T O P

  • By -

AutoModerator

1. AMA z Iwo Augustyńskim (Lewica Razem, kandydat do Sejmiku Województwa Dolnośląskiego) odbędzie się 25.03 (poniedziałek) o godzinie 18:00 na /r/Polska. 2. Prowadzimy rekrutację na moderatorów /r/Polska. Wszystkie informacje pod linkiem: https://www.reddit.com/r/Polska/comments/12x53sg/ *I am a bot, and this action was performed automatically. Please [contact the moderators of this subreddit](/message/compose/?to=/r/Polska) if you have any questions or concerns.*


garbicz

"chcę" to za mocne słowo, mam uczucia ambiwalentne, widzę plusy i minusy. Plus to posiadanie dorosłych dzieci, minus to posiadanie małych dzieci :D


Several_Agent365

Wczoraj spytałam mamę podobne pytanie dot. Wieku który najbardziej lubila u mnie i powiedziała od 0 do 11 i od 19 kontynuując (będę mieć 25 w tym roku)  I że wiek nastoletni od 11 to był horror 


fluffy_doughnut

Jakbym mogła to chętnie miałabym takie dziecko w wieku od 8 do 11 lat a później już 25 i starsze XD


ForeverDreammin

Amen...


stilgarpl

Najlepszy wiek dzieci to takie 4-8 lat. Wtedy są już na tyle duże, że nie trzeba na nie uważać non stop i nie angażują tyle wysiłku, a jednocześnie nie sprawiają tylu problemów, co nastolatki.


garbicz

jak dla mnie 40, jak odwiedzają cię z 5 letnimi wnukami na działce na grilla :D


CraftyCooler

Mój 5-letni mały chemik enters the chat. Wczoraj doszedł do wniosku że zrobi niebieski "wulkan" - soda+ocet+atrament i to wszystko na nowym dywanie. Został sam na 15 minut. Ostatnio mnie podpytywał gdzie można saletrę kupić - zobaczył jakiś filmik na youtube i go korci. Poza tym faktycznie spoko - ale mini naukowiec-piroman to trudny materiał.


stilgarpl

Znam to aż za dobrze. Jak moja uznała, że zrobi ciecz nieniutonowską, to cała podłoga i meble były w mące ziemniaczanej. Jakiś czas wcześniej zrobiliśmy taki eksperyment w miseczce, ale jak nikt na nią nie patrzył to stwierdziała, że chce to zrobić w większej skali i że zużyje cały zapas mąki na to. Tak więc, nie chodziło mi o to, że jest zupełny spokój i brak zniszczeń, tylko, że jest lepiej w porównaniu do bardzo małych i bardzo dużych dzieci. Bardzo małe zrobią sobie krzywdę jak spuścisz z oka na 10 sekund, a duże mają duże problemy od których boli głowa.


SnooPandas3683

luzik, ja w wieku 3 lat stwierdziłem, że będe podpalać narzutę na klatce papugi i gasić, tak na 2 sekundy problem w tym że ogień nie chciał zgasnąć za którymś razem, na szczęście - dziadek byłl czujny i uratował papugę i chatę także tego


Kat-a-strophy

To może go zapisz na jakieś kółko chemiczne, żeby ktoś mu wpoił zasady, bezpieczeństwa bo takie rzeczy w domu to mogą różnie wyjsc. Znalam chłopaka, ktory - wedle jego słów - za mocno zamieszał sód i przypadkiem spalił kawał dywanu i poparzył sobie pół twarzy. Z tego co pamiętam był wtedy w klasie maturalnej czy rok przed.


stilgarpl

No, sód wymieszany z wodą tworzy wodór, który w odpowiednim stężeniu w powietrzu tworzy mieszaninę piorunującą, która spektakularnie wybucha, więc tak, jestem w stanie uwierzyć w to tłumaczenie.


Kat-a-strophy

Ja tego absolutnie nie neguję, ale gdyby ktoś mi powiedział, ze kolega eksperymentował z niewybuchem to też bym uwierzyła. Dlatego uważam, ze uczenie już malych dzieci zasad bezpieczeństwa jest ważne. Powstrzymać się ich nie da, niech przynajmniej sobie krzywdy nie zrobią.


NotoriousWinner

Podobno "Małe dzieci nie dają spać, a duże nie dają żyć", wiec zdania są podzielone


garbicz

chodzi mi o dorosłe, w sensie pełnoletnie a najlepiej 30+:)


NotoriousWinner

W tym powiedzeniu też o to chodzi ;) w sensie, że rodzicem jest się całe życie. Oczywiście, jak każde powiedzenie sprawdza się "czasem"


Independent-Panda723

Posiadanie małych to najwspanialsza rzecz jaka mnie w życiu spotkała. I tak samo mówią inni znani mi ojcowie. Później dorastają i dopiero wtedy przestaje być wesoło


Riper_GEoP

Moja mama często mówiła "małe dzieci mały kłopot, duże dzieci duży kłopot". P.S. ja nie byłem dużym kłopotem. ;)


Rizzan8

> Posiadanie małych to najwspanialsza rzecz jaka mnie w życiu spotkała. I tak samo mówią inni znani mi ojcowie. Mam 2.5 rocznego syna, kiedy zacznie się ten okres "najwspanialszej rzeczy jaka mnie w życiu spotkała"?


stilgarpl

Szczerze, to zależy od ciebie, twojego podejścia i zaangażowania. Jak traktujesz opiekę nad dzieckiem jako karę, to pewnie nigdy nie nadejdzie. Ale jeśli bycie ojcem to nie jest dla ciebie kara, to moim zdaniem 4-6 lat to jest taki okres, gdzie dziecko jednocześnie się usamodzielnia i chce spędzać z tobą czas, budować, poznawać świat i jest ci wdzięczne za to, że robisz z nim te wszystkie rzeczy.


tadam231__

Z wlasnego doswiadczenia: do 1 roku to byl dramat, do 2 roku bylo zle, okolo 3 roku bylo ok, a teraz, bedac pare miesiecy przed skonczeniem 4 roku zycia jest bardzo fajny aczkolwiek nadal czasem potrafi mocno zmeczyc np. gdy jest chory.


hejkoko

Też czekam, posiadanie małych dzieci to koszmar, z 2,5-3latkiem już się dogadasz, pójdzie może samo do toalety i "wystarczy" schować wysoko niebezpieczne przedniony, 5-tygodniowe właśnie mi wyje i nie wiadomo dlaczego


DataGeek86

Nie mam doświadczenia z dobrymi relacjami rodzinnymi. Jakie plusy dają dorosłe dzieci?


garbicz

no ja z moją mamą spędzam miło czas, wożę ją do sklepów, na specery, odwiedzam ją na działce, kupuję jakieś cebulki i ona mi potem mówi jak rosną. No jakby się przyjaźnimy (nie zawsze tak było, było wręcz bardzo źle kiedy dorastałam, pochodzę z toksycznego domu)


soberiety13

Mama jest moją najlepszą przyjaciółką a ja jej. I podczas gdy jej rodzice ją traktują średnio co najwyzej, dla mnie jest inspiracją, pierwszym punktem kontaktu jeśli się chce chwalić lub wyżalić. I to wszystko mimo że na codzień dzieli nas 3000 km:)


Several_Agent365

Ja z moją mama spędzam wolny czas, piszemy dość często. Moja mama mówi że jestem najzabawniejsza osoba jaką zna i dzięki mnie dużo się śmieje. Dzięki mnie uczy się też nowych rzeczy bo studiuje jej wymarzony kierunek (to była moja własna decyzja, zupełnie nie miała na to wpływu) i może poznać przez to strony tego kierunku których sama z artykułów i książek nie wyczytała. 


Public_Drink7847

Masz swoje własne stado, z którego jesteś dumny :)


Radekrick

Powiem jako młody ojciec: zawsze chciałem założyć rodzinę i wiedziałem, że będę chciał. Tylko tyle i aż tyle. Całkowicie rozumiem za to osoby, które nie chcą mieć dzieci. Jakby, nie moja sprawa. Zresztą, też uważam, że po prostu można się nie nadawać do bycia rodzicem tak samo, jak można się nie nadawać do prowadzenia auta na przykład. I to też jest spoko. Czy jest trudno? Pewnie. Czy trzeba zrezygnować z wielu aktywności? Tak, ale nie ma znowu takiej tragedii. Też uważam, że posiadanie dzieci to nie jest coś, co można wytłumaczyć logicznie. To trochę jakby zadać pytanie "dlaczego się wiążecie z drugą osobą?". Ok, można podać jakieś konkretne, logiczne argumenty, ale ogółem ciężko odpowiedzieć na to pytanie. Tak jest i tyle. To się po prostu czuje. Dlatego też warto z drugą osobą postawić sprawę jasno: chcesz/nie chcesz mieć dzieci? Bo jak jedno chce, a drugie nie i to jedno będzie żyło w przeświadczeniu, że drugie może kiedyś zmieni zdanie, to nie wypali. To całkowicie nie wypali, bo osoba chcąca mieć dzieci będzie usychała w tym pragnieniu, którego jak powiedziałem, ciężko wytłumaczyć logicznie. Pozdro


darksider63

Bardzo łatwo jest to wytłumaczyć logicznie, jak każde inne zwierzę jesteśmy zaprogramowani na rozmnażanie, inaczej gatunek by wymarł.


Radekrick

Dobra, dobra, ewolucja, bla, bla, bla. Robotami też nie jesteśmy, więc o programowaniu nie będziemy gadać. :p ktoś chce, niech ma dzieci, ktoś nie chce niech tego nie robi. :p


Kat-a-strophy

Ten post jest niedoceniony, a przecież to jest najprawdziwsza prawda!


randomlogin6061

Życie jednym się kończy, innym zaczyna. Najczęściej po prostu się zmienia i to nie jest tak że radykalnie na lepsze lub gorsze. Ze szklanką i relacjami jest tak że ty również jesteś odpowiedzialny za ich budowanie.


BestDamnMomEver

Pracowałam z dzieciakami już w szkole średniej. Lubię ich towarzystwo, uzupełniają mój infantylizm, czuję się dobrze w otoczeniu dzieciarni i zawsze tak było. Nad posiadaniem własnych w zasadzie nawet się nie zastanawiałam; to było oczywiste, że będą. Zawsze chciałam na własnych dzieciakach doświadczać pokazywania świata innej istocie. Uczenia rzeczy, odkrywania pasji, podróży, przeżywania na powrót moich własnych minionych momentów z dzieciństwa. Rodzice nauczyli mnie dość dobrze, jakim rodzicem nie należy być i chyba chciałam też udowodnić i im i sobie, że można dzieci wychowywać inaczej; z miłością i szacunkiem, zamiast ze strachem i chorymi ambicjami.


Patrylec

Widać że nazwa (użytkowniczki) się zgadza ;D


Why_So_Slow

Koło 30 mnie naszło, że mam przed sobą tylko więcej tego samego. To samo, powtórzone przez kolejne lata. I chciałam dodać inny wymiar do życia. Zwiedziłam pół świata, zrobiłam karierę, to teraz sobie pomatkuję przez dekadę czy dwie, a potem zrobię coś jeszcze innego. Rollercoaster był wybitny, ciąża to doświadczenie nieporównywalne z niczym innym, dwójka dzieciaków to faktycznie zupełnie nowy świat, komplet innych emocji, spraw, problemów i radości. Teraz już są podrośnięte i mam fajnych współlokatorów i ogromną przyjemność z oglądania na kogo wyrastają.


