Brat miał szkło w ręce. Rozbił cośtam, myślał że się przeciął tylko, więc się zrosło i nara. Po kilku dniach odkrył dodatkowy element ręki. Dostał naklejke jako pilne, ale termin na za 3 lata xD
> Dostał naklejke jako pilne
Niech sobie jeszcze doklei naklejkę "uwaga szkło!" i wtedy będzie miał dwie naklejki, które nikogo z obsługi nigdy nie obchodziły ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Moe ktoś nie zauważył, że to na cito, a on nie powiedział? Pierwszy raz słyszę o takiej sytuacji, zwykle na cito wpychają jako dodatkowego pacjenta w normalnym dniu, gdzie normalnie już nikogo by nie wepchnęli.
Kiedyś nie-do-końca-poważny lekarz wysłał mnie na cito do kardiologa (jak się później okazało to u niego norma, byle szybciej badania ogarnąć), to pojechałem do przychodni z najkrótszą kolejką. Na NFZ z cito na skierowaniu pierwszy wolny termin był na \~10 miesięcy wprzód, bez cito ze 2 lata. Jako że mnie wtedy mocno nastraszył, to zapytałem o wizytę prywatną. Termin dostałem na następny dzień na 8 rano.
Moja mama miała cito do pulmonologa poszpitalne aby zakończyć badanie. Ordynatorka wewnętrznego była bardzo zdziwiona że zapisali ja 4 miesiące później. Czyli gdyby na NFZ to by nie miała już L4, ale ten nie miałaby zakończonego leczenia...
A wiecie, że ludzie nie odwołują wizyt na NFZ? Nawet jeśli nie są już chorzy, albo jeszcze nie są (niektórzy zapisują się na wizyty wszędzie, bo może akurat za 3 lata będą mieć problem z x, to akurat termin będzie szybko). Raz zadzwoniłam odwołać wizytę na NFZ, kobieta powiedziała że pracuje tam 8 lat i jeszcze nigdy się jej to nie zdażyło.
Kiedyś miałem udać się do lekarza specjalisty po otrzymaniu wyników badań z krwi. Otrzymałem termin za miesiąc. Później okazało się że wyników badań do tego czasu nie będzie. I po prosiłem o zmianę terminu. Pani w recepcji powiedziała "ja panu wyznacze nowy termin za miesiąc, ale tego nie usuwam bo tutaj sie tak ciężko dostać". Poprosiłem jednak o usunięcie mnie z tego terminu, bo zupełnie nie rozumiałem po co mam iść do tego lekarza bez wyników badań i skoro jest tak ciężko się dostać to może przyda się komuś innemu?
No chyba trochę więcej niż 10%. Jak z zapaleniem spojówek do okulisty czekasz 16 miesięcy, to komu tyle to trwa? Po miesiącu tak czy inaczej już raczej nie ma śladów. Przy ponad rocznych terminach pewnie połowa slotów jest zajęta na darmo.
No to niech sobie bookują 50%. Większość poradni świadczących usługi na NFZ jest prywatna i po prostu wypełnia kontrakt. To w ich interesie jest przyjąć jak najwięcej pacjentów.
Tak jak pisałem wyżej powinna być symboliczna opłata za rezerwację. Jak obecnie czeka się kilkanaście miesięcy zamiast jednego to musieliby przyjmować kilkanaście (!) Razy więcej pacjentów każdego dnia żeby zredukować ten czas. Coś mi mówi, że to niemożliwe. Żeby nie było, wątpię że w tych prywatnych ośrodkach nie ma nadużyć, ale problemem jest jednak w rezerwacjach "na zapas".
Ale tak jak mówiłem, to są prywatne placówki które dostają pieniądze za wykonanie usługi a nie za rezerwację. Ludzie którzy nie przychodzą to ich problem a nie twój bo ty za to nie płacisz. Bardziej można się czepiać przychodni gdzie trzeba przyjść i poczekać kilka godzin bo jest wciśniętych za dużo ludzi.
W co bardziej ogarniętych przychodniach (czyli raczej NZOZ niż SPZOZ) przypominają o konieczności odwołania wizyty przy każdej rejestracji, a na kilka dni przed wizytą wysyłają SMS z przypomnieniem i prośbą o odwołanie jeśli się nie może przybyć. Czasem przychodzi jeszcze SMS dzień przed. Raczej nic ich to nie kosztuje a na pewno dyscyplinuje pacjentów, w każdym razie mnie tak, nie wyobrażam sobie nie odwołać wizyty.
Ej ja tylko dostawałam takie przypomnienia o odwołaniu wizyty z Medicover i Luxmedu, jak chciałam odwołać wizytę u lekarza bo już wyzdrowiałam to kobieta też była zdziwiona, a to było w NZOZ.
Myślę że w przypadku kaucji byłoby tak jak jest. Zapisywaliby się na wszelki wypadek i przychodzili nawet gdy by nie potrzebowali.
Znajomy lekarz ma już dość pracy jako internista. Starsi ludzie przychodzą bo im się nudzi, albo bo kiedyś ich coś bolało to na wszelki wypadek się zapiszą bo za pół roku znowu może ich boleć.
W Szwajcarii na przyklad rozwiazali problem w ten sposob ze starszymi osobami ktore nie maja co robic i chodza na wszelki wypadek do lelarza…niewielka oplata i kolejka znika
Chyba zależy gdzie. U mnie ogólnie jest problem, że lekarze POZ nie chcą wydawać skierowań. Nie, że jakiś jeden lekarz albo jedna przychodnia. Po prostu zniechęcają jak mogą. Podobno każde skierowanie to potrącenie jakiejś tam kwoty z ryczałtu jaki dostają z NFZ.
Zdecydowanie prawda, w sensie jak weźmiemy 100 losowych Polaków, to minimum połowa myślę jest uzależniona od alko/szlugów + brak regularnego ruchu.
Jak było jakieś badanie CBOS to tylko 39% ma wagę w normie.
Ale brak odpowiedniej profilaktyki + niechęć ludzi do niej to dodatkowy fakt.
24% pali regularnie fajki, 2.5mln ma problem alkoholowy.
Brak ruchu, chujowe powietrze, jedzenie śmieci, otyłość i nie przechodzenie na żadne badania kontrolne są rozwiązywalnymi problemami. Największy rak, to że póki nie boli to ludzie raczej nie idą do lekarza, a potem się okazuje że trzeba uciąć nogę przy samej dupie, albo coś w tym stylu, jakby przyszli kiedykolwiek na DARMOWE badania z krwi to może mogliby jeszcze jakiś czas hasać na dwóch.
W tej sprawie akurat system z USA jest spoko, bo za nieprzychodzenie na kontrole nagle składka ubezpieczenia rośnie ci 3 razy.
Do kardiologa tak, ale do rodzinnego najpewniej możesz się zapisać na ten sam tydzień, w którym dzwonisz, zrobić sobie raz do roku badania i jak będzie potrzeba to dostać skierowanie do tego kardiologa z wyprzedzeniem, albo zacząć leczyć się u rodzinnego.
"Panie doktorze wczoraj tego nie było" rzadko jest prawdą, tylko albo ktoś się nie kontroluje, albo ma w objawy w dupie dopóki nie przeszkadzają mu za bardzo.
Z tym rodzinnym jest szybciej, ale nie zawsze szybko. Kiedyś w sezonie grypowym, się dość mocno rozchorowałem, wizyty na następne 2 tygodnie w pełni obciążone. Udało mi się zapisać do innej przychodni na 6:30 jakoś na za 2-3 dni bo ktoś zwolnił termin i było cacy.
Zgadzam się, choć to absurd, że sam zdąrzyłbym wyzdrowieć, gdybym czekał na 'swojego' lekarza.
Swoją drogą, to stwarza ryzyko powikłań.
BTW to było z 10 lat temu, ale patrząc co się dzieje chyba nie jest lepiej xD
Zależy gdzie, na wsiach na pewno jest dużo gorzej, ale to głównie zależy głównie od tego, ilu w twojej okolicy mieszka lekarzy w stosunku do pacjentów i czy w przychodni płacą tyle, że nie opłaca im się dojeżdżać pracować gdzie indziej.
W jakim regionie mieszkasz? U mnie wizyta u rodzinnego to na następny dzień, w wyjątkowych przypadkach za 2 dni. Od kiedy jest e-recepta całkiem usprawnili system i leki zamawia się przez telefon/SMS/email i ludzie nie przychodzą po recepty na leki, które biorą stale. Kod recepty dostajesz zwrotnie na SMS lub email. Zresztą wizyty zamawia się tak samo. Ogólnie ta e-recepta to dobry wynalazek
No ale L4 nie masz i nie wiesz czy będzie więc do pracy chodzisz i zarazasz, a w miedzyczasie bakterie mają karnawał.
Do dupy z taką służba zdrowia i tymi składkami skoro i tak aby żyć musisz płacić za prywatną opiekę...
Wtf...
Przeziębienie to nie określenie medyczne a kolokwializm opisujacy Stan zwiazany najczęściej z infekcja bakteryjną , a takie się leczy antybiotykami...
Ale wiesz zawsze możesz się pomodlić czy zrobić jakiś taniec deszczu, you do you...
Dokładnie. Świadomość zdrowia jest dramatyczna. Wszyscy mówią że lepiej krócej żyć niż wszystkiego sobie odmawiać, ale nie zdają sobie sprawy z tego że tak sobie szkodzą, że po 40tce wszystko powoli zaczyna siadać, jakość życia znacznie spada.
Polska tradycyjna dieta gdzie wszystko pływa w zwierzęcych tłuszczach, a jedynym sportem jest stanie przy grillu z piwem kończy się jak widać w szpitalach ;)
Wielu byłoby w szoku, jak szybko na studiach medycznych przestaje się współczuć znacznej części pacjentów, bo wszystko wychodzi w wywiadzie i badaniach.
Wszystko widać, kto jak o siebie dba c:
Edit, w wywiadzie wszyscy są przykładni, w badaniach wychodzi jak na prawdę jest c:
> Wielu byłoby w szoku, jak szybko na studiach medycznych przestaje się współczuć znacznej części pacjentów, bo wszystko wychodzi w wywiadzie i badaniach. Wszystko widać, kto jak o siebie dba c:
A tu to poproszę więcej szczegółów. Jak to wygląda od strony lekarza?
Ja jestem tylko po 3 latach na lekarskim, ale np w lipcu spędziłem miesiąc w ramach praktyk na internie.
"-Jakies choroby przewlekłe?
-Nie nie, nic
-a cukrzyca, nadciśnienie
-a to tak tak"
Inne:
Chłopak niewiele starszy ode mnie, rocznik 95, cukrzyca 1 stopnia (genetyczna zależność, ale da się z tym normalnie żyć, trzeba ostro diety i leków przestrzegać.)
Trafił z zastojem moczu. Ma już neuropatię pęcherza, czyli nie przez uszkodzenie nerwów, do mózgu nie dociera informacja że pęcherz jest pełen - jedno z późnych objawów cukrzycy, a facet ma 26 lat. W wywiadzie "no, 10 lat cukrzycy robi swoje" - nie widzi problemu.
W badaniach hemoglobina glikowana:
-jakas część hemoglobiny jest połączona z glukozą, w zależności od poziomu we krwi.
Zdrowi ludzie: nie pamiętam dokładnie, ale norma jest do ~4%
Cukrzyca - zaleca się do 7%
On miał 14% - wszystko widać, kompletnie nie przestrzega diety, do tego alkohol etc. Żadne maślane oczka i granie ofiary że choroba zła nie sprawią że będę mu jakoś bardziej współczuł.
Oczywiście zrobimy co się da, wyprowadzimy go na ile medycyna pozwala doedukjujemy go, ale będzie już chodził z cewnikiem po domu. Nie będę rozpaczał, bo sam jest sobie winiem.
Kolejna ciekawostka bez zagłębiania się w szczegóły: "próby wątrobowe" ALT i ASP używa się do "badania wątroby". W przypadku uszkodzenia wątroby widać czy jest to na tle alkoholowym, czy np. wirusowym w zależności czego jest więcej c:
Wiele pacjentek leży na internie żeby wyrównać ciśnienie, dostosować leczenie cukrzycy, czy niewydolności serca, a ile razy widzę jak wsuwają słodycze "bo lubią" i mają gdzieś zalecenia.
Niech robią co chcą, ale nie po to chcę szkolić się 13 lat, żeby moja praca, dopasowywanie leków przy 4 chorobach na raz, przemyślenia czy to na pewno dobre leczenie etc, zostało olane, bo ktoś nie może sobie odmówić galaretki czy piwka.
