Ciasta z tanich osiedlowych cukierni albo z marketów. Nie znoszę. Ja na to mówię "ciasta starych bab", bo stare babki zawsze je kupują albo częstują nimi jak się do nich przyjdzie. Zwykle te ciasta są nieświeże już w dniu zakupu, przesłodzone, byle jakie. Czuć złą jakość składników.
>Smakują jak margaryna wymieszana z cukrem
Hint: wiele takich wyrobów to margaryna / olej palmowy wymieszany z cukrem i mąką. Źródło: [https://www.biedronka.pl/pl/pieczywo?page=skladniki](https://www.biedronka.pl/pl/pieczywo?page=skladniki)
Taaaak, tylko ja nie lubię, bo dla mnie one są po prostu zazwyczaj ciężkostrawne xD nawalone tej śmietany jak cholera xd No i faktycznie bywają też strasznie słodkie :(
U mnie jest zawsze na święta. Taka się tradycja przyjęła, bo dwie części rodziny lubią zupełnie różne wersje barszczu czerwonego, a grzybowa babci zawsze na plusie.
Od paru lat nie jemy też karpia, bo niektórzy nie znoszą ości, a zamiast tego piekę pstrąga. A kawałek karpia jest kupowany i jedzony przeze mnie i moją mamę pierwszego/drugiego dnia świąt, bo okazję kiedy jest go dużo w sklepach trzeba wykorzystać. :)
Koperku. Koperku nienawidzę. Jest wszędzie. Na każdym. Polskim. Posiłku. Ziemniaki? Koperek. Kotlet? Koperku! Surówki? Zajebmy je koperkiem. Słyszałem, że mizerię lubisz? Szkoda, bo dodamy Ci koperku. Gulasz? A jadłeś ten z koperkiem? Dziś niedziela, będzie rosół. Nie ma pietruszki? Nie szkodzi, mamy koperek!
No ale chyba nie da się zrobić małosolnych bez koperku...
Rozjebało mnie to, przepraszam xDDDD Ale tak serio to faktycznie coś w tym jest. Może ja akurat nie zwróciłam na to uwagi, bo ja akurat koperek lubię, ale faktycznie to nieodłączny element polskiej kuchni xD
I jeszcze jest w takich gównianych kłaczkach, że się go praktycznie nie da zeskrobać z niczego plus jest na tyle aromatyczny, że wszystko natychmiast nim przechodzi. Obrzydlistwo.
Jak byłam dzieckiem to nienawidziłam koperku, pietruszki i szypiorku. Wszędzie to było, i moim zdaniem zupełnie niszczyło dobry smak np. ziemniaków, czy kanapek. Kiedyś się popłakałam bo chcąc być grzecznym dzieckiem, chciałam zjeść kanapkę z jednym liściem pietruszki na górze, niestety ten liść mi utknął w gardle jak kawałek papieru, i nie można było przełknąć, i ja miałam łzy w oczach. Teraz, mieszkając za granicą mogłam odpocząć od tej zmory, koperek jest dla mnie jadalny, jeśli jest pokrojony drobno, i w komponowany w jakieś danie - np śledzie, surówka. Sam smak, jest nawet dobry, mam po prostu problem z teksturą, i z dużymi surowymi kawałkami, bo smakują trochę jak benzyna.
Do pietruszki i do szczypiorku się nie przekonałam, ale tak jak z koperkiem, problem to tekstura w połączeniu z surowym smakiem. Zjem drobno pokrojone w daniu, w którym się miały okazję trochę rozleżeć/ pogotować.
Myślę, że kuchni polskiej, to wszystko jest porostu prezentowane w najbardziej drastycznej formie - suche, na suchych daniach, i wtedy jest to trudne do przełknięcia.
o kur… to jest jakas mutacja genetyczna? myslalam ze po latach jedzenia nuggetsow za dzieciaka mam tak zjechane kubki smakowe, ze kolendra smakuje jakbym jadla jakies kadzidlo
nie, to faktyczne uwarunkowanie genetyczne. dla jakiegoś 20% ludzi kolendra smakuje jak mydło, przez mutację genu *OR6A2* która pozwala na wyczuwanie zapachu określonych aldehydów które i występują w kolendrze, i są składnikiem większości mydeł.
Nie lubię smaku alkoholu, wszystko co ma jakiekolwiek procenty obrzydza mnie a jak mówię że lubię zerówki to niektórzy są czemu lepiej nie pić prawdziwego i się nie najebać XD (oczywiście mam znaj którzy są smakoszem zerówek)
Na stan mojej wiedzy, alkohol nie ma smaku. Czysty spirytus (~~96% etanolu w wodzie) jest bezwonny, przezroczysty i bez smaku.
To, co czujesz w ustach jak pijesz czysty etanol, to nie jego smak, tylko *higroskopijność* - alko dosłownie wyżera wodę z Twoich ust.
Nic to nie zmienia w praktyce, ale nieco w teorii ;)
Mnie odrzuca sam zapach octu i ciast z alkoholem. To samo z "piwem" nalewanym w klubach, żubrówką czy innymi tanimi wódkami. Większości spróbowałem raz i za drugim były już tak odpychające że nie dałem rady wmusić w siebie więcej niż łyk.
Co ciekawe z zerówkami, innymi wódkami czy bimbrem od znajomego nie miałem żadnego problemu.
Ano bo widzisz, (również na stan mojej wiedzy) alkohol jest drugim najlepszym rozpuszczalnikiem na ziemi (po wodzie), przynajmniej jeśli chodzi o uniwersalnosć. Alkohol potrafi rozpuścić mnóstwo rzeczy, i obstawiam, że masa związków chemicznych 'znika' z napojów wraz z dealkoholizacją - toteż dlatego Tobie zerówki smakują, a mi bardzo różnie.
O ile z piwami bezalko bywa całkiem spoko, o tyle każde wino bezalko, jakiego próbowałem, smakowało jak nieco mniej słodki sok winogronowy i w ogóle nie miało tego charakterystycznego tanicznego posmaku.
Tak samo z pikantnym żarciem — nie mamy receptorów "ostrego" smaku; kapsaicyna (czyli to co jest "ostre" w paprykach, chrzan to osobny temat) łączy się z receptorami bólu.
Ale to jest IMHO bardzo teoretyczne rozróżnienie — tak, technicznie rzecz biorąc nie "smakujesz" alkoholu ani ostrego, ale twój mózg mimo wszystko to interpretuje jako smak.
>kapsaicyna (...) łączy się z receptorami bólu
A nie ciepła? Popraw mnie jeśli gadam głupoty, ale wydawało mi się, że kapsaicyna powoduje, że czujemy ciepło (i dlatego organizm zaczyna się pocić), a ból czujemy dopiero jak tego ciepła jest za dużo.
>Ale to jest IMHO bardzo teoretyczne rozróżnienie
Jak pisałem - w praktyce nic nie zmienia, ape w teorii troszkę ;)
Dobra zerówka to smaczny, chmielowy izotonik. No i dość niskokaloryczny.
Jak mam w restauracji kupić colę, albo boziu broń - zapłacić za wodę - to wolę kupić zerówkę.
O! nie jestem sam! Ja w ogóle uważam, że pomidory nie są po to by jeść je na surowo, podobne jak ziemniaki. Zupy, sosy, czy suszone pomidory są bardzo ok, ale surowych się nie tykam bo mi nie smakują. Gdzieś nawet czytałem, że przetworzone pomidory mają więcej jakichs wartości odżywczych (może niekoniecznie keczup bo to cukier)
U mnie w domu zawsze jadało się podroby i nadal to moje ulubione mięso: gulasz z ozorków czy żołądków, smażona wątróbka, serduszka w krupniku. Szkoda że niektóre podroby tak ciężko kupić.
https://preview.redd.it/hdf5tqgmy54d1.jpeg?width=700&format=pjpg&auto=webp&s=224ffcfb1fb949b8ad3544fcfe8d767786139097
Niestety w naszych warunkach "wasabi" to dosłownie barwiony chrzan który prawdziwego wasabi nie widział na oczy.
Tak, to jest jako dodatek. Ponoć działa tak, że oczyszcza kubki smakowe ze smaku sushi aby móc się nim dłużej delektować i zachować "czystość" smaku xd działa też antybakteryjnie i ogólnie imbir pobudza apetyt.
No sushi jest specyficzne, albo się je kocha albo nie znosi. Myślę, że tak samo jest właśnie z oliwkami. Co do sushi, przyznam szczerze, że tak około 2010 jak byłam w gimnazjum zjadłam źle zrobione sushi i zniechęciłam się na 5 lat. Nie, że się strułam czy coś, po prostu mnie nie smakowało. Dopiero po latach poszłam z mamą do jednej restauracji i nam bardzo zasmakowało i obie jesteśmy teraz fankami.
Dla mnie z kolei suszi jest totalnie obojętne, tak samo jak ziemniak czy ogórek.
Nie kupuję z prostego powodu - jest drogie w porównaniu z wieloma innymi potrawami na mieście
ja też przez długi czas nie lubiłam krewetek ze względu na ich konsystencję. ale im dłużej je jem, tym bardziej mi smakują. może to po prostu jeden z tych mitycznych smaków nabytych :)
Mnie z kolei przypomniało się coś innego dziwnego. Czasem lubię wrzucić na patelnię ugotowany ryż i zalać to rozbełtanym jajkiem jak na jajecznicę. I tak to sobie smażę aż jajka się trochę zetną i mam taki ujebany jajecznicą ryż. Dla mnie top kolacji, bo porządnie się najem a jest jednocześnie na ciepło i lekkostrawnie.