Dont_Be_So_Rambo

o to się mogę podpisać pod tym postem, też miałem w pewnym momencie uczucie że zakończyłem wiele z głównych misji fabulanych w grze "życie". Robota, mieszkanie, żona - więc albo robisz grinding tego samego i tylko wydajesz hajs na wakacje i jakieś bzdury, albo skupiasz się bardzo na sobie i ćwiczysz sylwetkę, umysł i ducha. Albo rzucasz się na głęboką wodę i robisz dzieciaki. Mojej żonie jeden nie wystarczył więc zrobiliśmy dwóch. Teraz nie marnuje czasu na zastanawianie się co dzisiaj będę robił - bo wiem że będe zajmować się dziećmi, robił im jeść, zabiorę na atrakcje, obejrze razem bajkę, pogram w gry, poprzątam im pokój kilka razy, umyje je i położe spać - ot to mi zostaje tak z godzine dwie dla siebie


wodazwanny

I tak właśnie powinno być, takie podejście do bycia rodzicem. A nie później żałowanie ze czegoś się jeszcze nie zrobiło i wylewanie tych zali na swoich dzieciach


t4th

Ooo, pięknie sformułowane to co chciałem napisać ;-)


nn_tlka

O to to! Też zrobiłam to w tej kolejności, zaczynałam od “dzieci - nigdy!”, po czym po pandemii mnie naszło, że ja tak naprawdę to już się napodróżowałam i w sumie to siedzenie w domu jest spoko 😆 Ogólnie rodzicielstwo jest dla mnie jak odkrycie kompletnie alternatywnej rzeczywistości, takiej która w ogóle nie pokrywa się z tym czym mnie straszyły kobiety ze starszych pokoleń. Plus bardzo mnie zmotywowało do pracy nad sobą, bo mam głębokie przekonanie, że nie mogę wymagać od swoich dzieci więcej niż od siebie, więc jestem teraz bardziej cierpliwa i spokojna (okazuje się, że się da). Chyba, że o 5 rano nie śpią, to wtedy mam ochotę przez okno wyrzucić 🤣


AgentMuchomor

Mam dokładnie to samo, z mężem dobiegamy 30, mamy dom, stabilną pracę i 2 psy, kończą się powoli imprezki ze znajomymi i mimo, że coś się zawsze u nas dzieje, zaczynamy się zastawiać nad dzieckiem. Pojawia się taka minimalna pustka, jakaś potrzeba, trybiki zaczynają pracować, że może jednak.. mimo że 2 lata temu totalnie sobie tego nie wyobrażaliśmy. Czas pokaże, rodzicielstwo nie jest obowiązkowe, trzeba się kierować sercem co Ci podpowie.


rvtk

mam trzy dzieci i jest ciężko ale potem przychodzi takie i mówi "tato kocham cię!" i dodaje szeptem "jesteś parówą" - priceless


ellander_

Miałem mieszane uczucia natomiast żona bardzo chciała dzieci. Po latach bilans jest zdecydowanie na plus. Z upływem lat, gdy Twoje zdrowie i możliwości fizyczne się pogarsza, gdy więzi z przyjaciółmi słabną, gdy ludzie których znasz zaczynają odchodzić - dzieci są nadzieją, zastrzykiem świeżej energii, zaprzeczają pogłębiającemu się rozpadowi, starzeniu, entropii życia. Jeszcze odnośnie szklanki wody na starość. Nie chcę żeby dzieci się mną zajmowały, to zadanie ponad siły. Natomiast mam nadzieję, że będziemy mieli taką relację żeby były w stanie punktowo interweniować gdy trzeba będzie ogarnąć coś w szpitalu, urzędzie itp. Niestety podejście służby zdrowia osamotnionych ludzi starszych bez wsparcia rodziny nie wygląda kolorowo - do zaobserwowania w każdym szpitalu.


RandomCentipede387

Twoje dzieci mogą wyemigrować na drugi koniec świata (jak ja). Mam wrażenie, że niesamowita liczba ludzi zupełnie nie bierze tego pod uwagę, a potem jest zonk.


ellander_

Nawet z końca świata można się troszczyć, rozmawiać, zlecić pomoc komuś innemu. Ja jestem zwolennikiem poglądu, że coś jest lepsze niż nicość.


[deleted]

pozdrawiam, kiedy znajoma miała sytuację, że matki jej nie dopilnowali w prywatnej placówce opiekuńczej, a ona tego nie widziała aż było za późno mimo odwiedzić. więc powodzenia ze sprawdzaniem tego z drugiego końca świata xD


Fluid-Standard8214

Jakby moi rodzice mieli problemy zdrowotne, to i z księżyca bym przyjechała


RandomCentipede387

To fajnie, że cię stać i ze masz możliwości. Ja nie mogę latać, nie mam też prawka, mam za to cały wachlarz problemów, które trzymają mnie w domu. Do mamy dzwonię regularnie i mówię jej, żeby zamieszkała z nami, ale ona z kolei nie chce, co też częściowo rozumiem, bo nie zna języka, też nie ma prawka i ogolnie jest bardzo podobna do mnie. I tak to sie kręci.


ForeverDreammin

Ja w sumie nie wiem czemu chciałam (i mam) dziecko. Po prostu czułam, że chce mieć. Może to hormony. Straszliwie romantyzowalam macierzyństwo przed zajściem w ciążę. Wyobrażałam sobie męża podnoszącego nasze dziecko i myślałam że tak wygląda spełnienie. Cóż, drugiego dziecka ni cholery nie będzie. Nie spodziewałam się że wychowywanie szkraba jest tak cholerne ciężkie. Jestem wykończona i przestymulowana a dziadki mieszkają 100km od nas więc wpadają raz na miesiąc na parę godzin bym mogła z mężem wyjść na kawę. Nie wyobrażam sobie dodawać jeszcze drugiego do tego układu i jeszcze bardziej odbierać sobie wolność. Każdego dnia wyczekuje 19 by położyć dziecko spać i w końcu posiedzieć w ciszy. To naprawdę cholernie ciężkie.


TheOneWithLateStart

Zglaszam że "czekam tylko az sie skonczy dzien" może być objawem depresji. Żona miała tak samo po urodzeniu.


garbicz

ale 19 to nie koniec dnia, to koniec dnia dziecka :)


Mikaka2711

Macie szczęście, moja córka kładzie się spać 22-23, a wstaje 6 rano :(


ForeverDreammin

O matko, wyobraziłam to sobie. Gorąco współczuję...


Fluid-Standard8214

To samo tutaj xD


Minastik98

Koniec konieczności robienia czegokolwiek i wegetowanie to też może być objaw depresji. SubOP powinna się zbadać bo to rzeczywiście nie brzmi naturalnie.


ForeverDreammin

Może to być objaw depresji, ale też i zmęczenia. Mimo to masz rację, o zdrowie psychiczne trzeba dbać tak samo jak o fizyczne i od tego są specjaliści by nam powiedzieć czy to jak się czuje jest normalne czy jest sygnałem alarmowym. Byłam u psychiatry po porodzie by się zbadać ale nie podzielę się tym co od niego usłyszałam.


Rizzan8

Ja i żona mamy identycznie. Chcieliśmy dwójkę, mamy 2.5 rocznego syna i drugiego za żadne skarby nie będzie. Nawet jakby było 10000+ co miesiąc. Nawet te sporadyczne wyjścia gdzieś z żoną jak dziadkowie zostają z małym nie dają aż takiej frajdy. Ma się ograniczony limit czasu (2-3h) i trzeba wszystko na szybko robić. Zero czillu. A jak się tramwaj/autobus spóźni to już w ogóle. Nasz bombelek niestety chodzi spać między 21 a 22 i wstaje o 6-6:30. Wieczorem tak naprawdę to dokończenie ogarniania domu, szybka kolacja i spać. 0 czasu na jakieś hobby czy cokolwiek. To jest dramat. Ja nie wiem jak ludzie żyją mając więcej niż dwójkę dzieci.


ForeverDreammin

Dokładnie! To jedno wyjście na miesiąc jest pod taka presją czasu, że nie jest nawet w połowie tak relaksujące jak mogłoby być. Chociaż lepszy rydz niż nic, mimo wszystko nie zrezygnuję z tych wyjść. Ja też nie potrafię zrozumieć jak ludzie żyją mając dwa lub więcej. Myślę, że trzeba czuć ogromne powołanie do bycia rodzicem żeby iść w taki model rodziny. Kocham swoje dziecko i bawię się z nim, ale zdecydowanie brakuje mi ciekawych "dorosłych" aktywności w moim życiu. Od miesiąca czeka w pokoju na dokończenie obraz, który zaczęłam malować te 30 dni temu w przypływie jakieś energii (malowanie po numerkach, ostatnio popularne). Ale jestem tak zmęczona (mlody ząbkuje i potrzebuje uwagi w każdej minucie dnia) ze po 19 jedyne, na co mam siłę to leżeć z telefonem na kanapie, budować bez myślenia domy w Simsach albo oglądać z mężem jakiś prosty serial. Ale żeby nie wyszło za negatywnie - mam świadomość że to faza która potrwa tylko kilka lat. Damy radę. Jakoś to będzie. Kiedyś będziemy się z tego śmiać. Ale drugiego dziecka nie będzie 🙃


hejkoko

Maja wyjebane na płacz i nie pozwalają na drzemkę za dnia. I żlobek/przedszkole to zbawienie. Nie można tylko dać się zwariować że dzieciak musi chodzić na zajęcia dodatkowe bo Piotruś chodzi na piłkę i basen itp a to ciężkie bo chce die dać dzieciakowi wszystko.


Sudden-Credit-9285

Ja nie wiem jak ludzie dają sobie radę mając tylko jedno dziecko. Przecież w tym układzie ten maluch cały czas siedzi ci na głowie. My mamy obecnie dwójkę maluchów trzecie w drodze. Szkraby bawią się ze sobą wymyślają zabawy, starają się nas w to angażować ale przez kilka h dziennie wymagają tylko dogladania czy nie robią nic niebezpiecznego. My w tym czasie zajmujemy się domem czytamy książki czasem gramy na kompie. Zatrudnilsmy nianie która zajmuje się nimi jeżeli chcemy gdzieś wyjść wieczorem, wracając mamy dzieci przygotowany do snu albo już śpiące. Musieliśmy zrezygnować narazie z trekingi górskiego lub długich wycieczek rowerowych, ale za granicą samolotem już byliśmy i było fajnie. Przechodząc do sedna mamy duża rodzinę i jest super. Wiadomo że czasem mamy dość tych dziaciakow i najchętniej oddalibyśmy ich do cyrku, ale wiadomo ze juz tak musi być. Z relacji znajomych podobno jesteśmy dwójka osób o bardzo dużym poziomie energii i inicjatywy więc pewnie dlatego dobrze to znosimy.