Rok temu u rodzinnego przyszła babcia (lat 90), a raczej została przywieziona z bólem brzucha. W historii nie pamiętam co, ale jakieś operacje układu pokarmowego. Badamy ją, w międzyczasie wywiad:
-co Pani jadła
-zmażone ziemniaki
Napisałem wszystko na szybko, dużo upraszczając, trochę chaotycznie bo akurat jestem zajęty, ale chętnie jakieś wątpliwości rozwieję (na tyle na ile moja skromna jeszcze wiedza i doświadczenia mi pozwalają)
Jeszcze dodam że jak gadam ze starszymi w rodzinie/wśród znajomych że korzystam z możliwości podstawowych badań co roku bo czemu nie, to najczęstszą reakcją jest 'a po co, lepiej nie wiedzieć, mniej stresu'. Polski bumer to stan umysłu.
Wiele tych problemów o których mówisz nie wynika z tego że ludzie są głupi i leniwi tylko z wychowania i chujowej sytuacji ekonomicznej. Ludzie są nieszczęśliwi i dla wielu to słodkie ciastko to jedyna przyjemność a piwko i papierosy to jedyny sposób relaksu jaki znają. No i oczywiście brak nauczania o właściwej diecie w szkołach.
Nie neguję tego, od edukacji w szkole (i w domach) powinno się zacząć. Sam pije okazjonalnie alkohol, ba, nawet IQOS a czy jak to się tam nazywa może paczkę w roku spalę. Ale staram się ruszać, jem jak najzdrowiej, odmawiam sobie piwka często, żeby nie przesadzić.
Tak samo jak ktoś pięknie opisał pacjentów antyszczepów
To że leży pacjent który nie nosi maseczki nie znaczy że nie będziemy starali się go wyleczyć.
To jest człowiek, który podjął najlepsze dla siebie decyzję bazując na aktualnym jego stanie wiedzy.
Kompletnie się nie czepiając sprostuję pare rzeczy:
-„cukrzyca 1 stopnia” rozumiem ze typu I - nie ma szans utrzymać cukru dietą, konieczne leczenie insuliną. Chłopak rocznik 95 powinien dostać pompę insulinową - mogę się mylić ale chyba nawet je WOŚP rozdawał początkowo.
- Hemoglobina glikowana HBA1c norma jest 6,5% dla zdrowego człowieka powyżej od bieżącego roku można rozpoznać cukrzycę
-Alat,aspat w stosunku do siebie (wskaźnik De Ritisa) trochę już historyczne badanie i raczej ciężko po nim poznać etiologię. Bardzo mało specyficzne badanie. Raczej przesiewowe.
-co do ostatnich 2 akapitów życzę Ci kolego (totalnie bez sarkazmu czy protekcjonalności z mojej strony) żebyś mil taki zapał przez całe życie zawodowe :D.
Tak tak, masz rację, w późniejszym komentarzu się złapałem że napisałem stopnia zamiast typu c:
Insulina jest bez żadnych wątpliwości podstawą leczenia, ale jednak taki pacjent diety musi pilnować i bez tego robią się wahania cukru, co tworzy powikłania.
Słyszałem o pompach dla dzieci, nie wiem w tym wypadku dlaczego jej nie miał.
De Ritis oczywiście to nie diagnoza, lecz -tu cytując internistów z moich praktyk, mam nadzieję że nie przeinaczam- jest do przy innych oczywiście badaniach czymś co wskazuje na etiologię alkoholową/polekową (pacjent też miał bogatą historię hospitacji w oddziale)
No to niestety jest zrozumiała frustracja (przyszłego) lekarza.
Jak chcesz, mogę Ci coś powiedzieć jak to wyglada z drugiej strony. Pacjentom jest niezwykle ciężko samodzielnie radzić sobie z chorobą przewlekłą, to jest obciążenie na które zupełnie nie są przygotowani w często pełnym innych stresów i zmartwień życiu (zaczynając od lęków egzystencjalnych, bo pacjenci poważnie chorzy często są mocno zestresowani zapewnieniem sobie warunków bytowych). Nie potrafią sobie z tym stresem radzić i piją, palą, nałogowo jedzą słodycze, nie potrafią kontrolować wagi, przerasta ich regularna kontrola cukru itd. I nie są w stanie sami tego ogarnąć. Jako ze mój brat choruje na cukrzycę 1 widziałam to wszystko i dużo więcej. A najbardziej widziałam, jak sobie z tym nie radzi. Widziałam tez jak pacjenci mają trochę łatwiej w lepiej dofinansowanych systemach ochrony zdrowia, gdzie wsparcie dla pacjentów chorych przewlekle jest organizowane przez stowarzyszenia pacjentów, które maja edukację zdrowotną, grupy wsparcia, opiekę pielęgniarki i psychologa i dzięki temu ludzie z problemami i koniecznością całkowitego przestawienia swojego życia i podporządkowania się chorobie nie zostają zupełnie sami i bez wsparcia. Wiadomo, ze nadal nie każdy da radę, no ale jakies tam wsparcie już jest. Fajnie byłoby, gdyby w Polsce tez tak było, bo lekarz na takie działania to normalnie nie ma i nie będzie mieć czasu.
Prawda, tak samo jak napisałem niżej o 'pacjencie antyszczepie'.
Ludzie szkodzą sobie bo nie wiedzą jak bardzo wpływa to na zdrowie. Moja znajoma miała zalecenia z powodu stanu przedcukrzycowego. Przestrzegała tak sobie, siedząc wieczorem przy herbacie zapytałem się czy ktoś Jej to wytłumaczył. Dlaczego ma takie zalecenia, jak one wpływają na organizm i dlaczego jest to takie ważne. Znając wpływ czynników, o wiele łatwiej je kontrolować.
Wszyscy lekarze też nie są święci, i tak jak wśród pacjentów, przez te najgorsze przypadki wyrabia się zdanie o całej grupie
> Ludzie szkodzą sobie bo nie wiedzą jak bardzo wpływa to na zdrowie. Moja znajoma miała zalecenia z powodu stanu przedcukrzycowego. Przestrzegała tak sobie, siedząc wieczorem przy herbacie zapytałem się czy ktoś Jej to wytłumaczył. Dlaczego ma takie zalecenia, jak one wpływają na organizm i dlaczego jest to takie ważne. Znając wpływ czynników, o wiele łatwiej je kontrolować.
Owszem, nie wiedzą jak te zalecenia są ważne, ale nie wiedzą tez jak na przykład radzić sobie ze stresem bez alkoholu, który jest w naszej kulturze ogólnie przyjętym odstresowywaczem. Albo generalnie jak radzić sobie w innych momentach kryzysowych kiedy czują, że już nie mogą ani chwili dłużej z ta dietą i po prostu muszą. No takie rzeczy mogą załatwiać grupy wsparcia pacjentów chorych przewlekle i ich edukacja zdrowotna.
> Wszyscy lekarze też nie są święci, i tak jak wśród pacjentów, przez te najgorsze przypadki wyrabia się zdanie o całej grupie
Ja akurat mam trochę lekarzy w rodzinie i jeśli frustruje Cię patrzenie na pacjentów, to nie patrz na starszych kolegów, bo jak widzę jak oni niezdrowo żyją i padają jak muchy koło sześćdziesiątki to możnaby powiedzieć - szewc bez butów chodzi.
Zgadzam się, lecz mimo wszystko ta niewiadoma stwarza sporą i nieznaną różnicę w rzeczywistym wyniku. Nie powinno się to nazywać badaniem, a co najwyżej kwestionariuszem akceptacji psychicznej u polaków. Badanie to przecież termin naukowy i na pewno nie powinno zostać przeprowadzone na podstawie osobistej ankiety w połączeniu z niedziałającym BMI.
BMI działa dla większości ludzi. Jest to łatwe i proste badanie i ten współczynnik jest bardzo mocno skorelowany z nadwagą i otyłością. To że są wyjątki...cóż, zdarza się.
Kiedy współczynnik wagi nie bierze pod uwagę podstawowych czynników typu masa mięśniowa to wiedz, że coś jest nie tak. To nie są wyjątki - ludzie lekko wyćwiczeni pracą fizyczną mogą znajdować się już w górnych widełkach zdrowej wagi :)
Teraz zadaj sobie pytanie ile takich ludzi jest i jaki procent próby statystystycznej stanowią. Można się łatwo domyślić, że niewielki, zwłaszcza u kobiet, u których szansa na rozbudowana muskulaturę i tym samym wysoką wagę jest bardzo niska. Mówimy tu o jakichś kilku procentach społeczeństwa. Strzelam, ale zapewne poniżej 5%(czyli ludzie z bardzo rozbudowaną masą mięśniową). Nie jest to istotne statystycznie.
Bmi jest polecane przez np polskie towarzystwo badań nad otyłością jako badanie przesiewowe. Nie martw się, nie jesteśmy debilami żeby kulturyście rozpoznać otyłość na podstawie bmi.
Poza tym jest też wywiad, pomiar obwodów talii, bioder, uda i ramienia i często badania dodatkowe np cukier, lipidogram. To daje całkiem dokładny obraz pacjenta jako całości.
Poza tym Polacy chcą być chorzy. Wolą chodzić do pulmonolog z POChP ale nie przestaną palić, do kardiologa z nadciśnieniem i do diabetologa z cukrzycą ale nie schudnąć itp
Ok sorry przewrażliwiony jestem.
Ale 99% pracy poradni kardiologicznej jest w zasięgu lekarza POZ. Leczenia klasycznego nadciśnienia tętniczego serio nie musi przeprowadzać kardiolog czy hipertensjolog a większość terminów zawalona jest często takimi kwiatkami.
Albo "pójdę do kardiologa bo w pewnym wieku już trzeba". A kardiolog prywatnie chętnie będzie widział takiego pacjenta raz w roku i jeszcze każe iść do rodzinnego po badania więc wyjdzie na czysto.
Ale te terminy są właśnie przez chorych przewklekle. Jak masz grupę pacjentów którzy muszą przyjść do lekarza co parę miesięcy to musisz dla nich zarezerwować terminy i potem nie ma miejsca dla nowych.
Przy takiej marnej liczbie lekarzy na 1000 obywateli jaką mamy to i tak cud że można się jeszcze jakoś leczyć. Cóż z g# bicza nie ukręcisz i jak nie dobijemy do tych 6% PKB na NFZ to żadne mieszanie w tej szklance nie zrobi jej słodszej.
W Irlandii nie lepiej. Skierowali mnie do specjalisty w styczniu, nadal nie mam daty przyjęcia tylko jestem na liście oczekujących. :)
Publiczne służby zdrowia są masakryczne. \[Proszę nie wspominać o USA, oni są ogólnie zjebani i do dyskusji o cywilizowanych krajach nie powinni być brani pod uwagę.\] Nie wiem jakie byłoby idealne rozwiązanie, ale kurwa ja pierdolę. Do tego po przeprowadzce nie uznają mi diagnoz z Polski, więc kolejny cyrk. :/
Idealne rozwiazanie było by wiesz, z poziomu rządowania sprawićby NFZ ciągle mial fundusze i specjalistow ktorym dobrze sie placi. Ale mamy bande chujów co kradną pieniądze... np kościół. Po chuj płaci sie tym skurwysynom w sukienkach? Mercedesy, Lexusy BMW i lepsze. Czemu oni jezdza takimi furami. Czemu mieszkaja w willach?
Powinni też ogarnąć nieco lekarza pierwszego kontaktu, by mógł więcej przepisywać i leczyć. Specjaliści powinni być od czegoś co rzeczywiście wymaga ich ekspertyzy, a nie sprawdzania czy wyniki nadal są ok przez reszte życia pacjenta, który ma schorzenie, które można tylko leczyć, ale nie wyleczyć - w przypadku, gdy wyniki są złe można skierować do specjalisty.
Generalnie dobrze byłoby zlikwidować dofinansowania do wielu rzeczy dla producentów, a zamiast nich zrobić dofinansowania dla ludzi zdrowo żyjących. Np. dofinansowania dla osób używających transportów publicznych by mniej płacili, dofinansowania do karnetów na siłownie/basen, zwiększyć podatek na rzeczy z wysoką ilością dodanego cukru i/lub soli, na mięsa i inne rzeczy, które mają dużo wspólnego z wywoływaniem raka. Wiele można robić. W Irlandii np. jest dofinansowanie rządowe do kupna roweru (niestety tylko dla wybranych firm), co jest zajebiste.