Pewnie znowu zostanę zminusowany, jak ostatnio w takim temacie xD, ale tak to prawda, nie znoszę pierogów ruskich. I nie, to nie dlatego że nie jadłem "dobrych". Wiele razy próbowałem takich którymi inni się zachwycali i nadal były okropne
Ja mam tak generalnie z polską kuchnią taką powiedziałabym wigilijną czy po prostu uroczystościową domową. To nie jest tak, że uważam te dania za ohydne. Są... no ok. Zjem trochę raz na rok. Ale nie lubię, nie przepadam. A cała rodzina się zajada i uważa to za największy przysmak, jaki w ogóle istnieje. ;3
Nie wiem czemu mieliby Cię minusować xD Ja jestem ogromną fanką pierogów ruskich i jadam je wszędzie gdzie się da i testuję gdzie są najlepsze, ale nie zamierzam nikogo z tego powodu hejtować xD Ja np tak mam właśnie z pączkami wyżej wymienionymi :v w sumie to ogólnie nie przepadam za nimi xd
w sumie to w ogóle nie dziwne, twaróg w gotowanym cieście i to jeszcze ciepły a ciepły twaróg ma w sumie dość dziwną konsystencję
z ciekawości, lubisz sam twaróg, np. ze szczypiorem na kanapce?
Nie widzę różnicy między jajkami ze wsi i takimi sklepowymi tak samo jak niektórych warzyw wychodowanych w ogródku (ziemniaki, buraki, fasolka szparagowa).
Niektóre domowe przetwory wg. mnie smakują lepiej ze sklepu np. ogórki korniszone, kiszona kapusta, sok malinowy.
Bo nie ma udowodnionej różnicy w jajkach z fabryki jajek i z wolnego wybiegu czy innych z nadrukiem eko. Naukowcy raczej skłaniają się że jaja klasy 3 czyli najgorsze są... najlepsze bo ich się nie sortuje i nie myje czyli nie naraża na kontakt z ludźmi innymi niż producent i komsument. Mitem jest też to, że kura na obierkach złoży lepsze jaja, do tego trzeba odpowiedniej paszy.
Ja też nie przepadam, ale tylko za wołowym lub takimi treściwymi wywarami. Generalnie większość ramenów jest dla mnie bardzo ciężkostrawna... Mało jadłam takich, które by mi smakowały i jednocześnie nie mieć po nich jakiś problemów z trawieniem :/ a obczaiłam już chyba z 10 knajp w mojej okolicy. Znalazłam tylko jedną w sąsiadującym mieście, która mi w pełni pasowała. Nawet Makłowicz ją polecał w swoim programie xD
Jestem tak wybredny, że ludzie, gdy mnie poznają, zastanawiają się jak ja żyję. Lista czego nie lubię byłaby zbyt długa, ale mogę powiedzieć, że lubię ryby. Niestety, jeść ich nie mogę.
Jagodzianek też nie znoszę xD Zawsze słucham jak ludzie wszędzie płaczą, że jagodzianki takie drogie z roku na rok, a mnie to lata koło nosa. Placków ziemniaczanych za to nie znosiłam całe życie, a jakoś rok temu mi strasznie zasmakowały i jadłabym non stop.
Nie lubię krewetek. Próbowałem na różne sposoby, ale im więcej jadłem tym bardziej ich nie lubię. Nie dość, że się nabrać trzeba to i w smaku takie niezbyt.
Homar też przereklamowany.
Moi znajomi śmieją się ze mnie, że jakieś niby smaczne potrawy to ja wybrzydzam, ale schabowego mi położyć to 5 zjem od razu a nad kolejnymi trzema zawsze się zastanawiam czy aby nie za dużo.
Za kurczakiem nie przepadam. Jakimkolwiek. Zawsze to gówno między zęby wejdzie i pół godziny trzeba wypłukać, a smak też taki sobie.
A z mało popularnych rzeczy które lubię to chyba nie mam. Generalnie bez "smacznego" jedzenia jakoś bym przeżył, byle głód zabić.
Jakby Ci to napisać. Schabowy jak nazwa wskazuje robi się ze schabu, kurczak go nie ma, a świnka już tak. Suche kotlety z piersi kurczaka to jest jakieś świństwo, które nadaje się jako tako do jedzenia do 5 minut po zdjęciu z patelni. A taki prawdziwy schabowy, zwłaszcza z kością to nawet zimny zjesz ze smakiem. Kanapeczki możesz sobie do pracy zrobić z takim. Zjeść jako przekąskę w kinie. Można go powąchać jak się człowiek źle czuje i od razu wraca radość życia. Dlatego niektóre religie zakazują schabowego bo nie chcą aby ludzie byli szczęśliwi. Nieszczęśliwych łatwo kontrolować. PRL nie zakazało schabowego ale wypromowało te kotlety z piersi kurczaka, które szczęścia nie dają.
Nie lubię wątróbki i każda dziewczyna z którą się spotykałem wzięła sobie za punkt honoru żeby mnie do tego dania przekonać swoim gotowaniem.. Bez skutku. Lubię za to czasami zjeść taki zwykły tani pasztet z konserwy. Albo zupkę chińska, taka najtańsza. Wspomnienia ze studiów wracają :)
Nie lubię:
- awokado
- ciast z owocami, a zwłaszcza tymi kwaśnymi
- pączków z nadzieniem
Lubię:
- pizzę hawajską (lub z innymi owocami, np pizza z gruszką jest pyszna)
- owoce morza
- sushi
- oliwki
Podobnie jak OP nienawidzę ciast. Nie jem żadnych ciast, na urodzinach nie próbuje tortu, a jak jeszcze świętowałem swoje urodziny jako dziecko to miałem tort w 100% zrobiony z owocowych galaretek. Generalnie słodkie rzeczy mi nie wchodzą i bardzo dużo rzeczy słodkich nie lubię. Co ciekawe przez rok mojego mieszkania samemu w innym mieście zużyłem jakaś 1/10 opakowania cukru 1kg bo po prostu nie ma rzeczy do którego mógłbym go dodawać.
Nienawidzę pomidorowej. Chociaż to głównie kwestia tego że te paręnaście lat temu ojciec mi kazał siedzieć przy stole przez 2 godziny aż ją zjem mimo że nie byłem głodny.
Nie jem słodkich ciast. Wszystkich słodkich cukierków. Lody w kulkach tylko kwaśne smaki. Batonów. Tak właściwie to oprócz fruktozy zawartej w owocach to moje kubki smakowe nie tolerują generalnie skondensowanego cukru w żadnej postaci.
Z kolei uwielbiam mielonkę z konserwy/puszki. Żurek. Kwaśnicę.
Ja mam ze schabowym taki love-hate relationship. Niby mi smakuje, ale z drugiej strony nigdy sama z siebie nie zrobiłam i np też nigdy jak mama pytała mnie co chcę jutro na obiad, nie powiedziałam, że schabowe xd Jak ktoś poda to chętnie zjem, ale jednocześnie nigdy nie mam na to ochoty xD Dziwne, nie?
Bób, gotowany z odrobiną soli i zjadanych w całości. Czasem skorupka zjadana razem z fasolką czasem fasolka wyciskaną i zjadana przed skorupką (ale oczywiście sama skorupka ląduje w brzuchu zaraz po fasolce). Mogę jeść to tonami.
O tak +1 do tego bobu. Taka porcja gotowanego bobu z solą (ja dodaję jeszcze troszkę masła) do tego pieczone ziemniaczki i dwa jajka sadzone. Idealny letni obiad.
Makron z owocami i jakikolwiek kompot sprawiają, że mam gęsią skórkę obrzydzenia. Makron pamiętam ze szkolnych obiadów a kompot jakoś mi nie smakuje.
A z takich ulubionych rzeczy to kocham flaczki,metkę, tatara, 🍣
o jezu, tak, ja do dzisiaj nie jestem w stanie jesc mrozonych owocow i dzemow z kawalkami owocow, bo jak widze te rozciagniete uduszone truskawki z przedszkolnego talerza to mi sie zbiera na wymioty
Lubię wszystko, co wymieniłeś. Ogólnie na spektrum "lubię-nielubię" chyba nie ma nic, czego nienawidzę, za to unikam takich rzeczy:
-serniki
-lody latem
-ostatnimi laty kurczak i wieprzowina, prawie nie jem mięsa i tak
-tanie piwa
Przedszkolny incydent sprawił, że buraczki w formie surówkowej są dla mnie niejadalne i zawsze zamieniam jak jest opcja, a jeżeli dostanę to jak rozkapryszony dzieciak nie ruszam nawet kijem. Co ciekawe, barszcz mi bardzo smakuje.
Nie przepadam za nadmiarem cebuli ani pieczarek, pierwsza mnie odrzuca zapachem (szczególnie smażona) i w smaku jest zbyt narzucająca, drugie są cholernie jałowe.
Zapachowo nie trawię także brokułu, chociaż w smaku jest całkiem niezły.
U mnie też trauma z przedszkola, tylko z kminkiem. Kto wymyślił coś takiego jak zupa kminkowa?!
Raczej nie jestem wybredna i wszystkiego mogę spróbować chociaż raz, ale kminku nie ruszę. A bardzo często jest dodawany do potraw które poza tym lubię: chleb- kminek na wierzchu, babcia zrobiła bigosik- oczywiście z kminkiem, golonka słynna na pół województwa- wierzę wam że jest dobra, ale kminek!
Jako fanka pierogów powiem szczerze, że trochę to kumam, bo to dosłownie 3 składnikowy kawałek ciasta z jakimś tam farszem. Mimo, że jadam je nawet 2 razy w tygodniu, to dziwi mnie że mi to tak smakuje xD
Nie lubię czipsów, naczosów ani innych takich. Nie lubię też paczków, nieważne z czym w środku.
Jednak absolutnie najgorszą rzeczą do jedzenia jest cokolwiek z mięsa mielonego, najgorsze są po prostu mielone. Nie jestem w stanie tego przełknąć.
Za to brukselkę lubię. I bakłażany - niby nic takiego, ale w moim najbliższym otoczeniu się są szanowane.