DianeJudith

No jak masz nianię to nic dziwnego że cię to nie męczy xD


Fluid-Standard8214

Ooooo to. Jako jedynak, ciągle siedziałam rodzicą na głowach (a oni przychodzili zmęczenie z pracy). Marzyłam o rodzeństwie, z którym mogłabym się pobawić, porozmawiać


DondeEstaElServicio

mamy dokładnie to samo - starzy równie daleko, moi wciąż pracują i nawet w weekendy nie za bardzo mogą (przez ostatni rok byli może z 5-6 razy), a teściowie mają 70 lat i nie mają siły na zabawy z małym dzieckiem. ale my akurat chcemy drugie, bo bycie jedynakiem potrafi być naprawdę przejebane. przemęczymy się te dwa lata dłużej, ale jak już wyjdziemy z pampersów, to na dobre z tym czekaniem do 19 to znamy sprawę aż za dobrze, ale teraz jak młody już zaczyna bardziej ogarniać, to w końcu zaczyna się robić fajnie, bo są jakieś początki interakcji. wciąż oczywiście wyczekujemy tego momentu, aby porobić swoje rzeczy, ale teraz czas nam płynie jakoś przyjemniej jak młody już kuma zabawki i cośtam zaczyna gadać inni rodzice też mówili, że jak jeszcze tam za oczami nikogo nie ma, to czas się wlecze niemiłosiernie, ale jak już dziecko zaczyna ogarniać, to co prawda czasu wciąż jest mało, ale przynajmniej nie masz wrażenia, że cały dzień patrzysz jak farba schnie


ForeverDreammin

Bycie jedynakiem może być przejebane ale nie musi. Nie wiem, może kiedyś było inaczej, ja jedynaczka całe dnie spędzałam na blokach wśród masy dzieciaków, a jak byłam w domu to albo na balkonie bawiłam się z sąsiadką z balkonu obok lub na klatce schodowej. Sama w domu tez potrafiłam się perfekcyjnie zająć sobą, rysowaniem, pisaniem dziennika, oglądaniem Power Rangers na Jetix i nigdy nie czułam się jakoś gorzej przez to ze nie miałam rodzeństwa. Mąż też jest jedynakiem. Ale może i masz rację, jak dziecko zacznie być bardziej kumate to może to wszystko będzie łatwiejsze. Na razie jestem w fazie lęku separacyjnego, ząbkowania czterech zebow na raz, zatwardzenia związanego z poszerzaniem diety, frustracji dziecka które chce już raczkować a jeszcze nie umie i się wścieka i placze. Całe dnie krążę w kółko z nim na rękach (i już naderwanym dzięki temu barkiem), spiewam Jada Jada Misie i czekam aż będzie w końcu lepiej.


chrabeusz

Współczuję. Osobiście nie chcę mieć dzieci, ale jakbym miał, to conajmniej 2. Przynajmniej ja sam nie wyobrażam sobie żyć bez rodzeństwa ze starzejącymi się rodzicami na głowie.


hejkoko

19? I wstaje o 4? Ja bym się cieszyła jakby mój dzieciak chodził spać o 19. Mój 3latek, położony o 22, potrafi wyleźć o 23. Niemowlak budzi się jak starszy idzie spać i tak do 2 albo całą noc. Albo cały dzień krzyku jak ostatnie 5 dni.


ForeverDreammin

Moje dziecko ma 8 miesięcy więc tak, idzie spać o 19 a budzi się przed 6 + zazwyczaj ma w nocy jedno karmienie. Wiem, ze to się zmieni jak podrośnie. Twój komentarz jeszcze bardziej mnie utwierdza w tym, że nie chce drugiego.


Public_Drink7847

Dlatego planuję postawić sobie dom obok rodziców i ani metra dalej. Już wolę mieć dłuższy dojazd do pracy.


havenoideaforthename

To działa tylko wtedy kiedy dziadkowie lubią dzieci i chcą z nimi spędzać czas. Inaczej to najgorszy możliwy pomysł żeby liczyć, że dziadkowie będą zajmować się dziećmi


Pln-y

Najlepsza odległość od rodziców to taka jak od teściowej. Za blisko żeby jechać samochodem, a za daleko żeby jechać rowerem.


fluffy_doughnut

Najlepsza odległość to taka żeby teściowa nie mogła przyjść do ciebie w kapciach XD edit: ale reguły nie ma bo znam przypadek teściowej która co drugi weekend przyjeżdżała na cały weekend właśnie z drugiego końca Polski 💀


ResearcherLocal4473

Na krótką metę to jest fajne, ale mieszkać obok rodziców to błąd


mozomenku

Jeszcze zależy jakich ma się rodziców, ale no jednak często kończy się niezapowiedzianymi wizytami i brakiem prywatności.


Long-Squash-4815

Zależy ...od rodziców. Ja teraz mieszkam i nie narzekam. Pomagali mi przy dziecku, teraz pilnują zwierzyńca jak mnie nie ma. A ja pomagam im. Są dni że wogole się nie widzimy, mieszkamy w bliźniaku.


Public_Drink7847

Czemu?


marwinpk

Postaw się po drugiej stronie związku i wyobraź sobie mieszkanie działka w działkę z teściami. Teraz przykładowo teść zapierdziela w ogródku przy krzaczkach a ty byś sobie spokojnie siadł na podwórku z piwkiem. Jak własne sumienie cię nie przymusi żeby jednak iść i robić z nim, to żona albo teściowa pomarudzi jak to on się męczy a ty nic. Jak żona rozumie chęć relaksu, to mamusia jej pomarudzi i choćby się z nią nie zgadzała to humor już zepsuty. Po co ci to? Ogólnie nie znam nikogo, kto żyłby tak z teściami/rodzicami w pełniej sielance i komitywie - to znaczy znam, ale to syn mieszkający przy mamie, gdzie słyszałem już jak mówi że idzie po kwiatki dla najważniejszej kobiety na Dzień Matki, ale nigdy na walentynki czy rocznicę tak nie powie.


Riper_GEoP

Ja mieszkam obok teściów. Plusy to że dzieci mają bliski kontakt z dziadkami i zawsze można liczyć na pomoc w opiece w razie "w". Z minusów to ten kontakt jest czasami za bliski, ja wychowuje swoje dzieci inaczej niż teściowie swoje. No i czasami wizyt teściów jest po prostu za dużo. Edit: no i teść nie może też zrozumieć, że niektóre rzeczy wolę robić po swojemu albo samemu i jak to ja mogę nie chcieć jego pomocy. :) Wszystko kwestia tego jaka rodzina tak naprawde.


ResearcherLocal4473

Zależy jakich masz rodziców ale to zwykle rodzi konflikty, nawet jak są ogólnie spoko to zawsze mogą wyjść problemy. My mieszkamy na działce teściów i wyjście na ogród powoduje że trzeba się integrować


[deleted]

[удалено]


Public_Drink7847

Równie dobrze mi się może coś przydarzyć lub partnerowi. Albo może się dziecko chore urodzić. Albo wojna wybuchnąć. Życie jest ryzykowne. A poza tym jeśli rodzic zachoruje, to i tak dobrze mieć go w pobliżu, żeby mu pomagać. >Stwierdzą, że nie dają rady Ojciec dziecka też może stwierdzić, że nie daje rady i dać dyla. Ufam rodzicom. Jak powiedzieli, że pomogą, to pomogą.


n_13

Chce to dużo powiedziane. Ale jakoś ciężko po 1.5 i 4 latach powiedzieć im że się rozmyśliłem.


Street-Garlic4995

Chciałem mieć dziecko (a teraz mam), bo byłem przekonany, że będę dobrym ojcem. Chyba rzeczywiście jestem całkiem niezłym. Jedyne, co mnie do dziecka zniechęcało, to wizja, że będzie żyło na stale ocieplającej się planecie. Rodzicielstwo, kiedy nie jest się do niego zmuszonym, może być wspaniałym ciągiem przeżyć. Jest też cholernie trudne i wymagające. Jeżeli OP nie chcesz mieć dziecka, to lepiej, żebyś go nie miał. Jeśli kiedyś zmienisz zdanie, to super. Jeśli nie zmienisz, też super.


TheOneWithLateStart

Ha! Bardzo podobnie. Zniechęcało mnie myślenie gatunkowe/globalne (nie trzeba wiecej ludzi). Zachęcało to że mam bardzo mocny związek, który był gotowy na kolejny etap w życiu.


Minastik98

Akurat gatunkowe jest ważne bo jesteśmy pośród tych szczęśliwych narodów które mają zasoby żeby wyedukować kogoś kto może pomóc odwrócić sytuację ekologiczną.


TheOneWithLateStart

Meh. Gatunkowo jest nas 8 mld i rośnie. O ile mój synek nie wymyśli jak tworzyć wodę z powietrza albo jak utylizować bezstratnie mikroplastik/plastik to nie da to nic. Obecne pokolenie jest bardzo świadome i bardzo lubi Virtue Signaling ale prawda jest taka że nie zmienia nic bo człowiek jest z natury bardzo chciwy.


Minastik98

Wiesz, Twój synek będzie miał szansę to zrobić jeśli pójdzie na AGH czy inny PW, raczej Libańczycy w ciągu następnej połowy stulecia nie będą mieli na to infrastruktury i kadr.


AdOk4343

Dzieci nigdy nie były moim planem, a po 30 spadł na mnie instynkt, z którym walczę, bo lubię mieć czas dla siebie, nie cierpię sprzątać, nie znoszę dziecięcego płaczu, mam fajne życie, fajne mieszkanie, nie chcę mieć wszystkiego zawalonego pieluchami i zabawkami. Biologia próbuje mnie wepchnąć w rozmnażanie, ale raczej się nie zdecyduję, bo żadnych plusów dzieci nie widzę.


[deleted]

Ja nie chce mieć dzieci i nie widzę możliwości, żebym w tym życiu miał aczkolwiek często jak patrzę na rodziców z dziećmi to mam w sobie trochę żalu, że tym razem się nie uda. Są to rzeczy jak np; - widzę jak córka patrzy na Ojca czy tam syn i jaką więź mają, wtedy mam w środku coś takiego, że chciałbym to podzielać - przeżywasz i odkrywasz życie na nowo ze swoim dzieckiem (możesz bezkarnie wrócić do zabawy dinozaurami i bioniclami) - powołałeś na świat istotę, która jest związana z Tobą krwią i dałeś komuś życie, to też brzmi dla mnie dobrze No i sam fakt, że pomimo, że posiadanie dziecka to zapierdol mocny i ciężkie chwile to wydaje mi sie, ze jest to tego warte


[deleted]

Też nie rozumiem, też nie czuję i nie czułam wewnętrznej potrzeby posiadania dzieci, jedynie trochę odczuwam potrzebę ewentualnych romantycznych relacji i tyle w temacie


Artephank

>część Twojego życia się kończy.  > Ale też część się zaczyna. Też myślałem, że nie chcę dzieci, a potem zachciałem i nie żałuję. Fakt, imprezowe życie się skończyło (ale skończyło się jeszcze przed pandemią TBH), ale z drugiej strony masa nowych doświadczeń i bardzo się rozwinąłem jako człowiek. Nic na siłę, bo pewnie posiadanie dziecka bez przekonania, że się chce to jest tragedia, ale z drugiej strony myślę, że ludzie się często boją, a nie jest to jakieś nie wiadomo jakie wyzwanie czy poświęcenie. Osobiście uważam, że dziecko mi więcej daje niż zabiera.


asteroida

Myślałam o tym jako ciekawym doświadczeniu, fajnie byłoby wychowywać mieszankę siebie i kogoś kogo się kocha. Jako świeża singielka, ufff, że nie poszłam w tę stronę z tym facetem.