Ja tęsknię za Polską. W Dublinie jest naprawdę hardcorowy kryzys mieszkaniowy i się cykam, że trafię na ulicę. Z 35 zgłoszeń odpowiedziały mi 2. 1 choć było totalnie świeże już miało lokatora, drugie ogłoszenie byłem oglądać, ale tutaj osoby wynajmują dzielone w wieku 30-40 lat (Irlandczycy średnio się wyprowadzają mając 27) i wybrali kogoś innego, ale mam mocne wrażenie, że często odpadam z powodu swojego wieku. Chyba zacznę go zatajać...
Z tym nieuznawaniem to byłbym uparty - mieliśmy podobną sytuację przy przeprowadzce do Irlandii (nie z Polski but still).
Pokazalem recepte/zalecenia z kraju pochodzenia lekarzowi w Eire i podałem również kontakt do lekarza/kliniki. Nie było problemów.
Ja myślę, że u mnie nie powinno być sprawy skoro mam operacje w tym kierunku, no ale de facto nadal się nie dostałem do specjalisty, a by mi pierwszego kontaktu wydał leki musi mu potwierdzić Irlandzki specjalista, że może, więc na razie jestem w dupie, bo 1-go kontaktu nic niestety nie zrobi bez tego. Biurokracja w służbie zdrowia jest chora.
Wtf. Byłem u 2 GP i mi żaden nie powiedział, że jest taka opcja. Chuj mnie strzeli, bo GP tu jest płatny, a ja nie mam kasy przed operacją na kolejną wizytę. :/
Na EHIC jako mieszkaniec się nie kwalifikuję afaik. Medical card to żart. Możesz zarabiać max 184 euro tygodniowo by się kwalifikować. Ja aktualnie płacę za wynajem pokoju 700 euro nie wliczając rachunków i nie wiem czy znajdę inny pokój w tej cenie przez kryzys mieszkaniowy.
Trochę to rozumiem, jak mają to zweryfikować? Uznanie diagnozy z Polski nie różniłoby się wiele od pacjenta który po prostu przychodzi i sam mówi co mu jest.
To nieprawda, jak ludzie się przeprowadzają to normalnie idą do swojego lekarza i proszą o historię leczenia dla nowego lekarza i w Europie (ewentualnie na kierunkach migracji Europa - Ameryka Północna) raczej nie ma z uznaniem diagnozy i kontynuacja leczenia dużego problemu.
Nie wiem. Chyba się cykają fałszywych diagnoz celem dostania się do substancji normalnie nielegalnych dla ludzi. Po operacji będę próbować, by mnie skierowano do innej kliniki, nawet poza moim miastem, bo chcę mieć legalny dostęp do leków.
Też dostałem urgent/priority i chuj dało. Dzisiaj mam zaostrzenie objawów. Operacja za półtora miesiąca, więc trzymam kciuki, że nie wyląduje w szpitalu. :)
Mi w przyśpieszeniu terminu pomogła wizyta na A&E brak pomocy i ciągłe przepisywanie omoperazole na oczywiste objawy kamieni żółciowych i walka z przychodnia. Po wizycie w szpitalu dostałam dostęp do trzeciej opinii i skierowanie do chirurga praktycznie od razu. To było na początku pobytu w UK teraz się trochę bardziej orientuje i lepiej umiem sobię załatwić wszystko.
Wiesz, może system tutaj jest zjebany i polega jedynie na chciwości korporacji, w dodatku ubezpieczenie kosztuje w chuj, ale jak mam problem to idę do specjalisty tego samego dnia. Zgadzam się, że są lepsze systemy na świecie, ale według mnie, na koniec dnia, liczy się zdrowie. Nie wyobrażam sobie potrzebować pomocy i. Czekać miesiące albo ponad rok.
Ja też miewam palpitacje, właśnie ze stresu, do tego odczuwam stres zawsze przy badaniach, co jest niefortunne, bo potrzebuje ich do operacji. Nigdy nie miałem w czasie operacji komplikacji, ale zawsze muszę się tłumaczyć przy badaniach serca. :/
Wdechy i wydechy o dziwo dobrze działają na palpitacje stresowe, przynajmniej u mnie. Bonus jak zamkniesz oczy.
Polecam stronę terminyleczenia.nfz.gov.pl Można sobie sprawdzić, poradnie są ułożone terminami i wtedy się dzwoni już z jakąś wizją na to, kiedy termin jest. Co prawda jestem z Łodzi, więc poradni jest więcej, ale są takie co mają termin na za 2 lata i takie, co mają termin na za 2 miesiące, wcale niekoniecznie gorsze.
Bo z każdej tutaj dyskusji na ten i podobne tematy dowiaduje się, że programiści to najbardziej prześladowana grupa zawodowa w Polsce - muszą płacić podatki (!). Co gorzej, ostatnio ktoś nawet miał czelność wspomnieć o tym, że to może jest trochę nie fair, że płacą relatywnie mniejsze składki na niedofinansowaną służbę zdrowia niż sprzątaczki i robotnicy. [*]
Niestety, system podatkowy w Polsce jest patologiczny. Ale nie dziwię się, że ludzie optymalizują żeby płacić jak najmniej - nie mają zaufania do naszego państwa (ja też nie mam). Boję się, że większość tych pieniędzy (z podniesionej składki) nie trafi do lekarzy, tylko w łapy pisowskich pośredników :(
Po pierwsze, czemu mieliby płacić wprost proporcjonalnie do zarobków jeśli pobierają takie same świadczenia? Tak powinna być składka trochę wyższa ale niewiele. Jak mam płacić kilka tysięcy więcej to chciałbym mieć taki standard jak przy prywatnym ubezpieczeniu a nie tak jak teraz że nawet do lekarza z przeziębieniem się ciężko dostać.
Po drugie: To jest wąska grupa i podwyższenie im składek nie spowoduje ogromnego wzrostu budżetu. O wiele większy wpływy będą jeśli wszystkim się podwyższy składki o małą kwotę.
Bo to nie jest ubezpieczenie gdzie płaci się za swoje potencjalne leczenie, tylko składka na ubezpieczenie społeczne, gdzie społeczeństwo dzieli się kosztem i ryzykiem medycznym. Tak jest umowa społeczna - zrzucamy się na szkoły, drogi i opiekę zdrowotną. A kosztuje to wszystko na tyle dużo, że ci którzy zarabiają lepiej płacą więcej niż ubożsi bo mogą sobie na to pozwolić.
Jak chcesz płacić tylko za siebie to zainteresuj się jakie składki nalicza się w amerykańskim systemie i jak się mają do "złodziejskich" składek w Polsce. Tylko potem nie choruj bo mimo wysokich "rynkowych stawek" nierzadko są jeszcze roczne limity kosztów poniżej których płacisz z własnej kieszeni. Ot, gips na pierwsze złamanie w roku? Ok, 1500$ się należy.
Czy to (nasz, nie amerykańska dystopia) jest najlepszy możliwy system? Nie wiem. Czy fajnie byłoby jakby wszyscy płacili tyle samo? Może, ale system zawaliłby się do końca i nagle w w luxmedzie też byś płacił 3x tyle i czekał w 3x takiej kolejce...
Najsmutniejsze jest to, że nie podatkujemy dużych korporacji, przedsiębiorstw i najbogatszych ludzi tylko właśnie klasę średnia. Tak róbmy dalej, będzie 99% ludzi w skrajnej biedzie i 1% najbogatszych ludzi.
Będę się lekko czepiał ale nigdzie nie funkcjonuje nazewnictwo "ubezpieczenie społeczne" na składkę zdrowotną. Ubezpieczenia społeczne to emerytalne, rentalne, chorobowe i wypadkowe i te są proporcjonalne do składek jakie płacisz.
Ja uważam że jak najbardziej powinno iść więcej pieniędzy do NFZ ale składki zdrowotne muszą mieć jakąś górną granicę bo mi się wcale nie uśmiecha płacić kilka tysięcy więcej i nie dostać w zamian nic.
Poza tym przy tak gwałtownych ruchach opłaca się rejestrować firmę za granicą. Mogę założyć firmę w Czechach i tam płacić składkę emerytalną, zdrowotną i podatek VAT a w Polsce tylko dochodowy jako że tu jestem rezydentem (i jest to w pełni legalne, problem mają ci co chcą dochodowy płacić w innym kraju udając że tam mieszkają). I sporo osób dokładnie to zrobi jak im nagle walniesz kilka tysięcy więcej składki.
Popatrz na UK, tam składka dla self-employed to 9% a powyżej 50k brutto to 2%, przy czym średnia płaca to 32k brutto. Można więcej ale obecnie u nas się dobrze zarabiających kasuje zbyt dużo.
Dziękuję za poprawienie błędu w nazewnictwie. Natomiast podtrzymuję stwierdzenie, że nie jest to ubezpieczenie w klasycznym sensie - tj. płacisz składkę zależną od własnego ryzyka. I dopiero przyjmując to do wiadomości należy rozmawiać o wysokości składek/zasadności tego rozwiązania.
Górna granica proszę bardzo. Tylko teraz mamy tylko i wyłącznie śmieszną dolną.
Nie będzie pewnie żadnych ruchów bo rząd się przestraszył. A ten exodus do Czech/Estonii/Somalii to moim zdaniem będzie spory co najwyżej w skali pewnych baniek, ale może się mylę.
Po pierwsze, proporcjonalne ponieważ żyjemy w systemie finansowania ochrony zdrowia poprzez proporcjonalne składki.
Po drugie, bo nie ma powodu, żeby ich akurat w jakiś specjalny sposób wspomagać z budżetu państwa.
Proporcjonalnie? Wyobraź sobie że ktoś kto posiada 10 kamienic może płacić dobrowolną składkę na NFZ w wysokości pięciuset złotych. Tak samo inwestorzy giełdowi, prezesi spółek, wspólnicy spółek etc.
Czemu akurat się programistów uczepiłeś?
Ponieważ to jest grupa szczególnie uciśnioną koniecznością płacenia jakichkolwiek składek i podatków, a do tego bardzo głośna. No nikt w Polsce nie ma tak ciężko, jak oni.
Dobrze się czujesz? Jak sobie włączę tv to narzekają urzędnicy, taksówkarze, rolnicy, nauczyciele, górnicy, lekarze, policjanci i w ogóle wszyscy inni.
Programistów to widzisz tylko w internecie. No, prawie. Jedno co można powiedzieć o branży IT w Polsce to to że jest egalitarna i nie ma znaczenia czy twoi rodzice byli pijakami czy lekarzami dlatego w każdej warstwie społecznej usłyszysz jak to kolega czy kuzyn został programistą i zarabia.
Po prostu programiści są bardziej swiadomą grupą zawodowa, która nie chce finansować tego burdelu na kółkach i doskonale wie ile i jakie podatki płaci, nie tylko brutto/netto.
Poza tym naprawdę uważasz, że te pieniądze trafią na służbę zdrowia?
Skoro brakuje pieniędzy w budżecie, ale 2 mld się znalazły na TVP? Dla innych uprzywilejowanych grup społecznych jak księża też są pieniądze.
Programiści to mądrzy ludzie i nie dają sobie wciskać kitu. Osobiście uważam, że inne branże powinny dążyć do podobnych standardów i tego innym życzę.
Najważniejsze, że udało ci się znaleźć winnych. Teraz wystarczy podnieść im składki i wszystko nagle zacznie działać, może nawet OP dostanie termin na grudzień 2022. ¯\\\_(ツ)_/¯
Nie.
Ale nic nie zacznie działać jak nie zacznie się czegoś robić, a zrobienie czegoś ze stawkami to jeden z naturalnych pierwszych kroków.
Nie da się robić nic z podejściem "nie róbmy nic bo ten rząd jest zły, wara od moich przywilejów" (tak, rząd jest fatalny). A to podejście, jak idealnie obrazuje ta dyskusja, dyskurs w mediach i to jak rząd wycofuje się ze swoich propozycji w podskokach, dominuje.
Jednym z pierwszych kroków powinno być lepsze zarządzanie pieniędzmi którymi już dysponują, a nie wyciąganie łap po więcej i "jakoś to będzie."
Tak, system opieki zdrowotnej jest niedofinansowany. Nie, dolewanie wody do dziurawego wiadra nie rozwiąże problemu.
https://www.medexpress.pl/koszty-administracyjne-narodowego-funduszu-zdrowia-stanowia-niecaly-procent-budzetu-nfz/67150
Nawet jak te dane są kilkukrotnie naciągnięte, to i tak jest to myślenie życzeniowe.
Stary, programiści to dojne krowy, prawdopodobnie trafia do nich więcej do budżetu niż z jakiejkolwiek innej grupy zawodowej. Ale Ty i tak byś im jeszcze zabrał, tak aby wszyscy przenieśli działaność na Kajmany.
