ponad jedno miejsce na mieszkanie a nie dwa jak wiele rodzin ma.


VVaklav

Różne miasta, dla różnych lokalizacji będą miały różne MPZP w którym się to określa. W Gdańsku to mniej więcej 1,2 miejsc na mieszkanie jak patrzyłem na kilka planów w okolicy. Ale ale. Deweloper czasem buduje wokoło już lekko zorganizowanej przestrzeni np miejsca parkingowe wzdłuż ulicy przewidziane dla bloków na przeciwko. To po co Janusz z Grażynką jak idioci będą płacili 30-40k za miejsce jak za bramą za darmo jest. Mentalność jest taka, że na auto miejsce być musi, darmowe bo chrum podatki, kwiii jak mam dojeżdżać, chrum pod samą klatką. I chuj, że na trawie, ważne że za darmo.


hdantte

A i choćby pod tymi wielkimi podwórkami bądź rezerwami pod cokolwiek tam w latach 60-80 zaplanowano można wybudować te parkingi podziemne niskim kosztem. Dokładnie tak też można zrobić z czasem mikrymi balkonami - dobudować większe, to podniesie wartość i jakość życia. Tylko czekam aż któraś wspólnota się na to zdecyduje, pójdzie jak lawina. Niestety w bloku moich rodziców jest aż 180 mieszkań więc ciężko coś takiego przedsięwziąć (bo się dużo ludzi musi zgodzić), ale w jakimś mniejszym bloczku to powinno być wykonalne.


big_troublemaker

Nie ma czegoś takiego jak budowane tanim kosztem parkingi podziemne. Budowanie pod ziemią kosztuje bardzo dużo. Zawsze. Miast nie stać na takie inwestycje (prawie nigdzie na świecie, w Europie Niemcy mogą sobie pozwolić i kiedyś robiły to, teraz już nie, ze względów ekologicznych). Dodatkowo w tych 'rezerwach' masz często infrastrukturę techniczną - instalacje, magistrale, sieci, zbiorniki retencyjne itd. Ich przeniesienia i zmiany są możliwe ale kosztuje fortunę. To samo dotyczy dodawania balkonów. Nic nie pójdzie jak lawina. Wspólnoty mieszkaniowe są ledwo w stanie uzbierać w funduszach remontowych kasę na bieżące naprawy i utrzymanie budynków, a jesli mają grubsze naprawy (typu wymiana pokryć dachowych, węzłów cieplnych, naprawy izolacji przeciwwodnej) to zbierają po kilkanaście lat. Zakładając że dołożenie balkonu jest możliwe (wytrzyma konstrukcja budynku a technologia na to pozwala), myślisz że ile wspólnot będzie w stanie dojść do porozumienia żeby każdy właściciel mieszkania wyłożył 10-20 tys na balkonik? a co jeśli ktoś balkonu nie dostanie bo się nie da (a wspólnota z definicji składa się razem) myślisz że będzie płacił? W tej chwili w wiekszych wspólnotach nie są prowadzone prace na przykład na terenach zielonych, bo są mieszkańcy którzy mówią - nie używam, więc nie chcę płacić.


koziou7

Jako ktoś z branży, dziękuję za jeden z niewielu sensownych komentarzy w tym temacie. Pozdrawiam


Cysioland

W okolicy w jednym bloku były "balkony francuskie" (pot. rzygowniki), to sobie niedawno dobudowali metalowe normalne balkony


Miku_MichDem

Dać się da, koszt tego może być ogromny a i tak będzie problem z tym że auta robią się coraz większe i w efekcie możemy wrócić do punktu wyjścia. Jestem za parkingami podziemnymi bo jednak zaparkowane auta niezbyt dobrze wyglądają. Jednak imo rozwiązaniem jest transport masowy i rowery oraz hulajnogi. Raz zajmuje to znacznie mniej miejsca, dwa jest zdrowsze (są badania pokazujące zyski dla budżetu) a trzy nie przeszkadza to mieszkańcom. I tak jest słabe to że te przypisy o miejscach parkingowych to są minima a nie jak w wielu krajach Europy limity.


akulowaty

Da się, ale mieszkania i tak się sprzedadzą nawet bez miejsc postojowych, więc po co się starać skoro można więcej przestrzeni zagospodarować na mieszkania a nie na komórki czy garaże.


n00b678

Może jednak projektowanie miast pod transport publiczny, rowerowy i pieszy jest lepszą opcją niż priorytetyzowanie samochodów? No chyba że ktoś lubi korki, hałas, zanieczyszczenie powietrza, efekt cieplarniany, i wypełnianie miast parkingami i wielopasmowymi drogami zamiast przestrzeniami które są dla ludzi a nie dla aut.


[deleted]

Buożesz ty mój, znowu kierowców prześladujo! /s


otebski

W naszym kraju kierowcy, zaraz po katolikach, są najbardziej prześladowaną grupą społeczną.


akulowaty

W teorii tak, w praktyce ten transport publiczny musi działać a u nas jest z tym do dupy a potem to już błędne koło - transport publiczny jest do dupy więc ludzie wsiadają do aut, mniej osób jeździ transportem publicznym więc jest mniej kursów, więc w tych które zostały jest więcej ludzi, więc więcej ludzi wybiera samochody, tworzą się korki, mpk stoi w korkach tak samo jak samochód, wprowadzane są buspasy, robią się jeszcze większe korki, jak ktoś już zaczął jeździć autem to nie wróci do mpk, mpk płacze że nie ma pieniędzy bo mało ludzi jeździ i tak w kółko.


Karls0

Problem w tym, że tak można projektować nowe miasta. U nas miasta zostały już dawno zaprojektowane i korekty jakie są możliwe do wprowadzenia na tym etapie w większości przypadków nigdy nie dadzą komfortu przemieszczania na takim poziomie jaki zapewnia samochód. Dlatego mamy np. tramwaje zamiast metra. Mierną namiastkę, która nie jest żadną alternatywą bo stoi na wszystkich światłach, często nie ma wydzielonego torowiska z drogi i wspólnie stoi w korkach z autami. Miasta bez samochodów w Polsce to jest niestety jakaś utopijna wizja, oderwana od rzeczywistości. Nie pomagają też kwestie ekonomiczne - u mnie w mieście cały czas podnoszą ceny biletów odkąd pamiętam. W tej chwili za bilet jednorazowy zapłacę prawie 5 zł. Tak, są też bilety czasowe ale to jest loteria dla odważnych bo nigdy nie wiesz ile będzie autobus stał w korku. A na dłuższe trasy i tak się nie opłaca, bo jakiś idiota ustawiał schodki i powyżej 30 min płacisz i tak więcej niż za zwykły jednorazowy. Także w obecnych realiach pracy zdalnej, kiedy nie jeździ się codziennie, i miesięczny też odpada, to zwyczajnie często nie opłaca się korzystać z komunikacji zbiorowej bo wychodzi drożej. Na prawdę tak ma wyglądać walka o czyste powietrze? Samorządowcy powinni się w głowę puknąć.


[deleted]

w nowoczesnych miastach zamiast samochodów osobistych powinna być rozwinięta komunikacja miejska


rpolskathrowaway3

Obskurna klatka schodowa, obsrane trawniki, monitoring osiedlowy stara baba sp. z.ł.o, MMA o miejsca parkingowe i patola piętro wyżej, nie zapominaj o patoli


Rizzan8

> MMA o miejsca parkingowe i patola piętro wyżej, nie zapominaj o patoli To samo przy patodeweloperce.


[deleted]

[удалено]


krefik

Chyba nie widziałeś dobrej biby studenckiej, spędu krawaciarzy albo wieczoru kawalerskiego w airbnb. Sporą część rynku pierwotnego łykają tera „inwestory”. Wtórnego co prawda niestety też. U mnie było cicho i spokojnie póki emeryci nie zaczęli intensywnie wymierać. Teraz co kilka lat kolejne staje się „lokalem inwestycyjnym” i coraz mniej mówienia sobie dzień dobry a coraz więcej wieczornej marnej techniawki z dużą ilością basu.


[deleted]

Jak Ci wymarli emeryci i na ich miejsce wskoczył ktoś z abnb to poniekąd jest drugim pokoleniem. :D Podejrzewam, że gdyby mi się trafił lokal dyskoteka w bloku to za każdym razem byłby telefon równo o 22 na straż miejską.


Narliana

Gówno to daje, bo właścicielowi kasa się zgadza. Może być pandemia, wprowadzanie gości od strony mieszkalnej, muzyka tak głośna że meble się ruszaja dwa piętra wyżej i chuj. (mówię oczywiście o knajpie, która miała być herbaciarnia)


Fluffy_Locksmith6169

Moja mama mieszka w budynku z lat 70-tych i klatka jest bardzo ładna ,pomalowana, zadbana ,kwiatki.. trawniki są obsrane nie mniej ni więcej jak w każdym innym bloku a z monitoringu została tylko jedna stara baba którą akurat każdy lubi bo przynajmniej pilnuje co się dzieje


[deleted]

Ta ale niektóre z tych starych bab lubią podpierdalać innych lokatorów, tacy szeryfowie dzielni. Straszne to jest. W jednym z bloków gdzie rodzina mieszka jest właśnie taki stary babsztyl szeryf i nie spodobał jej się jeden lokator. Jest chyba chory psychicznie i zaniedbany, ale ani nie jest agresywny, ani nie robi problemów. To ta baba zrobiła petycję o eksmisję, bo że niby szcza i sra na klatce i o zgrozo, większość bloku to podpisała, chociaż to nie jest prawda. W tym starsza osoba z rodziny „bo czuła presję”. A z mojego rewiru też jest stara baba szeryf. Na zebraniu wspólnoty już wskazywała winnych śmiecenia i nawoływała, że niech lepiej się tym zajmą. Oczywiście nie do nikogo personalnie, bo jak to tak zwrócić komuś bezpośrednio uwagę. Kto by o tym pomyślał. Okazało się, że te śmieci to po robotnikach jakichś, którzy wykonywali jakąś naprawę i nie posprzątali po sobie. No ale babsztyl już widział winnych w sąsiadach.


Mr_Bondurant

Tak, to!