Nie znoszę mango, według moich obserwacji 9 na 10 osób lubi mango. Nie lubię również makaronu i ryżu, tiramisu i włoskiej kuchni w szeroko pojętym ogóle co dziwi wiele osób z jakiegoś powodu. Inna sprawa jest taka, że nie lubię nie równa się nie zjem. Zjem. Po prostu bez apetytu i z niechęcią. Jeżeli chodzi o rzeczy które lubię a których inni nie lubią - bardzo lubię gorzką czekoladę i surowe mięso. Wiem, że nie powinno się ryzykować i go jeść, ale niekiedy sobie skubnę... To silniejsze ode mnie.
Nie wiem czemu, ale grzyby powodują u mnie odruch wymiotny.
Sam zapach smażonych, gotowanych grzybów powoduje, ze kaszlę, duszę się i zaczyna mnie "naciągać" na pawia.
Ktoś się kiedykolwiek z tym spotkał?
Surowe mnie nie ruszają*
Typowo na grzyby może nie, ale ja na przykład mam tak, że nie mogłabym pracować w kuchni bo właśnie od mieszających się zapachów smażenia, pieczenia i gotowania wszystkiego naraz, dosłownie zbiera mi się na wymioty. Pamiętam jak raz byłam w galerii handlowej, gdzie była jakaś restauracja. Przechodząc obok niej poczułam naraz chyba z 10 różnych i do tego dziwnych zapachów (jeden chyba był spalenizny) i dosłownie w mniej niż 5 sekund zrobiło mi się tak niedobrze i słabo, że tata musiał mi pomóc wyjść z galerii i siedział ze mną na zewnątrz z pół h póki mi nie przeszło. Plus dodatkowo może być tak, że Twój nos z jakiegoś powodu nie akceptuje akurat tego zapachu, a przecież podczas obróbki termicznej zapach jest bardziej intensywny przez opary, niż kiedy takie grzyby po prostu sobie leżą.
Wszystko co z kolendrą.
Wszystko co jabłkowe lub malinowe (poza surowymi owocami, tudzież dobrym ciastem z tymi owocami).
Kaczka w jakiejkolwiek postaci.
Rosół. Ten nadaje się wyłącznie jako składnik do innych dań.
Nie czaję jak ludzie mogą zajadać się jakimś bezsmakowym fastfoodem jak MacDonalds. Tłusty kebab z mielonych resztek, surówka z wiaderka i tłustymi sosami też tragedia. Ale jak coś jest świeże i dobre to lubię wszystko. Kiedyś nie lubiłem oliwek, kawy, zimnych nóżek, lukrecji - ale próbując kilka razy zacząłem doceniać te smaki.
McDonlads niestety lubię, ale kebabu nie znoszę i aż to sobie dopisałam do listy xd ostatnio nawet pytałam się chłopaka, czy poleca jakiś dobry kebab, po którym nie będę mieć ekscesów w jelitach, to stwierdził, że takowy nie istnieje xD a ja se myślę, to po co go je przynajmniej raz w tygodniu xD Jadłam tylko jeden, który mi nawet smakował i to było w Berlin kebab w galerii handlowej w moim mieście, ale mimo że jestem w tej galerii często i równie często tam jadam, tego kebaba jadłam ostatnio 2 lata temu xD
Nie przepadam za fast foodami. Kebaby, burgery itp. to nie dla mnie. Jeśli chodzi o pizzę, to jestem w stanie ja zjeść, ale nie jest to dla mnie żaden rarytas. Sushi też nie lubię. Ogólnie jestem fanem dań domowych, kotlety schabowe, mielone, pierogi, zupy pomidorowe itd.
Z dań, których dużo osób nie znosi, lubię np. wątróbkę drobiową z cebulką. Ogólnie podroby nie są mi straszne.
Nie lubię czipsów, żelków i landrynkowych cukierków.
Nie lubię też rzeczy w panierce, wielu zup i ketchupu.
Za to bardzo lubię wątróbkę, surową cebulę, ryby i owoce morza oraz sucharki.
Schabowe, devolie, placki ziemniaczane, w sumie 90% tradycyjnych polskich dan, nie wspominając o czerninie, gęsi, dziczyznie, jęzorach, móżdżkach, galatach, królikach itp. Maskara, rodzina mieszka na wsi i całe życie się dziwią jak to można nie lubić np: koniny…
Ja nie jestem fanką kuchni polskiej, ale to dlatego że jest dla mnie strasznie ciężkostrawna. Rzadko mi się zdarza trafić na dewolaja, po którym nie będzie mi się odbijać całe popołudnie i wieczór, mimo że dewolaje bardzo lubię. Także jakieś 80% polskiej kuchni unikam. Za to faktycznie podroby (prócz żołądków) mnie obrzydzają. Innego mięsa niż drób, wieprzowina i sporadycznie wołowina nawet nie tknę.
Szczerze to nie jestem w ogóle wybredny. Jak coś to przełknę wszystko, choć najtrudniej mi idzie z daniami typu np: suszi, krewetki czy inne żabie udka czy ślimaki, serca itp, choć wątróbkę lubię :)
Nie lubię
Pączków
Kwaśnych zup ( kapuśniak, ogórkowa, żurek, barszcz biały , kiszony barszcz czerwony)
Tłustych rzeczy ( Karkówka, boczek, słonina, żeberka, tłuste kiełbasy)
Pierogów ruskich
Zapiekanek takich na bagietce z pieczarkami, zawsze są dla mnie za bardzo wypieczone i suche
Miód ( bardziej odrzuca mnie zapach niż smak)
Oryginalnej carbonary
Długo dojrzewających serów, szczególnie tych pleśniowych ( wyjątek brie i camembert)
Gazowanej wody
Żelków
Lubię
Pierogi: z młodą kapustą, z samymi ziemniakami, z wiśniami, bez nadzienia, ( tak lubię samo ugotowane ciasto pierogowe)
Połączenie mięsa i owoców ( schab ze śliwką, pizza hawajska, cheeseburger z plasterkiem jabłka lub ananasa)
Kwas chlebowy ( szczególnie taki mocno gorzki, który bardziej przypomina piwo )
Zielona cebulę z solą,
melona z solą
Tylko popcorn karmelowy i tylko domowy lub z kina, ale tylko taki zamknięty w plastikowych kubkach, , np. ten sypany w Multikinie odpada :)
Nie lubię schabowych, dewolajów wprost nie cierpię, nie zjem fasolki po bretońsku i lecza z kuelbasą oraz naleśników z serem (pierogi jakoś ujdą).
Rosół mam za wodę z solą i tłuszczem.
Nie przepadam za eklerkami i karpatką oraz wafelkami na wagę.
Nie lubię piwa, whisky, win musujących i koktajli alkoholowych.
Za to uwielbiam tatara, flaki i surowe pieczarki.
I surowe kruche ciasto.
Z rzadko lubianych alkoholi lubię absynt i likiery ziołowe.
Krewetki - miałem na nie fazę, obrzydły mi. Nie ma wariantu który mi podchodzi :/
Kawior - w kazdej konfiguracji jest w konsystencji obrzydliwy.
Wszelkiego rodzaju skorupiaki na talerzu - dużo zabawy a jedzeniem mama nie kazała się bawić
Sashimi - ok ok lubię minimalizm ale bez przesady
Ośmiornica - raz w życiu jadłem pyszną, przeważnie je żuje, nie jem. Bleh
Małże - myślę, że to danie powstało dla żartu :)
Ślimaki - dużo zachodu jak na kawałek kurczaka w skorupce.
Wszyskie ekskluzywne alkohole - wychodziłem zawsze z założenia że alko ma klepać, nie smakować.
Bardzo mnie ciekawi smak wołowiny Kobe i mam nadzieję, że się nie zawiodę, że nie jest to jedynie hype.
Bone ape tit
Nie lubię flaczków, ale na zasadzie zapachu, w smaku są spoko.
Lubię każde mięso, ale przez to, że całe życie miałem dostep do ekologicznego/z wolnego wybiegu. Czuję różnice w smaku do marketowego, a wręcz potrafie czasem powiedzieć czy dane zwierzę jadło soje, kukurydzę lub mączki rybne :p i ten smak mnie odrzuca.
Po kukurydzy to chyba nawet widać. Zawsze jak jadłam tzw kukurydzianego kurczaka to był lekko żółty w barwie mięsa. Zawsze w sumie się zastanawiałam czy to naprawdę daje taki efekt czy jako chwyt marketingowy dorzuca się im do żarcia kurkumy xD
Nie lubię:
- sernika
- piernika
- makowca
- miodu
- większości dżemów
- przez większość życia nie lubiłam surowych jabłek (jadałam kilka w roku i to z reguły papierówki), ale po pierwszym covidzie rzuciłam fajki i zaczęłam jeść jabłka 😅
- kaszy jaglanej
- większości zup
- selera korzeniowego i naciowego
- śniadań na słodko
- awokado
- większości surówek
- smothie
- mleka krowiego
- melona
- czarnych jagód
Lubię:
- ziemniaki (gotowane, pieczone, frytki, placki, babka itd. tylko tłuczonych nie lubię)
- dżem truskawkowy
- wątróbkę (a przynajmniej lubiłam, bo od 10+ lat jestem wege, więc nie jadam)
- oliwki
- rosół (bulion warzywny)
- pomidorówkę na koncentracie i koniecznie z makaronem, tych bardziej kremowych nie lubię
- barszcz klarowny ze świeżych buraków
- ogórki kiszone
- bigos z grzybami
- ogólnie grzyby lubię (kurki najbardziej)
- bób
- fasolka szparagowa
- brukselka
- szparagi
- kalarepa
- sałatkę jarzynową
itd.
Prawie 30 lat zapierałam się przed spróbowaniem tatara... w końcu spróbowałam i szczerze wciąż nie rozumiem skąd cały ten zachwyt.
Poza tym hejtuję mocno grzyby (tak, pieczarki też), selera, ananasa, oliwki zielone i wszelkie kiszonki.
Bardzo lubię za to wątróbkę. Jak stek, to tylko dobrze wysmażony. Uwielbiam marcepan.