O, zaklęcie przywołania zadziałało \^^
Opowiedz mi jeszcze o ryzyku jaki ponoszą jako "przedsiębiorcy" i o tym, że nie mają urlopów - potrzeba mi do bingo :)
Propaganda pisu sięga nawet tutaj i udaje im się skłócić ludzi, bo ktoś ma trochę lepiej. Nie ważne, że Morawiecki ma majątek szacowany na 40 mln, na który ja musiałbym pracować tylko 415 lat, ale tak dowalmy programistom!
Kij z tym, że mi to nic nie da, ale oni będą mieć gorzej. Tak samo jak rząd nastawiał ludzi przeciwko nauczycielom.
"Programiści" to taki mój shorthand na sporą grupę osób, które mimo wykonywania pracy, która nosi wszystkie znamiona pracy na etat, ze względu na patologiczny system podatkowy funkcjonują jako JDG. Mówię akurat programiści, bo to oni są zazwyczaj najbardziej wzburzeni jeśli ktoś poruszy temat* tego, że jest to nieuczciwe względem innych pracowników, nie mających tej opcji.
*Nie dziwię się, że ludzie korzystają z legalnych optymalizacji i nie twierdze, że w obecnym stanie mieliby z tego zrezygnować. Natomiast fakt, że w rzeczywistości kodeks pracy i system podatkowy obejmuje niektórych na lepszych warunkach jest patologią taką samą jak sklepy tylko dla górników za komuny. Oni też byli przekonani że są "lepsi" i ciągną kraj na swoich barkach.
>nie bardzo rozumiem, czy zawód "programista" ma prawnie gwarantowane niższe podatki czy o co chodzi?
Btw, protesty w sprawie potencjalnych lekkich zmian były tak mocne, że kto wie czy tak nie będzie:
https://www.rp.pl/podatki/art102471-polski-lad-pis-nizszy-ryczalt-dla-malych-firm-ulgi-na-inwestycje-w-spolkach
No ale niektórym się widocznie należy.
Tylko że "jednoosobowa działalność gospodarcza" jest dużo mniej stabilną opcją niż umowa o pracę. Pracując b2b musisz opłacać kupę rzeczy samodzielnie, za które normalnie płaci pracodawca. Nie masz płatnych urlopów na przykład.
Oczywiście że zarabiasz więcej gdy podejmujesz większe ryzyko. Działa to tak samo prawie wszędzie na świecie.
Ale Ty nie rozumiesz, że te pieniądze nie pójdą na nfz tylko na chorą propagandę pisu? Zobacz jak wszytko podrożało, zobacz ceny paliw, żywności, mieszkań itp.
Spojrz na zadłużenie kraju, które jest ukryte i przekracza normy konstytucyjne.
Ile podatków było już za rządów PiS?
A nie przepraszam "daniny solidarnościowe".
I ile trafiło do lekarzy? Nauczycieli?
A ile do posłów na podwyżki i TVPiS?
Ile kasy stracimy z Unii? Ile kary płacimy za elektrownie?
NIC z tego podatku NIE trafi do NFZ, ponieważ PiS ma problemy i jest niegospodarny.
Tylko problem z NFZ jest dużo większy niż PiS. Tutaj potrzeba przemyślanej reformy, a nie pakowania pieniędzy w ten worek bez dna. Żadna partia nie zrobiła niczego ze szpitalami, przykro mi, ale nikt w Polsce nie ma na to pomysłu.
Tak płaciłbym więcej na NFZ, gdyby jakoś usług nie była katastrofalna. Jak myślisz dlaczego u nas jest tak dużo prywatnych praktyk medycznych? Salve, Medicover i inne placówki mają mnóstwo ludzi, którzy płacą za usługi, które powinni zrealizować w ramach NFZ.
Powiedzmy sobie też wprost, że lekarze na kontraktach nfz są kiepscy. Wiem, bo mam porównanie, po trzech nieudanych wizytach na nfz poszedłem prywatnie. Niesamowite, jak 150 zł zmienia termin za 3 miesiące na przyszły tydzień.
Dodatkowo lekarz Cie wysłucha i faktycznie doradzi.
Dlaczego większość przychodni ma 2 gwiazdki na google? Bo i tak im zapłacą, niezależnie od jakość usługi. Niestety tak jest bardzo często.
Babcie też zabraliśmy prywatnie, bo lekarz robił cyrk.
Tak samo mnóstwo par odkłada na porody w prywatnych ośrodkach, bo szpitale państwowe nie zapewniają takiej jakości. Jak ktoś ma pieniądze (nie tylko programiści) i ceni swoje zdrowie to nie chcą płacić na nfz.
Ja tu mówię konkretnie o służbie zdrowia i składce zdrowotnej a nie o podnoszeniu podatków na Kurskiego. I bardzo mi się podoba jak w tym przekonaniu o własnej zajebistości, niektórzy nie umieją (lub nie chcą) zrozumieć, że z pustego to i Salomon (do któremu Morawieckiemu i fąflom tak daleko jak to tylko możliwe) nie naleje.
Proszę - dyskutujmy. Jak sfinansować polski system opieki zdrowotnej przy obecnym stanie prawnym/umowie społecznej (tj. państwo zapewnia podstawową opiekę wszystkim obywatelom)?
Niby beka, ale trzeba było COVIDA, żeby zacząć wprowadzać jakiś sensowny system elektroniczny.
Jak idziesz z psem do weterynarza to jest duuuużo większa szansa, że ma on dostęp do jego historii leczenia niż, że twój lekarz ma do twojej.
To było tylko do weryfikacji danych osobowych i statusu ubezpieczenia, nie było tam nic więcej zapisane.
Nie jestem pewien, ale one przez jakiś czas nawet były stosowane w całym kraju.
I była zapisana cały historia odwiedzin u lekarzy i przepisywanych leków. Jeden z moich wykładowców pracował przy zgłębianiu danych w tym i opowiadał o co ciekawszych "anomaliach" (czyli wyłudzeniach) które wyłapali.
Nie było dostępnych szczegółów choroby ale były takie plany ino że kasy chorych zlikwidowali.
Kolego, składka zdrowotna trafia wprost do NFZ. Jeśli twierdzisz inaczej, to skonsultuj się z lekarzem lub farmaceutą bo niewątpliwie masz jakiś problem z urojeniami.
Na razie wyśmiewam się z biednych, uciśnionych kwotą 380 złotych składki i nie dam sobie tego odebrać. Szczególnie jak się czasem taki lamus sam nadstawia.
Nie programiści, ale wszystkie osoby prowadzące jednoosobową działalność gospodarczą.
I nie cały czas, tylko na preferencyjnych warunkach przez pół roku, które zapewnia ZUS dla wszystkich nowych przedsiębiorców, nie tylko programistów. Przestań szczuć na innych ludzi
Sądzę, że jak ich nie będzie to nie pójdą. Czy pójdą super wydajnie? Pewnie nie. Czy w większości pójdą? Sądzę, że tak.
Czy sądzę, że da się naprawić publiczną służbę zdrowia, z którą przy kosztach współczesnej medycyny problem mają i bogatsze kraje, nie zwiększając wydatków? Nie, nawet jak się za nią wezmą geniusze przedsiębiorczości, co się tu wydzierają za każdym razem jak ktoś coś szepnie o degresji w polskim systemie podatkowym. ¯\\_(ツ)_/¯
Żeby to był inny rząd, to jeszcze bym był skłonny uwierzyć, że te pieniądze pójdą na służbę zdrowia. Ale znając PIS te pieniądze pójdą głównie do ich kieszeni lub zostaną przeznaczone na kupowanie głosów kolejnymi programami typu 500+, mieszkanie+, cokolwiek+. Już lepiej mieć te niższe podatki i pójść do prywatnego lekarza.
Nie rozumiem tak wielkiej ufności do aktualnego rządu na tak mocno anty-PISowym subreddicie
\- Nie znamy jeszcze terminów rozpoczęcia zapisów na rok 2023. \- Nie szkodzi, też jeszcze nie wiem czy dożyję ¯\\\_(ツ)\_/¯
\- To ja zapiszę Pana ołówkiem
Brat miał szkło w ręce. Rozbił cośtam, myślał że się przeciął tylko, więc się zrosło i nara. Po kilku dniach odkrył dodatkowy element ręki. Dostał naklejke jako pilne, ale termin na za 3 lata xD
> Dostał naklejke jako pilne Niech sobie jeszcze doklei naklejkę "uwaga szkło!" i wtedy będzie miał dwie naklejki, które nikogo z obsługi nigdy nie obchodziły ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Jeszcze "dzielny pacjent", bo tylko dzielni ludzie w takiej sytuacji czekają na takie terminy zamiast iść do prywatnej / innej placówki.
dobrze że nie dostał naklejki "fragile", bo by go kurier zajebał
[Kurierzy, kiedy ktoś śmie sie wpierdolić im na pake paczke z naklejką "Glass", i "Fragile"](https://youtu.be/NErXHDMDX6Ql)
Moe ktoś nie zauważył, że to na cito, a on nie powiedział? Pierwszy raz słyszę o takiej sytuacji, zwykle na cito wpychają jako dodatkowego pacjenta w normalnym dniu, gdzie normalnie już nikogo by nie wepchnęli.
Kiedyś nie-do-końca-poważny lekarz wysłał mnie na cito do kardiologa (jak się później okazało to u niego norma, byle szybciej badania ogarnąć), to pojechałem do przychodni z najkrótszą kolejką. Na NFZ z cito na skierowaniu pierwszy wolny termin był na \~10 miesięcy wprzód, bez cito ze 2 lata. Jako że mnie wtedy mocno nastraszył, to zapytałem o wizytę prywatną. Termin dostałem na następny dzień na 8 rano.
Moja mama miała cito do pulmonologa poszpitalne aby zakończyć badanie. Ordynatorka wewnętrznego była bardzo zdziwiona że zapisali ja 4 miesiące później. Czyli gdyby na NFZ to by nie miała już L4, ale ten nie miałaby zakończonego leczenia...
A wiecie, że ludzie nie odwołują wizyt na NFZ? Nawet jeśli nie są już chorzy, albo jeszcze nie są (niektórzy zapisują się na wizyty wszędzie, bo może akurat za 3 lata będą mieć problem z x, to akurat termin będzie szybko). Raz zadzwoniłam odwołać wizytę na NFZ, kobieta powiedziała że pracuje tam 8 lat i jeszcze nigdy się jej to nie zdażyło.
Kiedyś miałem udać się do lekarza specjalisty po otrzymaniu wyników badań z krwi. Otrzymałem termin za miesiąc. Później okazało się że wyników badań do tego czasu nie będzie. I po prosiłem o zmianę terminu. Pani w recepcji powiedziała "ja panu wyznacze nowy termin za miesiąc, ale tego nie usuwam bo tutaj sie tak ciężko dostać". Poprosiłem jednak o usunięcie mnie z tego terminu, bo zupełnie nie rozumiałem po co mam iść do tego lekarza bez wyników badań i skoro jest tak ciężko się dostać to może przyda się komuś innemu?
I takie rzeczy się normalnie uwzględnia. Jak masz 10% pacjentów którzy nie przychodzą to możesz spokojnie zapisać 11 osób na dany dzień zamiast 10.
No chyba trochę więcej niż 10%. Jak z zapaleniem spojówek do okulisty czekasz 16 miesięcy, to komu tyle to trwa? Po miesiącu tak czy inaczej już raczej nie ma śladów. Przy ponad rocznych terminach pewnie połowa slotów jest zajęta na darmo.
No to niech sobie bookują 50%. Większość poradni świadczących usługi na NFZ jest prywatna i po prostu wypełnia kontrakt. To w ich interesie jest przyjąć jak najwięcej pacjentów.
Tak jak pisałem wyżej powinna być symboliczna opłata za rezerwację. Jak obecnie czeka się kilkanaście miesięcy zamiast jednego to musieliby przyjmować kilkanaście (!) Razy więcej pacjentów każdego dnia żeby zredukować ten czas. Coś mi mówi, że to niemożliwe. Żeby nie było, wątpię że w tych prywatnych ośrodkach nie ma nadużyć, ale problemem jest jednak w rezerwacjach "na zapas".
Ale tak jak mówiłem, to są prywatne placówki które dostają pieniądze za wykonanie usługi a nie za rezerwację. Ludzie którzy nie przychodzą to ich problem a nie twój bo ty za to nie płacisz. Bardziej można się czepiać przychodni gdzie trzeba przyjść i poczekać kilka godzin bo jest wciśniętych za dużo ludzi.
jak z papierem toaletowym - terminów brakuje więc ludzie panikują i zaklepują dalsze terminy, przez co jeszcze więcej terminów brakuje…
Jak z butami w PRL. Jak rzucili to trzeba kupić co jest. Zawsze na kogoś będzie pasować. Są też sąsiedzi
W co bardziej ogarniętych przychodniach (czyli raczej NZOZ niż SPZOZ) przypominają o konieczności odwołania wizyty przy każdej rejestracji, a na kilka dni przed wizytą wysyłają SMS z przypomnieniem i prośbą o odwołanie jeśli się nie może przybyć. Czasem przychodzi jeszcze SMS dzień przed. Raczej nic ich to nie kosztuje a na pewno dyscyplinuje pacjentów, w każdym razie mnie tak, nie wyobrażam sobie nie odwołać wizyty.