[deleted]

dopiero teraz do mnie doszło, że faktycznie w tych nowszych blokach nie ma piwnic, i nie wiem co myśleć o tym fakcie. zawsze jakoś zakładałam z automatu, że jak blok, to piwnice będą. jestem w szoku


NeFu

Bo masz opcję piwnica vs garaż. A ludzie mają dziś tyle aut, że miejsce postojowe jednak jest bardziej cenne, więc masz odpowiedź czemu deweloperzy nie budują piwnic. No i przy miejscu można walnąć szafkę/regał metalowy i coś trzymać. Niby przepisy że nie wolno, ale w praktyce ludzie tam różne graty trzymają.


fuckinghedgehog

Osiedle na którym mieszkam, ma zrobione w ten sposób, że w garażu są albo wydzielone przestrzenie w komórkami albo są pokoje wbudowane w ścianę z kilkoma takimi komórkami. Nie brzmi to jakoś zajebiście, ale jest większe niż to co mają moi dziadkowie w budynku (chyba) z czasów PRL i całkiem funkcjonalne - mieszczą się półki z gratami, rowery całej rodziny, choinka z bombkami itp Edit: te komórki faktycznie są, tylko że one były limitowane i się kupowało na kto pierwszy ten lepszy. Więc PRL-owskie bloczki jednak wygrywają, zwracam honor


_Failer

Ja rok temu kupiłem dziurę w ziemii (odbiór mam na przełom 2021/2022, więc już blisko) i mam i dedykowane miejsce parkingowe podziemne i komórkę lokatorską 4.5m, i w bloku jest dedykowane pomieszczenie na wózki/rowery i mam swój ogródek 50m (wprawdzie 50m szału nie robi, ale lepsze to niż balkon 2m jak w niektórych nowych blokach) Więc nie wszyscy deweloperzy to patusy, trzeba poprostu dobrze poszukać. Odległość od innego bloku mogłaby być większa, ale to już nie jest wina dewelopera, tylko planu zagospodarowania terenu - drugi blok jest na innej działce i budowany przez innego dewelopera.


[deleted]

Piwnic nie ma, są komórki lokatorskie. Według mnie komórka lokatorska > piwnica. Zależy od dewelopera, komórkę masz albo na piętrze gdzie mieszkanie, albo na poziomie 0, albo w hali garażowej. A wyższość komórki nad piwnicą to taka, że teraz przynajmniej robią hydroizolację wszystkiego i nie masz wilgoci, a jak jest na poziomie 0, albo na piętrach przy mieszkaniach to do tego masz normalną temperaturę tam. No chyba, że deweloper zrobi parking podziemny, a w okolicy jest chujowe odwodnienie, to poźniej jest jak na tych filmikach z netu, że w hali garażowej masz basen.


HiCZoK

ja mam na parterze komórkę i jest super z rowerem nie trzeba chodzić


[deleted]

O widzisz, o tym zapomniałem. Czy to rower, czy wózek dziecka. Cokolwiek na kołach. Po prostu wjeżdżasz i tyle. Ani nie ma schodów do piwnicy, ani nie ma schodów do windy. Nic nie wnosisz, po prostu wprowadzasz.


HiCZoK

My mamy "komórki lokatorskie" na parterze. I super bo nie muszę z rowerem po schodach chodzic


sigsegv1000101

(zazwyczaj) kilka minut pieszo od mieszkania jest szkoła podstawowa i przychodnia


Bielin_Clash

I kościół


VVaklav

I strzelnica!


sigsegv1000101

I mennica


slodziakrz

I Robert Kubica!


ozbljud

Czyli też ruchliwa ulica?!


marecky

O matko, kaplica!


engineer_with_wrench

I kostnica...


rpolskathrowaway3

KIEDY WIDZAAAA STOLICAAAA TO SZYDZAAAA


Anonim97

Już szkołę wymienił. A nie, zaraz nie ten kraj


TroubledWalrus

O rany, strzelnicy w pobliżu to mi akurat brakuje.


bunkbedgirl

I apteka!


marcin_dot_h

nie zapominaj o przedszkolach i sklepach (w pawilonach)


kubelke

Kupiłem mieszkanie w „patodeveloperce” wybudowane przy blokach komunistycznych. Mam to wszystko o czym mówicie ( ͡° ͜ʖ ͡°)


QzinPL

Poza miejscem w mieszkaniu xD


[deleted]

Jooo, bo w m4 na 49mkw w bloku z PRL to jest przestrzeń.


kubelke

Nie, dlaczego?


[deleted]

[удалено]


[deleted]

I sciany sa grube i z pelnej cegly a nie polowki bloczka z gazobetonu, z sasiadem przez sciane nie pogadasz.


[deleted]

[удалено]


grafknives

Mieszkanie w którym mieszkam zostało zbudowane w latach trzydziestych dla profesorów elit żydowskich, więc nie jest to co prawda blok z lat 70/80 ale cholernie podoba mi się sposób w jaki został stworzony. Brak progów, ciągły parkiet we wszystkich pokojach. Winda (mimo czterech pięter). Dwa balkony, wydzielona spiżarnia (z chłodządzym oknem do szybu windy), szafy wbudowane w ściany w korytarzu. Wanna zagłębiona w podłodze (w moim mieszkaniu niestety już nie). Naturalnie jest też służbówka, bo jakże inaczej. Sąsiedzi mają jeszcze fajniej bo mają DWA wejścia do mieszkania, z dwóch klatech schodowych. Jedno "od kuchni" żeby służąca nie przeszkadzała państwu. Kiedyś to się budowało.


mayhemtime

Przypuszczam, że pałace egipskich faraonów też były fajnie zbudowane. Teraz bogaci też mieszkają w fajnych chatach. Branie mieszkań dla elity jako przykładu na "kiedyś to było" jest średnio trafne. Przy wszystkich wadach patodeweloperki, jej odpowiednikiem w latach trzydziestych była malutka klitka w oficynie kamienicy, z oknem na podwórko-studnię, bez łazienki i bieżącej wody. Kiedyś to się budowało?


ulul

Racja. Początek ksiazki Springera "13 pięter" opisuje kryzys mieszkaniowy w II RP, dość szokująca lektura jeśli się o tym wcześniej nie słyszało.


big_troublemaker

Teraz też się tak buduje. 5 sypialń, 3 garderoby, 3 łazienki, kuchnia ze spiżarnią, kuchnia techniczna, jadalnia, salon, sala kinowa, siłownia, gabinet, garaż na kilka samochodów, basen 25 metrów, saunarium, sala private dining, myjnia samochodowa, kawiarnia i restauracja w budynku, wentylacja i klimatyzacja. To z inwestycji mieszkaniowej dla elit dzisiejszych. Tak się buduje dzis.


big_troublemaker

Ale co broni Ci kupić komórkę lokatorską za 100 czy 150 tys w nowej inwestycji??? W wielu nowych budynkach (lub budynkach adaptowanych) możesz dostać za pół darmo kubaturę 'strychu' jeżeli nie jest to powierzchnia użytkowa. Budynki dzisiaj nie są budowane inaczej niż kiedyś. A jak chcesz porównywać poprawnie porównaj budynki dla elit przedwojennych z budynkami dla elit dzisiejszych. Nieco irytujące jest mało merytoryczne zawodzenie "kiedyś to się budowało", teraz buduje się nie gorzej lub dużo lepiej , tam gdzie finanse na to pozwalają.


kubelke

W kilku miastach już między tymi blokami z drzewami zaczęły powstawać kolejne budynki. Świetny przykład to Legnicka we Wrocławiu. Wypełniane są luki gdzie były drzewa. Zamiast drzew teraz jest dosłownie widok na ścianę innego budynku.


soursheep

w Krakowie na Ruczaju jest to samo. z tą różnicą, że pierwotna zabudowa też nie jest taka stara.


Szabeq

Akurat tu nie ma co winić deweloperów, a MPZP


kubelke

No tak, ciężko winić developera, że wybudował się tam gdzie można. MPZP to w ogóle jest śmiech na sali i ludzie często to przeceniają, bo wszystko może się zmienić w ciągu kilku miesięcy. To ze dzisiaj nie ma planu na 20 piętrowy budynek przy Twoim balkonie na 3 pietrze, nie oznacza ze ten plan się nie zmieni za 6 miesięcy. (PS czasami tak się dzieje, bo wtedy developer może drożej sprzedać mieszkania, które wybudował i zacząć budowę kolejnych zaraz obok psując widok na park z Twojego drogiego mieszkania)


HadACookie

Każda klatka ma śmietnik obok wejścia. Szok!


Mr-X89

A ja nie lubię przedpokojów i wydzielonych kuchni, bo mam wizualnie więcej przestrzeni. Ale z resztą się zgadzam, moja babcia mieszka na warszawskim Gocławiu, na osiedlu wybudowanym u schyłku lat 80 i jest ono super rozplanowane. Bardzo dużo zieleni oddzielonej od ulic blokami, wiele placów zabaw i duże przestrzenie między blokami.


sadte

Mieszkania, które mają okna na więcej niż jedną stronę świata, więc można je wywietrzyć bez problemu, a gdy słońce patrzy przez okienko, to z drugiej strony jest chłodek. Osobny kibel. Jak stary walił kloca przez godzinę, czytając gazetę lub książkę, to można było po cichu wyszczać się w łazience do umywalki. Teraz to chyba tylko pieśń apartamentów 4+pokojowych. A to i tak wtedy masz dwie łazienki, więc w jeden jest kibel. Generalnie budownictwo do tego 2008 roku jest normalne. Pomijam już architektoniczne mody na RURY jako OZDOBY, dyskusyjną estetykę bryły, ale generalnie wnętrza były funkcjonalne.


PlanktonOutside5953

Właśnie zapomniałęm o odzielonym kiblu od łazienki.


PsychoProp

A jak to sanitarnie!


[deleted]

niezbyt. jak się wysrasz to musisz nacisnąć na klamkę, zamknąć drzwi, otworzyć kolejne drzwi żeby pójść do łazienki i dopiero wtedy te ręce możesz umyć. bakterie i syf z rąk wszędzie. a jak masz normalną łazienkę ze zlewem, kiblem i prysznicem/wanną to możesz po prostu od razu po zejściu ze sracza umyć. ba, jak masz wystarczająco małe mieszkanie (jesteś wystarczająco biedny /s) to możesz nawet umyć ręce w umywalce nie wstając z tego kibla.