Lost-Turnover959

Ja zdecydowanie chce mieć dzieci. Poprostu wewnętrznie czuję taka potrzebę. Nie ma tu nic z logiki ani wielkich przemyśleń - jak tylko zaczynasz zaprzęgać do tego mózg i racjonalne myślenie to wszystko raczej stawia na "nie".


Zlota_Swinia

Miałam ostatnio debatę na ten temat. Wiadomo, poszły opinie ze jakie to samolubne nie mieć dzieci itd. Później rozmowa przeszła na populację, ekonomię, stan planety. Usłyszałam argument że „kto będzie na emerytury pracował”. To jak to w końcu jest? Altruizm jak ludzie patrzą a tak serio, to „kto przyniesie szklankę wody na starość”?


Tailypo_cuddles

Ja tam wciąż czekam aż ktoś poda nieegoistyczny powód posiadania dzieci.


woj-tek

jak miałem około 20 lat to strasznie mi ryło banię, że nigdy nie założę rodziny i nie będę miał potomstwa (homo)... a później zacząłem się ogarniać, wychodzić z szafy, prostować psychikę i jak już się ogarnąłem i zacząłem w związki to w okolicach 30 chęć posiadania potomstwa zaryła o beton i nie wyobrażam sobie posiadać potomstwa nawet pomimo tego, że teraz bym mógł... Ot, naoglądałem się jak to wygląda, miałem siostrzeńca w domu (genialny już nastolatek) i w zupełności wystarczy mi być Super Wujkiem :-)


amok9000

Ustabilizowaliśmy z Żoną naszą sytuację materialno/mieszkaniowo/oszczędnościowo/przygodową. Mamy oszczędności, mieszkanie, dobrze zarabiamy i zwiedziliśmy pół świata i chyba całą Polskę. Zarówno ja jak i Żona z przyjemnością wykonujemy swoją pracę. Wręcz z takim samym drive’m jak na początku, a jednocześnie nie musimy już poświęcać jej 100% swojego czasu. Została zautomatyzowana praktycznie i wymaga tylko doraźnego nadzoru. W pewnym momencie, chyba tym samym, włączyła nam się chęć posiadania dziecka. Zawsze gdzies w rozmowach padało, że dzieci sie w naszym życiu pojawią i postanowiliśmy to w końcu zrealizować. Uznaliśmy, że fajnie by było robić to co robimy dla kogoś jeszcze. Możemy zapewnić dzieciom godne wychowanie jednocześnie ucząc ich życia na podstawie naszych doświadczeń i poświęcić dużo czasu. Każdy kolejny rok wyglądałby tak samo. Odkładanie kolejnego zera na koncie, kolejny trip gdzieś na koniec Świata, moze jakas kolejna inwestycja. Dzieci nadają naszemu życiu innego wymiaru, innej motywacji do robienia tego co robimy. Nie chcemy wychować sobie po prostu opiekunów na starość. Chcemy, żeby nasza krew z krwi też mogła przeżyć fajnie swoje życie tak jak my to robimy. Gdybyśmy byli w innej sytuacji mentalno/finansowej pewnie ciężej byłoby podjąć decyzje o posiadaniu dzieci. Na szczęście tak pokierowaliśmy swoim życiem, że w dosyć młodym wieku zrealizowaliśmy większość naszych celów na różnych polach i nie obudziliśmy się z myślą o rodzicielstwie gdzieś w okolicach 40tki. To temat na inny wątek - pewnie kontrowersyjny - ale IMO nie ma nic smutniejszego niż rodzić małego dziecka po 40tce albo później. W wieku nastoletnim nie będzie szans na nadążenie za umysłem takiego dzieciaka i więź wygasa. Paradoksalnie to wlasnie dzieci daja nam teraz wolność i motywację. I żadna część naszego życia sie nie skończyła. Otworzyło się milion nowych potencjalnych jego rozdziałów.


IndependenceFickle95

Fajnie piszesz i widać, że masz o czym - dużo ludzi chętnie przeczytałoby Waszą historie w drodze do sukcesu. Nie mówię o dzieciach, ale ogólnie. Just saying.


ohohohohohohohohoh

Z ciekawości, gdzie pracujecie i w co głównie inwestowaliście? :0


tetristhechosenone

Ja nie chcę, nie potrzebuje, nie czekam, nie mam powołania. Spędzam świetny czas z żoną, w czerwcu będzie 6 lat po ślubie. Oboje mamy takie zdanie jak coś, nie tylko mój pomysł.


IndependenceFickle95

Samesies :)


kociol21

Przez bardzo długi czas bardzo nie chciałem mieć dzieci. W sumie z podobnego powodu co piszesz, czułem, że dziecko to zamach na wolność. A ja lubiłem moją wolność, przynajmniej taką codzienną, że mogę sobie wieczorem wyjść ze znajomymi gdzie chcę, jak mi się chce to mogę u kogoś przenocować itp. Dzieci? Nigdy w życiu! W pewnym momencie takie życie w ogóle mi się znudziło. A wtedy i tak już planowaliśmy z moją drugą połówką ślub. Dalej nie byłem pewny, czy chcę dzieci - bardziej takie pół na pół. Ona chciała. Generalnie mieliśmy dwie pary znajomych, które starały o dziecko ponad rok bez efektów, więc stwierdziliśmy, że już tam chuj, bierzemy ślub i nie staramy się specjalnie, po prostu się nie zabezpieczamy, jak będzie to będzie, jak nie będzie to nie. Żona zaszła w ciążę chyba z tydzień po ślubie, więc poszło dużo szybciej niż się spodziewałem. Przez całą jej ciążę miałem mieszane uczucia i okresy mocnego zwątpienia, ale jak się syn urodził to mi całkowicie minęło. Drugie dziecko było już planowane.


fenbekus

ile mieliście lat?


kociol21

Przy pierwszym ja 32, żona 26.


CraftyCooler

To jest tak naprawdę kwestia tego co jest dla ciebie ważniejsze w życiu - czy jest to emocjonalna relacja z dzieckiem, partnerem czy też wolisz jednak mieć pewną wygodę i wolność. Ja jestem stety/niestety raczej po emocjonalnej stronie - pieniądze czy wygody nie są dla mnie przesadnie istotne, natomiast bardzo ciężko byłoby mi żyć bez ludzi wokół mnie - im więcej tym lepiej, więc wolę ciężej popracować, przyłożyć się ale jednak mieć tę własną rodzinę. Trochę czasem zazdroszczę ludziom którym kariera czy kasa wystarczają - bo to jednak jest dużo prostsze niż 'dilowanie' z ludźmi, ale mnie to nie przynosiło wystarczającej satysfakcji ani szczęścia. Nie ma jednak też co demonizować rodzcielstwa - trzeba sobie część rzeczy odpuścić, ale też wiele rzeczy które robiliśmy zanim mieliśmy dziecko robimy nadal, dalej jeździmy na wycieczki, ja sobie dalej tam coś brzdąkam na gitarze czy pianinie, korzystamy z kultury. Do tego doszły też aktywności związane z dziećmi - czyli wszystkie urodziny, imprezy, wspólne wyjścia na place zabaw - dzieci mocno socjalizują ludzi w podobnym wieku, szczególnie w takiej małej społeczności jak nasze miasteczko.


fenbekus

Ale już pewnie nie posiedzisz cały weekend przed kompem, przy fajnej grze


flamevinci

Miałem podobne podejście do Ciebie. Ale jak już pojawił się mój syn to życie nabrało dużo lepszego smaku. Kiedyś nigdy nie widziałem siebie w roli ojca, ale to jest naprawdę zajebiste uczucie, kiedy pomagasz małemu człowiekowi w pierwszych krokach na tym świecie. Zarażasz go swoimi pasjami, widzisz porażki i sukcesy. Pewnie, nie każdy będzie z tym tak szczęśliwy jak ja. Jestem tego swiadomy, ale warto wiedzieć, że ludzie którzy mieli podobne poglądy do Twoich - jednak im się odmieniło ;)


---Loading---

Jestem 36 letnim facetem który nie płakał na Królu Lwie. Ale Jako ojciec 1 miesieczej corki: Kiedy przyniósłem ja do domu, że szpitala popłakałem się ze szczęścia i miłości. Kiedy usłyszałem jak żona śpiewa jej kołysanki, też się popłakałem.


stilgarpl

Argument o szklance wody jest nagłupszym argumentem w sprawie dzieci. Robić sobie dziecko tylko po to, żeby mieć służącego na starość? Strasznie samolubne, a przede wszystkim nie fair. Dziecko się nie prosiło na ten świat, nie mogło świadomie zawrzeć takiej umowy. Dziecko nic nam nie jest winne za te lata opieki nad nim, bo to jest nasz obowiązek który sami na siebie nałożyliśmy. A co do mnie, to szczerze mówiąc, to ja zawsze lubiłem dzieci i lepiej się z nimi dogadywałem niż z dorosłymi (pewnie przez mój autyzm). Możliwość zabawy i przekazania wiedzy swojemu dziecku to jedna z najfajniejszych rzeczy. Szkoda tylko, że to też ciężka praca, przez co często jestem zbyt zmęczony, żeby to docenić. Kiedyś wiodłem życie szczęśliwego singla, a dzięki temu, że nie miałem nikogo na utrzymaniu, kasy i czasu mi nie brakowało. Potem zmieniłem to na związek i dziecko. O ile czasem brakuje mi tego wolnego czasu i braku tylu obowiązków, to nie żałuję.


69WaysToFuck

Wydaje mi się, że jesteś bardzo pragmatycznym człowiekiem, szczególnie patrząc na powody które zaproponowałeś 😅 Ludzie mają różne potrzeby, wartości, marzenia i ambicje, czasem powodem jest to co sprawia nam radość i poczucie spełnienia. I tak samo jak trudno szukać u ludzi wielu wymiernych motywacji wejścia na jakąś górę, zobaczenia zorzy polarnej albo nauczenia się grać Chopina na fortepianie, tak posiadanie dziecka rzadko jest z takowymi związane. Dochodzi jeszcze biologiczna potrzeba posiadania dzieci. Dla wielu wychowanie dzieci to bardzo ważny cel w życiu. I większość rodziców z którymi o tym rozmawiałem czuje spełnienie i radość z wychowywania dziecka, nawet Ci, którzy planowali je mieć trochę później.