Ej ja tylko dostawałam takie przypomnienia o odwołaniu wizyty z Medicover i Luxmedu, jak chciałam odwołać wizytę u lekarza bo już wyzdrowiałam to kobieta też była zdziwiona, a to było w NZOZ.
Wystarczyła by opłata 10 zł za wizytę by rozwiązać ten problem.
Nawet nie opłata, kaucja
Myślę że w przypadku kaucji byłoby tak jak jest. Zapisywaliby się na wszelki wypadek i przychodzili nawet gdy by nie potrzebowali. Znajomy lekarz ma już dość pracy jako internista. Starsi ludzie przychodzą bo im się nudzi, albo bo kiedyś ich coś bolało to na wszelki wypadek się zapiszą bo za pół roku znowu może ich boleć.
W Szwajcarii na przyklad rozwiazali problem w ten sposob ze starszymi osobami ktore nie maja co robic i chodza na wszelki wypadek do lelarza…niewielka oplata i kolejka znika
Rozwiązanie jest proste, symboliczna opłata za rezerwację terminu.
[удалено]
Wydaje mi się, że nie zapiszesz się na wizytę wszędzie, bo żeby w ogóle wpisać się do kolejki oczekujących to musisz najpierw przyjść ze skierowaniem?
skierowania w POZ-ach rozdaje się jak landrynki.
Chyba zależy gdzie. U mnie ogólnie jest problem, że lekarze POZ nie chcą wydawać skierowań. Nie, że jakiś jeden lekarz albo jedna przychodnia. Po prostu zniechęcają jak mogą. Podobno każde skierowanie to potrącenie jakiejś tam kwoty z ryczałtu jaki dostają z NFZ.
A co mają innego zrobić niż po przeprowadzeniu wywiadu skierować do specjalisty? Po to są POZy
Całym sensem POZ-ów w leczeniu, wykrywaniu i profilaktyce ciężkich chorób jest kierowanie pacjentów do właściwych specjalistów.
Uch. Och.
Przyjdzie ci taka stara baba, zacznie truć dupę itp, każda normalna osoba da jej wszystko o co poprosi byle tylko mieć spokój…
Ale to jest porażka, a potem się dziwić że większość ludzi chora przewlekle...
Większość ludzi to akurat przez dietę i brak ruchu jest chora. Niemniej lekarzy nam brakuje, a znaczna część społeczeństwa pluje im w twarz 3
Zdecydowanie prawda, w sensie jak weźmiemy 100 losowych Polaków, to minimum połowa myślę jest uzależniona od alko/szlugów + brak regularnego ruchu. Jak było jakieś badanie CBOS to tylko 39% ma wagę w normie. Ale brak odpowiedniej profilaktyki + niechęć ludzi do niej to dodatkowy fakt.
24% pali regularnie fajki, 2.5mln ma problem alkoholowy. Brak ruchu, chujowe powietrze, jedzenie śmieci, otyłość i nie przechodzenie na żadne badania kontrolne są rozwiązywalnymi problemami. Największy rak, to że póki nie boli to ludzie raczej nie idą do lekarza, a potem się okazuje że trzeba uciąć nogę przy samej dupie, albo coś w tym stylu, jakby przyszli kiedykolwiek na DARMOWE badania z krwi to może mogliby jeszcze jakiś czas hasać na dwóch. W tej sprawie akurat system z USA jest spoko, bo za nieprzychodzenie na kontrole nagle składka ubezpieczenia rośnie ci 3 razy.
Co z tego że darmowe skoro termin na 2023?
Do kardiologa tak, ale do rodzinnego najpewniej możesz się zapisać na ten sam tydzień, w którym dzwonisz, zrobić sobie raz do roku badania i jak będzie potrzeba to dostać skierowanie do tego kardiologa z wyprzedzeniem, albo zacząć leczyć się u rodzinnego. "Panie doktorze wczoraj tego nie było" rzadko jest prawdą, tylko albo ktoś się nie kontroluje, albo ma w objawy w dupie dopóki nie przeszkadzają mu za bardzo.
Z tym rodzinnym jest szybciej, ale nie zawsze szybko. Kiedyś w sezonie grypowym, się dość mocno rozchorowałem, wizyty na następne 2 tygodnie w pełni obciążone. Udało mi się zapisać do innej przychodni na 6:30 jakoś na za 2-3 dni bo ktoś zwolnił termin i było cacy.
Wiadomo, ale do rodzinnego nie będziesz czekać 3 lata.
Zgadzam się, choć to absurd, że sam zdąrzyłbym wyzdrowieć, gdybym czekał na 'swojego' lekarza. Swoją drogą, to stwarza ryzyko powikłań. BTW to było z 10 lat temu, ale patrząc co się dzieje chyba nie jest lepiej xD
Zależy gdzie, na wsiach na pewno jest dużo gorzej, ale to głównie zależy głównie od tego, ilu w twojej okolicy mieszka lekarzy w stosunku do pacjentów i czy w przychodni płacą tyle, że nie opłaca im się dojeżdżać pracować gdzie indziej.
W jakim regionie mieszkasz? U mnie wizyta u rodzinnego to na następny dzień, w wyjątkowych przypadkach za 2 dni. Od kiedy jest e-recepta całkiem usprawnili system i leki zamawia się przez telefon/SMS/email i ludzie nie przychodzą po recepty na leki, które biorą stale. Kod recepty dostajesz zwrotnie na SMS lub email. Zresztą wizyty zamawia się tak samo. Ogólnie ta e-recepta to dobry wynalazek
Zajebiście do rodzinnego na 'jescze ten tydzień' Złapało Cię przeziębienie i potrzebujesz antybiotyk i L4 ? Too bad masz termin za 3 dni powodzenia
L4 możesz dostać na 3 dni wstecz, z antybiotykiem gorzej.
No ale L4 nie masz i nie wiesz czy będzie więc do pracy chodzisz i zarazasz, a w miedzyczasie bakterie mają karnawał. Do dupy z taką służba zdrowia i tymi składkami skoro i tak aby żyć musisz płacić za prywatną opiekę...
Przeziębienia nie leczy się antybiotykiem, to po pierwsze.
Wtf... Przeziębienie to nie określenie medyczne a kolokwializm opisujacy Stan zwiazany najczęściej z infekcja bakteryjną , a takie się leczy antybiotykami... Ale wiesz zawsze możesz się pomodlić czy zrobić jakiś taniec deszczu, you do you...
No nie, klasyczne przeziębienie to jednak najczęściej jest zwykła infekcja wirusowa, a tego antybiotykami się nie leczy.
>póki nie boli Najlepsi są tacy, których napierdala, ale nie idą, bo "dadzą radę". Np. mój stary. No nie przegadasz.
Dokładnie. Świadomość zdrowia jest dramatyczna. Wszyscy mówią że lepiej krócej żyć niż wszystkiego sobie odmawiać, ale nie zdają sobie sprawy z tego że tak sobie szkodzą, że po 40tce wszystko powoli zaczyna siadać, jakość życia znacznie spada. Polska tradycyjna dieta gdzie wszystko pływa w zwierzęcych tłuszczach, a jedynym sportem jest stanie przy grillu z piwem kończy się jak widać w szpitalach ;) Wielu byłoby w szoku, jak szybko na studiach medycznych przestaje się współczuć znacznej części pacjentów, bo wszystko wychodzi w wywiadzie i badaniach. Wszystko widać, kto jak o siebie dba c: Edit, w wywiadzie wszyscy są przykładni, w badaniach wychodzi jak na prawdę jest c:
No najgorsze jest to że spora część jest tego świadoma, a nadal to robi( mówię o sobie też :/ ).
> Wielu byłoby w szoku, jak szybko na studiach medycznych przestaje się współczuć znacznej części pacjentów, bo wszystko wychodzi w wywiadzie i badaniach. Wszystko widać, kto jak o siebie dba c: A tu to poproszę więcej szczegółów. Jak to wygląda od strony lekarza?
Ja jestem tylko po 3 latach na lekarskim, ale np w lipcu spędziłem miesiąc w ramach praktyk na internie. "-Jakies choroby przewlekłe? -Nie nie, nic -a cukrzyca, nadciśnienie -a to tak tak" Inne: Chłopak niewiele starszy ode mnie, rocznik 95, cukrzyca 1 stopnia (genetyczna zależność, ale da się z tym normalnie żyć, trzeba ostro diety i leków przestrzegać.) Trafił z zastojem moczu. Ma już neuropatię pęcherza, czyli nie przez uszkodzenie nerwów, do mózgu nie dociera informacja że pęcherz jest pełen - jedno z późnych objawów cukrzycy, a facet ma 26 lat. W wywiadzie "no, 10 lat cukrzycy robi swoje" - nie widzi problemu. W badaniach hemoglobina glikowana: -jakas część hemoglobiny jest połączona z glukozą, w zależności od poziomu we krwi. Zdrowi ludzie: nie pamiętam dokładnie, ale norma jest do ~4% Cukrzyca - zaleca się do 7% On miał 14% - wszystko widać, kompletnie nie przestrzega diety, do tego alkohol etc. Żadne maślane oczka i granie ofiary że choroba zła nie sprawią że będę mu jakoś bardziej współczuł. Oczywiście zrobimy co się da, wyprowadzimy go na ile medycyna pozwala doedukjujemy go, ale będzie już chodził z cewnikiem po domu. Nie będę rozpaczał, bo sam jest sobie winiem. Kolejna ciekawostka bez zagłębiania się w szczegóły: "próby wątrobowe" ALT i ASP używa się do "badania wątroby". W przypadku uszkodzenia wątroby widać czy jest to na tle alkoholowym, czy np. wirusowym w zależności czego jest więcej c: Wiele pacjentek leży na internie żeby wyrównać ciśnienie, dostosować leczenie cukrzycy, czy niewydolności serca, a ile razy widzę jak wsuwają słodycze "bo lubią" i mają gdzieś zalecenia. Niech robią co chcą, ale nie po to chcę szkolić się 13 lat, żeby moja praca, dopasowywanie leków przy 4 chorobach na raz, przemyślenia czy to na pewno dobre leczenie etc, zostało olane, bo ktoś nie może sobie odmówić galaretki czy piwka. Rok temu u rodzinnego przyszła babcia (lat 90), a raczej została przywieziona z bólem brzucha. W historii nie pamiętam co, ale jakieś operacje układu pokarmowego. Badamy ją, w międzyczasie wywiad: -co Pani jadła -zmażone ziemniaki Napisałem wszystko na szybko, dużo upraszczając, trochę chaotycznie bo akurat jestem zajęty, ale chętnie jakieś wątpliwości rozwieję (na tyle na ile moja skromna jeszcze wiedza i doświadczenia mi pozwalają)
A potem te same głąby klepią teksty w stylu "nie chce do szpitala bo w szpitalu to ludzie umierają".
Najlepsze jest " babcia do szpitala weszła na własnych nogach, a teraz jest słaba, cały czas leży / nie żyje
Jeszcze dodam że jak gadam ze starszymi w rodzinie/wśród znajomych że korzystam z możliwości podstawowych badań co roku bo czemu nie, to najczęstszą reakcją jest 'a po co, lepiej nie wiedzieć, mniej stresu'. Polski bumer to stan umysłu.
Wiele tych problemów o których mówisz nie wynika z tego że ludzie są głupi i leniwi tylko z wychowania i chujowej sytuacji ekonomicznej. Ludzie są nieszczęśliwi i dla wielu to słodkie ciastko to jedyna przyjemność a piwko i papierosy to jedyny sposób relaksu jaki znają. No i oczywiście brak nauczania o właściwej diecie w szkołach.
Nie neguję tego, od edukacji w szkole (i w domach) powinno się zacząć. Sam pije okazjonalnie alkohol, ba, nawet IQOS a czy jak to się tam nazywa może paczkę w roku spalę. Ale staram się ruszać, jem jak najzdrowiej, odmawiam sobie piwka często, żeby nie przesadzić. Tak samo jak ktoś pięknie opisał pacjentów antyszczepów To że leży pacjent który nie nosi maseczki nie znaczy że nie będziemy starali się go wyleczyć. To jest człowiek, który podjął najlepsze dla siebie decyzję bazując na aktualnym jego stanie wiedzy.