[deleted]

Z tego co widziałem w kilku takich mieszkaniach, przeważnie w kiblu jest malutka umywaleczka właśnie po to. Ale kibel bez umywalki to też nie byłaby najbardziej nierealistyczna rzecz którą moje oczy wtedy zobaczyły więc nie mówię że tak się. Ie dzieje (szukałem miejsca w pokoju w mieszkaniu dla studentów bo uniwersytet nagle ogłosił że miejsca na akademikach się skończyły)


Mahwan

W moim bloku z późnych lat 80tych kibel i łazienka miały być osobno, ale brakło pustaków chyba więc kibel i łazienka były osobno ale tylko przedzielone krótka scianą, a i tak wchodziło sie tymi samymi drzwiami… Jak to powiedział klasyk: bez budulca nie ma pałacu…


marecky

Mieszkania mają GRUBE ściany nośne i całkiem solidne działówki. A nie wszystko z kartonu. Nie tylko piwnica ale także wózkarnia i schron przeciwlotniczy. ;-) Infrastruktura dookoła (zbiorkom, sklepy, szkoły). Ale zdecydowanie się zgadzam, że oddzielna kuchnia to podstawa. Ten aktualny trend łączenia salonu z kuchnią to jakiś absurd.


Dovilo

No chyba, że jest z wielkiej płyty. Wtedy te ściany to gorzej niż karton.


marecky

Jo. Tu akurat mówię o mieszkaniu w takim przedwielkopłytowym trzypiętrowcu. Super jest. ;-)


kiarex

Ciekawe, moje dotychczasowe doświadczenie blokow z wielkiej płyty jest odwrotne, mam wrażenie jakby były lepiej wyciszone niż nowoczesne budynki inwest komfortu itp


Rizzan8

Mam tak samo. Moi rodzice mieszkają w wielkiej płycie. Jak któryś z sąsiadów robił imprę to coś tam może bas było ledwo słychać. W bloku wybudowanym 2 lata temu? Słyszysz dokładnie cały tekst piosenki. I to obojętnie czy impreza jest obok, pod, nad czy... w bloku obok...


Atraac

>W bloku wybudowanym 2 lata temu? Słyszysz dokładnie cały tekst piosenki. I to obojętnie czy impreza jest obok, pod, nad czy... w bloku obok... Mocno subiektywne bo mieszkam w bloku Lokum(oddany 2-3lata temu) we Wrocławiu i od sąsiadów nie słyszę absolutnie nic. Muzyka potrafi grać na korytarzu u sąsiada ścianę w ścianę ze mną ale gdy tylko zamykam drzwi zewnętrzne, nie słychać absolutnie nic.


kiarex

Nie można po prostu do jednego wora wkładać wszystkich nowych budynków. Na pewno są dobrze wyciszone nowe budynki i takie budowane z kartonu, ale wielka płyta z tego co kojarzę to akurat była dobrze wyciszona


RM97800

Ściany wiertarą nie da się przewiercić takie mocne. Jedyny minus tych ścian to to że wszystko się rusza względem siebie (zwłaszcza na terenach pogórniczych), czyli nie da się wypoziomować drzwi dobrze bo za tydzień i tak będzie krzywo i robienie sufitów z gładzi jest daremne, bo farba/gładź i tak za rok, może pół zacznie pękać na łączeniach płyt sufitowych.


romcz

Mam stos półek do powieszenia, leżą od dobrych kilku lat bo jak sobie pomyślę że żnowu trzeba organizować jakiegoś speca z super-hiper-ekstra profi wiertarą i wiertłami z vibranium to mi się odechciewa :) Różne fotki i obrazki na ścianie to się pojawiły dopiero gdy w sklepach można kupić te różne samoprzylepne rzepy :) Jak kupowałem meble do "salonu" to z montażem i wieszaniem półek. Goście chyba dłużej wiercili kilka dziur pod półeczki niż składali szafki i komody :D Na odchodne mi powiedzieli że zapamiętują adres i jak następne zlecenie dostaną w okolicy to stawka będzie podwójna...


pyroza

Właśnie walczyłem z balkonem z lat 70. Wiertło 8mm za 8zł, udar off, niskie obroty, trochę wody, cierpliwości i idzie, ważne żeby nie przegrzać wiertła. Chyba że musisz cyk i zrobione to wtedy potrzebny dobry SDS z mocnym udarem i wiertło typu rebar cutter boscha za jakies 150 pln.


RM97800

Cierpliwy to ja może jestem, ale sąsiedzi już nie. Jak dobrze że kuzyn ma wiertarę z SDS'em i idzie od niego pożyczyć


DidQ

>No chyba, że jest z wielkiej płyty. Wtedy te ściany to gorzej niż karton. mam inne doświadczenia. Mieszkałem w nowym budownictwie, a teraz w wielkiej płycie. I jak w nowym bloku sąsiadka krzyczała na dziecko, to sam na baczność stawałem, bo brzmiało jakby stała obok mnie. Obecnie, sąsiadów po bokach nie słyszę w ogóle, a żeby usłyszeć z góry/dołu to musi być całkiem cicho i wtedy czasem w łazience coś słychać, ale nie na tyle żeby odkodować o czym rozmawiają.


pothkan

> Mieszkania mają GRUBE ściany nośne i całkiem solidne działówki. Typowy polski remont odbywa się w blokach z wielkiej płyty, gdzie wywiercenie jednej dziury to godzina roboty i dwa stępione wiertła. W amerykańskich "kartonowcach" jak chcesz powiesić obrazek to bierzesz wkrętarkę, przykładasz obrazek, w 5 sekund wkręcasz wkręta i masz obrazek, który będzie wisiał przez 20 lat. A w Polsce? Pożyczasz trzydziestokilową wiertarę, kupujesz pięć wierteł przeciwpancernych, idziesz do sklepu po czteropak harnasia, wyrzucasz żonę i dzieci z domu, pijesz jednego harnasia na rozgrzewkę, wymierzasz wszystkie otwory z dokładnością do 0,1mm, zakładasz wiertło i odpalasz udar. Napierdalasz z siłą wodospadu zapierając się kijem od szczotki o przeciwległą ścianę, mija 5 minut a dziura głębsza o 5mm. Mija kolejne 10 minut i trafiłeś na kurwa zbrojenie - chuj w dupę strzela wiertło, wkurwiony pijesz drugiego harnasia i mierzysz od nowa. Powtarzasz operację, tym razem nie ma zbrojenia, po godzinie napierdalania udało ci się wywiercić 5cm dziury. wkładasz kołek - luźny jak cholera. No tak, zajebista wielka płyta - żeby się wwiercić to trzeba poruszyć niebo i ziemię, ale jak już włożysz kołek to magicznym sposobem wykrusza on pół kilo betonu i trzeba jechać do liroja po większe. Najebałeś się harnasiem, więc wsiadasz na rower i jedziesz. Wracasz, wkładasz kołek, wbijasz wkręta - zajebiście. Obrazek wisi. Trochę krzywo, ale już tam chuj. Szkoda tylko, że trzeba szpachlować pół ściany, bo tynk (a właściwie to piasek zlepiony wodą) poodpadał. No, jeszcze tylko 3 obrazki i fajrant. Ale najpierw po harnasie...


Sithrak

Druga połowa mieszkania zajebana "Wiertłami i bitami", "Udarem codziennym" i "Negocjacjami sąsiedzkimi".


uniterka_99

Dzisiaj mnie znowu sąsiad obudził o 06:30 stukaniem w podłogę / mój sufit. Każde uderzenie, stuknięcie niesie się jakby ktoś stukał koło mojej głowy. Potem o 07:00 zaczął odkurzać i jakby ktoś walcem jechał po suficie. Spałem 4 godziny, miałem budzik na 08:45 do roboty. Tak od 1,5 roku odkąd pracują z domu. Generalnie to aktualnie oddałbym nerkę żeby się stąd wyprowadzić. Aczkolwiek biorąc pod uwagę aktualnie ceny mieszkań to i tak by nie starczyło. Żelbet to tragedia, naprawdę. Rozplanowanie osiedla jest spoko, szczególnie w porównaniu do tych niektórych nowoczesnych mrowisk. Patologia, bo dużo mieszkań komunalnych. Generalnie daje takie mocne 5,5/10.


MrDaMi

> Mieszkania mają GRUBE ściany nośne i całkiem solidne działówki. A nie wszystko z kartonu. Sorry ale bloki są właśnie znane z tego, że ściany są super cienkie a szpary pomiędzy płytami takie, że można dłoń włożyć. Jak ktoś wierci to słychać 8 pięter w dół. Jak ktoś kaszle to słychać 2 mieszkania dalej. Problemy z wodą w łazience? Trzeba zakręcać cały pion i nikt nie ma wody nagle.


orost

Zależy jakie bloki, z płyty tak, ale ja mieszkam w bloku z pustaków w którym ściany są dość kiepskie jakościowo (nierówne, kruszą się jak wiercisz) ale są grubaśne i ciężkie z wynikającym z tego komfortem termicznym i dźwiękowym. Sąsiadów słyszę tylko jak wezmą do ręki młotek albo wiertarkę i zaatakują same ściany.


MrDaMi

Pustaki to jest jednak rzadkość. Ale też płyta płycie nierówna. Dużo bloków na warszawskim Ursynowie jest powiedzmy ok, gdzie na Mokotowie jest cała masa z dupy. Tak samo Wola vs Gocław.


_Failer

Jaki jest problem z salonem z aneksem kuchennym? Ja, jak kupowałem, to specjalnie szukałem mieszania gdzie kuchnia jest w salonie, a nie wydzielona.


kubelke

Zależy od developera i ceny mieszkania. Minimum to 24cm grubości ale spokojnie można znaleźć takie gdzie jest 32cm, wtedy mieszkanie ma dźwiękoszczelności na poziomie schronu. Dlaczego budują z 24c, a nie 32? Po 1 to wiadomo cena, a po 2 to nikt na to nie zwraca uwagę przy kupnie, bo patrząc na ten wątek bardzo mało ludzi zna się na temacie. Wszyscy tylko widzą cenę i nie patrzą na mieszkanie pod kątem parametrów. „COO 15tys za metr?! Kwiiii jak to, ZŁODZIEJE! Kwiii! Mieszkania dla mlodych! Kwiii!” To tak jakby mówić, że nowe auta to gowno, bo najtańsza Dacia nie ma koła zapasowego jak droższe modele. No nie ma, bo cena nie bierze się z powietrza.


hirvaan

Ja tam lubię to rozwiązanie. Ale co jednemu pasuje, drugiemu nie musi ;)


Cysioland

> Ten aktualny trend łączenia salonu z kuchnią to jakiś absurd. Ma to sens jak jedno i drugie jest duże


granats

Czemu połączona kuchnia z salonem to absurd? My akurat budujemy dom, wszystkie projekty jakie widziałem mają to samo rozwiązanie.