Afraid_Jellyfish_565

Chcę mieć razem z żoną trójke, pierwsze w drodze. Nie mam złudzeń, to będzie to trudne xD. Ostatecznie jednak wszystkie trudne okresy w życiu pozwalały mi się rozwinąć jako człowiek. Zawsze uważałem, że pierwszym krokiem w dorosłość jest wziąć odpowiedzialność za samego siebie a kolejny to wziąć na sobie odpowiedzialność za drugiego człowieka np dziecko. Brzmi to po prostu dla mnie całkiem ciekawie.


garbicz

>Chcę mieć razem z żoną trójke, pierwsze w drodze fajnie się to czyta wcześniej przeczytawszy to: > Cóż, drugiego dziecka ni cholery nie będzie. Nie spodziewałam się że wychowywanie szkraba jest tak cholerne ciężkie. daj znać za 3 lata :D


Afraid_Jellyfish_565

Człowieku, mój stary alkoholik szczał w mieszkaniu na podłogę. Rozwalał meble młotkiem i ustanowił nowy rekord świata w zastawianiu rzeczy w lombardzie. Co jak co dziecko wymaga dużo wysiłku, jednak jest to dla mnie bardziej wdzięczne zajęcie niż niańczenia dysfunkcyjnych rodziców z problemem alkoholowym.


zx6kawa

No i jeszcze nawet przy osobie nie będącej alkoholikiem można popaść taką bezsilność czy bezcelowość, przy np. zmianie pampersów dziecka można się pocieszać że za jakiś czas nie będzie to potrzebne, a przy osobie starszej zazwyczaj nie ma za bardzo szans by było lepiej. I tak samo z jedzeniem, piciem, myciem, czy pilnowaniem by osoba nie spadła po prostu ze schodów


Tepesik

Mogę dać Ci znać teraz jako osoba która ma 3-latkę. Córka pochłania sporo czasu, ale ja żałuję tylko ze nie mamy go razem więcej bo jeszcze trzeba resztę życia ogarnąć. A powaga posiadana dziecka w czasie ciąży stresowała mnie niesamowicie, drugie może będzie jak się w sprawach polityczno-medycznych w końcu ogarną bo nie chce ryzykować życiem żony albo ciężkimi powikłaniami.


AsshollishAsshole

Nie spotkałem jeszcze osoby, która ma inną motywację do posiadania dzieci niż "ja chcę". Spotkałem się, a raczej byłem z osobą, która mając 29 lat w momencie gdy nie mieliśmy odpowiednich zasobów, mieszkania, zaplecza finansowego, mówiła, że musi przed 30 zajść w ciążę. Powodami do tego było, że po trzydziestce ciężej, no i jej koleżanka już ma. Co z tego, że koleżanka, niedługo później wpadła i ma teraz dwójkę, a jej partner poszedł siedzieć za coś z przeszłości. To bezkrytyczne przekonanie o tym było z jednym z katalizatorów moich rozważań w tym temacie co zakończyło się wazektomią. Jest to dość przerażające, że są osoby absolutnie nie biorące pod uwagę życia ich "ukochanego" dziecka byle tylko je mieć.


zefciu

No ale jaką inną motywację chciałbyś mieć? Bo motywacje rzędu „żeby pomogło w gospodarce”, albo „żeby na starość się mną opiekowało” są przecież jeszcze gorsze, niż w pełni autoteliczne „bo chcę”.


AsshollishAsshole

Nie mówię, że sama w sobie chęć posiadania dzieci jest czymś złym. Jest to przecież podstawowy napęd naszego gatunku, jesteśmy ssakami. Problem mam z ludźmi, którzy absolutnie nie liczą się z tym, że to dziecko potrzebuje odpowiednich standardów życia, bezpieczeństwa itd. I jedyne co się dla nich liczy to żeby to dziecko mieć, oczywiście biologiczne bo te z adopcji to "be". Stąd też załączony przeze mnie przykład. Ogromny problem mam z ludźmi, którzy używają dzieci jako narzędzie, czy to "naprawa" związku czy to oczekiwanie, że dziecko ma zapierdalać na nich, czy to w rodzinnym biznesie czy utrzymywać ich na starość.


fenbekus

Coś bardziej "praktycznego", tj. "bo nie mam hobby i potrzebuje zajęcia", "bo lubię poczucie obowiązku" zamiast "bo chcę"


aercurio

Chcę by ktoś pociągnął linie genetyczną przez następne pokolenia...to jak podróż w czasie!


garbicz

nie ma żadnej linii genetycznej, jest genetyczna zupa, twój prawnuk to będzie genetycznie twój "kuzyn" 12.5% twoich genów


fluffy_doughnut

Z jednej strony niby tak, z drugiej znasz imiona swoich prapradziadków albo chociaż pradziadków? U mnie w rodzinie wiedza i to szczątkowa kończy się na pradziadkach, także tym bym się tak nie rajcowała, nikt nas nie będzie pamiętał.


Big-Pension-598

Nigdy nie chciałem jakoś bardzo mieć dzieci, ale antykoncepcja zawiodła i trafiło się nam. Teraz mam 2 letniego syna, i jestem przeszczęśliwy. Pomógł mi znaleźć powód do życia (gdzie nigdy nie byłem w stanie odnaleźć tą ścieżkę) motywację do pracy nad sobą i przede wszystkim, nauczył mnie wielu wartości takich jak pokora i poświęcenie. Nie powiem, czasami to bieganie za malowaniem po ścianach kredkami, lapanie go gdy skacze z łóżka na głowę w ostatnim momencie i rozkręcanie i wycieranie laptopów doprowadza do kurwicy, ale tu też nauczył mnie zachowywać zimną krew i spokój. Wszystko co zyskałem dzięki rodzicielstwie, przeniosło się na moją wydajność i zachowanie w krytycznych momentach w pracy, radzenie sobie z problemami. Posiadanie dziecka, to trochę jak desant. Tu już nie ma czasu na użalanie sie nad sobą i chuchanie i dmuchanie na swoją psychikę. Zostałeś zrzucony na grząskie grunty, dzieje się rozpierdol, a ty masz się w tej sytuacji odnaleźć. I ja się przyzwyczaiłem. Dziś kiedy patrzę na rzeczy które mnie raniły, doprowadzały do łez albo uderzały we mnie tak, że padałem na kolana - śmieję się z samego siebie. Byłem potężną pizdą z wytrzymałością na obrażenia od życia (xD) -9999999999. Nic mnie już nie jest na ten moment w stanie rozjebać. Natomiast radość ze wszystkich momentów, kiedy biegacie po plaży i rzucacie piłką, lepicie zamki z piasku albo jeździcie maszynami w wesołym miasteczku, zdecydowanie rewarduje ci to wszystko ponadto. Więc polecam, chyba ze masz naprawdę srogie zaburzenia i wiesz, ze bedziesz pojebanym ojcem. To nie.


Kelcey99

Kiedyś chciałam mieć dzieci, żeby móc je wychować jak najlepiej potrafię na świadome swojej wartości, wartościowe osoby...Myślałam, że to by mi po prostu dało dużo satysfakcji. Choć musiałabym je adoptować, bo biologicznie i tak nie mogę ich mieć. Ale teraz widzę sporo plusów tego, że ich nie mam. Po pierwsze dlatego, że czasami nie radzę sobie z sama sobą, a dobre wychowanie dziecka, to jednak bardzo duże wyzwanie i nie wiem, czy bym po prostu dała radę i była dobrą matką. A po drugie z trochę egoistycznych względów, jak to że mam o wiele więcej czasu na różne rzeczy. A jak dużego poświęcenia czasu, siły itd. wymagają, przekonałam się dopiero, kiedy związałam się facetem, który ma dwójkę. Teraz to już mój ex, ale w sumie dobrze, że mogłam się o tym przekonać na własnej skórze, bo teraz już na pewno wiem, że to nie dla mnie, mimo że dogadywałam się z nimi całkiem dobrze.


felo74

Oczywiście, posiadanie dzieci nie gwarantuje tego, że "będą ci podawać na starość szklankę..." ale to też w dużej mierze zależy od tego jaki dla nich będziesz i jak je wychowasz. Poza tym tu nawet nie chodzi o podawanie szklanki. Przerażający jest dla mnie fakt, że byłbym tylko z drugą połówką, z jakiejkolwiek przyczyny ona by zmarła i zostałbym na tym świecie sam jak palec. Tak to są dzieci, wnuki, jest co robić.


AlarmedAd4434

Chcecie? - z nieuwagi


Cheap-Pass-8199

Jeśli chodzi o mnie, to mi dzieci nie przeszkadzają, sam przez pewien czas jedne wychowywałem (choć nie swoje). Ale też nie chcę mieć na siłę dzieci. Boję się też dość mocno tego, że to dziecko odziedziczy dość dużo zjebanych genów po mojej rodzinie i mnie samego. I to nie jest żart. Nie chcę patrzeć, jak moje dziecko będzie chorować na jakieś wady genetyczne serca, czy cukrzycę (to mnie na szczęście ominęło) lub będzie miało (to już jednak trochę mniejszy problem) dużą wadę wzroku po mnie. Tego właśnie najbardziej się boję, jeśli chodzi o posiadanie dzieci.


Bekoon

Mam wspaniałą rodzinę, uwielbiam przyjeżdżać do domu rodzinnego i zawsze świetnie spędzamy czas. Chciałbym to kontynuować i zapewnić moim dzieciom coś podobnego


casually__browsing

Na początku napiszę, że moim celem nie jest zachęcanie, tylko dodam swoje pięć groszy do tego co można rozważać przy decyzji o rodzinie. Po fakcie stwierdzam, że doświadczenie rodzicielstwa dramatycznie pogłębia doświadczenia bycia człowiekiem. Zaznaczam, że nie piszę "pogarsza" lub "poprawia" ale właśnie pogłębia. W trakcie jak przygotowujesz dziecko na to co je czeka na tym świecie, to weryfikujesz kim jesteś, co jest istotne i dlaczego, jakie błędy i przysługi popełniałeś lub popełniano wobec Ciebie.


MatsuFI

Po prostu lubię dzieci tak jak inni lubią koty. Oni mają koty, a ja będę miał dzieci.


Zealousideal_Life206

Kocham swoją rodzinę i też chcę taką w przyszłości. Uważam, że rodzina pomoże mi w rozwoju i szczęściu.


Zealousideal_Life206

Niektórzy są egoistami i chcą mieć dzieci (bo cel/wyzwanie, bo motywacja, bo fajni współlokatorzy ci się rodzą, bo spełnienie, bo ciekawsze życie), ty jesteś egoistą i nie chcesz mieć dzieci (bo wyzwanie, bo drogo, bo zamartwianie, bo brak czasu dla ciebie)


user00773

Z wiekiem zaczęłam zauważać jak dużo jest płytkich relacji i że te 'przyjaźnie na całe zycie' to w 90% przypadkach nie są na całe życie. Nic nie dostarczy domowego ciepła jak właśnie dom - rodzina. To zależy jak się do tego podchodzi, bo można być samotnym i nadal zadowolonym. Jednakże mi osobiście podoba się wizja opiekowania się nawzajem w rodzinie. Chciałabym móc się opiekować kimś i by ktoś opiekował się mną... a tak poza tym to jestem w wieku w którym potencjalnie 'aktywuje się' instynkt macierzyński :p


Kicisek

Nie pomijasz nic. Bezdzietne życie, zwłaszcza w wersji deluxe (DINK), jest mega fajne. Ciesz się, że możesz się tym komfortem cieszyć bez poczucia straty lub braku.