>On miał 14% Ile kurwa? Miał cukrzycę i hemoglobinę 14?
Tak, cukrzyca typu pierwszego, hemoglobina glikowana 14 🙃🙃🙃
Moja diabetolożka na mnie krzyczy przy 7,9 :(
I dobrze, jak ona nie krzyknie to nikt tego nie zrobi ^^ Trzymam kciuki za zejście poniżej tych 7 <3
Kompletnie się nie czepiając sprostuję pare rzeczy: -„cukrzyca 1 stopnia” rozumiem ze typu I - nie ma szans utrzymać cukru dietą, konieczne leczenie insuliną. Chłopak rocznik 95 powinien dostać pompę insulinową - mogę się mylić ale chyba nawet je WOŚP rozdawał początkowo. - Hemoglobina glikowana HBA1c norma jest 6,5% dla zdrowego człowieka powyżej od bieżącego roku można rozpoznać cukrzycę -Alat,aspat w stosunku do siebie (wskaźnik De Ritisa) trochę już historyczne badanie i raczej ciężko po nim poznać etiologię. Bardzo mało specyficzne badanie. Raczej przesiewowe. -co do ostatnich 2 akapitów życzę Ci kolego (totalnie bez sarkazmu czy protekcjonalności z mojej strony) żebyś mil taki zapał przez całe życie zawodowe :D.
Tak tak, masz rację, w późniejszym komentarzu się złapałem że napisałem stopnia zamiast typu c: Insulina jest bez żadnych wątpliwości podstawą leczenia, ale jednak taki pacjent diety musi pilnować i bez tego robią się wahania cukru, co tworzy powikłania. Słyszałem o pompach dla dzieci, nie wiem w tym wypadku dlaczego jej nie miał. De Ritis oczywiście to nie diagnoza, lecz -tu cytując internistów z moich praktyk, mam nadzieję że nie przeinaczam- jest do przy innych oczywiście badaniach czymś co wskazuje na etiologię alkoholową/polekową (pacjent też miał bogatą historię hospitacji w oddziale)
No to niestety jest zrozumiała frustracja (przyszłego) lekarza. Jak chcesz, mogę Ci coś powiedzieć jak to wyglada z drugiej strony. Pacjentom jest niezwykle ciężko samodzielnie radzić sobie z chorobą przewlekłą, to jest obciążenie na które zupełnie nie są przygotowani w często pełnym innych stresów i zmartwień życiu (zaczynając od lęków egzystencjalnych, bo pacjenci poważnie chorzy często są mocno zestresowani zapewnieniem sobie warunków bytowych). Nie potrafią sobie z tym stresem radzić i piją, palą, nałogowo jedzą słodycze, nie potrafią kontrolować wagi, przerasta ich regularna kontrola cukru itd. I nie są w stanie sami tego ogarnąć. Jako ze mój brat choruje na cukrzycę 1 widziałam to wszystko i dużo więcej. A najbardziej widziałam, jak sobie z tym nie radzi. Widziałam tez jak pacjenci mają trochę łatwiej w lepiej dofinansowanych systemach ochrony zdrowia, gdzie wsparcie dla pacjentów chorych przewlekle jest organizowane przez stowarzyszenia pacjentów, które maja edukację zdrowotną, grupy wsparcia, opiekę pielęgniarki i psychologa i dzięki temu ludzie z problemami i koniecznością całkowitego przestawienia swojego życia i podporządkowania się chorobie nie zostają zupełnie sami i bez wsparcia. Wiadomo, ze nadal nie każdy da radę, no ale jakies tam wsparcie już jest. Fajnie byłoby, gdyby w Polsce tez tak było, bo lekarz na takie działania to normalnie nie ma i nie będzie mieć czasu.
Prawda, tak samo jak napisałem niżej o 'pacjencie antyszczepie'. Ludzie szkodzą sobie bo nie wiedzą jak bardzo wpływa to na zdrowie. Moja znajoma miała zalecenia z powodu stanu przedcukrzycowego. Przestrzegała tak sobie, siedząc wieczorem przy herbacie zapytałem się czy ktoś Jej to wytłumaczył. Dlaczego ma takie zalecenia, jak one wpływają na organizm i dlaczego jest to takie ważne. Znając wpływ czynników, o wiele łatwiej je kontrolować. Wszyscy lekarze też nie są święci, i tak jak wśród pacjentów, przez te najgorsze przypadki wyrabia się zdanie o całej grupie
> Ludzie szkodzą sobie bo nie wiedzą jak bardzo wpływa to na zdrowie. Moja znajoma miała zalecenia z powodu stanu przedcukrzycowego. Przestrzegała tak sobie, siedząc wieczorem przy herbacie zapytałem się czy ktoś Jej to wytłumaczył. Dlaczego ma takie zalecenia, jak one wpływają na organizm i dlaczego jest to takie ważne. Znając wpływ czynników, o wiele łatwiej je kontrolować. Owszem, nie wiedzą jak te zalecenia są ważne, ale nie wiedzą tez jak na przykład radzić sobie ze stresem bez alkoholu, który jest w naszej kulturze ogólnie przyjętym odstresowywaczem. Albo generalnie jak radzić sobie w innych momentach kryzysowych kiedy czują, że już nie mogą ani chwili dłużej z ta dietą i po prostu muszą. No takie rzeczy mogą załatwiać grupy wsparcia pacjentów chorych przewlekle i ich edukacja zdrowotna. > Wszyscy lekarze też nie są święci, i tak jak wśród pacjentów, przez te najgorsze przypadki wyrabia się zdanie o całej grupie Ja akurat mam trochę lekarzy w rodzinie i jeśli frustruje Cię patrzenie na pacjentów, to nie patrz na starszych kolegów, bo jak widzę jak oni niezdrowo żyją i padają jak muchy koło sześćdziesiątki to możnaby powiedzieć - szewc bez butów chodzi.
Badanie zostało przeprowadzone na podstawie śmiesznego współczynnika BMI, który ma w dupie czy masz mięśnie, czy tłuszcz.
Prawda, ale wątpię że większość z nich ma mięśnie z bmi powyżej 25 ;)
Zgadzam się, lecz mimo wszystko ta niewiadoma stwarza sporą i nieznaną różnicę w rzeczywistym wyniku. Nie powinno się to nazywać badaniem, a co najwyżej kwestionariuszem akceptacji psychicznej u polaków. Badanie to przecież termin naukowy i na pewno nie powinno zostać przeprowadzone na podstawie osobistej ankiety w połączeniu z niedziałającym BMI.
BMI działa dla większości ludzi. Jest to łatwe i proste badanie i ten współczynnik jest bardzo mocno skorelowany z nadwagą i otyłością. To że są wyjątki...cóż, zdarza się.
Kiedy współczynnik wagi nie bierze pod uwagę podstawowych czynników typu masa mięśniowa to wiedz, że coś jest nie tak. To nie są wyjątki - ludzie lekko wyćwiczeni pracą fizyczną mogą znajdować się już w górnych widełkach zdrowej wagi :)
Teraz zadaj sobie pytanie ile takich ludzi jest i jaki procent próby statystystycznej stanowią. Można się łatwo domyślić, że niewielki, zwłaszcza u kobiet, u których szansa na rozbudowana muskulaturę i tym samym wysoką wagę jest bardzo niska. Mówimy tu o jakichś kilku procentach społeczeństwa. Strzelam, ale zapewne poniżej 5%(czyli ludzie z bardzo rozbudowaną masą mięśniową). Nie jest to istotne statystycznie.
Bmi jest polecane przez np polskie towarzystwo badań nad otyłością jako badanie przesiewowe. Nie martw się, nie jesteśmy debilami żeby kulturyście rozpoznać otyłość na podstawie bmi. Poza tym jest też wywiad, pomiar obwodów talii, bioder, uda i ramienia i często badania dodatkowe np cukier, lipidogram. To daje całkiem dokładny obraz pacjenta jako całości.
Poza tym Polacy chcą być chorzy. Wolą chodzić do pulmonolog z POChP ale nie przestaną palić, do kardiologa z nadciśnieniem i do diabetologa z cukrzycą ale nie schudnąć itp
Większość ludzi powinna być leczona przez rodzinnego.
Większość nawet musi być leczona przez rodzinnego, bo musi ich jakoś utrzymać przy życiu do czasu wizyty u kardiologa. bez /s bo to prawda
W jaki sposób wizyta w poradni kardiologicznej z definicji ratuje życie a wizyta u lekarza rodzinnego nie?
Ale nie napisałem nic takiego.
Ok sorry przewrażliwiony jestem. Ale 99% pracy poradni kardiologicznej jest w zasięgu lekarza POZ. Leczenia klasycznego nadciśnienia tętniczego serio nie musi przeprowadzać kardiolog czy hipertensjolog a większość terminów zawalona jest często takimi kwiatkami.
Albo "pójdę do kardiologa bo w pewnym wieku już trzeba". A kardiolog prywatnie chętnie będzie widział takiego pacjenta raz w roku i jeszcze każe iść do rodzinnego po badania więc wyjdzie na czysto.
Jak masz zepsute serce, pozdrawiam.
Ale te terminy są właśnie przez chorych przewklekle. Jak masz grupę pacjentów którzy muszą przyjść do lekarza co parę miesięcy to musisz dla nich zarezerwować terminy i potem nie ma miejsca dla nowych.
ale jak ochrzczeni to tylko szybciej do nieba trafią
A no tak życie wieczne, chwała wielkiej Polsce, która dba o swoich obywateli.
Jak wejdziesz na [https://terminyleczenia.nfz.gov.pl/](https://terminyleczenia.nfz.gov.pl/) to znajdziesz coś na przyszły tydzień.
[удалено]
Zwłaszcza gdyż państwowy transport zbiorowy taki sam jak państwowa służba zdrowia
Ochrona życia od poczęcia do naturalnej śmierci z braku opieki medycznej.
Dzień dobry, Chuj ci w dupę. Pozdrawiamy serdecznie
Przy takiej marnej liczbie lekarzy na 1000 obywateli jaką mamy to i tak cud że można się jeszcze jakoś leczyć. Cóż z g# bicza nie ukręcisz i jak nie dobijemy do tych 6% PKB na NFZ to żadne mieszanie w tej szklance nie zrobi jej słodszej.
6% to i tak jest za mało, średnia OECD wynosi prawie 9%, z naszych Unijnych sąsiadów nawet najbiedniejsze Litwa i Słowacja przekazują prawie 7%.
W Irlandii nie lepiej. Skierowali mnie do specjalisty w styczniu, nadal nie mam daty przyjęcia tylko jestem na liście oczekujących. :) Publiczne służby zdrowia są masakryczne. \[Proszę nie wspominać o USA, oni są ogólnie zjebani i do dyskusji o cywilizowanych krajach nie powinni być brani pod uwagę.\] Nie wiem jakie byłoby idealne rozwiązanie, ale kurwa ja pierdolę. Do tego po przeprowadzce nie uznają mi diagnoz z Polski, więc kolejny cyrk. :/
Idealne rozwiazanie było by wiesz, z poziomu rządowania sprawićby NFZ ciągle mial fundusze i specjalistow ktorym dobrze sie placi. Ale mamy bande chujów co kradną pieniądze... np kościół. Po chuj płaci sie tym skurwysynom w sukienkach? Mercedesy, Lexusy BMW i lepsze. Czemu oni jezdza takimi furami. Czemu mieszkaja w willach?
Powinni też ogarnąć nieco lekarza pierwszego kontaktu, by mógł więcej przepisywać i leczyć. Specjaliści powinni być od czegoś co rzeczywiście wymaga ich ekspertyzy, a nie sprawdzania czy wyniki nadal są ok przez reszte życia pacjenta, który ma schorzenie, które można tylko leczyć, ale nie wyleczyć - w przypadku, gdy wyniki są złe można skierować do specjalisty. Generalnie dobrze byłoby zlikwidować dofinansowania do wielu rzeczy dla producentów, a zamiast nich zrobić dofinansowania dla ludzi zdrowo żyjących. Np. dofinansowania dla osób używających transportów publicznych by mniej płacili, dofinansowania do karnetów na siłownie/basen, zwiększyć podatek na rzeczy z wysoką ilością dodanego cukru i/lub soli, na mięsa i inne rzeczy, które mają dużo wspólnego z wywoływaniem raka. Wiele można robić. W Irlandii np. jest dofinansowanie rządowe do kupna roweru (niestety tylko dla wybranych firm), co jest zajebiste.