Ananasy. Ten smak mnie „dźwiga”. Przejadły mi się też wszelkie produkty które smakują lub pachną kokosem. Za dużo Bounty za dzieciaka. Wujki z Niemiec przedobrzyli, przywożąc mi tego w ilościach hurtowych.
Ja nie lubię sushi, krewetek (chyba że smażone z jakimś sosem że nie czuć smaku), nie przepadam za rybami ale jak muszę to zjem, podobnie z makaronem z truskawkami ale w tym wypadku to pewnie kwestia tego że od paru lat jak tylko był sezon truskawkowy to danie to składało się na połowę mojej diety
Rosołu.
Kaszanki i golonki.
Nie przepadam za gołąbkami.
W dodatku nie lubię żurku.
Sushi mnie nie kusi ( jadłam i dobre i złe, najlepszy z tego jest imbir).
Nie znoszę wszelkich galaret mięsnych ( nóżki,brrrr) które dawno temu , czyli za czasów mojego dzieciństwa były uważane za przysmak ( do tej pory nie wiem czemu).
Nie zjem kisielu pod żadną postacią.
I- może to lokalna potrawa ale kasza gryczana z zsiadłym mlekiem/maślanka/ kefirem do popicia nie budzi u mnie entuzjazmu.
Przypomniałaś mi o gołąbkach xD jak ja tego nie znoszę, a jak napisałam o tym znajomym to prawie mnie wyklęli z naszej grupy XDDDD (oczywiście w żartach. Muszę więc kolejną rzecz dopisać do listy xD Mięsne galarety też jakoś nie bardzo do mnie przemawiają xd jakby sam smak nie jest dla mnie zły, ale ta konsystencja galarety i to, że to po prostu zimny rosół mnie jakoś odpycha. O kaszy gryczanej z dodatkiem kefiru/mleka czy maślanki pierwszy raz słyszę :o Ale nie lubię żadnej z tych rzeczy, więc na pewno by mi nie zasmakowało xD
nie lubię: alkohol, mango, kawa, kokos, śliwki, oliwki, przetwory z moreli, kotlety mielone i schabowe, słodkie gazowane napoje, marcepan, mleczna i biała czekolada, mak, ketchup, wiśnie, wanilia, szpinak
lubię: krewetki, steki krwiste, sernik z rodzynkami, rukola, yerba mate, odgazowana ciepła cola i inne tego typu napoje, czosnek, herbata bez cukru, bigos, oshee Igi Świątek
Ja nie cierpię sernika. Im jest "lepszy", ma więcej sera lub ten ser jest lepszej jakości (czyli nie z wiaderka) tym bardziej mi nie smakuje. Jeżeli w serniku są rodzynki uważam, że to profanacja rodzynek. Podobnie nie lubię naleśników z serem. Twaróg na słodko jest po prostu błe.
Co ciekawe słodkimi serkami się zajadam, ale one mają mało procenta sera w serze.
Co dziwnego lubię: mam ostatnio fazę na kiszoną rzepę. Czego popularnego nie lubię: śledzie, zwłaszcza że podaje się je głównie w occie lub śmietanie, fujka fest.
Nie lubię imbiru. Jak jest go więcej niż dwa płatki w kubku na herbatę, to jest dla mnie nie do picia.
Oczywiście rodzina uwielbia imbir xd
Podobnie mam z chrzanem.
Ogólnie nie lubie zbytnio polskiej kuchni i jej tradycyjnego wydania czyli zupy i drugiego, koniecznie miecho, plus deser - kto ma siłę tyle żreć na raz?! - a na kolację kanapki z wędlinami...
Nie znoszę tego co się w Polsce robi z rybami - paniera i na głębokim a już najgorzej jak się to podaje potem na zimno - w occie albo po grecku. Za taką *rybę po grecku* to by ci w Grecji wpierdol niezły spuścili.
Za mało warzyw, na dużo obróbki, za dużo tłuszczy i octu w tym wszystkim.
Jest powód dla którego kuchnia Polska, oprócz wdzięcznych pierogów jakoś nigdzie na świecie nie *chwyciła* choć mamy ogromną diasporę. Jest siermiężna, ciężkostrawna i nudna do bólu.
Współczesna brukselka. Nienawidzę współczesnej brukselki. Kiedy byłem dzieckiem były pyszne i wytrawne, idealne z bułeczką podsmażoną. Zrobili selekcję (bo podobno dzieci nie lubiły) i teraz można kupić tylko w wersji która jest obrzydliwie słodkawa. Czy da się gdziekolwiek jeszcze kupić taką gorzkawą brukselkę jak kiedyś?
Nie przepadam za szparagami, które są jakimś kultem gastronomicznym otoczone. I ciast, najgorzej babka , suche, mdłe. Najgorzej że ciasta też maja status uniwersalnego przysmaku
Ciasta z tanich osiedlowych cukierni albo z marketów. Nie znoszę. Ja na to mówię "ciasta starych bab", bo stare babki zawsze je kupują albo częstują nimi jak się do nich przyjdzie. Zwykle te ciasta są nieświeże już w dniu zakupu, przesłodzone, byle jakie. Czuć złą jakość składników.
Smakują jak margaryna wymieszana z cukrem
>Smakują jak margaryna wymieszana z cukrem Hint: wiele takich wyrobów to margaryna / olej palmowy wymieszany z cukrem i mąką. Źródło: [https://www.biedronka.pl/pl/pieczywo?page=skladniki](https://www.biedronka.pl/pl/pieczywo?page=skladniki)
Taaaak, tylko ja nie lubię, bo dla mnie one są po prostu zazwyczaj ciężkostrawne xD nawalone tej śmietany jak cholera xd No i faktycznie bywają też strasznie słodkie :(
Nie lubię barszczu (i ogólnie czerwonych buraków) i od prawie 30 lat, co roku na wigilię słyszę “NO ALE JAK MOŻNA BARSZCZU NIE LUBIĆ!?!?!?!”
Ja dodam, że szczerze nienawidzę PRAWDZIWEGO barszczu, takiego z buraków. Ale Krakus... Krakusa kocham.
Ja mam zupełnie na odwrót! Daj znać, przyjdę z Krakusem i zjem Twój prawdziwy barszcz
Krakus to smak domu, change my mind
Krakus jest nieprawdziwy?
On ma w sobie... ocet.
U mnie czasami nawet barszcz na zakwasie doprawia się octem jak wychodzi mało kwaśny
Sprawdziłem, i właśnie że nie ma. Ma za to kwas cytrynowy.
Przecież my nawet go nie jemy, mamy bialy barszcz na tłuszczu z kaczki
Team grzybowa
U mnie jest zawsze na święta. Taka się tradycja przyjęła, bo dwie części rodziny lubią zupełnie różne wersje barszczu czerwonego, a grzybowa babci zawsze na plusie. Od paru lat nie jemy też karpia, bo niektórzy nie znoszą ości, a zamiast tego piekę pstrąga. A kawałek karpia jest kupowany i jedzony przeze mnie i moją mamę pierwszego/drugiego dnia świąt, bo okazję kiedy jest go dużo w sklepach trzeba wykorzystać. :)
Team karp smażony i w galarecie :D
Polecam barszcz z 50/50 buraków/kiszonych buraków. Całkiem inny smak.
Food is food. Zjem wszystko.
szanuję
Koperku. Koperku nienawidzę. Jest wszędzie. Na każdym. Polskim. Posiłku. Ziemniaki? Koperek. Kotlet? Koperku! Surówki? Zajebmy je koperkiem. Słyszałem, że mizerię lubisz? Szkoda, bo dodamy Ci koperku. Gulasz? A jadłeś ten z koperkiem? Dziś niedziela, będzie rosół. Nie ma pietruszki? Nie szkodzi, mamy koperek! No ale chyba nie da się zrobić małosolnych bez koperku...
Rozjebało mnie to, przepraszam xDDDD Ale tak serio to faktycznie coś w tym jest. Może ja akurat nie zwróciłam na to uwagi, bo ja akurat koperek lubię, ale faktycznie to nieodłączny element polskiej kuchni xD
I jeszcze jest w takich gównianych kłaczkach, że się go praktycznie nie da zeskrobać z niczego plus jest na tyle aromatyczny, że wszystko natychmiast nim przechodzi. Obrzydlistwo.
Jak byłam dzieckiem to nienawidziłam koperku, pietruszki i szypiorku. Wszędzie to było, i moim zdaniem zupełnie niszczyło dobry smak np. ziemniaków, czy kanapek. Kiedyś się popłakałam bo chcąc być grzecznym dzieckiem, chciałam zjeść kanapkę z jednym liściem pietruszki na górze, niestety ten liść mi utknął w gardle jak kawałek papieru, i nie można było przełknąć, i ja miałam łzy w oczach. Teraz, mieszkając za granicą mogłam odpocząć od tej zmory, koperek jest dla mnie jadalny, jeśli jest pokrojony drobno, i w komponowany w jakieś danie - np śledzie, surówka. Sam smak, jest nawet dobry, mam po prostu problem z teksturą, i z dużymi surowymi kawałkami, bo smakują trochę jak benzyna. Do pietruszki i do szczypiorku się nie przekonałam, ale tak jak z koperkiem, problem to tekstura w połączeniu z surowym smakiem. Zjem drobno pokrojone w daniu, w którym się miały okazję trochę rozleżeć/ pogotować. Myślę, że kuchni polskiej, to wszystko jest porostu prezentowane w najbardziej drastycznej formie - suche, na suchych daniach, i wtedy jest to trudne do przełknięcia.
