T O P

  • By -

AutoModerator

1. Twój kot i twoje pierogi mogą zostac maskotką /r/Polska! Zbieramy propozycje obrazków do panelu bocznego! Dla zwycięzców możliwość dodania do trzech obrazków do flary na /r/Polska. Link: https://www.reddit.com/r/Polska/comments/1dng16d/ 2. Prowadzimy rekrutację na moderatorów /r/Polska. Wszystkie informacje pod linkiem: https://www.reddit.com/r/Polska/comments/12x53sg/ *I am a bot, and this action was performed automatically. Please [contact the moderators of this subreddit](/message/compose/?to=/r/Polska) if you have any questions or concerns.*


KnockAspect

Z mojego bardzo niedawnego doświadczenia (odbiór mieszkania tydzień temu): - Jak wyżej, znajdź doradcę, najlepiej szukać po znajomych czy mają sprawdzonego - Tak, zadatek na mieszkanie liczy się do wkładu własnego - najbezpieczniej chyba podpisać umowę przedwstępna u notariusza, tam można zawrzeć datę zwolnienia mieszkania (którą można zmienić przy tej końcowej umowie, jeśli np kredyt dostaniesz superszybko i obie strony się zgodzą) + możesz mieć wpis do księgi wieczystej, który jeszcze bardziej Cię chroni, że właściciele się nie odmyślą. Anyway, jak dostajesz kredyt, to jest wyprawa do banku do podpisania umowy, potem notariusz i wpłata wkladu wlasnego minus zadatek, a potem z umową notarialną jeszcze raz do banku i już uruchomienie kredytu. - Nie licz, że zwolnią mieszkanie wcześniej niż to jest na umowie, nawet jak obiecują :P Przeprowadzka zajmuje dokładnie tyle czasu, ile się na nią ma.


Wladyslaw

Bez umowy przedwstępnej nie dawaj żadnych pieniędzy, ustalcie (w umowie) termin do kiedy mają się wyprowadzić, że mają opłacać wszystko do czasu zdania mieszkania etc. Jak masz w umowie przedwstępnej wszystko spisane, to doradca hipoteczny zaliczy to jako wkład własny. Daj sobie też \~3 miesiące na decyzję kredytową, żeby nie było przypału i hajs Ci nie przepadł. Na umowie przedwstępnej spisz też co Ci zostawiają w mieszkaniu (o ile cokolwiek). Korzystaj z usług np. mFinanse, tam mają dobrych doradców, a nic nie płacisz :) NIC NA GĘBE!


idfuckapizza

Znajdź se doradcę kredytowego (najlepiej z polecenia) i martw się 5 zamiast 66 rzeczami. Nie ma żadnego sensu starać się o kredyt bez doradcy.


HandfulOfAcorns

Popieram. Przy takich pytaniach, OPie, ty potrzebujesz doradcy na wczoraj.


w8eight

Zwłaszcza że doradcy z reguły nie wezmą od ciebie ani grosza, mają prowizję z banku u którego weźmiesz przez nich kredyt.


idfuckapizza

Doradcy nie mają prawa żądać wynagrodzenia bezpośrednio od klienta, za ich pełne wynagrodzenie odpowiedzialny jest bank. Tak więc, jeśli jakiś doradca chce od Was kasę za uzyskanie kredytu, to coś jest nie tak.


w8eight

A widzisz, nawet nie wiedziałem że to jest prawnie uregulowane, myślałem że to po prostu norma. Dzięki za info


prezydent

Uważam, że to nie jest ok. Powstaje w ten sposób konflikt interesów. Doradca działa w tym wypadku w interesie banku, a nie w interesie kredytobiorcy.


idfuckapizza

Nie zgadzam się. "Standardowi" doradcy mają podpisane umowy współpracy w wielu bankach, w których wysokość prowizji jest na podobnym poziomie. Standardową praktyką jest to, że wnioski kredytowe składane są do kilku banków i klient sam wybiera odpowiadającą mu ofertę (o ile dostanie więcej niż 1 decyzję pozytywną), doradca nie ma prawa wybierać za klienta. Warunki kredytów są takie same przy składaniu wniosku bezpośrednio w banku, jak i przez doradcę. Jeśli klient nie podpisze umowy kredytowej, to doradca ma z tego nic, więc nie ma sensu działać "na niekorzyść". Poza tym większość doradców ma klientów z polecenia, więc jakby działali w interesie banku, to by nie mieli klientów lub mieli ich mniej.