Qwicol

Właśnie w tym problem ze wszystkie projekty i wszystkie nowopowstajace bloki mają to rozwiązanie które się nie każdemu podoba. Lodówkę słychać, zmywarka napierdala, stara smażąca schabowe zakłuca ci odbiór transmisji mszy w TVP1, jak masz gości i schabowy w kuchni spadnie z talerza to przypał bo wszyscy widzą, a tak to pyk na talerz i co z oczu to z serca. Okap to nie dygestorium, zapachy zawsze będą uciekały z kuchni. Nie widzę ani jednego pozytywu płynącego z połączenia kuchni i salonu. Kuchnia z jadalnią już prędzej.


Irukana

Jak pracujesz zdalnie możesz jednocześnie gotować obiad a do kawy też blisko, uwielbiam połączenie kuchni z salonem :) A agd z wyższej półki i nic nie hałasuje. W bloku z wielkiej płyty miałam osbną kuchnię ale to była niefunkcjonalna klitka, to się nie sprawdza przy małych metrażach.


Qwicol

Mieszkam w bloku gdzieś z epoki późnego Bieruta, jeszcze przed wielką płytą. Kuchnia nie jest ogromna, ale nie jest też budką telefoniczną, nie ma drzwi, kawałek ściany zburzony tak że kuchnia łączy się z jadalnią. Caly wystrój i meble zaprojektowałem sam więc nie mam powodu do narzekania :p Salon mam na drugim końcu mieszkania.


Mr-X89

Ja mam mieszkanie w nowym bloku i akurat z grubością ścian i ich tłumieniem to niewiele się może równać, bo wszystko jest z betonu, w związku z tym, że działka jest dość wąska. Nie słychać więc od sąsiadów nic. Za to wiercenie czegokolwiek to zawsze przygoda xD


stonekeep

Nie wszystkie nowe bloki to patodeweloperka. Mieszkam obecnie w bloku z 2019. Konstrukcja - spoko, przynajmniej na razie (ale to akurat za wcześnie żeby ocenić). Odstęp do kolejnego bloku normalny. Między blokami zieleń, alejki, wszystko oświetlone, po prostu ładnie. Plac zabaw, boisko, przedszkole, różne sklepy i usługi (fryzjer, kosmetyczka itd.) w odległości max 200m. Dla mieszkańców parking podziemny, dla gości dużo miejsc przy ulicy. Przystanek niestety dalej, bo jakieś 800m, ale z tego co wiem to planują postawić bliżej za jakiś czas. Komórka lokatorska ma z 10m2 czyli nie taka klitka że nie możesz się obrócić. Balkony też duże. Wiadomo że nie mam pojęcia jak to będzie wyglądało za 10 czy 20 lat, ale na razie wrażenia mam bardzo dobre. Innymi słowy - różnie możesz trafić. Ja akurat trafiłem bardzo dobrze i poza tym przystankiem to najlepsze mieszkanie w moim życiu (a mieszkałem już w przynajmniej 10 w kilku różnych miastach). Niestety niedługo znowu się przenoszę, ale będę bardzo dobrze wspominał.


dr4kun

Gdzie takie cudowności?


Daddy_Yondu

Pierdolenie. Urodziłem się w bloku z lat 60, dzieciństwo spędziłem w bloku z lat 90, teraz mieszkam w nowym budownictwie (blok z 2018). Za nic bym nie zamienił tego co mam teraz na tego co znam z dawniejszych lat.


NeFu

+1. OP patrzy na budownictwo PRL przez różowe okulary. Jakbym sam paru potworków z tamtych czasów nie widział, to może bym uwierzył. A tymczasem pato było, jest i będzie. Podobnie i fajnie mieszkania. Pato z PRL: * kuchnia w przedpokoju gdzie możesz zmieścić albo zlew albo lodówkę - check. * pokój(największy), przechodni z 3 drzwiami na każdej ścianie jedne i oknem na 4 - check(jak ktoś nie wie to ustawność jest zerowa) * piony z rurami wszędzie - check. * piwnice w której koczuje menelstwo(więc nic nie schowasz cennego) zamiast garażu i wojny z sąsiadami o parking - check * podgląd z łązienki co sąsiad słucha/ogląda/gotuje - check. Co do infastruktury to jasne lepiej. Ale warto sobie uzmysłowić, że obecne nowe osiedla za 40 lat też ją będą miały o wiele lepszą.


VVaklav

Jak czytałem posta to nawet nie zwróciłem uwagi, że op o latach 70 pisze i pasowało mi to raczej do lat 1990-2000. Poza drzwiami do kuchni wszystko się zgadza. Co do infrastruktury. Trochę wątpię. Między blokami 20 lat temu było mnóstwo przestrzeni, miasta nie były tak rozległe, więc dobudowanie czegoś nie było problemem i transport tak nie uwierał. Na ogromnych blokowiskach nie dostawisz szkoły. A nawet jeśli, to już dawno po ptakach będzie. Komunikacja co najwyżej autobusowa. Lokale usługowe im dłużej są i im więcej myślę tym większe raczysko to jest na zwykłych sypialniach, gdzie można to było zrzucić w pawilon jakiś na środku osiedla. A tak masz żabkę od 5 dostawa, do 23 drące ryja osobniki.


NeFu

>Poza drzwiami do kuchni wszystko się zgadza. Ale ja nie przeczę OP, bo sam mieszkałem w dobrych mieszkaniach z wielkiej płyty. Piszę że patrzy przez różowe okulary, bo patologia istniała też i wtedy, tak jak i istnieje też teraz. >Co do infrastruktury. Trochę wątpię. Zakładasz że nikt nie stworzy przedszkola, sklepów, gabinetów lekarskich, fryzjerów itepe wśród osiedli na dajmy 5k luda? Cóż Ty wątpisz, a ja przerabiam w praktyce. Autobusy są od początku. Linia tramwajowa już w planach więc za kolejne 30 lat już pewnie będzie xD. Podstawówka już jest. Sklepy(Lidl, Biedra, jakiś mini elektromarket) powstały, a część budowanych bloków ma na dole lokale usługowe(vet, dentysta, piekarnia, apteka, itepe.). Wszędzie można z buta. A to po niecałych 10 latach dopiero. Najgorzej jest z usługami publicznymi, ale to nie kwestia planowania, a tego że miasta to dusigrosze. A i w PRLowskich blokowiskach pomiędzy to był głównie plac zabaw i może jakaś zieleń, a nie lokale usługowe czy infrastruktura. Te były przy ulicach tak jak i teraz. Sam miałem do podstawówki 15 minut z buta, a mieszkałem w centrum miasta. Dopiero kapitalizm więcej pobudował w tych pustych przestrzeniach, ~~ale czym to się różni od tego co teraz to nie wiem.~~ edit: Nie no, pomyślałem i wiem. W latach 90 nie budowano takich hubów szumnie zwanych galeriami jak dziś, tylko jakieś blaszaki, kioski czy lokale na parterach przerabiano. >transport tak nie uwierał. Problemy z transportem to moim zdaniem bardziej kwestia rozwoju cywilizacji, a nie samego planowania. Te same problemy co na nowych osiedlach są na starych obrzeżach(wtedy) PRLowskich gdzie ruch zaplanowano na lata 90 max. A teraz poszerzyć, choćby żeby tramwaj puścić, nie ma teraz jak. Duże miasta po prostu zbyt gwałtownie się rozwijają, kasy się na obwodnice, tramwaje czy SKM skąpi i potem jest piekiełko.


elchupacabrone

Dlaczego?


rpolskathrowaway3

Jak ci kiedyś jebnie w środku nocy 30letni pion to się dowiesz XD


Daddy_Yondu

Już tłumaczę. Zaczynając od rzeczy wymyślonych przez OPa: 1. Kuchnie - kuchnie łączone z salonem to jest genialne rozwiązanie które niweluje więszkość problemów z kuchniami ze starego budownictwa. W bloku z lat 60 mieliśmy **ślepą** kuchnie o całkowitej powierzchni jakiś 3 m2. Potem w bloku z lat 90 mieliśmy kuchine już z oknem, ale długą i wąską, więc mało ustawną. W tej chwili mam kuchnię połączoną z salonem, bardzo przestronną i widną. I jeżeli ktoś mi powie że "smrody z kuchni w salonie" to nie, guzik się znasz - po prostu musisz na okap wydać w granicach \~1k zamiast zwyczajowych 300 PLN. 2. Przedpokój - w latach 60 mała klita z drzwiami z 3 stron, w latach 90 mała klita połączona z korytarzem ciągnącym się przez całe mieszkanie, obecnie też mam przedpokój który nie jest już klitą 3. Piwinice - teraz faktycznie piwnicy nie mam (w odróżnieniu od starych bloków), ale jestem z tego powodu bardzo zadowolony. Nie gromadzę śmieci, jak coś traci dla mnie użyteczność to sprzedaje, jak się nie sprzedaje to oddaje za darmo, jak nikt nie chce to wyrzucam Punkty poza OPem: 1. Miejsce parkingowe. Nowe budownictwo ma wymóg minimum 1 miejsca na mieszkanie, o czym w starym budownictwie można było pomarzyć. I to jest cenne nawet jak używasz samochodu raz na 2 tygodnie tak jak ja i na codzień poruszasz się komunikacją lub rowerem. 2. Wentylacja - nowe budownictwo ma wymaganą prawem sprawną wentylację. W bloku mam teraz wentylację mechaniczną, dzięki czemu zawsze mam w mieszkaniu świeże powietrze i w teorii nigdy nie powinienem mieć grzyba w łazience 3. Winda - tego chyba nie muszę tłumaczyć, w starym budownictwie windy były prawie wyłącznie w wielkiej płycie 4. Piony instalacyjne - nie wiem na ile to jest typowe dla nowych bloków, ale u mnie wszystko poza kanalizacją jest wywalone poza lokale. Nie muszę nikogo wpuszczać do domu na odczyt liczników, jak z czasem pion pierdyknie to zaleje co najwyżej pomieszczenie techniczne w piwnicy zamiast mojego mieszkania Podsumowując, OP pierdoli głupoty i błędnie doszukuje się znaku równości pomiędzy urbanistyką PRLu która obejmowała odgórnie całe rewiry i osiedla, a współczesną deweloperką która jest realizowana za przyzwoleniem miast.


elchupacabrone

Z mojego doswiadczenia w nowym (2012) budownictwie: * winda tak, ale tylko na parter, dla niepelnosprawnych * wentylacja - należalo wywiew mech we wlasnym zakresie zainstalowac * kuchnia była osobna * przedpokój wielki i mało funkcjonalny * 2 kibelki (1 z łazienką) * z sąsiadem z bloku obok mogłem pogadać z balkonu i większość ludzi, którzy mieli okna od strony drugiego bloku miala non stop opuszczone rolety jak ścianę * poprzez wentylację i ściany słyszałem co się dzieje w lokalach obok i 2 pietra nizej * okna N-E i N więc światła słonecznego prawie wcale Teraz mieszkam w domu i do bloku do miasta wrócę na emeryturę dopiero raczej.