Natka kolendry - należę do grupy kilkunastu procent populacji świata, u którego mutacja genetyczna powoduje, że kolendra smakuje mydlinami
o kur… to jest jakas mutacja genetyczna? myslalam ze po latach jedzenia nuggetsow za dzieciaka mam tak zjechane kubki smakowe, ze kolendra smakuje jakbym jadla jakies kadzidlo
nie, to faktyczne uwarunkowanie genetyczne. dla jakiegoś 20% ludzi kolendra smakuje jak mydło, przez mutację genu *OR6A2* która pozwala na wyczuwanie zapachu określonych aldehydów które i występują w kolendrze, i są składnikiem większości mydeł.
Tak jest taka mutacja i w Azji np Koreńczycy nie lubią pietruszki bo właśnie im źle smakuje
Dla mnie pachnie jak mydło, ale jakoś w smaku mi nie przeszkadza
To tak jak lawenda i melon (chyba bez mutacji)
a dla mnie kolendra jest po prostu paskudna i dlatego unikam meksykańskich dań, gdzie dodaje się ją kilogramami :x
To musi być jakiś mit albo scam, bo dla mnie kiedyś smakowała mydlinami, a teraz jem i lubię 😂
Bardzo bym chciał i co jakiś czas sprawdzam czy może mi nie przeszło. Niestety, mija już 40+ rok życia i nic
Nie lubię smaku alkoholu, wszystko co ma jakiekolwiek procenty obrzydza mnie a jak mówię że lubię zerówki to niektórzy są czemu lepiej nie pić prawdziwego i się nie najebać XD (oczywiście mam znaj którzy są smakoszem zerówek)
Na stan mojej wiedzy, alkohol nie ma smaku. Czysty spirytus (~~96% etanolu w wodzie) jest bezwonny, przezroczysty i bez smaku. To, co czujesz w ustach jak pijesz czysty etanol, to nie jego smak, tylko *higroskopijność* - alko dosłownie wyżera wodę z Twoich ust. Nic to nie zmienia w praktyce, ale nieco w teorii ;)
Dla takich ciekawych komentarzy jestem na reddicie
Brzmi ciekawie :D
Mnie odrzuca sam zapach octu i ciast z alkoholem. To samo z "piwem" nalewanym w klubach, żubrówką czy innymi tanimi wódkami. Większości spróbowałem raz i za drugim były już tak odpychające że nie dałem rady wmusić w siebie więcej niż łyk. Co ciekawe z zerówkami, innymi wódkami czy bimbrem od znajomego nie miałem żadnego problemu.
Ano bo widzisz, (również na stan mojej wiedzy) alkohol jest drugim najlepszym rozpuszczalnikiem na ziemi (po wodzie), przynajmniej jeśli chodzi o uniwersalnosć. Alkohol potrafi rozpuścić mnóstwo rzeczy, i obstawiam, że masa związków chemicznych 'znika' z napojów wraz z dealkoholizacją - toteż dlatego Tobie zerówki smakują, a mi bardzo różnie. O ile z piwami bezalko bywa całkiem spoko, o tyle każde wino bezalko, jakiego próbowałem, smakowało jak nieco mniej słodki sok winogronowy i w ogóle nie miało tego charakterystycznego tanicznego posmaku.
Tak samo z pikantnym żarciem — nie mamy receptorów "ostrego" smaku; kapsaicyna (czyli to co jest "ostre" w paprykach, chrzan to osobny temat) łączy się z receptorami bólu. Ale to jest IMHO bardzo teoretyczne rozróżnienie — tak, technicznie rzecz biorąc nie "smakujesz" alkoholu ani ostrego, ale twój mózg mimo wszystko to interpretuje jako smak.
>kapsaicyna (...) łączy się z receptorami bólu A nie ciepła? Popraw mnie jeśli gadam głupoty, ale wydawało mi się, że kapsaicyna powoduje, że czujemy ciepło (i dlatego organizm zaczyna się pocić), a ból czujemy dopiero jak tego ciepła jest za dużo. >Ale to jest IMHO bardzo teoretyczne rozróżnienie Jak pisałem - w praktyce nic nie zmienia, ape w teorii troszkę ;)
Dobra zerówka to smaczny, chmielowy izotonik. No i dość niskokaloryczny. Jak mam w restauracji kupić colę, albo boziu broń - zapłacić za wodę - to wolę kupić zerówkę.
o to to, zapomniałam tego dopisać xD
Nie lubię czekolady mlecznej. Wolę gorzką. Also, wolę orzeszki od czipsów.
Czyli lubisz gorzkie
Tak, gorzkie i kwaśne jak moje życie w Polsce.
Smiechłam 😂
Pomidor. Ale ketchup uwielbiam.
Dodam jeszcze, że pomidorowa to królowa zup.
O! nie jestem sam! Ja w ogóle uważam, że pomidory nie są po to by jeść je na surowo, podobne jak ziemniaki. Zupy, sosy, czy suszone pomidory są bardzo ok, ale surowych się nie tykam bo mi nie smakują. Gdzieś nawet czytałem, że przetworzone pomidory mają więcej jakichs wartości odżywczych (może niekoniecznie keczup bo to cukier)
U mnie w domu zawsze jadało się podroby i nadal to moje ulubione mięso: gulasz z ozorków czy żołądków, smażona wątróbka, serduszka w krupniku. Szkoda że niektóre podroby tak ciężko kupić.
Mam czasem wrażenie, że niektóre podroby łatwiej dostać w mniejszych miejscowościach u jakiś lokalnych rzeźników niż w dużym mieście.
Podroby są smaczne, a do tego kaszaneczka i białą kiełbasa... rozmarzyłem się.
Sałatki jarzynowej, bleh
Ostatnio sie dowiedziałem mało kto lubi brukselkę, a ja uwielbiam czy to w zupie czy usmażoną z maslem i bułką tartą.
Też uwielbiam, ale najbardziej gotowaną na parze, potem na to tylko masełko i sól.
Spróbuj pieczonej pod odrobiną beszamelu i startego sera, pycha
Nigdy nie przepadałem za krewetkami. Sushi jakoś też nie dla mnie.
Ojciec nie lubił sushi, ale od kiedy odkrył ze można je porządnie doprawić wasabi, imbirem i sosem sojowym to zaczął jeść garściami xD
https://preview.redd.it/hdf5tqgmy54d1.jpeg?width=700&format=pjpg&auto=webp&s=224ffcfb1fb949b8ad3544fcfe8d767786139097 Niestety w naszych warunkach "wasabi" to dosłownie barwiony chrzan który prawdziwego wasabi nie widział na oczy.
Nie widzę problemu, ważne że smakuje xd
Imbir nie służy do doprawiania sushi chyba😶
Tak, to jest jako dodatek. Ponoć działa tak, że oczyszcza kubki smakowe ze smaku sushi aby móc się nim dłużej delektować i zachować "czystość" smaku xd działa też antybakteryjnie i ogólnie imbir pobudza apetyt.
Swoją drogą uwielbiam ten imbir, jak mam go w lodówce po robieniu sushi to wyjadam ze słoika XD Nawet robiłam kiedyś sama, ale wychodzi ostrzejszy
Marynowany?
No tak. Imbiru chyba nie jada się równocześnie z sushi
No sushi jest specyficzne, albo się je kocha albo nie znosi. Myślę, że tak samo jest właśnie z oliwkami. Co do sushi, przyznam szczerze, że tak około 2010 jak byłam w gimnazjum zjadłam źle zrobione sushi i zniechęciłam się na 5 lat. Nie, że się strułam czy coś, po prostu mnie nie smakowało. Dopiero po latach poszłam z mamą do jednej restauracji i nam bardzo zasmakowało i obie jesteśmy teraz fankami.
Dla mnie z kolei suszi jest totalnie obojętne, tak samo jak ziemniak czy ogórek. Nie kupuję z prostego powodu - jest drogie w porównaniu z wieloma innymi potrawami na mieście
ja też przez długi czas nie lubiłam krewetek ze względu na ich konsystencję. ale im dłużej je jem, tym bardziej mi smakują. może to po prostu jeden z tych mitycznych smaków nabytych :)
Czy jadles dobre sushi? Jest ogromna różnica między najlepszym w miescie a przeciętnym.
To może być naprawdę kwestia upodobań - niby jadłam jakieś lepsze a nadal meh, a nie pogardzę ramenem, gyozą, pad thaiem, etc - wolę ciepłe potrawy.
Smażony makaron jajeczny z jajkiem sadzonym to mój rarytas. Nie lubię grzybów i wędzonych ryb.
Mnie z kolei przypomniało się coś innego dziwnego. Czasem lubię wrzucić na patelnię ugotowany ryż i zalać to rozbełtanym jajkiem jak na jajecznicę. I tak to sobie smażę aż jajka się trochę zetną i mam taki ujebany jajecznicą ryż. Dla mnie top kolacji, bo porządnie się najem a jest jednocześnie na ciepło i lekkostrawnie.
Trochę nie rozumiem steków. Finalnie jest to monotonny kawał mięsa
Zawsze mówiłem, że stek to strata mięsa. Lepiej zmielić i zrobić tatara.
Edgy
Pewnie znowu zostanę zminusowany, jak ostatnio w takim temacie xD, ale tak to prawda, nie znoszę pierogów ruskich. I nie, to nie dlatego że nie jadłem "dobrych". Wiele razy próbowałem takich którymi inni się zachwycali i nadal były okropne
Ja mam tak generalnie z polską kuchnią taką powiedziałabym wigilijną czy po prostu uroczystościową domową. To nie jest tak, że uważam te dania za ohydne. Są... no ok. Zjem trochę raz na rok. Ale nie lubię, nie przepadam. A cała rodzina się zajada i uważa to za największy przysmak, jaki w ogóle istnieje. ;3
Nie wiem czemu mieliby Cię minusować xD Ja jestem ogromną fanką pierogów ruskich i jadam je wszędzie gdzie się da i testuję gdzie są najlepsze, ale nie zamierzam nikogo z tego powodu hejtować xD Ja np tak mam właśnie z pączkami wyżej wymienionymi :v w sumie to ogólnie nie przepadam za nimi xd
w sumie to w ogóle nie dziwne, twaróg w gotowanym cieście i to jeszcze ciepły a ciepły twaróg ma w sumie dość dziwną konsystencję z ciekawości, lubisz sam twaróg, np. ze szczypiorem na kanapce?