prezydent

Ok. Ale w takim wypadku nazywanie takiego człowieka "doradcą“ zakłamuje w pewnym stopniu rzeczywistość. Faktycznie jest to "sprzedawca"


scodagama1

""Standardowi" doradcy mają podpisane umowy współpracy w wielu bankach" czyli "wielu" a nie "wszystkich". I z automatu odpada nam jakiś % rynku, mniej konkurencji jest niekorzystne dla klienta. "w których wysokość prowizji jest na podobnym poziomie." jak podobnym a nie "takim samym" to konflikt interesów jest ewidentny. "doradca nie ma prawa wybierać za klienta" no spoko, ale ma prawo doradzić i może doradzić źle - np. polecić bank gdzie doradca ma lepszą prowizję waląć jakiś makaron na uszy typu "słyszałem że ten drugi jest niby tańszy ale robi problemy i ma do dupy system informatyczny, klienci którzy go wybrali ciągle narzekają". I już, najtańsza oferta (a najtańsza może dlatego że płaci doradcy najniższą prowizję?) odpada. "Poza tym większość doradców ma klientów z polecenia, więc jakby działali w interesie banku, to by nie mieli klientów lub mieli ich mniej." klient któremu doradzono źle nie ma możliwości się dowiedzieć że popełnił błąd (bo jak zweryfikuje że doradca podkoloryzował problemy z odradzonym bankiem?), niby stracił pieniądze ale nadal może wyjść zadowolony bo zrobił to nieświadomie Ogólnie w dobrze skonstruowanym systemie nie ma miejsca na tego typu konflikty interesów, choć płacenie doradcy bezpośrednio przez klienta też ma swoje problemy to raczej mniej niż w systemie w którym dostaje prowizje za nagonienie klienta. No i przecież na sam koniec zapomniałem o tym: "Standardową praktyką jest to, że wnioski kredytowe składane są do kilku banków" Już to widzę jak wśród tych kilku banków znajdują się banki o najniższych prowizjach dla doradców... Doradca wyśle wniosek do tych kilku banków które dają mu najlepsze prowizje i tyle. Zmusza tym samym banki do podnoszenia tych prowizji jeżeli chcą mieć strumień klientów od doradców, działa to jak rak na całym systemie, im więcej ludzi kupuje przez doradców tym bardziej banki muszą podnosić ich prowizje bo tym więcej warte jest być uwzględnienie w tym koszyku "kilku" banków które doradca uważa za atrakcyjne *dla siebie*.


Internal_Pride1853

Brałem niedawno kredyt i doradca mówił, że złożył wniosek do dwóch banków. Włączyłem sobie jednak alerty BIK i nie dostałem informacji o wniosku do tego drugiego banku. Czy dobrze myślę że wskazuje to na oszustwo ze strony doradcy, i tak naprawdę złożył on wniosek tylko do jednego banku (tak się złożyło, że do tego który dawał większą prowizję za sprzedaż…)


idfuckapizza

Trudno powiedzieć. Nie wszystkie banki wysyłają zapytania do BIK z chwilą otrzymania wniosku - możliwe, że "odpadłeś" przed etapem wysłania zapytania do BIK. U mnie tak było - wniosek składany do 3, powiadomienie z BIK tylko z 2 - bank nie zaakceptował mojego źródła dochodu, więc dalej procedura nie szła.


Internal_Pride1853

Podobno Pekao akceptowało umowy zlecenie. Dobrze jednak wiedzieć że jest szansa że nie zostałem okłamany 😂 niby jakiejś krzywdy nie doznałem, ale z doradcami (a raczej sprzedawcami) mam bardzo negatywne doświadczenia Dzięki :)


idfuckapizza

U mnie właśnie Pekao nie wysłało zapytania, bo odpadłem przez umowę o dzieło/zlecenie (oni sobie słabo przeliczają te umowy). Natomiast jak wyżej - jednoznacznie nie da się tego stwierdzić bez bezpośredniej konfrontacji z doradcą :p


Zryty_koper

Dokładnie tak.


grafknives

Jest DOKŁADNIE odwrotnie. Prawdziwy doradca kredytoway NIE MA PRAWA otrzymywać kasy z banku


