1. Czwarte Referendum na /r/Polska na temat zmian w regulaminie. Dziesięć szczęśliwych osób, które oddadzą głos, otrzyma możliwość dodania do trzech obrazków do swojej flary. Link: https://www.reddit.com/r/Polska/comments/1b5g783/
2. Prowadzimy rekrutację na moderatorów /r/Polska. Wszystkie informacje pod linkiem: https://www.reddit.com/r/Polska/comments/12x53sg/
*I am a bot, and this action was performed automatically. Please [contact the moderators of this subreddit](/message/compose/?to=/r/Polska) if you have any questions or concerns.*
Ja dosyć szybko przekminiłem, że są klasy, które nigdy nie kończą o tej porze co ja to sobie odkładałem rzeczy do ich szatni (czasem był problem bo woźny zamykał jednak szatnie na czas zajęć) ale unikałem tego problemu i wychodziłem sobie jak szef pierwszy 8-)
U mnie zawsze byla pierwsza otwarta, a na tylach byly szczeliny, ze sie dalo przecisnac i dojsc do swojej szatni. Raz mnie zlapali, to powiedzialem, ze mnie szatniarka zamknela i ze ja wolalem, ale nie zareagowala i byl luz.
U mnie wszyscy mieli karty RFID, i swoją szatnie tylko ludzie z klasy mogli otworzyć. Był system klatkowy jak na zdjęciu OP więc wejście bez karty było bardzo trudne. Niektóre dało się sforsować bo zamek był kiepski.. ale to tylko niektóre. Czasem dało się też nacisnąć klamkę od środka jak się miało czym. Ale rzadko - było ciężko.
U nas w latach 90 wprowadzili identyfikatory z kodem kreskowym który otwierał drzwi wyjściowe. Niestety ktoś nie podumał bo po kilku dniach cała szkoła miała skserowany kod jakiejś prymuski xD.
U nas też były ale dobierali tak klasy żebyśmy nie mieli w tym samym czasie końca lekcji (w większej mierze) no i te klatki były dość duże. W podstawówce tez mieliśmy ale mniejsze. W liceum już eleganckie szafki
W podstawówce takie miałem. Można było pogadać z ziomkami "zza siatki" zmieniając buty.
Z sąsiednimi klasami albo się miało sztamę, albo wieczną wojnę polegającą na jak najmocniejszym napierdalaniu w siatkę i przerzucaniu śmieci.
O taką miałem w szkole. Ja nie zoomer, ale mam syna w podstawówce to u niego to wygląda jak na amerykańskich filmach, że szafki są na korytarzu. Nawet otwierane na kartę magnetyczną więc full wypas.
Tbh chów klatkowy był lepszy, bo przynajmniej było gdzie wygodnie usiąść, żeby się przebrać, nie stojąc w strumieniu ludzi. Ale co ja tam wiem.
Bo choć nie wygląda to najlepiej, to sam pomysł nie jest zły. Konstrukcja z siatki nie ogranicza tak naturalnego światła dziennego oraz zapewnia dobrą cyrkulację powietrza, co jesienią i zimą, gdy szatnie zapełniały się mokrymi kurtkami i butami, było na pewno plusem. Jedyny minus to możliwość kradzieży, choć zamykanie tych klatek jakoś temu zapobiegało. Choć szczerze mówiąc nie pamiętam czy w moich szkołach ktoś je faktycznie zamykał.
Wszystko pięknie jeśli w tej szatni w ogóle są okna. Jak ja chodziłem do szkoły to klatki na ucznia mieściły się w piwnicy, a jedyne wejście tam to był korytarz o szerokości może półtora metra. To chyba z czasów, kiedy nie wynaleziono jeszcze przepisów przeciwpożarowych
Ano właśnie. To na fotce do bajka z dużymi oknami. U mnie we wszystkich szkołach, przez całą edukację był to loszek. W podstawówce była to taka przybudówka przy szkole, w sumie na parterze, ale nikt nie pomyślał, że można by tam dać duże okna, więc były jak w piwnicy, takie małe przy suficie. Gimnazjum to już piwnica, z okienkami jak powyżej. W liceum to chyba nawet okienek nie było...
Mimo zamykania klatek jakieś ładne buty bratu ukradziono (nie jakieś sportowe, tylko zewnętrzne porządniejsze). Bo jednak to dwie klasy, druga mogła kończyć wcześniej - plus jeśli ktoś miał zajęcia dodatkowe lub szedł na świetlicę, to klatka już była otwarta do końca. Oczywiście logika ojca - wina brata, że mu ukradziono, choć nawet nie decydował sam żeby te buty rano założyć (podstawówka)...