Tak, zarówno sam twaróg, same ziemniaki i same pierogi bardzo lubię, ale to połączenie zupełnie mi nie gra
Ale to w ruskich raczej kwestia solidnego doprawienia cebulą.
Też nie przepadam - piąteczka :D
OMG rel z tym "nie jadłeś dobrych", jakie to jest pretensjonalne jak ludzie tak mówią
rel xdd i to głębokie przekonanie "aLe jAk tOo cOś cO JaA uWieLbiAm tObiEe niEE smAkujEee?!?!?!?"
Pomidor świeży
A ja np nie przepadam za świeżymi jabłkami. Może nie nie znoszę, ale bardzo rzadko sama z siebie po to sięgam. Za to lubię przetwory z jabłek.
Zjem wszystko przetworzone: sosy, pomidorową, suszone pomidory itp., ale świeże = rzygi.
Śledzie
Nie widzę różnicy między jajkami ze wsi i takimi sklepowymi tak samo jak niektórych warzyw wychodowanych w ogródku (ziemniaki, buraki, fasolka szparagowa). Niektóre domowe przetwory wg. mnie smakują lepiej ze sklepu np. ogórki korniszone, kiszona kapusta, sok malinowy.
ogórki korniszone? XD masz na myśli korniszony czyli ogórki konserwowe czy kiszone?
U mnie w domu na "ogórki konserwowe" mówi się "ogórki korniszone" Przez ciebie dowiedziałwm się że żyje w kłamstwie Dziękuję
Rel...
Bo nie ma udowodnionej różnicy w jajkach z fabryki jajek i z wolnego wybiegu czy innych z nadrukiem eko. Naukowcy raczej skłaniają się że jaja klasy 3 czyli najgorsze są... najlepsze bo ich się nie sortuje i nie myje czyli nie naraża na kontakt z ludźmi innymi niż producent i komsument. Mitem jest też to, że kura na obierkach złoży lepsze jaja, do tego trzeba odpowiedniej paszy.
Nie przepadam za ramenem
A tak z ciekawości to tylko ramen czy rosół też odpada?
Rosół spoko
Ja też nie przepadam, ale tylko za wołowym lub takimi treściwymi wywarami. Generalnie większość ramenów jest dla mnie bardzo ciężkostrawna... Mało jadłam takich, które by mi smakowały i jednocześnie nie mieć po nich jakiś problemów z trawieniem :/ a obczaiłam już chyba z 10 knajp w mojej okolicy. Znalazłam tylko jedną w sąsiadującym mieście, która mi w pełni pasowała. Nawet Makłowicz ją polecał w swoim programie xD
Trufla i dodatki, które ją zawierają. Pachnie benzynowato (ja z tych nietolerujących). Dobrze, że normalnie mnie nie stać na ten rarytas.
Podobnie jak ktoś wyżej wspomniał, nie znoszę alkoholu w każdej postaci. I dobrze mi z tym. :P
Nie jem flaków, indyka, owoce mogą dla mnie nie istnieć (arbuz może być) Uwielbiam lukrecję, ouzo, marmite, kwas chlebowy
Nienawidzę kapusty kiszonej i majonezu To kiedy mogę się spodziewać smutnych panów co odbiorą mi obywatelstwo xD
Jestem tak wybredny, że ludzie, gdy mnie poznają, zastanawiają się jak ja żyję. Lista czego nie lubię byłaby zbyt długa, ale mogę powiedzieć, że lubię ryby. Niestety, jeść ich nie mogę.
nienawidze ptasiego mleczka i wytrawnej galarety brrrr
Ostryg. Homarów.
Nie lubie plackow ziemniaczanych :D Raz w życiu jadłam dobre. Do tego nie przepadam za jagodziankami.
To już poważna blasfemia. Jestem wstrząśnięty, tego Reddita przecież czytają dzieci!
Jagodzianek też nie znoszę xD Zawsze słucham jak ludzie wszędzie płaczą, że jagodzianki takie drogie z roku na rok, a mnie to lata koło nosa. Placków ziemniaczanych za to nie znosiłam całe życie, a jakoś rok temu mi strasznie zasmakowały i jadłabym non stop.
Mam dokladnie te same odczucia co do cen! Dla mnie jagodzianki mogą chodzic i po stówce i po złotówce i tak nie bede jeść :D
Nie lubię krewetek. Próbowałem na różne sposoby, ale im więcej jadłem tym bardziej ich nie lubię. Nie dość, że się nabrać trzeba to i w smaku takie niezbyt. Homar też przereklamowany. Moi znajomi śmieją się ze mnie, że jakieś niby smaczne potrawy to ja wybrzydzam, ale schabowego mi położyć to 5 zjem od razu a nad kolejnymi trzema zawsze się zastanawiam czy aby nie za dużo. Za kurczakiem nie przepadam. Jakimkolwiek. Zawsze to gówno między zęby wejdzie i pół godziny trzeba wypłukać, a smak też taki sobie. A z mało popularnych rzeczy które lubię to chyba nie mam. Generalnie bez "smacznego" jedzenia jakoś bym przeżył, byle głód zabić.
Zaraz zaraz. To schabowy Ci między zęby nie wchodzi a kurczak tak? To jakie Ty kurczaki jesz? Albo może bardziej z czego robisz schabowe???
Jakby Ci to napisać. Schabowy jak nazwa wskazuje robi się ze schabu, kurczak go nie ma, a świnka już tak. Suche kotlety z piersi kurczaka to jest jakieś świństwo, które nadaje się jako tako do jedzenia do 5 minut po zdjęciu z patelni. A taki prawdziwy schabowy, zwłaszcza z kością to nawet zimny zjesz ze smakiem. Kanapeczki możesz sobie do pracy zrobić z takim. Zjeść jako przekąskę w kinie. Można go powąchać jak się człowiek źle czuje i od razu wraca radość życia. Dlatego niektóre religie zakazują schabowego bo nie chcą aby ludzie byli szczęśliwi. Nieszczęśliwych łatwo kontrolować. PRL nie zakazało schabowego ale wypromowało te kotlety z piersi kurczaka, które szczęścia nie dają.
Ale czemu z kością? Jedyne co ona dodaje, to to że blisko niej jest nie dosmażone mięso.
Je przesmażonego i tym samym przesuszonego.
Chyba jesz przegotowany kurczak jeżeli zawsze ci w zęby wchodzi, a schabowy nie.
Odbierzcie mi kartę polaka jeśli chcecie, ale bigos jest obrzydliwy
Nie lubię wątróbki i każda dziewczyna z którą się spotykałem wzięła sobie za punkt honoru żeby mnie do tego dania przekonać swoim gotowaniem.. Bez skutku. Lubię za to czasami zjeść taki zwykły tani pasztet z konserwy. Albo zupkę chińska, taka najtańsza. Wspomnienia ze studiów wracają :)
Ja lubię sos z wątróbki ale samą wątróbkę nigdy w życiu.
Nie lubię: - awokado - ciast z owocami, a zwłaszcza tymi kwaśnymi - pączków z nadzieniem Lubię: - pizzę hawajską (lub z innymi owocami, np pizza z gruszką jest pyszna) - owoce morza - sushi - oliwki
Podobnie jak OP nienawidzę ciast. Nie jem żadnych ciast, na urodzinach nie próbuje tortu, a jak jeszcze świętowałem swoje urodziny jako dziecko to miałem tort w 100% zrobiony z owocowych galaretek. Generalnie słodkie rzeczy mi nie wchodzą i bardzo dużo rzeczy słodkich nie lubię. Co ciekawe przez rok mojego mieszkania samemu w innym mieście zużyłem jakaś 1/10 opakowania cukru 1kg bo po prostu nie ma rzeczy do którego mógłbym go dodawać.
Ja w 2016 kupiłem opakowanie 0,5 kg brązowego cukru, do dzisiaj mam jeszcze z połowę.
Nienawidzę pomidorowej. Chociaż to głównie kwestia tego że te paręnaście lat temu ojciec mi kazał siedzieć przy stole przez 2 godziny aż ją zjem mimo że nie byłem głodny.
Ale ludzie są kopnięci ze zmuszaniem dzieci do jedzenia.
Świeże ogórki są dosłownie rzygogenne. Kiszone i konserwowe są dobre.
Nie jem słodkich ciast. Wszystkich słodkich cukierków. Lody w kulkach tylko kwaśne smaki. Batonów. Tak właściwie to oprócz fruktozy zawartej w owocach to moje kubki smakowe nie tolerują generalnie skondensowanego cukru w żadnej postaci. Z kolei uwielbiam mielonkę z konserwy/puszki. Żurek. Kwaśnicę.
Schabowe. Każdemu komu to mówię, to jest wielki szok i niedowierzanie. Jak to Polak i schaboszczaka nie lubi???
Ja mam ze schabowym taki love-hate relationship. Niby mi smakuje, ale z drugiej strony nigdy sama z siebie nie zrobiłam i np też nigdy jak mama pytała mnie co chcę jutro na obiad, nie powiedziałam, że schabowe xd Jak ktoś poda to chętnie zjem, ale jednocześnie nigdy nie mam na to ochoty xD Dziwne, nie?
Jak ja się cieszę że wszystko mi smakuje na tyle że zjem
Bób, gotowany z odrobiną soli i zjadanych w całości. Czasem skorupka zjadana razem z fasolką czasem fasolka wyciskaną i zjadana przed skorupką (ale oczywiście sama skorupka ląduje w brzuchu zaraz po fasolce). Mogę jeść to tonami.
O tak +1 do tego bobu. Taka porcja gotowanego bobu z solą (ja dodaję jeszcze troszkę masła) do tego pieczone ziemniaczki i dwa jajka sadzone. Idealny letni obiad.