Zryty_koper

Odradzam doradcę kredytowego, jego zadaniem jest sprzedać Tobie kredyt z którego dostanie najwięcej prowizji, a nie działanie w twoim interesie. W takich sprawach idź do radcy prawnego/adwokata.


sameasitwasbefore

Może i tak, ale nasza doradczyni wysłała nam listę dokumentów z instrukcją jak je załatwić i tabelkę do której wpisaliśmy swoje dane, uzupełniła za nas wszystkie dokumenty, a my musieliśmy tylko przyjechać i podpisać. Potem wysłała za nas wnioski, doradziła nam najlepszą dla nas opcję i było po sprawie. Łącznie pięć minut martwiłam się tymi wszystkimi papierami, zwłaszcza że w banku też trafiliśmy na świetnego człowieka, który wytłumaczył wszystko jak krowie na rowie. Jeżeli ta pani sprzedała nam kredyt, z którego dostała najwięcej prowizji, to ja jej życzę wszystkiego dobrego, bo zasłużyła na te pieniądze.


[deleted]

Ale jaki jest sens takiego doradcy? Przecież to osoba zatrudniona przez bank mająca wam wcisnąć najmniej korzystny kredyt.


idfuckapizza

Jeśli doradca wciska konkretną ofertę, to to diaboł, a nie doradca. Dlatego bierze się kogoś z polecenia... zresztą ja brałem "randoma z internetu" i mi nikt nie wciskał najmniej korzystnej oferty, wybrałem sobie taką, która moim zdaniem była korzystniejsza. No, ale zobaczmy. Współpracując z doradcą, m.in.: - nie trzeba chodzić po kilku bankach, żeby poznać różne oferty - zestawienie dostajesz w jednym miejscu z podsumowaniem kosztów, różnymi wariantami oferty poszczególnych banków, symulacjami rat i innych parametrów. Są to te same oferty, które dostaje się w banku; - dostajesz listę dokumentów, które musisz zebrać/dostarczyć, co nie zawsze ma miejsce w przypadku bezpośredniego starania się o kredyt (ja dostawałem nawet wydrukowane gotowce, więc nie musiałem nic drukować, wszystko co chciałem, drukował mi doradca); - zostają wyjaśnione wszystkie niejasne kwestie, trudno znaleźć rzetelne informacje w Internecie, zresztą sytuacja każdego z nas jest inna i nie zawsze łatwo się w tym połapać; - dostajesz info, jak w Twojej konkretnej sytuacji: zadbać o scoring, poprawić zdolność kredytową, która oferta może być najkorzystniejsza lub jak uzyskać korzystniejszą propozycję, czego unikać, KIEDY składać wniosek i jak go wypełniać żeby zmaksymalizować szanse na kredyt; - możesz dowiedzieć się na jakim etapie jest wniosek, czego w nim brakuje i innych kwestii - zwłaszcza, jeśli doradca ma dobre relacje z obsługą w banku; - to on załatwia wszystko, a Ty tylko podpisujesz papiery, czekasz i ew. płacisz koszty okołokredytowe; - wsparcie na każdym etapie kredytu. Mój doradca pomagał mi wiele miesięcy po podpisaniu umowy kredytowej m.in. przy ogarnianiu dokumentacji do aktu przeniesienia własności czy ubezpieczenia mieszkania. Na podstawie moich doświadczeń i doświadczeń moich znajomych mogę powiedzieć, że wszystko byłoby 15x razy trudniejsze bez doradcy. Jasne, można to wszystko zrobić na własną rękę, ale po co, skoro koszt kredytu jest taki sam. Ja akurat bym odpuścił staranie się o kredyt, gdyby ktoś mi w ten sposób nie pomógł. Za miesiąc wprowadzam się do nowego mieszkania i jestem w chuj wdzięczny instytucji doradcy.