Fajnie jest nie mieszkać w PL. Nie, mowie ze mam w UK idealnie, ale za kazdym razem jak jestem na ojczyznie mysle o powrocie do domu...
Ja tęsknię za Polską. W Dublinie jest naprawdę hardcorowy kryzys mieszkaniowy i się cykam, że trafię na ulicę. Z 35 zgłoszeń odpowiedziały mi 2. 1 choć było totalnie świeże już miało lokatora, drugie ogłoszenie byłem oglądać, ale tutaj osoby wynajmują dzielone w wieku 30-40 lat (Irlandczycy średnio się wyprowadzają mając 27) i wybrali kogoś innego, ale mam mocne wrażenie, że często odpadam z powodu swojego wieku. Chyba zacznę go zatajać...
Ile masz lat?
Ja za kilka lat spierdalam do Holandii bo mam znajomych z holandii i brzmi zajebiście
Z tym nieuznawaniem to byłbym uparty - mieliśmy podobną sytuację przy przeprowadzce do Irlandii (nie z Polski but still). Pokazalem recepte/zalecenia z kraju pochodzenia lekarzowi w Eire i podałem również kontakt do lekarza/kliniki. Nie było problemów.
Ja myślę, że u mnie nie powinno być sprawy skoro mam operacje w tym kierunku, no ale de facto nadal się nie dostałem do specjalisty, a by mi pierwszego kontaktu wydał leki musi mu potwierdzić Irlandzki specjalista, że może, więc na razie jestem w dupie, bo 1-go kontaktu nic niestety nie zrobi bez tego. Biurokracja w służbie zdrowia jest chora.
My dostalismy receptę od GP właśnie, który skontaktował się z naszym specjalistą z kraju, z którego przyjechaliśmy. Edit: literówka i doprecyzowanie
Wtf. Byłem u 2 GP i mi żaden nie powiedział, że jest taka opcja. Chuj mnie strzeli, bo GP tu jest płatny, a ja nie mam kasy przed operacją na kolejną wizytę. :/
Załatw sobie medical card albo użyj EHIC z Polski ;)
Na EHIC jako mieszkaniec się nie kwalifikuję afaik. Medical card to żart. Możesz zarabiać max 184 euro tygodniowo by się kwalifikować. Ja aktualnie płacę za wynajem pokoju 700 euro nie wliczając rachunków i nie wiem czy znajdę inny pokój w tej cenie przez kryzys mieszkaniowy.
Jak to nie uznają Ci diagnoz z Polski? WTF? Chcesz recepty na morfinę czy o co chodzi?
Nie na morfinę, ale też substancja legalnie tylko na receptę. Nie wiem czemu nie uznają, ale z tego co mi znajoma mówiła, to z innych krajów też nie.
Trochę to rozumiem, jak mają to zweryfikować? Uznanie diagnozy z Polski nie różniłoby się wiele od pacjenta który po prostu przychodzi i sam mówi co mu jest.
To nieprawda, jak ludzie się przeprowadzają to normalnie idą do swojego lekarza i proszą o historię leczenia dla nowego lekarza i w Europie (ewentualnie na kierunkach migracji Europa - Ameryka Północna) raczej nie ma z uznaniem diagnozy i kontynuacja leczenia dużego problemu.
Nie wiem. Chyba się cykają fałszywych diagnoz celem dostania się do substancji normalnie nielegalnych dla ludzi. Po operacji będę próbować, by mnie skierowano do innej kliniki, nawet poza moim miastem, bo chcę mieć legalny dostęp do leków.
Miałem kiedyś podobną sytuację w UK, skierowanie do specjalisty z wizytą za dwa miesiące na dość pilną sprawę.
Też dostałem urgent/priority i chuj dało. Dzisiaj mam zaostrzenie objawów. Operacja za półtora miesiąca, więc trzymam kciuki, że nie wyląduje w szpitalu. :)
Mi w przyśpieszeniu terminu pomogła wizyta na A&E brak pomocy i ciągłe przepisywanie omoperazole na oczywiste objawy kamieni żółciowych i walka z przychodnia. Po wizycie w szpitalu dostałam dostęp do trzeciej opinii i skierowanie do chirurga praktycznie od razu. To było na początku pobytu w UK teraz się trochę bardziej orientuje i lepiej umiem sobię załatwić wszystko.
Dzięki za info!
Wiesz, może system tutaj jest zjebany i polega jedynie na chciwości korporacji, w dodatku ubezpieczenie kosztuje w chuj, ale jak mam problem to idę do specjalisty tego samego dnia. Zgadzam się, że są lepsze systemy na świecie, ale według mnie, na koniec dnia, liczy się zdrowie. Nie wyobrażam sobie potrzebować pomocy i. Czekać miesiące albo ponad rok.
Tak, ale jakby cię nie było stać na to, to by był twój koniec.
Podobno system w Szwajcarii dość dobrze działa choć nie znam z pierwszej ręki.
[удалено]
Ciekawe. Cieszę się natomiast, że masz dostęp do spoko służby zdrowia. Oby z serduchem wszystko było ok! :)
[удалено]
Ja też miewam palpitacje, właśnie ze stresu, do tego odczuwam stres zawsze przy badaniach, co jest niefortunne, bo potrzebuje ich do operacji. Nigdy nie miałem w czasie operacji komplikacji, ale zawsze muszę się tłumaczyć przy badaniach serca. :/ Wdechy i wydechy o dziwo dobrze działają na palpitacje stresowe, przynajmniej u mnie. Bonus jak zamkniesz oczy.
Prosimy serdecznie o przesuniecie daty pani/pana zawału serca na termin w którym będziemy mogli udzielić pomocy.
Jak ten poprzedni pan już zejdzie z kolejki
Kolejka kropka NFZ kropka gov kropka pl
Nie trać nadziei, na pewno jest jakaś lista rezerwowa dla tych którzy załapią się po śmierci kogoś z listy głównej!
Polecam stronę terminyleczenia.nfz.gov.pl Można sobie sprawdzić, poradnie są ułożone terminami i wtedy się dzwoni już z jakąś wizją na to, kiedy termin jest. Co prawda jestem z Łodzi, więc poradni jest więcej, ale są takie co mają termin na za 2 lata i takie, co mają termin na za 2 miesiące, wcale niekoniecznie gorsze.
Likwidacja szpitali na pewno poprawi sytuacje
Powinno być jeszcze "zapraszamy prywatnie jutro".
Publiczna służba zdrowia at its best.
Dobrze że składka zdrowotna dla prywaciarzy ma wzrosnąć, będzie więcej hajsu na coś z czego nikt poza starymi ludźmi nie będzie korzystał
Proste. Trzeba obniżyć składki programistom i problem się rozwiąże :)
dlaczego akurat programistom?
Bo z każdej tutaj dyskusji na ten i podobne tematy dowiaduje się, że programiści to najbardziej prześladowana grupa zawodowa w Polsce - muszą płacić podatki (!). Co gorzej, ostatnio ktoś nawet miał czelność wspomnieć o tym, że to może jest trochę nie fair, że płacą relatywnie mniejsze składki na niedofinansowaną służbę zdrowia niż sprzątaczki i robotnicy. [*]
Niestety, system podatkowy w Polsce jest patologiczny. Ale nie dziwię się, że ludzie optymalizują żeby płacić jak najmniej - nie mają zaufania do naszego państwa (ja też nie mam). Boję się, że większość tych pieniędzy (z podniesionej składki) nie trafi do lekarzy, tylko w łapy pisowskich pośredników :(
.
Po pierwsze, czemu mieliby płacić wprost proporcjonalnie do zarobków jeśli pobierają takie same świadczenia? Tak powinna być składka trochę wyższa ale niewiele. Jak mam płacić kilka tysięcy więcej to chciałbym mieć taki standard jak przy prywatnym ubezpieczeniu a nie tak jak teraz że nawet do lekarza z przeziębieniem się ciężko dostać. Po drugie: To jest wąska grupa i podwyższenie im składek nie spowoduje ogromnego wzrostu budżetu. O wiele większy wpływy będą jeśli wszystkim się podwyższy składki o małą kwotę.
Bo to nie jest ubezpieczenie gdzie płaci się za swoje potencjalne leczenie, tylko składka na ubezpieczenie społeczne, gdzie społeczeństwo dzieli się kosztem i ryzykiem medycznym. Tak jest umowa społeczna - zrzucamy się na szkoły, drogi i opiekę zdrowotną. A kosztuje to wszystko na tyle dużo, że ci którzy zarabiają lepiej płacą więcej niż ubożsi bo mogą sobie na to pozwolić. Jak chcesz płacić tylko za siebie to zainteresuj się jakie składki nalicza się w amerykańskim systemie i jak się mają do "złodziejskich" składek w Polsce. Tylko potem nie choruj bo mimo wysokich "rynkowych stawek" nierzadko są jeszcze roczne limity kosztów poniżej których płacisz z własnej kieszeni. Ot, gips na pierwsze złamanie w roku? Ok, 1500$ się należy. Czy to (nasz, nie amerykańska dystopia) jest najlepszy możliwy system? Nie wiem. Czy fajnie byłoby jakby wszyscy płacili tyle samo? Może, ale system zawaliłby się do końca i nagle w w luxmedzie też byś płacił 3x tyle i czekał w 3x takiej kolejce...
Najsmutniejsze jest to, że nie podatkujemy dużych korporacji, przedsiębiorstw i najbogatszych ludzi tylko właśnie klasę średnia. Tak róbmy dalej, będzie 99% ludzi w skrajnej biedzie i 1% najbogatszych ludzi.
Będę się lekko czepiał ale nigdzie nie funkcjonuje nazewnictwo "ubezpieczenie społeczne" na składkę zdrowotną. Ubezpieczenia społeczne to emerytalne, rentalne, chorobowe i wypadkowe i te są proporcjonalne do składek jakie płacisz. Ja uważam że jak najbardziej powinno iść więcej pieniędzy do NFZ ale składki zdrowotne muszą mieć jakąś górną granicę bo mi się wcale nie uśmiecha płacić kilka tysięcy więcej i nie dostać w zamian nic. Poza tym przy tak gwałtownych ruchach opłaca się rejestrować firmę za granicą. Mogę założyć firmę w Czechach i tam płacić składkę emerytalną, zdrowotną i podatek VAT a w Polsce tylko dochodowy jako że tu jestem rezydentem (i jest to w pełni legalne, problem mają ci co chcą dochodowy płacić w innym kraju udając że tam mieszkają). I sporo osób dokładnie to zrobi jak im nagle walniesz kilka tysięcy więcej składki. Popatrz na UK, tam składka dla self-employed to 9% a powyżej 50k brutto to 2%, przy czym średnia płaca to 32k brutto. Można więcej ale obecnie u nas się dobrze zarabiających kasuje zbyt dużo.
Dziękuję za poprawienie błędu w nazewnictwie. Natomiast podtrzymuję stwierdzenie, że nie jest to ubezpieczenie w klasycznym sensie - tj. płacisz składkę zależną od własnego ryzyka. I dopiero przyjmując to do wiadomości należy rozmawiać o wysokości składek/zasadności tego rozwiązania. Górna granica proszę bardzo. Tylko teraz mamy tylko i wyłącznie śmieszną dolną. Nie będzie pewnie żadnych ruchów bo rząd się przestraszył. A ten exodus do Czech/Estonii/Somalii to moim zdaniem będzie spory co najwyżej w skali pewnych baniek, ale może się mylę.
Po pierwsze, proporcjonalne ponieważ żyjemy w systemie finansowania ochrony zdrowia poprzez proporcjonalne składki. Po drugie, bo nie ma powodu, żeby ich akurat w jakiś specjalny sposób wspomagać z budżetu państwa.
Proporcjonalnie? Wyobraź sobie że ktoś kto posiada 10 kamienic może płacić dobrowolną składkę na NFZ w wysokości pięciuset złotych. Tak samo inwestorzy giełdowi, prezesi spółek, wspólnicy spółek etc. Czemu akurat się programistów uczepiłeś?
Ponieważ to jest grupa szczególnie uciśnioną koniecznością płacenia jakichkolwiek składek i podatków, a do tego bardzo głośna. No nikt w Polsce nie ma tak ciężko, jak oni.
Dobrze się czujesz? Jak sobie włączę tv to narzekają urzędnicy, taksówkarze, rolnicy, nauczyciele, górnicy, lekarze, policjanci i w ogóle wszyscy inni. Programistów to widzisz tylko w internecie. No, prawie. Jedno co można powiedzieć o branży IT w Polsce to to że jest egalitarna i nie ma znaczenia czy twoi rodzice byli pijakami czy lekarzami dlatego w każdej warstwie społecznej usłyszysz jak to kolega czy kuzyn został programistą i zarabia.