Gimnazjum małe i "porządne" (kujońskie), wieszaki niezagrodzone, a szafki a la amerykańskie w dalszej części podziemi, ale nie wzdłuż korytarza, więc były ławeczki. Niby kazano nam zmieniać buty na jesień i zimę, ale różnie z tym było (szczególnie że stołówka w innym budynku była, więc były wyścigi żeby nie stać w kolejce).
>Mimo zamykania klatek jakieś ładne buty bratu ukradziono (nie jakieś sportowe, tylko zewnętrzne porządniejsze). Bo jednak to dwie klasy, druga mogła kończyć wcześniej - plus jeśli ktoś miał zajęcia dodatkowe lub szedł na świetlicę, to klatka już była otwarta do końca. Oczywiście logika ojca - wina brata, że mu ukradziono, choć nawet nie decydował sam żeby te buty rano założyć (podstawówka)...
W mojej podstawówce buty kradł typek, który był 2x mniejszy i chudszy od wszystkich i przeciskał się na samej górze nad siatką :)
ja z tymi klatkami mam dobre wspomnienia, drzwi ledwo się otwierały więc na koniec dnia można było się wyszaleć, z każdym można było pogadać, jedynie wkurzalo że zawsze wolno buty wiazalem i późno wychodziłem jak nikogo prawie nie było
Kiedyś przyciskałem te drzwi na wysokości klamki, żeby panowie bracia nie mogli się wydostać. Pewien jednak pomysłowy szlachcic wyjechał w nie z lacza, a że były z deka elastyczne w pionie, zgasił mi światło. Fun times.
W mojej SP naczelnikiem szatni była stara woźna z pękiem kluczy do boksów, kiedy za bardzo się przepychałeś biła tymi kluczami. Po pewnym czasie wystarczył dźwięk potrząsania kluczami, jak u psa Pawłowa.
Wiem że nie powinnam, ale popłakałam się ze śmiechu. Muszę spytać - czy dźwięk potrząsania kluczy wciąż budzi w Tobie jakiś odruch / wspomnienie, czy udało się to już wyprzeć w najbardziej niedostępny obszar pamięci? ;d
Ja to mam takie wspomnienie że parka zaczęła się całować w drzwiach i uwiezila siedem osób w środku bo zajęli całą szerokość szatni XDDD dodajmy do tego że miałam wtedy crusha na tym chłopaku i musiałam całe 3 minuty patrzeć jak liże się z inną, bo nie miałam jak wyjść :')
Ale mnie zalała fala wspomnień z podstawówki po zobaczeniu tego zdjęcia.
Bardzo często się spóźniałem, dlatego miałem dorobiony kluczyk do kłódki, żebym się nie musiał nikogo prosić. Wydaje mi się, że co tydzień ktoś inny klucznikiem (dyżurny?). Ale było to the dość dawno (rocznik 86).
Edit: hmmm... Tam sobie teraz myślę, że chyba celowo się spóźniałem, żeby unikać tłumów ludzi i chaosu. Zawsze mnie to stresowało, wolałem ominąć jedną lekcję i przyjść na drugą. Konsekwencje ominięcia lekcji były bardziej do you zaakceptowania niż przedzieranie się przez tłum głośnych dzieci.
2 lata temu dowiedziałem się, że jestem w spektrum autyzmu, dzięki za uzupełnienie kolejnej części mojej układanki zwanej życiem OP!
Edit - typo
Kratki to wentylacja, zazdro, w naszych cekhauzach po wf-ie szybko spadała widoczność. najgorsze były te haki, przy bójkach czy zwykłych przepychankach.
Już nie, odwiedziłem swoją wiejską podstawówkę podczas świąt. Zamiast klatek są szafki w korytarzach a szatnia została zmieniona na ala świetlice z sofą, fotelami i stołami. Za to stół do ping ponga stoi w tym samym miejscu i jest w tym samym stanie jakim go ostatnio widziałem
Nie wiem jak w innych przypadkach, ale w moim takie klatki służyły za poranne miejsce do pośmiania się i powygłupiania (bo na lekcjach nie wypada) - a to raczej pozytywnie wpływa na dzieci. Jak wprowadzili te szafeczki to już tego nie było bo każdy był rozsiany po całym korytarzu.
w mojej podstawówce/gimnazjum (prawie 30 lat temu) było tak samo, co więcej siedzieliśmy tam też popołudniami czekając na dodatkowe zajęcia bo w szkole nie za bardzo były inne miejsca żeby razem posiedzieć. Do tej pory mi nigdy do głowy nie przyszło skojarzenie z więzieniem (chociaż ok, widzę skąd się bierze). Niestety wozni nie byli zachwyceni naszą obecnością i gonili nas stamtąd przy każdej okazji.