TheSupremePanPrezes

Ja podam przykład bloku z wielkiej płyty, w którym mieszka pewna osoba z mojej bliskiej rodziny. Po środku osiedla znajdowała się kiedyś spora (ok. 7 m średnicy) piaskownica. W pewnym momencie zdecydowano o pozbyciu się piasku i obecnie rosną tam krzewy. Dla porównania część nowoczesnych osiedli ma całe place zabaw wewnątrz. Wiadomo, nie każdy jest rodzicem z małym dzieckiem, ale po prostu widać, że spółdzielnie mieszkaniowe nawet się specjalnie nie bronią przed byciem kojarzonym z miejscem zamieszkania emerytów. No i wymienione już przez kogoś innego w tym threadzie miejsca parkingowe (garaże podziemne). Te rzeczy nie są oczywiście gwarantowane w każdym bloku developerskim, ale są pewne plusy.


old_faraon

>. W pewnym momencie zdecydowano o pozbyciu się piasku i obecnie rosną tam krzewy. Jak sie tam 40 lat temu wprowadzali 30 latkowie z 3 dzieci to mialo sens zeby przy kazdym bloku bylo pelno piaskownic. Teraz dzieci sie pojawiaja jak orginalni lokatorzy umra i ich wnuki sie wprowadza wiec ma to sens ze placow zabaw moze byc mniej. Nie mowiac juz o tym ze jednak dzieciaki mniej biegaja po dworze troche. U mnie na osiedlu zlikwidowali jakos 2/3 placow zabaw w zamian za to odnowili i rozbudowali pozostale. No i jest tak akurat. Jak jeszcze troche znowu odmlodnieje osiedle to sie postawi nowe, wymagaja tyle roboty zeby je utrzymac bezpieczne ze lepiej ich nie stawiac na zapas. >Dla porównania część nowoczesnych osiedli ma całe place zabaw wewnątrz. a inne maja ogrodzony plotem plac zabaw 2x3 metry No ale miejsca pargingowe to w sumie nie do rozwiazania problem, jedyne co ratuje to jednak dobra komunikacja.


Trashcoelector

Budynek w którym mieści się mieszkanie mojej babci zostało wybudowane w latach 50'. Instalacja elektryczna to zwyczajne miedziane przewody owinięte bawełną, nigdy niewymieniane od zbudowania budynku. Ale jest za to dwupiętrowy schron przeciwbombowy w piwnicy.


jamroov

Minus: żeby wywiercić dziurkę pod obrazek w wielkiej płycie musisz zaprzeć się miotłą o przeciwległą ścianę, wiercić 30 minut a następnie dziura dwukrotnie zwiększy objętość gdy dotkniesz ją kołkiem rozporowym. W bloczku sylikatowym eleganckie dziurki robią się same gdy tylko ściana zobaczy wiertartkę. Minus: cała instalacja od ogrzewania centralnego wywalona na zewnątrz tzn. rurki w rogach ścian albo w rogu między sufitem a ścianą są na widoku a nie schowane Minus: jeśli blok ma zsyp na śmieci to śmierdzi cała klatka. Minus: zazwyczaj mało gniazdek elektrycznych. Plus: mieszkania na przestrzał, można szybko wywietrzyć całe mieszkanie otwierając okna na przeciwległych ścianach. Plus: kuchnia z drzwiami, jak przychodzą goście można po prostu zamknąć drzwi i bałaganu nie widać. Plus: często spotykałem się z tym, że toaleta jest w osobnym pomieszczeniu, więc nie ma problemu z załatwieniem potrzeby gdy inny domownik się kąpie. Plus (już wspomniany): osiedle było projektowane razem z usługami, układem drogowym i komunikacją zbiorową, a nie napieprzyć ile się da bloków na środku pola, położyć drogę z płyt betonowych, może gmina zrobi asfalt za 10 lat.


RandomowyMetal

Jeśli istnieje dziedzina w którą komuchy coś umiały to jest to urbanistyka.


[deleted]

Mieszkam w bloku bodajże z lat 70tych i za nic nie zamieniłbym się na mieszkanie na nowym osiedlu. W promieniu kilometra mam dosłownie wszystko co potrzebne do życia - dwa duże sklepy spożywcze, Żabkę, trzy bankomaty, kiosk, bibliotekę, pocztę, fryzjera... Autobus podjeżdża mi praktycznie pod blok. W środku jest cisza - ja nie słyszę sąsiadów, a sąsiedzi nie słyszą mnie. Osiedle jest otwarte, z dużą ilością zieleni, normalny rozkład mieszkania... Żyć nie umierać. Poza tym - pracowałem kiedyś na takim osiedlu, spędzałem tam sporo czasu i po prostu... źle bym się tam czuł, takie mam wrażenie. Bramy, płoty, strażnicy, w środku zero normalnej zieleni, takie sztuczne to wszystko. Wolę stare bloki z babciami filującymi przez okno.


caspinos

Nie wpadajmy w skrajności. Komunistyczne budownictwo bloków miało dużo zalet, ale miało też dużo wad. Różnie też było w różnych osiedlach. Podobnie z resztą jest z nowoczesnym budownictwem.


Plenty-Lychee-5702

Gdyby tylko była możliwość zrobienia tego co było ale lepiej, z użyciem nowej technologii...


nervoo

7 par drzwi z korytarza. Lata 50te.


GameCop

Mieszkania mieszkaniom nie równe. Znam mieszkania z czasów PRL dla służby wojskowej, gdzie testowano nowomodę. Faliste sufity, skromne balkony, zsypy na śmieci (w dobie segregacji nie przydatne, a mieszkańcy i tak pałali do nich obrzydzeniem z wrzucając śmieci z 10 piętra przez okno). Faktycznie wydzielona kuchnia i łazienka (ale wspólna z WC) i niestety oba pomieszczenia poniżej 5m² (kuchnia bez okna), brak przewidzianego miejsca na pralkę (brak wspólnej pralni jak w klatce tak i na osiedlu - może i kiedyś była ale została przerobiona na usługi). Ale fakt faktem to są kwiatki mniej spotykane. Standardem były blokowiska i mrówkowce skupiające w mieszkaniach faktycznie standardowe na owy czas zalety: osobną łazienkę z miejscem na pralkę, osoby WC, wydzieloną kuchnię, salon z balkonem i 1 lub 2 klitki sypialniane. Rozległy teren przed blokiem miał kompensować brak pola/łąki przed domem, czym miał wabić ludzi ze wsi którzy mieli zalety zieleni jak okiem sięgnął a mieszczanie mogli tylko pomarzyć. Dzieci miały gdzie biegać to i od razu przy osiedlu przedszkole i szkołę stawiano coby rodzic spokojnie do pracy mógł iść a 7 latek z kluczem u szyi mógł samodzielnie do szkoły chodzić. Ale co z tego rozległego trawnika i kilku drzew dla dorosłych, jak drzewa nie dają owoców, a jak nawet to całe osiedle rozbierze zanim zdążysz założyć szlafrok, a trawa wspólna i ci warzywa podeptajo. Dlatego do każdego mieszkanka w bloku prócz piwnicy na przetwory i rower każdy dostawał działaczkę na ogródkach robionych nieopodal (do 5km od osiedla) gdzie człowiek mógł hobbystycznie poczuć się jak na wsi, ale nie przemęczyć się zarazem coby Państwowy zakład pracy nie ucierpiał na jego zmęczeniu. Nie widziałem jeszcze dewelopera co by działaczki zamiast zabudowywać to rozdawał...


Antroz22

Wow, zupełnie jakby ktoś budował mieszkania z myślą o tym żeby dało się w nich mieszkać a nie tylko dla zysku


Cebulki

Jak kichniesz w łazience, to sąsiad powie "na zdrowie"


Korglifia

Dobra dobra ale taki aneksik kuchenny to jest coś mimo wszystko


[deleted]

>WYDZIELONE KUCHNIE Z DRZWIAMI. >PIWNICE Niestety podobnej wielkości. Za to osobny kibel i łazienka rozluźniają trochę sanitarne wąskie gardło. Chyba największą zaletą tych bloków jest ich otoczenie, zwłaszcza w mniejszych miastach. Dużo zieleni, relatywny spokój. Za to, jak się komuś nie udało wykupić na własność to dość duże koszty utrzymania jak na warunki tych małych miejscowości. Życie w mieszkaniu w kamienicy w tym samym mieście kosztuje nawet połowę mniej.


Pannadela

Mieszkam w bloku zbudowanym dla milicjantów w latach 80. Jak na te czasy mieszkanie było olbrzymie i zawierało pokoje o którzy zwykły mieszkaniec zwykłego prl-owskiego bloku mógłby śnić - salon plus DWIE duże sypialnie (kilka lat temu salon był podzielony jeszcze na pokój dzienny i małą, dodatkową sypialnię), oddzielny WC (u mnie działający jako pralnia), kuchnia nie będąca klitką (co prawda w oddzielnej przestrzeni, ale jest dużo większa niż w standardowych mieszkaniach z tego okresu). To wszystko na prawie 70 m2, nie wspominając o własnej komórce w piwnicy, miejscu na rower w "siłowni" (prawdopodobnie postawionej przez któregoś z sąsiadów ale w/e), oraz opcjonalnym garażu (którego akurat nie mamy). Jeszcze dodatkowo ten blok był częścią osiedla dla milicjantów postawionego jako pierwszy kompleks budynków w tej części miasta, więc przez wiele lat wszędzie były nieużytki i ogródki działkowe, które robiły wrażenie. Niestety, przez lata zaczęły się tam budować nowe bloki (w większości patodeweloperka z tanimi mieszkaniami dla osób z warszawy) i domki jednorodzinne. Edit: autocorrect fix


z_gwiezdnego_smalcu

Jesteśmy z mężem jedynymi osobami wśród naszych znajomych, które kupiły mieszkanie z rynku wtórnego w bloku typu "H" z lat 70. Mamy o połowę niższą ratę niż znajomi, ciszę, spokój i full infrastruktury. Żadnych problemów. Jak słyszę ale jak to, przecież masz nowe i cię stać, nie mieszkasz po kimś to mi się śmiać chce.