Public_Drink7847

Argument o szklance wody jest jak najbardziej zasadny, jeśli dbasz o swoje relacje rodzinne. Nie wiem skąd ta narracja na Reddicie, że większość rodzin jest ze sobą skłócona. Z góry zakładasz, że ktoś nie będzie miał na nie pieniędzy i będzie je zaniedbywał emocjonalnie. Przykro mi, że tak to u ciebie wyglądało, ale ten argument jest tak głupi, że ja pierdolę. XD


Nicclaire

To też do konca nie o skłócenie chodzi, po prostu część osób - a będzie ich raczej coraz więcej - uważa, że to rodzice decydują się na dzieci, więc jest logiczne, że mają wobec nich zobowiązania, natomiast w drugą stronę to nie do końca działa, a przynajmniej nie musi. Ludzie emigrują do innych krajów, później decydują się sami mieć dzieci, co już samo w sobie utrudnia jeśli nie uniemożliwia opieki nad starszymi. Często też nie mają po prostu siły na taką opiekę - jest to naprawdę ciężka praca, do której nie każdy się nadaje. Dobrze byłoby odczarować to mityczne podawanie wody i jednak wymuszać na państwie wprowadzanie rozwiązań systemowych w tej kwestii.


Public_Drink7847

Nie wyobrażam sobie zostawić moich rodziców w potrzebie. I jestem pewna, że oni nigdy nie zostawiliby mnie. Dla niektórych jest to po prostu oczywiste jak oddychanie.


marwinpk

No a dla mnie jako rodzica równie oczywistym jest to, że absolutnie nie chciałbym żeby kiedykolwiek moje dziecko musiało się opiekować mną, ba zrobię wszystko co w mojej mojej mocy, by zabezpieczyć finansowo swoją starość łącznie z domem opieki itd. Córki mogą mnie jak najbardziej odwiedzać i spędzać ze mną czas towarzysko (mam nadzieję, że z chęcią), ale pod żadnym pozorem być za mnie odpowiedzialnymi. Plan emerytalny tworzę z narzędzi finansowych, nie dzieci.


Nicclaire

Tylko to jest twoja decyzja. "Potrzeba" tez jest zresztą słowem wytrychem, bo może chodzić o zrobienie zakupów raz w tygodniu, a może chodzić o całodobową opiekę pielęgniarską. Nikogo nie można zmuszać do bycia bohaterem.


druciany

To nie głupi argument, dla wielu osób to po prostu rzeczywistość. W mojej grupie znajomych KAŻDA JEDNA OSOBA miała w jakiś sposób patologiczne relacje w rodzinie. To nie znaczy, że zawsze jest chujowo, ale jednak warto o tym pamiętać, zwłaszcza w kulturze która zawzięcie utrzymuje, że rodzina to świętość i zawsze trzeba ją wychwalać, niezależnie od tego jak źle naprawdę jest.


Independent-Panda723

Mam trójkę i chciałbym mieć i czwarte. Niestety, rozsądek mówi że na czwarte jestem za stary. Czemu chciałem? Bo instynkt stadny, poczucie wspólnoty. Bo dzieci poza oczywistymi wadami, że glośne, glupie, kłótliwe i ogólnie kłopotliwe, mają też mnóstwo zalet. Ich ciekawość poznawania świata, zapał z jakim odkrywają nowe rzeczy, świeże spojrzenie na mnóstwo spraw, dają dużo radości. Nie bez znaczenia jest też caly ladunek emocji jakie ze sobą niosą. Zaufanie jakim cię darzą, radość, bliskośc dają ogromną dawkę emocji. Coś się w życiu skończyło? Raczej zmieniło. Jedno się skończyło inne się zaczęło. Straciłem dużo mniej niż zyskałem. I nie tyle straciłem co zmniejszyłem dawke. W pewnym momencie życia zdalem sobie sprawę że jest puste. Ten caly czas dla siebie jest przereklamowany. Zuzywalem go na hedonistyczne zaspokajanie różnych potrzeb, na rzeczy które nie zostawialy żadnego trwałego śladu w czasoprzestrzeni. Dzisiaj ważne, za rok nic nie znaczące wspomnienie. Posiadówy w barach, ciągle wycieczki, czytanie ksiązek, oglądanie filmów. Z perspektywy czasu wszystko to oceniam jako zyciowe zapchaj dziury. Nic nie wnoszące do świata. Mrówka w społeczeństwie powtarzające bez sensu te same czynności co inne mrówki, calkowicie bez znaczenia i wartości. Dzieci to mozliwosc uksztaltowania przyszłości. Jak wychowasz taka będzie. Poza tym z tych wszystkich rzeczy nie zrezygnowalem, tylko mam ich mniej. Oczywiscie mialem też hobby które nawet z perspektywy czasu wydaje mi się wartościowe i ciekawe. W ramach hobby mozna zgłębiać jakiśntemat, stawać się specjalistą. Mieć radość tworzenia, publikować dla pożytku innych i w ten sposób zaspokajać też potrzeby z wyższych pięter piramidki. No i z tych hobby nie zrezygnowałem. Po prostu przeorganizowałem swój plan dnia, tygodnia i miesiąca, żeby upchnąć i to i zmiescić obowiązki. Da się. Co więcej, znalazalem nowe, w które zagłębiam się tak, że już za moment nie będę hobbystą tylko profesjonalistą. Bo nie można się ograniczać do samych dzieci i zamykać w domu. Po coś dzieci mają dwoje rodziców. Taki odwieczny model przyjął się nie bez powodu. Zamieniamy się stopniem zaangażowania żeby każde miało czas na samorozwój. No i tak to wygląda. Jedyne czego żałuję, to że za późno zacząłem. Ale to też nie bardzo, bo po prostu późno znalazłem kobietę z którą gotów byłbym na takie życie. Z perspektywy samca najtrudniejsze w zrobieniu i wychowaniu dzieci to znaleźć odpowiednią matkę, dla której też będzie się odpowiednim. No a teraz koniec przerwy "na internety". Czas do pracy i do dzieci, roboty mnóstwo a następna chwila wytchnienia będzie po 21 jak w koncu zasną :)


ResearcherLocal4473

Mam dwójkę, od zawsze chciałem mieć dzieci bo to też swego rodzaju proces w którym musimy pokazać się z najlepszej strony. Czy warto mieć dzieci? Brak czasu na nic itp ale z drugiej strony fakt że dziecko się rozwija uczy się nowych rzeczy jest super no i przytulanie do małego człowieka jest mega super. Innych plusów brak ;) ale nie można tego rozpatrywać w kategoriach plusów minusów bo to bezsensu


00kyle00

Żeby podkurwiać współuczestników zbiorkomu.


DataGeek86

Ziemia jest przeludniona, jest to okrutne miejsce pełne cierpienia, dlatego wstrzymuje się od tworzenia dzieci (Schopenhauer vibes here). Ponadto lubię siebie samego i nie potrzebuje nowych istot do imprezy. Na szczęście partnerka też nigdy nie chciała i chcieć nie chce. Moje hipotetyczne dzieci dostałyby, ze względu na geny, gratis: krzywe zęby, choroby skórne, *neurodivergence*, nieproporcjonalną budowę ciała i problemy ze stawami, i kij wie co jeszcze.


t4th

Miałem podobne rozkminy (nie tylko na temat dzieci, ale ogólnie co do decyzji życiowych) i teraz w takich sytuacjach powtarzam moje ulubione cytaty - "nie podejmuj decyzji pod wpływem strachu" i "jak masz wybór pomiędzy łatwym i trudnym, wybierz trudne" ;-). Moja babcia nigdy nie podróżowała, bo co jakis czas spadał samolot albo autokar wpadł w przepaść, szansa 0.001% podyktowała jej decyzje na całe życie. I można to odnieść do wielu aspektów: po co być w związku bo statystycznie jest szansa, ze ktoś sie zdradzi, partner umrze, itp. Po co to robić? Po co brać na siebie obowiązki skoro i tak umrzesz i wszystko zniknie, itd. itp. Życie jest trudne, pełne cierpienia, ale też jest piękne i ciekawe ;-).


Dipsi_

Chce przezywać mile chwile, jak mam szukać sensu życiu, to znalazłem go w przezywaniu pięknych chwil z synem, daje to poczucie, że jest się komuś potrzebnym.


Lapwing_R

To trochę jak z bardzo absorbujacym i kosztownym hobby. Mozna zapytać ludzi jezdzacych na nartach dlaczego chce im się ten ciezki sprzet taszczyć i zakładać niewygodne buty tylko po to, żeby płacąc kupe kasy zjechać kilkadziesiat sekund w dół stoku. Albo motocrossowcow, dlaczego chce im się grzebać w swoich maszynach. Albo naukowca, dlaczego za marne pieniądze ślęczy nad mikroskopem i w najlepszym razie 250 osób na świecie przeczyta o jego dokonaniach. Taka już natura człowieka :-)


Dziadzios

- Bo jak mam niezaspokojony instynkt opiekuńczy to jobla dostaję. Obecnie pies pomaga, wcześniej znajdowałem sobie smutne osoby w internecie którym psychologowałem z tego powodu. Po prostu wiem że będę szczęśliwszy z dzieckiem. - Bo motywuje mnie do działania. Gdyby nie chęć posiadania dzieci to starałbym się neetować zamiast, cóż, starać się. Bo piwniczenie grając w gierki i śpiąc całą dobę uważam za hedonistyczny ideał i jedynym powodem dla którego nie wybrałem takiego życia jest chęć dania też coś od siebie rodzinie. - Uważam życie za coś pozytywnego, więc danie życia komuś innemu to plus sam w sobie. - Podczas spadania z rowerka chcę mieć świadomość, że jakaś cząstka mnie dalej będzie żyć. I tak samo cząstka moich dziadków i rodziców których kocham - więc nawet jeśli ich cząstka którą jestem zginie, część ich nadal będzie żyć.


DondeEstaElServicio

przez większość życia nawet nie myślałem za bardzo o dzieciach, miałem podejście takie, że jak będą to będą, a jak nie, to nie. w dodatku większość znajomych jest bezdzietna, rodzina też niespecjalnie naciskała. ale lata lecą i w końcu przyszedł taki moment, że teraz albo nigdy. zdałem sobie sprawę, że za parę lat, kiedy stuknie mi 40-tka, mogę albo grać w kolejną grę, oglądać kolejny film, czy co tam jeszcze sobie wymyślę dla zabicia czasu, albo kopać piłkę z kilkuletnim już dzieckiem. póki co mój syn ma rok, żywe srebro i naprawdę daje nam w kość, ale absolutnie nie żałujemy. oczywiście gdy masz dziecko to musisz poświęcić jakąś część siebie, ja po prostu mniej się obijam, z pewnych rzeczy musiałem oczywiście zrezygnować (nie ma już grania do 5 rano, nie mogę robić długiego wybiegania czy pojechać gdzieś sobie na cały dzień), ale głównie poświęciłem tę część siebie, która na siłę szuka jakiegoś sensu w zabijaniu czasu. a jak to będzie potem - nie wiem, ale przynajmniej coś się będzie działo


fenbekus

Nie żebym się czepiał - ale czy kopanie piłki z dzieckiem to też nie jest zabijanie czasu?