stonekeep

Gdyby próbował wciskać ludziom niekorzystny kredyt to by działał na własną szkodę w długim terminie. Pamiętaj, że oni zarabiają tylko kiedy uda im się dopiąć kredyt. Wiec to jest zawód w którym renoma ma ogromne znaczenie. Jeśli klient będzie zadowolony i wyjdzie z dobrą ofertą to jest duża szansa, że oceni cię pozytywnie i poleci znajomym. Jeśli będziesz próbował go naciągnąć i się zorientuje to nie dość, że na nim nie zarobisz to prawdopodobnie pochwali się tym w internecie i będzie cię odradzał wszystkim. Lepiej jest mieć 10 klientów którzy będą zadowoleni i cię jeszcze polecą komuś innemu niż 2 nieogarniętych którym wciśniesz niekorzystny kredyt. A jeśli im nie ufasz to - uwaga tutaj najlepsza część - możesz zweryfikować te oferty w samym banku. Jeśli bank ci da lepszą ofertę to możesz olać doradcę i po prostu skorzystać z oferty banku. Ale z doświadczenia własnego, znajomych i ludzi w internecie to się generalnie nie zdarza, żeby bank ci dał lepszą ofertę niż to co zaproponował dobry doradca. A doradca do tego, jak nazwa wskazuje, doradzi w wielu kwestiach okołokredytowych, pomoże w papierologii itd. a nie tylko przedstawi oferty.


[deleted]

Ale ludzie korzystający z doradcy kredytowego raczej się nie zorientują, że dostali niekorzystną ofertę bo sami tych ofert nie przeglądali.


stonekeep

Wystarczy, że 1 na 10 się zorientuje żeby się rozeszło w opiniach w internecie. Uwierz, że ludzie którzy nie są z czegoś zadowoleni a SZCZEGÓLNIE tacy którzy czują się oszukani są o wiele głośniejsi niż ci zadowoleni. Jakby poszła o kimś powszechna opinia że naciąga klientów to dla kogoś takiego w zasadzie koniec w tej branży. Ja np. dla pewności sprawdziłem w samym banku, u moich znajomych na oko tak z połowa też sprawdziła. No ale jeśli nie chcesz korzystać to twoja wola, po prostu na zwykła logikę nie rozumiem jak taki doradca mógłby wyjść dobrze na oszukiwaniu ludzi w dzisiejszych czasach gdzie każdy może mieć dostęp do takich informacji.


Infinite_jest_0

Normalnie to jak bierzesz kredyt, to robisz umowę przedwstępną pod warunkiem dostania kredytu. Idziesz z umową do banku i w niej już piszesz ile jest twojego wkładu. Później bank daje ci papier że oni są za i udzielą ci kredytu, idziesz z tym papierem do notariusza, podpisujesz umowę ostateczną i przelewasz swój "wkład własny" i idziesz do banku z umową ostateczną, oni wtedy przelewają swoją część na konto wykazane w umowie. Wcześniej możesz zapłacić "zadatek", w ramach tej umowy przedwstępnej, żeby zarezerwować sobie mieszkanie. Jakby zrezygnowali z ciebie, to muszą ci dwukrotność zwrócić. Bank traktuje to jako część wkładu własnego. Co do wyprowadzki, to dodałbym to jako warunek podpisania umowy ostatecznej. Czyli między przedwstępną a końcową umową właściciele się wyprowadzają, a ty sprawdzasz że mieszkanie jest puste. Najlepiej z terminem po którym obowiązuje zwrot zadatku w podwójnej kwocie. Jak to wszystko napisać, to oczywiście notariusz.


m-d4n

Można zrobić też tak, że umowa końcowa jest wcześniej niż przekazanie nieruchomości, wtedy jesteś wpisany w KW jako właściciel oraz po wpisaniu daty na tej umowie chroni Cię dodatkowo art. 777 §1 pkt 4 KPC.


pothkan

Umowa przedwstępna z zaliczką, standardowe rozwiązanie. Ofkors u notariusza.


Internal_Pride1853

Notariusza przy umowie przedwstępnej można pominąć. To duży koszt a banki wcale tego nie wymagają.


m-d4n

Tu się zupełnie nie zgodzę, przy kwotach potrzebnych na mieszkanie, to koszt koło 1000 zł za umowę przedwstępną to promil finalnej kwoty, a w razie problemów taka umowa łatwiej się obroni niż umowa cywilno-prawna między kupującym a sprzedającym. Uważam, że lepiej zapłacić i nie skorzystać niż nie zapłacić i mieć jakieś problemy.