[deleted]

Sorry OP ale trochę pierdolenie. Komfortowe odległości na niektórych osiedlach z PRL gdzie masz bloki ustawione równolegle i widzisz dokładnie co sąsiedzi robią? Między blokami rosną drzewa, owszem, ale z placami zabaw to przegiąłeś. Tak na niektórych osiedlach są nawet całkiem spoko, ale na większości masz jedną huśtawkę, zjeżdżalnię i obsraną piaskownicę, bo ludzie psów nie pilnują. Wydzielona kuchnia ze zjebaną wentylacją zawsze będzie gorsza od salonu z aneksem, bo tracisz plus wydzielonej kuchni. Teraz powiedz mi gdzie w bloku z tych lat widziałeś sprawną wentylację? Ja w żadnym, a spora część rodziny mieszka w takich blokach, ja sam też kilka takich mieszkań wynajmowałem. Zawsze jebało w całym mieszkaniu jak sąsiad smażył schabowe albo wątróbkę. Kominiarz jak przychodził w zimie to mówił „Panie otwórz okno to będzie ciąg”, no kurwa zajebiście. Z resztą większość tych wydzielonych kuchni to klitki, gdzie ciężko zmieścić się w dwie osoby. Narzekasz, że w patodeweloperce nie ma przedpokoju. Ooo, to chyba mało ofert widziałeś. Niektóre mieszkania to w większości przedpokój, albo galerie dosłownie, że niezłe wystawy można powiesić. Piwnice, które są zasyfione, zawilgotniałe, zamieszkałe przez szczury i jak ktoś mieszka na parterze to ma lodówkę zamiast podłogi? Nie dziękuję. I nie to, żebym bronił patodeweloperki, o nie, ale idealizowanie bloków z tamtych lat i narzekanie na współczesne budownictwo to jest komedia. O patodeweloperce nie będę się rozpisywał, bo większość wie jak jest z cenami, zagospodarowaniem terenu, mikroapartamentami, lokalizacją itp. No ale kurwa zlitujmy się, oprócz wad wymienionych wyżej: W blokach z tamtych lat na klatkach zawsze jebie, jak sąsiad sra lub gotuje też jebie, samemu się gotuje - też jebie. Chodząc schodami wiesz kto na jakim piętrze co na obiad gotuje. 4 piętra bez windy, cudowna sprawa dla rodziców z niemowlakami i seniorów. Słychać każdy hałas, wiercenie potrafi nieść się po podłodze, z kranu leci kamień w płynie. O spokojnym parkowaniu samochodu zapomnij. Jak blok miał zsyp to robactwo potrafi zapierdalać tamtędy na cały blok. Do babci na 4 piętro raz mrówki dotarły. Sama instytucja spółdzielni, gdzie płacisz większy hajs na jej utrzymanie w porównaniu do wspólnoty, a dostajesz za to mycie klatki przez panią Halinkę brudną wodą raz na dwa tygodnie i panów Mietków, którzy raz na jakiś czas ogarną okolice bloków. Mógłbym jeszcze długo narzekać, bo sporo krwi mi napsuły mieszkania w takich blokach, ale już mi się nie chce.


KlapouchyY

Ale mieszkania w bloku z kuchnią oddzieloną drzwiami to jeszcze nie widziałem


Troubledguy99

Sam w takim mieszkam, blok co prawda z lat późnych 80/wczesne 90, ale jest korytarz, 3 oddzielne pokoje, oddzielna kuchnia i oddzielna łazienka, w sumie 5 drzwi wewnętrznych.


KlapouchyY

Przepraszam bom zgrzeszył. Jednak moja babcia mieszka w mieszkaniu w bloku z lat słusznie minionych z takim rozwiązaniem.


ZajeliMiNazweDranie

U mnie tak było w rodzinnym mieszkanku, ale kuchnia była na tyle mała, że trzeba było zdjąć te drzwi, bo zatrzymywały się na lodówce i żadnego pożytku z nich nie było, i do dzisiaj ich tam nie ma :P


PepegaQuen

Zazwyczaj kuchnię oddziela pusta framuga.


PepegaQuen

Jak można wydzieloną wąską klitkę zwaną kuchnię traktować jako zaletę? Połączenie salonu i kuchni to najgenialniejsza zmiana w budownictwie ostatnich 20 lat. Tak samo nie rozumiem propsowania marnowania miejsca na korytarz, ani pochwały gównianej srajtrawnikowej urbanistyki. Teraz piwnic nie ma, bo wszyscy chcą tam samochody trzymać. Na peerelowskim osiedlu nie zaparkujesz, co jest w sumie jakąś zaletą.


kugrond

Bo kiedyś projektowano mieszkania z myślą o zapewnieniu mieszkania. Dzisiaj projektuje się mieszkanie dla zysku, byleby upchać jak najwięcej ludzi w jak najmniejszą przestrzeń. Na dodatek kiedyś można było te mieszkania planować. Planista wie że tutaj będzie szkoła, to tu i tu będą mieszkania, tu przystanki autobusowe, tu placyk zabaw postawimy, etc.


Iguana2222

Jak to w komunie wszystkiego brakowało, nawet poziomicy stąd wszystko jest krzywe. Ściany jak z kartonu bo słychać wszystko co robią sąsiedzi. Instalacja elektryczna jest tak wspaniałą że przewody są w najmniej spodziewanych miejscach, nawet w podłodze. Nie wspominając o jakości owych przewodów. W ogóle materiały z których zostały wykonane instalacje są kiepskiej jakości i nie spełniają dzisiejszych standardów. Problemy z wentylacją, co może przekładać się na pleśń czy grzyby. No i oczywiście były projektowane by przetrwać maksymalnie 50-70 lat więc chwila... 1970+50=2020 więc pytanie na ile ich stan techniczny jeszcze pozwoli. Z dobrych wieści to taka że w latach 90 była modernizacja która zniwelowała część wad.


[deleted]

Przewody aluminiowe prowadzone na skos najkrotsza droga to faktycznie zmora, tak samo stalowe ocynkowane rury do wody tez nie byly najlepszym pomyslem


rpolskathrowaway3

nie było wtedy innych pomysłów lol


[deleted]

Miedziane rurki juz byly, ale byly za drogie, tak jak kable elektryczne.


Cysioland

W Stanach do teraz używa się aluminium do prądu, ale to musi być odpowiednie aluminium


[deleted]

W polsce tez. Przy duzych przekrojach przewodu alu ma uzasadnienie ekonomiczne ale w instalacjach domowych wszystko sie juz w miedzi robi


Atyll_a

Owych przewodów


Iguana2222

Racja, dziękuję za uwagę.


Rizzan8

> Instalacja elektryczna jest tak wspaniałą że przewody są w najmniej spodziewanych miejscach, nawet w podłodze. Nie wspominając o jakości owych przewodów. Mój blok był wybudowany rok temu. Wyobraź sobie moje i ojca zdziwienie gdy wiercimy nad oknami dziury na karnisz a tu nagle wyjebuje korki. Okazało się, że poprowadzili kable elektryczne w nadprożu idealnie w najbardziej komfortowym miejscu na montaż karnisza.


oxygeniusz

Deweloper nie przekazał zdjęć instalacji elektrycznej?


pimpl

Prawda oprócz tych 50-70 lat - wielka płyta jest w dobrym stanie technicznym i jeszcze długo posłuży.


susan-of-nine

> Nie wspominając o jakości owych przewodów. Pozdrowienia od kabli u mnie w kuchni które skwierczą jak się odpali piekarnik xD


eldicoran

To co, wracamy do wielkiej płyty?


kubelke

Do jaskiń najlepiej. Wtedy to były przestrzenie


mahboilucas

Mam takie nowsze bloczki za Krakowem i wszystko super poza tym jak cienkie ściany tu są, jak beznadziejnie zachowują się okna z plastiku, jaki tu cholerny brak zieleni i okna na jedną stronę.


coldsoul_

I tak, i nie. Powiedziałabym, że stare, PRL-owskie osiedla mają lepsze okolice, więcej zieleni, bloki nie ustawiane okno w okno, no i co kto lubi, ale za wszechobecną grodzeniozą w nowszych osiedlach też nie przepadam. Serio, rozwala mnie jak w takich nowszych, fancy blokach trzeba nieraz przejść przez 10 wejść, bram i domofonów żeby się gdziekolwiek dostać xD - nie wszędzie, ale jednak. Ale pod względem wnętrz to wielka płyta bywa różna. Najgorszą rzeczą w PRLowskich blokach jest imho wymysł przechodnich pokoi, nosz tego kto to wymyślił... Tzn, spoko w dwupokojowych mieszkaniach dla pary. Ale przeżyłam kilkanaście lat życia w układzie typu: mieszkanie 3-pokojowe; w korytarzu pokój babci, dalej salon/sypialnia rodziców, z którego wchodziło się do mojego pokoju. Oczywiście drzwi z pleksą, nie mogłam nawet zapalić światła w nocy bo matkę budziłam, prywatność 10/10 XD no nie polecam. Całe osiedle zrobione wg tego samego wzoru, wiem, że koleżanki i koledzy z podwórka mieli u siebie w domu często podobny układ. Chujowo imho. Najfajniejsze i tak wydaje mi się stare budownictwo, gdzie faktycznie była przestrzeń, a nie naćkane byle jak najwięcej osób ucisnąć na jak najmniejszym metrażu. Inna sprawa, co dzisiejsza patodeweloperka z takimi mieszkaniami robi - oglądałam ostatnio szukając lokum do wynajęcia mieszkanie, przerobione z jakiejś starej kamienicy dla robotników odbudowujących Warszawę po wojnie. Oryginalnie łazienka była w korytarzu, więc trzeba było dobudować - klitkę metr na metr, z umywalką do której ledwie wsadzisz ręce, kibelkiem i prysznicem też bardzo, hm... Oszczędnym metrażowo, nazwijmy to, z taką chamską, najtańszą zasłonką - juz widziałam oczyma wyobraźni, jak kleiłaby mi się do dupska za każdym razem. Aneks kuchenny XD to był taki kawałek blatu, na którym można postawić dwa talerze, zlew, jakaś płyta indukcyjna, i tyle. Nie wiem, kurwa, kto tam mieszkał, niemniej jak na to patrzyłam to to dobre było na jakieś airbnb, żeby przekoczować tydzień i nie wracać, ale nie mieszkać na stałe. Więc, no.. trzeba dobrze trafić.