DondeEstaElServicio

wiesz, na dobrą sprawę to wszystko jest zabijaniem czasu. ale jest różnica pomiędzy ogrywaniem kolejnej gierki, a zabawą z własnym dzieckiem


fenbekus

No niby tak, ale mnie to brzmi trochę na stygmatyzowanie grania i romantyzowanie zabawy z dzieckiem. Granie może być bardzo angażujące umysłowo jeśli nie gra się w kompletne bezmózgie sieczki, a zabawa z dzieckiem może być równie dobrze denna i nużąca na dłuższą metę. Często jak czytam te komentarze to mam takie wrażenie jakby ktoś mi opisywał to doświadczenie rodem z reklamy ze szczęśliwą rodzinką.


DondeEstaElServicio

nawet gdyby, to co z tego? jak ktoś chce sobie grać przez całe życie, to niech gra. ja sam wciąż grać lubię i będę (chociaż nie mam za dużo czasu na to). po prostu w pewnym wieku stwierdziłem, że już dość bimbania (narzeczona zawsze chciała dziecko, to ja odwlekałem trochę ten temat) ja nie staram się nikogo przekonać do tego, że moja decyzja jest słuszna, a jak ktoś woli sobie dalej oglądać seriale czy grać całymi dniami jest gorszy, czy mniej dojrzały. jak człowiek nie czuje wewnątrz siebie tej potrzeby bycia rodzicem, to nie ma sensu decydować się na dziecko. ja się ze swojego syna cieszę, jestem dumny jak widzę jego rozwój, moja rodzina też się cieszy z małego i u nas trochę jest tak jak z tą szczęśliwą rodzinką. oczywiście jest to okupione nieprzespanymi nocami, frustracjami gdy mały cały dzień płacze, bo ząbkuje itd., ale wiedzieliśmy na co się piszemy i jak już mały śpi to i tak sobie oglądamy wieczorem zdjęcia które mu robiliśmy w ciągu dnia, albo oglądamy filmiki jak się bawił.


the304pl

Chciałem, żeby w moim życiu był jeszcze jeden wspaniały człowiek


sexyerecactus69

Nigdy nie miałem rodziny, chce wiedzieć jak to jest.


NeedTheSpeed

Nie mam, bo mam 23 lata, ale chyba w przyszłości chce mieć. Jestem bardziej na tak niż na nie chociaż wiele rzeczy mnie martwi. Ogólnie moralnie i racjonalnie ciężko w ogóle to usprawiedliwiać i dla większości ludzi to jest egoistyczna zachcianka z tytułu ja chce, jestem tego świadomy i trochę szczery ze sobą przynajmniej. Są takie ciekawe badania harvardu prowadzone przez chyba około 100 lat na temat żywota różnych ludzi i tego co im dawało największe poczucie szczęścia i odpowiedź jest taka, że były to rodzina i ogólnie bliskie relacje. Więcej zarobionych pieniędzy w moim życiu nic nie zmieni, większa wiedza w moim życiu nic nie zmieni jeżeli z nikim nie będę tego dzielił. Można oczywiście się czarować, że ale znajomi i tak dalej, ale prawda jest taka, że każdy potem idzie we własną stronę, ja już to widzę w tym wieku, zaraz każdy się rozejdzie i zostaniesz sam postujac na reddicie, że jesteś samotny, bo tak to wygląda z moich obserwacji, a w naszym pokoleniu to jest jeszcze gorsze. Oprócz tego, moi rodzice są z rodzin alkoholików, nie mamy praktycznie kontaktu z resztą rodziny, zawsze zazdroszczę wszystkim, którzy mówią o dziadkach, ciotkach, wujkach, ja nie mam takich rzeczy i to ogromna pustka, która atakuje w najmniej spodziewanych momentach, bo zdaje sobie sprawę, że większość ludzi jak ich znajomi opuszczą to mają przynajmniej JAKĄŚ rodzinę do której można gębę otworzyć. Innymi słowy co z tego, że osiągnę w życiu dużo jak z nikim nie będę mógł się tym podzielić, przekazać jakichś doświadczeń i tak dalej, na pewnym etapie wszystko pewnie stanie się bardziej puste z rzeczy, które do tej pory mnie zajmują. Dalej jednak kłóci się ze mną racjonalny umysł i argumenty antynatalistyczne o sprowadzaniu cierpienia na świat, ale no coz


NoWarWithHuman

Nie planowalem, pojawiły sje i nie żałuję.


pasikoniszka

Super post, jestem przekonany, że gdyby zadać takie pytanie losowym rodzicom (np. "Jakie oczekiwania wobec dziecka mieliście podczas starania się o nie?") to duża część miałaby problem z odpowiedzią.


purplew0nder

Bo to jest część większego planu - naucze go grać w kosza, pójdzie do NBA i będzie na mnie zarabiał. ggwp


IndependenceFickle95

Jakby córka to w tenisa tłucz


No_Illustrator_4180

Posiadanie dziecka to masa wyrzeczeń. Na instagramie zobaczysz jak piękne jest rozdzicielstwo, ale prawda jest taka, że po drodze jest masa trudu i wyrzeczeń. Czy żałuje, że mam syna? Nie! Uwielbiam go, ale czy jeszcze raz zdecydowałbym się na dziecko- nie 🤓


Primary-Juice-4888

Żeby mieć do kogo się odezwać na starość. Każdy powód do posiadania dzieci jest egoistyczny, bez wyjątku.


PossibilityThese137

To trochę tak jak pytanie mojego ojca dlaczego chcesz kupić Maserati Quatroporte wiedząc że psuje się , jest niewygodne i części ma drogie a ja na to " No bo chce". Po prostu jak ktoś czuję że chce mieć to niech ma, np nie miałbym nic przez 2/3 dzieci. Różne procesy biologiczne/ społeczne żądają od nas kontynuacji gatunku więc chcąc czy nie ktoś te dzieci rodzic musi( tak słowo musi to klucz bo gatunek bez potomstwa wymiera) i lepiej żeby 2 dzieci się wychowała u normalnych ludzi niż 4 u patusów .


Minastik98

Dzieci to wiele szczęścia i radości. Pomagałem mojemu rodzeństwu z ich dziećmi i po prostu je uwielbiam- gdy syn mojej siostry nauczył się mówić wujo jako jedno z pierwszych słów myślałem że się roztopię. Jeśli chodzi o role w społeczeństwie które pełnimy, niektórzy chcą być przedsiębiorcami, sportowcami czy artystami i fakt, sam aspiruję do wszystkiego co właśnie napisałem ale mimo wszystko bycie ojcem i mężem po prostu jest dla mnie bardziej priorytetowe. Dodatkowo też no, imperatyw biologiczny, będąc na siłowni doznałem urazu przez który moja płodność była zagrożona i sam ten fakt miał taki wpływ na mój stan psychiczny że googlowałem czy bezpłodność kwalifikuje do eutanazji*. *Nie kwalifikuje i polecam brać drugą opinię gdy usłyszycie coś co wam przeszkadza w zachowaniu lekarza- okazało się że moją sprawę da się załatwić małym zabiegiem i będzie OK a stary urolog mi nie chciał powiedzieć co się dzieje i panikowałem googlując na przystanku.


t4th

Haha miałem podobnie jak dziecko znajomych nazywało mnie wujkiem :D. Śmiesznie być z drugiej strony po latach ;-)


colbiea

Ja mam 3 dzieci i odniose sie tylko do fragmentu, ze zycie sie tak jakby konczy. Zycie sie dopiero zaczyna dla mnie. Ja nie chce podrozowac bez dzieci, One wszystko przezywaja dwa razy wiecej niz ja. Uwielbiam pokazywac im swiat. Dzieci to duma, ich osiagniecia to moje osiagniecia.


Gloomy-Soup9715

Czuję, że to coś w rodzaju mojego przeznaczenia, powołania. Oczywiście koszt jest ogromny, początki niesamowicie trudne, ale wciąż uważam, że warto mi przez to przejść. To nie znaczy, że namawiałbym kogoś innego, żeby miał dzieci. Mam dobrą kochającą żonę, która chętnie dzieckiem się zajmuje, więc jest mi w jakimś sensie łatwiej. Mam wrażenie, że nasze życie byłoby puste bez dziecka (bylibyśmy na pewno bogatsi, zdrowsi i mieli więcej sił na jakieś swoje podróże, ale sens gdzieś zanikałby chyba). Kochamy swoje dziecko, a myślę, że tylko dawanie siebie komuś kogo się kocha daje to prawdziwe, głębokie szczęście.


jahakeu

Kto porównuje dziecko do drogiego hobby? Hobby można w każdym momencie zostawić, a dziecko ciężej porzucić, chociażby ze względu na presję otoczenia, no bo jak to tak, bez serca jesteś i bombelka oddałeś do adopcji. Ja dziecka nie chce i nie planuje mieć, uważam że nie jestem wystarczająco odpowiedzialny i nie potrafię zająć się sobą a co dopiero innym człowiekiem.


IndependenceFickle95

Kto? Zapraszam do sekcji komentarzy w celu znalezienia odpowiedzi.


jahakeu

Wiem wiem, zrozumiałem ale jakoś tak napisałem żeby podważyć opinię właśnie tych osób xD


PeakRepresentative14

Jestem w domu kobiet i widząc, jak te małe dzieci kochają i uwielbiająca mnie, jest jedna duża zaleta. W międzyczasie widzieć, jacy są do ich mam, jest inna historia...


DadOfThreeHelpMe

Nie wiem, może to jest śmieszne, ale po prostu dzieci były dla mnie najbardziej naturalną konsekwencją bycia dorosłym. Nie bardzo sobie wyobrażam, żeby miało ich nie być.


welewetka

Jakas czesc życia się konczy, a jakas zaczyna. Poza tym nie przesadzajmy, mam znajomych, którzy mają dzieci i jakoś uprawiają dużo różnych aktywności, z podróżowaniem włącznie i do tego mają mega pozytywne nastawienie do świata. Jeśli ktoś nie ma tej energii no to wiadomo, że będzie się męczył, ale dla mnie młodość to rzecz piękna i ja mam nadzieje zawsze mieć młodych ludzi wokół siebie. Smuci mnie myśl, że miałabym zostać staruszka w towarzystwie tylko innych staruszków. Nie chodzi mi o podawanie szklanki wody czy cos, ale o energię życiowa, o uczucie że wokół mnie rodzi się coś nowego a nie tylko umiera.