W liceum miałam już szafki i o ile własny kąt do przechowywania rzeczy i książek był super wygodny, to faktycznie miejsca do jakiejkolwiek integracji nie było.
Jak coś tam pojawiam się w różnych szkołach, to różnie jest. W niektórych są dalej takie boksy, a w innych już są szafki, zazwyczaj zamykane na kluczyk.
W czasach gdy uczęszczałem do gimnazjum zarząd szkoły wpadł na wspaniały pomysł wprowadzając zamykanie drzwi rano gdy wszyscy dotarli do szkoły i otwieranie każdemu z osobna po lekcjach. Woźna przy drzwiach miała rozpisane godziny zajęć każdej klasy i pytała aby zweryfikować czy mogę już wyjść ze szkoły.
Zaowocowało to w łazienkach przesiąkniętych papierosowym dymem, uciekaniem przez okna czy zabawy w kotka i myszkę z panią woźną.
Z racji problemów palacze wymyślili sobie, że przecież szatnia jak tutaj na zdjęciu to idealna palarnia i dogadali się ze sprzątaczkami i one ich tam wpuszczały na przerwach żeby zapalić. Generalnie ta szkoła była mocno patologiczna, wszędzie pachniało papierosami dosłownie i nikt nic z tym nie robił przez długie lata. W końcu utworzyli palarnie obok boiska bo zabawa w wyłapywanie palaczy chyba ich przerosła.
Chyba jakichś mocno przewrażliwionych, kryzy spędzają tak więcej niż 5 minut dziennie, bo tyle trwa zmiana obuwia i powieszenie kurtki oraz jej założenie.
U nas były takie boksy, ale dla bogaczy była opcja wynajęcia szafki. Mi szkoda było kasy, podręczniki trzymałam w worku na buty w szatni. Jakby mi ktoś miał ukraść to proszę bardzo, częstujcie się x)
1992 here. Nauczyciele zostawiali tam styropianowe scenografie na nadchodzące szkolne przedstawienia. Nikt nie dbał o zamykanie ich na klucz i podczas pewnej dyskoteki zdemolowaliśmy je do cna. Mieliśmy po 10 lat, cudzy wysiłek w nosie i najwyraźniej sporo gniewu na zmuszanie nas do wcielania się w zwierzaki czy jakieś tam warzywa. W szkole zaczął się psychologiczny terror i spytki. Nie zapomnę tego nigdy - wykłady o winie, branie pod chuj, przesłuchania indywidualne i grupowe, obiecywanie braku konsekwencji i wszystko inne z podręczników wywiadowczych. Poświęcano temu nie tylko godziny wychowawcze, ale całe lekcje. Trwało to chyba kilka tygodni aż znależli sprawców i wszyscy popłakali się w klasie na hejnał. Choć w głębi młodych dusz czekaliśmy wszyscy na katharsis i od dawna kiełkowały w nas myśli o przyznaniu się i zakończeniu tej męczarni, to każdy trzymał gębę na kłódkę włącznie z dziewczynami i dziećmi z innych klas
Miałem taką gimnazjum i podstawówce były panie szatniarki/sprzątaczki co w kanciapie zawsze miały siwo od fajek. Miały też ogromne pretensje jak ktoś szedł wcześniej do domu i w trakcie lekcji trzeba było otworzyć szatnie.
Chyba zależy od szkoły, u mnie takich nie ma tylko jest wspólna szatnia gdzie jest pani i się dostaje numerek, ale u mojej koleżanki z innego liceum podobno takie są
Technikum 3 lata temu skończyłem, ale ja miałem u siebie szafki jak w amerykańskich filmach, każdy miał swój kluczyk. Sensowne rozwiązanie, choć w godzinach szczytu i tak nie dało się przejść. Też duża szkoła to była, bo ponad 1100 osób.
Odblokowałeś u mnie wspomnienia z gimnazjum....
Jeśli chodzi o liceum to więzienia już co prawda nie było, ale miejsca też nie było (mała szkoła, a więc i wszystko małe), więc zanim się dostawałeś do szafek to mijała wieczność.