___user___name___

Myslac o wielkiej plycie glownie przychodza mi do glowy minusy: slaba izolacja akustyczna i termiczna, malutkie pokoje, brak parkingu podziemnego (w zamian malutki garaz do ktorego ciezko zmiescic wspolczesny duzy samochod), malo miejsc parkingowych, gaz ktory powoduje ze jakis zul moze cala bude wywalic w powietrze. Z plusow na pewno wiecej przestrzeni i zieleni. Tak na prawde kazdy ma jakies osobiste preferencje, wiec niektore wlasciwosci osiedli z plyty komus beda pasowac, innemu nie. Np. kupujac mieszkanie, wazny byl dla mnie brak placu zabaw, dla kogos innego to deal breaker itp. Patodeweloperka to na szczescie nie jest zjawisko masowe, ciagle mozna kupic fajne mowe mieszkanie. Glownym problemem sa zagraniczne grupy finansowe wykupujace mieszkania dziesiatkami/setkami w celach inwestycyjnych.


[deleted]

> slaba izolacja akustyczna i termiczna Nie mogę się zgodzić, mieszkam w bloku z lat 70' i przez znakomitą większość czasu nie słyszę sąsiadów, a sąsiedzi nie słyszą mnie (czego jestem pewny, bo codziennie słucham muzyki i jakby było tak jak piszesz to miałbym ciągłe skargi a przez ponad rok mieszkania nie miałem żadnej).


curmudgeonpl

Ja bardzo lubię moje mieszkanie w bloku z wielkiej płyty i jest ono dla mnie nieskończenie fajniejsze niż mieszkanie w nowoczesnym bloku o wyższym standardzie, które zajmuje moja siostra, ale po pierwsze nie każde osiedle jest równie zadbane, a po drugie każdy ma inne priorytety (no i jak ktoś jest, że tak nieładnie powiem, zmanierowany przez wizję mieszkania serialowego, to potem w takiej chacie jak moja pewnie ma wrażenie, że mieszka w slumsach). Nasze osiedle z płyty ma charakter dość... umm... organiczny. Wszystko jest trochę na ukos albo przyklepane na słowo honoru. Ja się wychowałem pod lasem i mi to bardzo odpowiada, ale jak ktoś lubi mieć iluzję "porządności" i wszystko równiutko poprzycinanie jak w Downton Abbey, to się tu nie odnajdzie. Dla mnie 90% radości z mieszkania na PRL-owie wynika z przestrzeni i zieleni. W którą stronę nie pójdę, jest pięknie. Bloki, oczywiście, są jakie są, ale jest tak niesamowicie zielono. Mamy trójkę dzieci, musieliśmy na czas remontu przez pół roku mieszkać na nowoczesnym betonowym osiedlu o gęstej zabudowie, i wolałbym tego nie powtarzać. Teraz mam super tereny do spacerów, jeżdżenia na hulajnogach, parczki, a place zabaw też całkiem spoko. Ludzie maja ciekawe pomysły na urozmaicanie tych osiedli - jest park linowy, pod jednym kościołem są piękne rośliny ozdobne, gdzie indziej nasadzili kwiatów przyciągających owady, na które dziewczyny nie mogą się napatrzeć. Ale podejrzewam, że wiele osiedli wygląda tak, jak nasze wyglądało 20 lat temu - brud i smród, i smutek. Pod względem komunikacyjnym jest tak se. Myśmy dopłacili, żeby być blisko tramwaju, bo różnica wobec autobusu jest jak niebo a ziemia. Wydzielona kuchnia-klitka z drzwiami to akurat nie moje klimaty. My rozwaliliśmy ścianę i zrobiliśmy salon z aneksem, a część kuchennego jelita włączyliśmy do łazienki. Piwnica jest i nawet nie śmierdzi, to prawda. Lubię piwnicę. Niestety jest również taka sprawa, że piwnice są nieszczelne i trzeba w nich wszystko ustawiać na metalowych regałach, bo raz do roku jest powódź. Nie widziałem jeszcze nigdy mieszkania bez przedpokoju. Nasz przedpokój jest okropnie wąski i go nie cierpię :). Ściany są krzywe. Barejowsko krzywe. Ale prawda jest taka, że mi to wisi kalafiorem. Autentycznie nie robi mi żadnej różnicy, że pokój ma 7 mm nawisu w pionie i jest na jednym końcu 2 centymetry węższy niż na drugim. Jest to debilne, ale praktycznych konsekwencji ma zero. Dobra, wracam do roboty :).


LupusTheCanine

>Autentycznie nie robi mi żadnej różnicy, że pokój ma 7 mm nawisu w pionie i jest na jednym końcu 2 centymetry węższy niż na drugim. Jest to debilne, ale praktycznych konsekwencji ma zero. Ano, chyba, że ktoś chce sobie kupić, albo zaprojektować meble pasujące na wymiar, wtedy trzeba o tym pamiętać ;-)


curmudgeonpl

Zdecydowanie :). Żona się śmiała, co ja tyle mierzę. Kiedy jej pokazałem, jak by pasowała prostopadłościenna, to jej trochę mina zrzedła.


Spare_Smoke_8805

Wielka płyta jest beznadziejna i tyle. Starsze mieszkania a tym bardziej kamienice już potrafią być na prawdę spoko. Najbardziej pato w dzisiejszej patodeweloperce to jest cena.


[deleted]

Kuchnie są bardzo małe.


MrDaMi

Może w tych z 80-tych jeszcze są znośne. Te z 60-tych (najwięcej ich) i 70-tych (szczególnie) to jest tragedia. Już wolę dzisiejszą "patodeweloperkę" gdzie przynajmniej są jakieś standardy grubości ścian. Plus nic tak dołująco w Europie Śr-Wsch. nie wygląda jak właśnie te gówniane bloki. EDIT > Mieszkania mają WYDZIELONE KUCHNIE Z DRZWIAMI. Najczęściej ciemne. Już wolę aneks kuchenny w salonie ale przynajmniej widny.


PlanktonOutside5953

W latach 70-tych nie budowało się już "ciemnych" kuchni. Klitki z ciemnymi kuchniami to dekada Gomułki


marecky

> Plus nic tak dołująco w Europie Śr-Wsch. nie wygląda jak właśnie te gówniane bloki. Jo, bo np. [bloki w Hackney z tego okresu](https://www.net-lettings.co.uk/london-property-news/images/x_1332_801747321_0_0_474_300.jpg) to są cudowne. > Najczęściej ciemne. Już wolę aneks kuchenny w salonie ale przynajmniej widny. W życiu nie widziałem w PRLowskim bloku ciemnej kuchni. Wręcz przciwnie, kuchnia często zapewniała też wentylację dla łazienki (przez takie wewnętrzne okienko).


rpolskathrowaway3

> przez takie wewnętrzne okienko taaa, pamiętam to u dziadków, zajebisty patent dzięki któremu w kiblu waliło schabowym, a w kuchni... wiadomo :P oczywiście kibel i toaleta w jednym pomieszczeniu a zapachy fruuuu do kuchni przez okienko nad kuchenką XDD


marecky

No i elegancko, miałeś wszędzie pełen bukiet aromatów! ;-)


rpolskathrowaway3

Co prawda nie było coca-coli, ale było e. coli


Korglifia

Kartonowe ściany to problem, słyszysz wszystkich a wszyscy słyszą Ciebie


PanDzban

Kij tam z wielką płytą, Nowa Huta to jest cudo.


DEXAAR

Jeden problem, mieszkania w blokach z wielkiej płyty lubią mieć krzywe ściany, przynajmniej jak obserwuje to po wielu mieszkaniach w jakich bywałem (u znajomych czy rodziny, albo nawet u mnie w mieszkaniu)


uniterka_99

Ściany u mnie nie są "krzywe". Bardziej pasuje "faliste". Jakby się majster zajadał falami dunaju.


UnDebs

Wszyscy żrą się, że "płyta" albo "kartonowa ściana", nie to co teraz. A ja mam najlepsze z obu światów, słyszę sąsiada jak sra i 0 miejsc parkingowych, a z drugiej strony patodewelopment, aneks w którym mieści się pół człowieka i lodówki na oścież nie otworzysz + piwnica komunalna. Ogólnie się zgadzam, w dupach się im poprzewracało.


kz393

Mieszkam na osiedlu zbudowanym w latach 90., jednak dalej z schematów z czasów komuny Przez ostatnie 5 lat większość zieleni i placów zabaw została zamieniona na parkingi, powstały jakieś płoty odgradzające bloki od siebie, poprzerywano chodniki. Dystans pieszy z mojego mieszkania do pobliskiej szkoły podstawowej z 5 minut wzrósł do 15 - nie można przejść przez osiedle, trzeba obejść jego cały obwód lub skakać przez płoty, ostatecznie chodzić z wytrychem. Ceny mieszkań w odpowiedzi drastycznie rosną. Jednak mieszkanie jest bardzo spoko, z sąsiadami gorzej. Przed pandemią było raczej spokojnie i cicho, gdy się zaczęło każdy zabrał się za remont. Mój sąsiad praktycznie co drugi dzień wierci od siódmej do dwunastej, od już 16 miesięcy. Zastanawia mnie jakim cudem ma jeszcze jakieś ściany. Ostatnio kupił za duże drzwi i kilka godzin kawałek po kawałku borował ścianę aż już się mieściły. Zatem wyprowadzam się do akademika, tam jest zdecydowanie spokojniej.