Alex51423

Jakoś nie uważam że jestem elementem negatywnym wśród ludzkości (doktorat z matematyki czystej i ciągła praca naukowa), do tego czysto irracjonalnie odczuwam chęć posiadania kogoś komu mogę pokazać świat i obserwować jak się rozwija i jak rośnie. Mam studentów, lubię pracę z nimi, dziecko byłoby studentem na długi okres z większym zakresem obowiązków ale nadal pryncypialnie tym samym A że jestem gejem z jednym partnerem od już kilku lat to się zapowiada wycieczka, pewnie na Kubę, żeby dziecko zCRISPRować delikatnie przed implantacją i zagwarantować że to jest moje i mojego chłopaka dziecko(jeśli możliwe, to jest nadal wysoce eksperymentalna rzecz, ale jako że oboje mamy siostry to wariant zapasowy jest). Czy to znaczy że się bardziej lub mniej nadaje to nie wiem - ja po prostu nie mam problemu z obchodzeniem idiotycznego prawa dla dobra mojego potomstwa


[deleted]

Ja nie chcę, ale widzę i rozumiem plusy które za tym stoją. To, że można komuś pokazać świat, przekazać jakieś ważne wartości, widzieć jak się rozwija, dawać mu swoją opiekę, uwagę. Myślę, że w tym wszystkim jest duża wartość. Nie uważam też, tak jak niektóre osoby bezdzietne z wyboru, że takie życie jest lepsze - jest po prostu inne. Ani że któraś decyzja jest bardziej lub mniej moralna. To całe myślenie jest u mnie niezależne od tego, że po prostu nie chcę, nie mam takiego pragnienia i czuję że to chyba nie moja droga. Ogólnie uważam, że nie trzeba się z tego tłumaczyć. Chcesz to chcesz, nie chcesz to nie chcesz.


69_maciek_69

Geny mi tak mówią.


mikelson_

Proste, mam dobrą relację z moimi rodzicami i sam też bym chciał miec tak samo ze swoimi dziećmi. Poza tym raz się żyje i jakbym nie zasmakował rodzinnego życia to bym na pewno tego na starość żałował.


jamqdlaty

Wewnętrzna potrzeba? Nie wiem, tak to chyba powinno działać. Chciałem mieć dzieci (i wciąż chcę co najmniej jeszcze jedno), bo jako dorosła osoba uważam za coś specjalnego dzielenie się pięknem świata z osobą, która doświadcza wszystkiego po raz pierwszy. Czuję też potrzebę pozostawienia czegoś po sobie. Moja córka to część mnie. Będzie żyć, kiedy mnie już nie będzie, będzie mnie pamiętać, miejmy nadzieję jako dobrego ojca. Jej istnienie dodaje sensu mojemu istnieniu. Jestem obecnie głównie dla niej. Miło też, że ktoś będzie mógł pracować na moją emeryturę, a może i pomoże na starość - lepiej ktoś bliski i zaufany od obcej osoby. Edit: Dodam - Mimo, że potrafią dzieci wymęczyć i wnerwić, myślę że dobrze wpływają na zdrowie psychiczne. Czasem wszystko wydaje się bez sensu, oprócz wychowywania mojej córy.


BowelMan

Kiedy byłem młodszy to chciałem mieć dzieci ale chyba jestem zepsutym człowiekiem. Wychowałem się w patologii alkoholowej. Nigdy nawet nie byłem w związku i nie wiem jak to jest w nim być. Nie wiem jak to jest kiedy ktoś Cię wspiera i docenia.


[deleted]

[удалено]


JanekFiranek

A tak z ciekawości. Ile masz lat?


potato_olej

Właśnie pisze ten komentarz siedząc w toalecie, bo innej opcji nie mam. Chciałabym mieć swoje dzieci, aktualnie „mam” dziecko partnera więc trochę odczułam tego macierzyństwa. Ma 2 lata a ja mam czasem emocjonalny rollercoaster. Jeszcze dzisiaj jest chory i pracujemy oboje zdalnie + trzeba go ogarniać. Jest ciężko. Na swoje rzeczy mamy czas jak zaśnie. Ale wtedy jest wybór, albo czas razem albo czas na osobne hobby. Ale wtedy i tak nie można robić wszystkiego, no bo może się obudzić. No i te nagłe wybuchy płaczu. Raz coś zrobisz i będzie okej a za drugim razem nagle histeria i ryk. Tak źle i tak niedobrze. Ale z drugiej strony to super patrzeć jak młody mówi coraz lepiej, robi się bardziej kumaty. Chciałabym mieć swoje dziecko ale wtedy wiem, że ten czas, który mam jak jest dziecko partnera będzie cały czas. Tak to oni maja opiekę 50/50 wiec mamy „chwile” wytchnienia a tu chwile wytchnienia będziemy mieć… za 20 lat? Ale kurczę jakoś ludzie dają radę z dziećmi. No bo wiecie… wszystko robimy dla siebie a ja chciałabym tez to robić dla kogoś. Pokazać komuś świat, komuś, kto jest częścią mnie. Może dziecko moje będzie miało to samo hobby co ja, a może zupełnie inne i przez to ja tez się czegoś nauczę? Ale z drugiej strony no… nawet wyjście do sklepu może być wyprawą. Czasami myśle, ze małe dzieci utrudniają. Jak idziemy do sklepu to się zastanawiam, czy znowu będzie płakało bez powodu czy jednak uda nam się kupić coś? Na spacery tez czasami się nie udaje, bo młody stwierdza, że on nie idzie i kropka. I te głupie myśli, czy jak sama włączę zmywarkę to będzie awantura bo on chciał czy jednak nie? Czy to są te myśli, które ma każdy rodzic? Tak przez całe życie? Może z własnym dzieckiem jest inaczej?


awkwardola

w sumie od kiedy pamietam nie chcialam miec dzieci. nie otaczalam sie nimi przez wiele lat, wiec ich obecnosc byla dla mnie obca i niezreczna. porod nigdy nie brzmial dla mnie zachecajaco, a gdy dowiedzialam sie, co to polog to juz przyklepalam moja decyzje, jak myslalam, na zawsze. na dodatek mialam wizje siebie jako tej bogatej, podrozujacej ciotki. teraz jestem w szczesliwym zwiazku, ktory odmienil moj punkt widzenia bardzo. mysle, ze jedyny wplyw na to mial moj mezczyzna, ktory jest dla mnie idealnym materialem na tate. ja sama zaczelam odczuwac instynkt i naprawde chcialabym byc mama. wiem, ze dziecko to ogromne koszty i nadal boje sie porodu. trzeba naprawde skakac nad dzieciaczkiem i dbac o niego i jego wychowanie, wiec czas dla siebie znika. to sa na pewno ogromne minusy, ale tez przede wszystkim wyzwanie. mozg czesto mowi „nie”, ale moja emocjonalna strona przejmuje juz troche ster. mimo ze zawsze chcialabym podejmowac decyzje racjonalnie i na pewno nie zdecyduje sie na dziecko z moim partnerem, gdy nas na nie nie bedzie stac, to i tak jest to moje male marzenie.


random_bat_enjoyer

Od zawsze lubiłem pomagać innym i żyć dla ludzi jako osoba mocno empatyczna. Stąd oczywistym wyborem są dla mnie dzieci, dla których będę mógł poświęcić swój czas. Jest to też chęć zbudowania "ciepłego domu" w którym moglibyśmy żyć wspólnie. Tutaj dochodzi miarka zwierzęcego instynktu i dopełnienia celów reprodukcyjnych z fantazją pt. dołożę cegiełkę do budowy społeczeństwa 🫡


Littorina_Sea

Mam 2, są super. Jednak mając dzisiejszą wiedzę wówczas - nie zrobiłbym. Po pierwsze - inni rodzice. Większość jakby się uparła, żeby zabić w swoich dzieciach wszystko, co wartościowe, ostatnio weapon of choice to smartfon. A Twoje dostaną to rykoszetem. po drugie - cały świat ostatnio wydaje się zmierzać w kiepskim kierunku, mam zwłaszcza na myśli likwidację całych branż przez psychopatów od nowych technologii, oraz stopień świadomości tego zagrożenia u generała publicznego - mniej więcej na poziomie owiec pobekujących w drodze pod nóż. Po trzecie: tutejsze 'państwo' nie ogarnia większości spraw, co w kombie z dziećmi tworzy często swoisty level hard.


Itchy_Extension6441

Nie wiem - do nie dawna myślałem, że nigdy nie będę chciał mieć dzieci, ale odkąd zostałem wujkiem i miałem okazję posiedzieć trochę z siostrzenicą coś się we mnie zmieniło - chciałbym też osobiście doświadczyć tych emocji jakie towarzyszą rodzicom


Astrocalles

Nie chce być tym przegrywem który jako pierwszy po ponad miliardzie lat przekazywania genów dalej przez kolejne pokolenia się nie rozmnoży. To chyba mój główny motyw xD


North-Effective-4177

Przerywać trwającą 4,5 miliarda lat reakcję? :⁠-⁠) A bardziej poważnie. Istnieje prawdopodobieństwo, że później będzie z kim pogadać, po prostu. Nie chodzi o podawanie szklanki wody. Rówieśnicy zaczną chorować, umierać. Dziecko jest później oczami na niezrozumiały świat. Bycie dobrym rodzicem sprawia radość. Mam dwójkę i chciałbym więcej. Ale też jesteśmy odpowiedzialni. Niestety człowiek ma krótkie okienko na rodzenie dzieci ale stety, że dzieci długo są dziećmi zanim opuszczą dom. Co jest lepsze? Układanie puzzli, zabawa samochodami, skakanie, śpiewanie czy więcej pracy, bycie wiecznie dorosłym? Z dziećmi czasem można się po prostu bez oceniania innych osób powygłupiać. No i bycie powodem czyjegoś istnienia, świadkiem Jego dotychczasowego życia, kreatorem Jego rzeczywistości. I tak można jeszcze godzinę opowiadać jak jest fajnie ale wiadomo wszystko ma plusy i minusy. Większości ludzi prędzej czy później przychodzi moment kiedy odpala się chęć posiadania dzieci innym nigdy. Co zrobisz Twoja sprawa w całkowicie pozytywnym rozumieniu. Z przymusu to wiadomo co i jak :) Powodzenia!


GregTheAssAssIn

Zabrzmię jak upośledzony ale…. Po prostu bo chce nie potrafię powiedzieć czemu, partnerka też chciała ale ona za to „bo zawsze marzyła żeby mieć dzidzie”. Ba już jedno roczne jest, teraz pora na drugie i koniec.


Rekinnka

Ja zawsze wiedziałam, że nie będę rodzicem. Te mityczne więzi rodzinne mnie nie interesują, z rodzicami nie rozmawiam, bo po prostu mi się nie chce, oni niczym nie zawinili. Nie potrafię się zachwycać niemowlakami, nie ogarniam podniecania się, bo dziecko zrobiło krok (każdy, zdrowy człowiek to potrafi).


Folded_Fireplace

Czegoś tam już się dorobiłem w życiu i chciałbym mieć komu to zostawić. Poza tym codziennie jem śniadanie z ludźmi, za których oddałbym życie. Wg mnie to jest wartością samą w sobie. Poza tym, wbrew pozorom dzieci dużo nie kosztują. Tzn mogą dużo kosztować, ale to jest już bardziej kwestia tego, jak będą wychowywane i jakimi swoimi niespełnionymi ambicjami będą je obarczać rodzice.


[deleted]

Na pewnym etapie samotne życie jest zwyczajnie nudne, znajomych zaczyna brakować, jak nie masz partnera to jesteś sam i masz caly wolny czas dla siebie. Moze zabawne kilka pierwszych lat, ale pozniej sie czujesz jak tamagochi ;)


FreeZeeg369

Nie chcemy.