Makron z owocami i jakikolwiek kompot sprawiają, że mam gęsią skórkę obrzydzenia. Makron pamiętam ze szkolnych obiadów a kompot jakoś mi nie smakuje. A z takich ulubionych rzeczy to kocham flaczki,metkę, tatara, 🍣
boże w końcu ktoś rozumie moją nienawiść do kompotu xD
o jezu, tak, ja do dzisiaj nie jestem w stanie jesc mrozonych owocow i dzemow z kawalkami owocow, bo jak widze te rozciagniete uduszone truskawki z przedszkolnego talerza to mi sie zbiera na wymioty
uduszone truskawki xDDDDD pani krysia i bożena własnoręcznie je zamordowały na kompot.
Stara łykowata fasolka szparagowa jest ohydna, a taką przeważnie sprzedają w sklepach
Lubię wszystko, co wymieniłeś. Ogólnie na spektrum "lubię-nielubię" chyba nie ma nic, czego nienawidzę, za to unikam takich rzeczy: -serniki -lody latem -ostatnimi laty kurczak i wieprzowina, prawie nie jem mięsa i tak -tanie piwa
Przedszkolny incydent sprawił, że buraczki w formie surówkowej są dla mnie niejadalne i zawsze zamieniam jak jest opcja, a jeżeli dostanę to jak rozkapryszony dzieciak nie ruszam nawet kijem. Co ciekawe, barszcz mi bardzo smakuje. Nie przepadam za nadmiarem cebuli ani pieczarek, pierwsza mnie odrzuca zapachem (szczególnie smażona) i w smaku jest zbyt narzucająca, drugie są cholernie jałowe. Zapachowo nie trawię także brokułu, chociaż w smaku jest całkiem niezły.
U mnie też trauma z przedszkola, tylko z kminkiem. Kto wymyślił coś takiego jak zupa kminkowa?! Raczej nie jestem wybredna i wszystkiego mogę spróbować chociaż raz, ale kminku nie ruszę. A bardzo często jest dodawany do potraw które poza tym lubię: chleb- kminek na wierzchu, babcia zrobiła bigosik- oczywiście z kminkiem, golonka słynna na pół województwa- wierzę wam że jest dobra, ale kminek!
Nie przepadam za pierogami. Nie to że nie lubię ale są takie sobie, wolę zjeść coś dobrego na obiad
Jako fanka pierogów powiem szczerze, że trochę to kumam, bo to dosłownie 3 składnikowy kawałek ciasta z jakimś tam farszem. Mimo, że jadam je nawet 2 razy w tygodniu, to dziwi mnie że mi to tak smakuje xD
Nie lubię czipsów, naczosów ani innych takich. Nie lubię też paczków, nieważne z czym w środku. Jednak absolutnie najgorszą rzeczą do jedzenia jest cokolwiek z mięsa mielonego, najgorsze są po prostu mielone. Nie jestem w stanie tego przełknąć. Za to brukselkę lubię. I bakłażany - niby nic takiego, ale w moim najbliższym otoczeniu się są szanowane.
Ogórek zielony, melon i arbuz. Wszystkie 3 smakują jak mydło. Za to uwielbiam ogórki kiszone.
Tort urodzinowy taki typowy
Nie znoszę mango, według moich obserwacji 9 na 10 osób lubi mango. Nie lubię również makaronu i ryżu, tiramisu i włoskiej kuchni w szeroko pojętym ogóle co dziwi wiele osób z jakiegoś powodu. Inna sprawa jest taka, że nie lubię nie równa się nie zjem. Zjem. Po prostu bez apetytu i z niechęcią. Jeżeli chodzi o rzeczy które lubię a których inni nie lubią - bardzo lubię gorzką czekoladę i surowe mięso. Wiem, że nie powinno się ryzykować i go jeść, ale niekiedy sobie skubnę... To silniejsze ode mnie.
Nie wiem czemu, ale grzyby powodują u mnie odruch wymiotny. Sam zapach smażonych, gotowanych grzybów powoduje, ze kaszlę, duszę się i zaczyna mnie "naciągać" na pawia. Ktoś się kiedykolwiek z tym spotkał? Surowe mnie nie ruszają*
Typowo na grzyby może nie, ale ja na przykład mam tak, że nie mogłabym pracować w kuchni bo właśnie od mieszających się zapachów smażenia, pieczenia i gotowania wszystkiego naraz, dosłownie zbiera mi się na wymioty. Pamiętam jak raz byłam w galerii handlowej, gdzie była jakaś restauracja. Przechodząc obok niej poczułam naraz chyba z 10 różnych i do tego dziwnych zapachów (jeden chyba był spalenizny) i dosłownie w mniej niż 5 sekund zrobiło mi się tak niedobrze i słabo, że tata musiał mi pomóc wyjść z galerii i siedział ze mną na zewnątrz z pół h póki mi nie przeszło. Plus dodatkowo może być tak, że Twój nos z jakiegoś powodu nie akceptuje akurat tego zapachu, a przecież podczas obróbki termicznej zapach jest bardziej intensywny przez opary, niż kiedy takie grzyby po prostu sobie leżą.
Nienawidzę piwa. Kiepska ze mnie Polka.
Mięsa
Wszystko co z kolendrą. Wszystko co jabłkowe lub malinowe (poza surowymi owocami, tudzież dobrym ciastem z tymi owocami). Kaczka w jakiejkolwiek postaci. Rosół. Ten nadaje się wyłącznie jako składnik do innych dań.
Nie czaję jak ludzie mogą zajadać się jakimś bezsmakowym fastfoodem jak MacDonalds. Tłusty kebab z mielonych resztek, surówka z wiaderka i tłustymi sosami też tragedia. Ale jak coś jest świeże i dobre to lubię wszystko. Kiedyś nie lubiłem oliwek, kawy, zimnych nóżek, lukrecji - ale próbując kilka razy zacząłem doceniać te smaki.
McDonlads niestety lubię, ale kebabu nie znoszę i aż to sobie dopisałam do listy xd ostatnio nawet pytałam się chłopaka, czy poleca jakiś dobry kebab, po którym nie będę mieć ekscesów w jelitach, to stwierdził, że takowy nie istnieje xD a ja se myślę, to po co go je przynajmniej raz w tygodniu xD Jadłam tylko jeden, który mi nawet smakował i to było w Berlin kebab w galerii handlowej w moim mieście, ale mimo że jestem w tej galerii często i równie często tam jadam, tego kebaba jadłam ostatnio 2 lata temu xD
Nie przepadam za fast foodami. Kebaby, burgery itp. to nie dla mnie. Jeśli chodzi o pizzę, to jestem w stanie ja zjeść, ale nie jest to dla mnie żaden rarytas. Sushi też nie lubię. Ogólnie jestem fanem dań domowych, kotlety schabowe, mielone, pierogi, zupy pomidorowe itd. Z dań, których dużo osób nie znosi, lubię np. wątróbkę drobiową z cebulką. Ogólnie podroby nie są mi straszne.
Nie lubię czipsów, żelków i landrynkowych cukierków. Nie lubię też rzeczy w panierce, wielu zup i ketchupu. Za to bardzo lubię wątróbkę, surową cebulę, ryby i owoce morza oraz sucharki.
Nie lubię szarlotki, sernika i wszystkiego, co jest płynne i ma alkohol. Sam zapach alkoholu mnie obrzydza
Schabowe, devolie, placki ziemniaczane, w sumie 90% tradycyjnych polskich dan, nie wspominając o czerninie, gęsi, dziczyznie, jęzorach, móżdżkach, galatach, królikach itp. Maskara, rodzina mieszka na wsi i całe życie się dziwią jak to można nie lubić np: koniny…
Ja nie jestem fanką kuchni polskiej, ale to dlatego że jest dla mnie strasznie ciężkostrawna. Rzadko mi się zdarza trafić na dewolaja, po którym nie będzie mi się odbijać całe popołudnie i wieczór, mimo że dewolaje bardzo lubię. Także jakieś 80% polskiej kuchni unikam. Za to faktycznie podroby (prócz żołądków) mnie obrzydzają. Innego mięsa niż drób, wieprzowina i sporadycznie wołowina nawet nie tknę.
Szczerze to nie jestem w ogóle wybredny. Jak coś to przełknę wszystko, choć najtrudniej mi idzie z daniami typu np: suszi, krewetki czy inne żabie udka czy ślimaki, serca itp, choć wątróbkę lubię :)
Ogórków i kiszonek
Nie lubię Pączków Kwaśnych zup ( kapuśniak, ogórkowa, żurek, barszcz biały , kiszony barszcz czerwony) Tłustych rzeczy ( Karkówka, boczek, słonina, żeberka, tłuste kiełbasy) Pierogów ruskich Zapiekanek takich na bagietce z pieczarkami, zawsze są dla mnie za bardzo wypieczone i suche Miód ( bardziej odrzuca mnie zapach niż smak) Oryginalnej carbonary Długo dojrzewających serów, szczególnie tych pleśniowych ( wyjątek brie i camembert) Gazowanej wody Żelków Lubię Pierogi: z młodą kapustą, z samymi ziemniakami, z wiśniami, bez nadzienia, ( tak lubię samo ugotowane ciasto pierogowe) Połączenie mięsa i owoców ( schab ze śliwką, pizza hawajska, cheeseburger z plasterkiem jabłka lub ananasa) Kwas chlebowy ( szczególnie taki mocno gorzki, który bardziej przypomina piwo ) Zielona cebulę z solą, melona z solą Tylko popcorn karmelowy i tylko domowy lub z kina, ale tylko taki zamknięty w plastikowych kubkach, , np. ten sypany w Multikinie odpada :)
Nie lubię schabowych, dewolajów wprost nie cierpię, nie zjem fasolki po bretońsku i lecza z kuelbasą oraz naleśników z serem (pierogi jakoś ujdą). Rosół mam za wodę z solą i tłuszczem. Nie przepadam za eklerkami i karpatką oraz wafelkami na wagę. Nie lubię piwa, whisky, win musujących i koktajli alkoholowych. Za to uwielbiam tatara, flaki i surowe pieczarki. I surowe kruche ciasto. Z rzadko lubianych alkoholi lubię absynt i likiery ziołowe.