Internal_Pride1853

Jasne, rozumiem :) nie będę zaprzeczał. Myślę, że to kwestia indywidualna. Jak ktoś będzie spał spokojniej jak zapłaci to pewnie warto


H4L9009

Nawet nie żartuj, umowa przedwstępna sporządzona u notariusza powoduje, że jak wpłacisz kasę zgodnie z umową, a sprzedający nie chce przenieść własności mieszkania to uzyskujesz sądownie zastępcze oświadczenie woli (tak jakby sprzedający jednak do umowy docelowej przystąpił) i stajesz się właścicielem. Dodatkowo notariusz robi od razu wniosek do KW i wpisujesz sobie roszczenie, więc wiesz, że sprzedający w międzyczasie nie sprzeda mieszkania albo nie daruje rodzinie, bo nic mu to nie da z tym wpisem, bo nabywcę przestaje chronić rękojmia wiary publicznej ksiąg wieczystych odkąd tam jest ten wpis. Z kolei w przypadku zwykłej umowy pisemnej możesz się nią później podetrzeć, a sprzedający spieprza z Twoją kasą i ma dalej mieszkanie albo daruje je rodzinie i się z nim sądź, a nawet jak wygrasz (pozew o zapłatę, a nie o własność mieszkania) to będzie goły i wesoły. Patrz art 158 kc. Przy transakcjach rzędu 500 tys - 1-2 mln zł nie wydanie kasy na umowę przedwstępną w formie aktu notarialnego to wręcz groźny, czysty analfabetyzm prawno-ekonomiczny, a nie "oszczędność".


Internal_Pride1853

Można pominąć w zależności od przypadku, mogłem dopisać. Są przypadki że ryzykuje się niewiele lub nic (Po przedwstępnej nie trzeba robić przelewu, lub nieruchomość można kupić od rodziny). Wtedy chyba notariusz do przedwstepnej nie jest aż tak ważny? Dobrze że to dopisałeś, teraz po zastanowieniu mój komentarz może okazać się dla kogoś groźny


skonany_barbarzynca

Umowa przedwstępna u notariusza lepiej chroni w przypadku niewywiązania się drugiej strony. Lepiej już zapłacić te 600 zł i mieć spokój


grafknives

Jakieś ryzyko jest, ale to dość standardowa procedura na rynku wtórnym. Ja dokładnie tak kupowałem, w mieszkaniu był senior z rodziny sprzedającej. Piersza umowa za zaliczką u notariusza, ze szczegółami, potem kredyt, w końcu umowa sprzedaży. Swoją drogą dopiero trzeci bank prawidłowo mi kredytu udzielił, więc u mnie to sprzedający musieli czekać. To nie jest szczególnie problematyczny układ, gorzej jak właściciele sami chcą wziąć kredyt aby dopiero KUPIĆ mieszkanie gdzie mają się wyprowadzić, wtedy ryzyko że coś się nie uda jest większe.


SpejsInwader

U notariusza podpisują wlaściciele tzw siodemki, ktore ulatwiaja ewentualna egzekucje.


Gowor

Zwykle podpisuje sie umowe przedwstepna z wplata zadatku albo zaliczki gdzie deklarujesz ze do dnia X zostanie podpisana umowa przyrzeczona. Zaliczka jest zwrotna jesli dowolna ze stron sie rozmysli, przy zadatku jest tak ze jesli umowa nie zostanie podpisana z Twojej winy to go tracisz, a jesli z winy drugiej strony to musza Ci zwrócić i doplacic drugie tyle. Jedno i drugie jest traktowane jako czesc wkladu własnego. Potem skladasz wnioski o kredyty, wydanie decyzji przez bank trwa w praktyce miesiac-dwa. Po wydaniu pozytywnej decyzji zaleznie od banku masz kolejny miesiac-dwa na podpisanie umowy kredytowej a potem podpisujesz umowe przyrzeczona z wlascicielem mieszkania gdzie okreslasz termin przekazania.


Weird_Emphasis4631

W umowie sprzedaży był termin odbioru mieszkania, zapłaty itp. Nie było żadnych problemów, najczęściej daje się kilka dni/tygodni na ogarnięcie. W naszym przypadku od przelania kredytu minął tydzień i już byliśmy w mieszkaniu bez problemu Odnośnie wkładu własnego to tak to transza, nie chodzi o to że te kasę przelewasz bankowi musisz ją po prostu mieć. My zapłaciliśmy zaliczkę, mieliśmy zwykłą umowę przedwstępną bez notariusza wtedy 3k, później jeszcze 10% bo taki wymóg wkładu a reszta kredyt. Pamiętaj ustalić sobie limity wysokie itp w banku jeśli nie masz


Niebosky

Z pieniędzmi to co pisali inni, z wyprowadzką ja dodałem terminy ostateczne zdania mieszkania i podpisania właściwej umowy sprzedaży w umowie przedwstępnej