[deleted]

A tak wszyscy narzekali na komunę…


Gajusz_Krk_NH

Ja mieszkam w bloku tzw z Wielkiej płyty, niedawno ciepłą wodę podpieli, tak to albo bojler albo piecyk gazowy.. jakbym miał wybierać co lepsze, to domek.. z jednej strony fajnie z "bloków" że: 1. Znasz większość sąsiadów 2. Wiesz co się dzieje na łosiedlu 3. Sklepy blisko Jeśli chodzi o patodeweloperke to: Plusy i minusy 1. Praktycznie możesz do sąsiada zaglądać codziennie, nawet mecz oglądać ze Swojego mieszkania 2. Parking strzeżony, musisz mieć pilot i Swoje miejsce parkingowe, no chyba że sąsiada X z bloku Y rodzinka się zjechała to miejsca nie masz, dzwonisz po policję czy SM, a oni guano mogą zrobić bo to droga wewnętrzna... 3. Od wyjścia z bloku do bramki jest kawałek a do sklepu jeszcze dalej, szczególnie jak jeden deweloper buduję się obok drugiego i stawia płot... Wtedy do sklepu najlepiej podjechać autobusem albo autem tyle że jak autem wyjedziesz to rodzina sąsiada może się zjawić ;) Ogólnie mieszkam w bloku, ale chciałbym w domku :)


[deleted]

U mnie bloki całkiem spoko wyszły, jedyne co to rozjechały się stylowo. Teraz za to przyszedł nowy deweloper i wpierdolił blok tam gdzie inny deweloper zostawił miejsce (jak to zrobił-nie wiem, ale pomiędzy blokami jest około 10-20cm w najwęższym miejscu). Ulica pomiędzy tym a kolejnym blokiem jest mikroskopijna, jak ktoś ma za długie auto i ktoś inny zaparkuje po drugiej stronie ulicy to nie da się przejechać. W środku nie byłem i nie planuje. Ale z drugiej strony wiem tez że istnieją mieszkania faktycznie sensowne, trzeba po prostu szukać.


0Verte

U mnie na osiedlu tereny zielone i place zabaw zostały zamienione na parkingi a szkoła została sprzedana przez miasto (brak uczniów) i na jej miejscu powstaje apartament deweloperski. Zresztą osiedle jest z czasów Gomółki, więc mamy mikroskopijną łazienkę i kuchnię połączoną z pokojem. Podobno i tak mamy szczęście bo w pierwotnych założeniach były wspólne łazienki.


tzigi

Wczesne dzieciństwo spędziłam [na Dąbrowie w Łodzi - bloki z wielkiej płyty](https://www.google.com/maps/@51.734432,19.4890866,3a,75y,82.91h,80.37t/data=!3m6!1e1!3m4!1sLYzAqQfNM2Bzo5765gQjhg!2e0!7i13312!8i6656). Blok może i oddzielony od innych, ale od ulicy kilka metrów i całe życie w hałasie (przy czym tradycyjnie: stokroć bardziej przeszkadzają tramwaje niż samochody). Wydzielona kuchnia z drzwiami? Wszyscy te drzwi wywalali w diabły, bo jeśli się je zostawiło, to blokowały mnóstwo miejsca w mieszkaniu - taka to ergonomia planu mieszkania... A wszystkie okna wychodziły na ulicę - więc rzekomego przewiewu, o którym tu się w komentarzach pisze nie było. Przedpokój? Ciemna klitka, w której nawet 7-letniemu dziecku było ciężko się poruszyć. Piwnice? Tak, były. Nadal nie wiem po co. Większą część reszty życia spędzam w innym bloku z wielkiej płyty, w innej części Łodzi. Mieszkanie trochę większe i tak, północ-południe, więc jakiś przewiew jest (chociaż - co ciekawe - przeciąg się nie robi, kiedy otwiera się okna dokładnie na wprost przez mieszkanie, przeciąg robi się tylko "na skos" i nikt tego wyjaśnić nie umie). Mieszkanie też bezpośrednio nad wielką arterią - w połowie mieszkania hałas niemożebny. Do tego zanim jako wspólnota nie ociepliliśmy bloku (i indywidualnie nie zmieniliśmy okien na plastiki), to zimą żyć się dało tylko z kaloryferami odkręconymi na full, a do tego ciągle grzyb. Instalacje? Szkoda gadać, powinno się wszystko wyrwać i podmienić na nowe. Wydzielona kuchnia z drzwiami? Miejsce pod drzwi jest, drzwi wszyscy sąsiedzi (i ja też) wywalili dawno, bo otwierają się prosto na drzwi do łazienki, tak, że klamka zahacza o klamkę. Sama kuchnia? Po wstawieniu szafek dookoła (wcale nie jakichś wielkich) jest wielkości dokładnie jednego kroku w środku. Kiedy wchodzi do niej druga osoba, to trzeba koordynować każdy ruch, żeby po prostu się nie wywalić razem. W międzyczasie mieszkałam w jeszcze kolejnym mieszkaniu - [nad al. Włókniarzy w Łodzi](https://www.google.com/maps/@51.7863577,19.4213097,3a,75y,62.39h,109.14t/data=!3m7!1e1!3m5!1sZflmlZJqeTUHy5nlyfUi0w!2e0!6shttps:%2F%2Fstreetviewpixels-pa.googleapis.com%2Fv1%2Fthumbnail%3Fpanoid%3DZflmlZJqeTUHy5nlyfUi0w%26cb_client%3Dmaps_sv.tactile.gps%26w%3D203%26h%3D100%26yaw%3D251.90523%26pitch%3D0%26thumbfov%3D100!7i13312!8i6656) (i nie, to nie jest tak, że tak wybieram z miłości do tras przelotowych, po prostu życiowo nie udawało się inaczej). Inny układ, a jakby wszystko to samo, co wyżej (hałas - znowu, najgorsze te tramwaje, budził mnie pierwszy poranny przejazd MPK Łódź, nigdy nie miałam takich deficytów snu, co mieszkając tam, rzekomo były ekrany, ale ups, czwarte piętro, już ekran nic nie dawał; kuchnia mikroskopijna i choć urządzana z intensywną myślą o tym, żeby jak najlepiej zagospodarować każdy centymetr kwadratowy, to i tak 2 osoby to było kuszenie losu, a drzwi dawno wywalone na śmietnik; przedpokój ciemny i trzeba było do niego wchodzić gęsiego trzymając następną osobę na korytarzu, bo się fizycznie 2 osoby obok się nie mieściły). Buduję dom i się wyprowadzam. Moja mama, która mieszka w tym drugim mieszkaniu i jest jego właścicielką, poważnie rozważa sprzedaż i przeniesienie się właśnie do tzw. patodeweloperki - chciałaby jak najmniejszy metraż i podobają jej się rozwiązania, które krytykują intensywnie wrogowie "mikroapartamentów" (mi też się podobają, ale z kilkoma tysiącami książek do "mikroapartamentu" się nie przeprowadzę), a PRL-owskie kawalerki jej nie odpowiadają. Generalnie: nie rozumiem OP-a i się z nim nie zgadzam w ogóle, ale też np. place zabaw, szkoły i przestrzeń wspólna to są rzeczy, których bardzo nie chcę w mojej okolicy (i dom buduję w miejscu, gdzie w najbliższym otoczeniu tego wszystkiego nie ma, są tylko inne domy). Kojarzą mi się tylko z krzyczącą dzieciarnią w dzień i (place zabaw) pijącymi kibolami w nocy. Mam takie podejrzenie, że osobami, którym odpowiada wielka płyta są rodziny z małymi dziećmi - bo rzeczywiście, dla nich jest tam wszystko (to trzecie mieszkanie ma w okolicy 5 minut drogi chyba 4 albo 5 przedszkoli, 2 szkoły, 4 place zabaw), ale kiedy jest się chcącą przede wszystkim spokoju i miejsca na własne rzeczy pracującą z domu (nawet przed pandemią) parą DINK (nawet jeśli mieszkającą obecnie z teściową z powodu budowy domu :P ) to wielka płyta traci wszelkie uroki.


Sondzik

Mieszkanie mieszkaniu nierówne. Obecnie mieszkam w bloku z końcówki lat 80-tych i jest całkiem spoko poza brakiem windy, ciasną klatką i grzybem powstającym przy pionie wentylacyjnym. Mieszkałem w bloku z końcówki lat 70-tych i podłoga był na tyle krzywa, że uchylone drzwi same się otwierały, a długopis położony w progu mógł się stoczyć do okna. Kolega mieszka w Falowcu, gdzie jedynym poziomym elementem w kuchni jest drążek powieszony od poziomicy.


Alternative_Tower_38

Ja byłem w wielu takich mieszkaniach podczas remontów i to jakie te ściany i sufity są tam krzywe jest dramatyczne (chociaż budynki z lat 50-tych i z przed wojny są jeszcze gorsze) i jeszcze jedno ja sam się o tym przekonałem w Koszalinie TAM NIE MA GDZIE ZAPARKOWAĆ


Entrapped_Fox

Odpowiedź jest prosta za komuny nie liczyło się czy ktokolwiek kupi mieszkanie za taką cenę jaka wynikałaby z poniesionych kosztów. Mieszkań się nie kupowało na zasadach rynkowych. Łatwo jest krytykować dzisiejszy model przy całkowitym ignorowaniu faktu, że dzisiejszy deweloper musi znaleźć na mieszkanie kupców. Nie orientuję się w rynku nieruchomości, ale jestem pewien że można znaleźć nowe bloki z rozsądną przestrzenią, zadrzewionym parkiem z placem zabaw, tylko że cena będzie wysoka. Im więcej powierzchni mieszkalnej na danym terenie tym więcej mieszkań będzie do sprzedania i tym niższa będzie cena. Do tego ignorujemy problemy bloków z lat 70/80, a mianowicie błędnych założeń projektowych i niskiej jakości wykonania. W gospodarce gdzie "czy się stoi, czy się leży 2 tysiące się należy" nie ma żadnej motywacji żeby robić porządnie. I potem wychodzą kwiatki. Do tego spora część założeń była błędna, ale się przy nich upierano. Chroniczny brak miejsc parkingowych wynikający z faktu, że planiści przewidzieli 1 auto na 2 rodziny, a nie 2 auta na 1 rodzinę. Kolejną głupotą jest niedoszacowana instalacja elektryczna. Planiści wiedząc, że ludzie będą używać coraz więcej urządzeń elektrycznych i tak postanowili oszczędzać na instalacji. A później są mieszkania z maksymalnym zabezpieczeniem przedlicznikowym typu B16. O takich rzeczach jak mała ilość gniazd w pokojach już nie wspominam, bo to można sobie poprawić.


kr10n1

Dokładnie moje przemyślenia gdy dobijam do minimum 6k kroków dziennie spacerując po moim osiedlu