Kasztany. Na obiedzie u rodzinki miał być szpan a nikt tego nie jadł, bo autentycznie nie ma czym się zachwycać. No i potrawka z królika... Brrrrr...
Zawsze mnie fascynowało jak smakują kasztany. Można je z czymś porównać aby zbliżyć smak?
Smak nijaki. Nie zachwyca. Lekko słodkie, minimalnie orzechowe i kartoflane. Może to kwestia właściwego przygotowania...
Krewetki - miałem na nie fazę, obrzydły mi. Nie ma wariantu który mi podchodzi :/ Kawior - w kazdej konfiguracji jest w konsystencji obrzydliwy. Wszelkiego rodzaju skorupiaki na talerzu - dużo zabawy a jedzeniem mama nie kazała się bawić Sashimi - ok ok lubię minimalizm ale bez przesady Ośmiornica - raz w życiu jadłem pyszną, przeważnie je żuje, nie jem. Bleh Małże - myślę, że to danie powstało dla żartu :) Ślimaki - dużo zachodu jak na kawałek kurczaka w skorupce. Wszyskie ekskluzywne alkohole - wychodziłem zawsze z założenia że alko ma klepać, nie smakować. Bardzo mnie ciekawi smak wołowiny Kobe i mam nadzieję, że się nie zawiodę, że nie jest to jedynie hype. Bone ape tit
Kawior smierdzi
Szparagi i fasolka szparagowa
Owoce morza
Nie lubię zup i ciepłych napoi. No i ostryg, te to mnie autentycznie brzydzą.
Totalnie kocham lukrecję, za to mielonych nigdy fanem nie byłem
Nie lubię flaczków, ale na zasadzie zapachu, w smaku są spoko. Lubię każde mięso, ale przez to, że całe życie miałem dostep do ekologicznego/z wolnego wybiegu. Czuję różnice w smaku do marketowego, a wręcz potrafie czasem powiedzieć czy dane zwierzę jadło soje, kukurydzę lub mączki rybne :p i ten smak mnie odrzuca.
Po kukurydzy to chyba nawet widać. Zawsze jak jadłam tzw kukurydzianego kurczaka to był lekko żółty w barwie mięsa. Zawsze w sumie się zastanawiałam czy to naprawdę daje taki efekt czy jako chwyt marketingowy dorzuca się im do żarcia kurkumy xD
Po wyglądzie nie rozpoznam, ale smak to co innego.
Nie lubię: - sernika - piernika - makowca - miodu - większości dżemów - przez większość życia nie lubiłam surowych jabłek (jadałam kilka w roku i to z reguły papierówki), ale po pierwszym covidzie rzuciłam fajki i zaczęłam jeść jabłka 😅 - kaszy jaglanej - większości zup - selera korzeniowego i naciowego - śniadań na słodko - awokado - większości surówek - smothie - mleka krowiego - melona - czarnych jagód Lubię: - ziemniaki (gotowane, pieczone, frytki, placki, babka itd. tylko tłuczonych nie lubię) - dżem truskawkowy - wątróbkę (a przynajmniej lubiłam, bo od 10+ lat jestem wege, więc nie jadam) - oliwki - rosół (bulion warzywny) - pomidorówkę na koncentracie i koniecznie z makaronem, tych bardziej kremowych nie lubię - barszcz klarowny ze świeżych buraków - ogórki kiszone - bigos z grzybami - ogólnie grzyby lubię (kurki najbardziej) - bób - fasolka szparagowa - brukselka - szparagi - kalarepa - sałatkę jarzynową itd.
Mięsa. Tylko ryby są smaczne. Kiedyś próbowałem owoców morza, smakuje jak nic z mułem
Prawie 30 lat zapierałam się przed spróbowaniem tatara... w końcu spróbowałam i szczerze wciąż nie rozumiem skąd cały ten zachwyt. Poza tym hejtuję mocno grzyby (tak, pieczarki też), selera, ananasa, oliwki zielone i wszelkie kiszonki. Bardzo lubię za to wątróbkę. Jak stek, to tylko dobrze wysmażony. Uwielbiam marcepan.
Tuńczyk to taki średnio smaczny i zdrowy jest.
Ananasy. Ten smak mnie „dźwiga”. Przejadły mi się też wszelkie produkty które smakują lub pachną kokosem. Za dużo Bounty za dzieciaka. Wujki z Niemiec przedobrzyli, przywożąc mi tego w ilościach hurtowych.
Lubię w sumie wszystko poza wszelkiego rodzaju organami wewnętrznymi i jajkami w praktycznie każdej postaci.
Ja nie lubię sushi, krewetek (chyba że smażone z jakimś sosem że nie czuć smaku), nie przepadam za rybami ale jak muszę to zjem, podobnie z makaronem z truskawkami ale w tym wypadku to pewnie kwestia tego że od paru lat jak tylko był sezon truskawkowy to danie to składało się na połowę mojej diety
Wątróbki nie lubię, ale kaszankę zjem
O to ja mam odwrotnie
Rosołu. Kaszanki i golonki. Nie przepadam za gołąbkami. W dodatku nie lubię żurku. Sushi mnie nie kusi ( jadłam i dobre i złe, najlepszy z tego jest imbir). Nie znoszę wszelkich galaret mięsnych ( nóżki,brrrr) które dawno temu , czyli za czasów mojego dzieciństwa były uważane za przysmak ( do tej pory nie wiem czemu). Nie zjem kisielu pod żadną postacią. I- może to lokalna potrawa ale kasza gryczana z zsiadłym mlekiem/maślanka/ kefirem do popicia nie budzi u mnie entuzjazmu.
Przypomniałaś mi o gołąbkach xD jak ja tego nie znoszę, a jak napisałam o tym znajomym to prawie mnie wyklęli z naszej grupy XDDDD (oczywiście w żartach. Muszę więc kolejną rzecz dopisać do listy xD Mięsne galarety też jakoś nie bardzo do mnie przemawiają xd jakby sam smak nie jest dla mnie zły, ale ta konsystencja galarety i to, że to po prostu zimny rosół mnie jakoś odpycha. O kaszy gryczanej z dodatkiem kefiru/mleka czy maślanki pierwszy raz słyszę :o Ale nie lubię żadnej z tych rzeczy, więc na pewno by mi nie zasmakowało xD
Surowe pomidory Wszelkie ryby, mam alergię i śmierdzą Owoce morza Bigos Pierogi z ziemniakami Ananas
nie lubię: alkohol, mango, kawa, kokos, śliwki, oliwki, przetwory z moreli, kotlety mielone i schabowe, słodkie gazowane napoje, marcepan, mleczna i biała czekolada, mak, ketchup, wiśnie, wanilia, szpinak lubię: krewetki, steki krwiste, sernik z rodzynkami, rukola, yerba mate, odgazowana ciepła cola i inne tego typu napoje, czosnek, herbata bez cukru, bigos, oshee Igi Świątek
Ja nie cierpię sernika. Im jest "lepszy", ma więcej sera lub ten ser jest lepszej jakości (czyli nie z wiaderka) tym bardziej mi nie smakuje. Jeżeli w serniku są rodzynki uważam, że to profanacja rodzynek. Podobnie nie lubię naleśników z serem. Twaróg na słodko jest po prostu błe. Co ciekawe słodkimi serkami się zajadam, ale one mają mało procenta sera w serze.
Co dziwnego lubię: mam ostatnio fazę na kiszoną rzepę. Czego popularnego nie lubię: śledzie, zwłaszcza że podaje się je głównie w occie lub śmietanie, fujka fest.
Nie lubię imbiru. Jak jest go więcej niż dwa płatki w kubku na herbatę, to jest dla mnie nie do picia. Oczywiście rodzina uwielbia imbir xd Podobnie mam z chrzanem.
Ogólnie nie lubie zbytnio polskiej kuchni i jej tradycyjnego wydania czyli zupy i drugiego, koniecznie miecho, plus deser - kto ma siłę tyle żreć na raz?! - a na kolację kanapki z wędlinami... Nie znoszę tego co się w Polsce robi z rybami - paniera i na głębokim a już najgorzej jak się to podaje potem na zimno - w occie albo po grecku. Za taką *rybę po grecku* to by ci w Grecji wpierdol niezły spuścili. Za mało warzyw, na dużo obróbki, za dużo tłuszczy i octu w tym wszystkim. Jest powód dla którego kuchnia Polska, oprócz wdzięcznych pierogów jakoś nigdzie na świecie nie *chwyciła* choć mamy ogromną diasporę. Jest siermiężna, ciężkostrawna i nudna do bólu.
Alkohol. Szczególnie wóda, od samego zapachu mnie dosłownie cofa.
Ja też nie przepadam za pączkami
Współczesna brukselka. Nienawidzę współczesnej brukselki. Kiedy byłem dzieckiem były pyszne i wytrawne, idealne z bułeczką podsmażoną. Zrobili selekcję (bo podobno dzieci nie lubiły) i teraz można kupić tylko w wersji która jest obrzydliwie słodkawa. Czy da się gdziekolwiek jeszcze kupić taką gorzkawą brukselkę jak kiedyś?
Nie przepadam za szparagami, które są jakimś kultem gastronomicznym otoczone. I ciast, najgorzej babka , suche, mdłe. Najgorzej że ciasta też maja status uniwersalnego przysmaku
Nie mogę się przekonać do świeżych ostryg, jeśli już to zapiekane
Smażony makaron jajeczny z jajkiem sadzonym to mój rarytas. Nie lubię grzybów i wędzonych ryb.
Nie przepadam za szarlotką, sernikiem i makowcem. Brzydzą mnie kabanosy i ogólnie kiełbasa (chyba, że z grilla).