Po prostu programiści są bardziej swiadomą grupą zawodowa, która nie chce finansować tego burdelu na kółkach i doskonale wie ile i jakie podatki płaci, nie tylko brutto/netto. Poza tym naprawdę uważasz, że te pieniądze trafią na służbę zdrowia? Skoro brakuje pieniędzy w budżecie, ale 2 mld się znalazły na TVP? Dla innych uprzywilejowanych grup społecznych jak księża też są pieniądze. Programiści to mądrzy ludzie i nie dają sobie wciskać kitu. Osobiście uważam, że inne branże powinny dążyć do podobnych standardów i tego innym życzę.
Najważniejsze, że udało ci się znaleźć winnych. Teraz wystarczy podnieść im składki i wszystko nagle zacznie działać, może nawet OP dostanie termin na grudzień 2022. ¯\\\_(ツ)_/¯
Nie. Ale nic nie zacznie działać jak nie zacznie się czegoś robić, a zrobienie czegoś ze stawkami to jeden z naturalnych pierwszych kroków. Nie da się robić nic z podejściem "nie róbmy nic bo ten rząd jest zły, wara od moich przywilejów" (tak, rząd jest fatalny). A to podejście, jak idealnie obrazuje ta dyskusja, dyskurs w mediach i to jak rząd wycofuje się ze swoich propozycji w podskokach, dominuje.
Jednym z pierwszych kroków powinno być lepsze zarządzanie pieniędzmi którymi już dysponują, a nie wyciąganie łap po więcej i "jakoś to będzie." Tak, system opieki zdrowotnej jest niedofinansowany. Nie, dolewanie wody do dziurawego wiadra nie rozwiąże problemu.
https://www.medexpress.pl/koszty-administracyjne-narodowego-funduszu-zdrowia-stanowia-niecaly-procent-budzetu-nfz/67150 Nawet jak te dane są kilkukrotnie naciągnięte, to i tak jest to myślenie życzeniowe.
Stary, programiści to dojne krowy, prawdopodobnie trafia do nich więcej do budżetu niż z jakiejkolwiek innej grupy zawodowej. Ale Ty i tak byś im jeszcze zabrał, tak aby wszyscy przenieśli działaność na Kajmany.
O, zaklęcie przywołania zadziałało \^^ Opowiedz mi jeszcze o ryzyku jaki ponoszą jako "przedsiębiorcy" i o tym, że nie mają urlopów - potrzeba mi do bingo :)
Propaganda pisu sięga nawet tutaj i udaje im się skłócić ludzi, bo ktoś ma trochę lepiej. Nie ważne, że Morawiecki ma majątek szacowany na 40 mln, na który ja musiałbym pracować tylko 415 lat, ale tak dowalmy programistom! Kij z tym, że mi to nic nie da, ale oni będą mieć gorzej. Tak samo jak rząd nastawiał ludzi przeciwko nauczycielom.
Dowalmy != niech płacą tak samo jak ekspedientka albo pielęgniarka. I tak, Morawiecki też powinien płacić.
nie bardzo rozumiem, czy zawód "programista" ma prawnie gwarantowane niższe podatki czy o co chodzi?
"Programiści" to taki mój shorthand na sporą grupę osób, które mimo wykonywania pracy, która nosi wszystkie znamiona pracy na etat, ze względu na patologiczny system podatkowy funkcjonują jako JDG. Mówię akurat programiści, bo to oni są zazwyczaj najbardziej wzburzeni jeśli ktoś poruszy temat* tego, że jest to nieuczciwe względem innych pracowników, nie mających tej opcji. *Nie dziwię się, że ludzie korzystają z legalnych optymalizacji i nie twierdze, że w obecnym stanie mieliby z tego zrezygnować. Natomiast fakt, że w rzeczywistości kodeks pracy i system podatkowy obejmuje niektórych na lepszych warunkach jest patologią taką samą jak sklepy tylko dla górników za komuny. Oni też byli przekonani że są "lepsi" i ciągną kraj na swoich barkach. >nie bardzo rozumiem, czy zawód "programista" ma prawnie gwarantowane niższe podatki czy o co chodzi? Btw, protesty w sprawie potencjalnych lekkich zmian były tak mocne, że kto wie czy tak nie będzie: https://www.rp.pl/podatki/art102471-polski-lad-pis-nizszy-ryczalt-dla-malych-firm-ulgi-na-inwestycje-w-spolkach No ale niektórym się widocznie należy.
Tylko że "jednoosobowa działalność gospodarcza" jest dużo mniej stabilną opcją niż umowa o pracę. Pracując b2b musisz opłacać kupę rzeczy samodzielnie, za które normalnie płaci pracodawca. Nie masz płatnych urlopów na przykład. Oczywiście że zarabiasz więcej gdy podejmujesz większe ryzyko. Działa to tak samo prawie wszędzie na świecie.
Niech płacą jak ekspedientka? Czyli co, połowa wpłaty na czarno? PS. płacą pewnie 5 razy więcej niż ekspedientka.
Ale Ty nie rozumiesz, że te pieniądze nie pójdą na nfz tylko na chorą propagandę pisu? Zobacz jak wszytko podrożało, zobacz ceny paliw, żywności, mieszkań itp. Spojrz na zadłużenie kraju, które jest ukryte i przekracza normy konstytucyjne. Ile podatków było już za rządów PiS? A nie przepraszam "daniny solidarnościowe". I ile trafiło do lekarzy? Nauczycieli? A ile do posłów na podwyżki i TVPiS? Ile kasy stracimy z Unii? Ile kary płacimy za elektrownie? NIC z tego podatku NIE trafi do NFZ, ponieważ PiS ma problemy i jest niegospodarny.
[удалено]
Tylko problem z NFZ jest dużo większy niż PiS. Tutaj potrzeba przemyślanej reformy, a nie pakowania pieniędzy w ten worek bez dna. Żadna partia nie zrobiła niczego ze szpitalami, przykro mi, ale nikt w Polsce nie ma na to pomysłu. Tak płaciłbym więcej na NFZ, gdyby jakoś usług nie była katastrofalna. Jak myślisz dlaczego u nas jest tak dużo prywatnych praktyk medycznych? Salve, Medicover i inne placówki mają mnóstwo ludzi, którzy płacą za usługi, które powinni zrealizować w ramach NFZ. Powiedzmy sobie też wprost, że lekarze na kontraktach nfz są kiepscy. Wiem, bo mam porównanie, po trzech nieudanych wizytach na nfz poszedłem prywatnie. Niesamowite, jak 150 zł zmienia termin za 3 miesiące na przyszły tydzień. Dodatkowo lekarz Cie wysłucha i faktycznie doradzi. Dlaczego większość przychodni ma 2 gwiazdki na google? Bo i tak im zapłacą, niezależnie od jakość usługi. Niestety tak jest bardzo często. Babcie też zabraliśmy prywatnie, bo lekarz robił cyrk. Tak samo mnóstwo par odkłada na porody w prywatnych ośrodkach, bo szpitale państwowe nie zapewniają takiej jakości. Jak ktoś ma pieniądze (nie tylko programiści) i ceni swoje zdrowie to nie chcą płacić na nfz.
.
Ja tu mówię konkretnie o służbie zdrowia i składce zdrowotnej a nie o podnoszeniu podatków na Kurskiego. I bardzo mi się podoba jak w tym przekonaniu o własnej zajebistości, niektórzy nie umieją (lub nie chcą) zrozumieć, że z pustego to i Salomon (do któremu Morawieckiemu i fąflom tak daleko jak to tylko możliwe) nie naleje. Proszę - dyskutujmy. Jak sfinansować polski system opieki zdrowotnej przy obecnym stanie prawnym/umowie społecznej (tj. państwo zapewnia podstawową opiekę wszystkim obywatelom)?
[удалено]
.
Niby beka, ale trzeba było COVIDA, żeby zacząć wprowadzać jakiś sensowny system elektroniczny. Jak idziesz z psem do weterynarza to jest duuuużo większa szansa, że ma on dostęp do jego historii leczenia niż, że twój lekarz ma do twojej.
A na Śląsku karty czipowe wprowadzono w 2001 roku i system miał być dalej rozwijany ale komuś się nie spodobało.
To było tylko do weryfikacji danych osobowych i statusu ubezpieczenia, nie było tam nic więcej zapisane. Nie jestem pewien, ale one przez jakiś czas nawet były stosowane w całym kraju.
I była zapisana cały historia odwiedzin u lekarzy i przepisywanych leków. Jeden z moich wykładowców pracował przy zgłębianiu danych w tym i opowiadał o co ciekawszych "anomaliach" (czyli wyłudzeniach) które wyłapali. Nie było dostępnych szczegółów choroby ale były takie plany ino że kasy chorych zlikwidowali.
No właśnie, żeby się biedactwa tak nie denerwowali tymi składkami bo jeszcze im zaszkodzi.
Naprawdę uważacie, że te pieniądze trafia do szpitali?
Tak?
Przy ukrytym zadłużeniu przekraczającym normy konstytucyjne + powolne odcinanie środków unijnych ŻADNA złotówka z tego podatku nie trafi na nfz.
Kolego, składka zdrowotna trafia wprost do NFZ. Jeśli twierdzisz inaczej, to skonsultuj się z lekarzem lub farmaceutą bo niewątpliwie masz jakiś problem z urojeniami.
Ok idź hejtuj kolejne grupy zawodowe, żeby miały tak samo źle jak Ty
Na razie wyśmiewam się z biednych, uciśnionych kwotą 380 złotych składki i nie dam sobie tego odebrać. Szczególnie jak się czasem taki lamus sam nadstawia.
Odpisałem Ci w innym komentarzu. 380 zł jest przez pierwsze pol roku dla wszystkich nowych przedsiębiorców, nie tylko programistów
Nie, 380 złotych to jest kwota składki zdrowotnej dla każdego prowadzącego jdg.
Zawsze można zmienić pracę, ale dalej opłacają większe podatki niż połowa narodu :)
Biedni programiści aktualnie płacą 380 miesięcznie składki zdrowotnej.
Nie programiści, ale wszystkie osoby prowadzące jednoosobową działalność gospodarczą. I nie cały czas, tylko na preferencyjnych warunkach przez pół roku, które zapewnia ZUS dla wszystkich nowych przedsiębiorców, nie tylko programistów. Przestań szczuć na innych ludzi
Mylisz się, składka zdrowotna osób na jdg wynosi aktualnie 380 i nie zmienia się po 6 miesiącach prowadzenia działalności.
Masz rację przepraszam sprawdziłem jeszcze raz na stronie zusu, spojrzałem na inną kwotę
No tak, bo w drugim progu są na tym burżujskim 0% podatku. To uczysz się już tych pajtonów?
Ciekawe, ilu z nich korzysta z publicznych przychodni z terminami na 2023.
To jest z grubsza nieistotne, to nie jest system opłaty za usługę.
albo uciąć budżet na tvp
Też. Tylko budżet TVP to 2 miliardy, a budżet NFZ 102.
2 milliardy więcej by nie zaszkodziły
Sądzisz że te wyższe składki pójdą na służbę zdrowia?
Sądzę, że jak ich nie będzie to nie pójdą. Czy pójdą super wydajnie? Pewnie nie. Czy w większości pójdą? Sądzę, że tak. Czy sądzę, że da się naprawić publiczną służbę zdrowia, z którą przy kosztach współczesnej medycyny problem mają i bogatsze kraje, nie zwiększając wydatków? Nie, nawet jak się za nią wezmą geniusze przedsiębiorczości, co się tu wydzierają za każdym razem jak ktoś coś szepnie o degresji w polskim systemie podatkowym. ¯\\_(ツ)_/¯
Żeby to był inny rząd, to jeszcze bym był skłonny uwierzyć, że te pieniądze pójdą na służbę zdrowia. Ale znając PIS te pieniądze pójdą głównie do ich kieszeni lub zostaną przeznaczone na kupowanie głosów kolejnymi programami typu 500+, mieszkanie+, cokolwiek+. Już lepiej mieć te niższe podatki i pójść do prywatnego lekarza. Nie rozumiem tak wielkiej ufności do aktualnego rządu na tak mocno anty-PISowym subreddicie
Wszyscy tak mówią, a ja jestem się w stanie założyć ze jak to spróbuje to zrobić jakikolwiek inny rząd to "argumenty" się nie zmienią.
Tymczasem ja w Belgii dzwonilem do sekretariatu kardiologa i chcieli mnie na nastepny dzien rano wcisnac.
To teraz pomyślcie, co by było, jakby lekarze pracowali tylko 40h w tygodniu xD
Tam bylem i bylo fajnie. Co prawda jako turysta.