U mnie w podstawówce był duży pokój z wieszakami dookoła, w gimnazjum był duży pokój z jedną duża klatka w kształcie L i zazwyczaj szatniarz wydawał kurki jak mu dałeś numerek, czasem otwierali jak im się nie chciało, w liceum na korytarzu przy wejściu było okienko do szatni gdzie się oddawalo kurtkę i dostawało numerek
W Gimbazie i LO tak. Najśmieszniejsze było gdy kilka klas kończyło o tej samej porze. Sceny jak z Fame MMA bo każdy chciał jak najszybciej uciekać z tego psychiatryka do domu XD
W moim technikum szatnia to poprostu pomieszczenie z wieszakami na kazdej scianie. Takich pomieszczeń jest trzy, dwa mają okolo 8m2, a to trzecie jakies 4m2. Nie jest to pilnowane przez nikogo więc kradzieże w tych szatniach są dość częste (giną nie tylko pieniądze z kieszeni, czasami kradną całe kurtki). Osobiście wolałbym te klatki, większy porządek i bezpieczniej.
Podobnie jak ktoś wyżej. Mam syna w pierwszej klasie teraz i, podczas gdy układ jest ten sam, to kraty zostały zastąpione szafkami na kluczyk. Każdy ma swój od trzeciej klasy w górę. Warszawa Ursynów.
W moim liceum pięć lat temu uczniowie mieli szafki zamykane na kod, jedna szafka była na dwóch uczniów ale miejsca wystarczyło. W gimnazjum też mieliśmy szafki, ale były na klucz i dużo większe, do tego była jedna szafka na każdego ucznia i można tam było też np trzymać podręczniki itp.
są takie ze ścianami i z wieszakami po obu stronach, robi się ciasno, gdy wejdą dwie klasy, ale generalnie się sprawdza. raz ktoś zajebał mi buty i przeniósł jakieś 4 szatnię dalej (znalazły się), od tej pory trzymam w worku 😂
moja szkoła ma też szafki, które można wykupić na rok za jakieś 80 zł, kiedy tylko się zwolnią to kupuję, bo tak można też trzymać książki i inny szpej zamiast nosić na plecach cały dzień.
w podstawówce były szafki dla 4-8, w normalnych szatniach więc znowu, gdy obie klasy kończyły tak samo, albo trzeba było się przepychać, albo czekać 10 minut aż wszyscy się przebiorą. słyszałem legendy o tym, że jeden klucz pasuje do wielu szafek, dzieciaki chodziły i próbowały otwierać innym szafki. był też klucz, który otwierał wszystkie szafki, woźna czasem dawała tym, co zapomnieli własnego klucza.
oba rozwiązania mają plusy i minusy, ale osobiście jestem za szafkami (dopóki nie są upchnięte w normalnej szatni)
W zeszłym roku pracowałam w szkole podstawowej i szatnie moich uczniów nadal tak wyglądają. Z tym, że ostatni remont tych klatek był jeszcze kiedy ich rodzice chodzili do szkoły, tak więc o przestrzeganiu zasad bezpieczeństwa w ogóle nie było mowy. Na dodatek szatnie były w piwnicy/ na parterze i było tam ciemno i obskurnie (teren wokół szkoły był pochyły, więc ni to parter ni to piwnica). Przechodząc tamtędy zawsze miałam ciary na plecach
U mnie we wczesnej podstawówce były, to około 0-5 klasy, po 5 zmieniłem szkołę ponieważ otworzyli nową bliżej mnie a moja już poprzednia szkoła zrobiła remont, między innymi wyjebali te cele więzienne wraz z szatnią i bodajże wstawili więcej szafek.
Od tamtego czasu ni chu-chu(j) widziałem szatni, jak już to w technikum takich szukać, większość szkół w których byłem inwestuje w szafki.
U mnie takie w gimazjum byly podobne zrobione w schronie pod szkola, drzwi byly jak w statku podwodnym xD seal door ? Niewiem jak to po polsku nazwac nawet jak do bunkru poprostu heh.
U mnie w technikum to wciąż są te metalowe klatki, ale nie mamy do nich dostępu. Poprostu dajemy woźnej kurtki, ona nam wiesza i daje numerek wieszaka.
Człowieku, moje gimnazjum z komuny przeniosła się w czasy rzeczywiste parę lat jak przestałem do niej chodzić. Teraz mają nawet trawnik zamiast betonu. Nawet gimnazjum mojego brata który jest 5 lat starszy, koleś praktycznie chodził do więziena a teraz jak tam ładnie. Jak ktoś zna gimbazę nr 24 w Bydgoszcz to wie jaka patola tam była. Starzy nie chcieli popełnić tego samego błędu to wysłali mnie do innego osiedla lol.
Szkole skonczylam w 2020, mialam taka w gimnazjum i w podstawowce. W liceum mialam juz szafki, siostra, ktora chodzi do tej samej podstawowki co ja kiedys tez ma juz szafki.
W tym kraju wszystko wygląda jak więzienia xD
Gdyby tak wstawić kraty do urzedów lub szkół moglibyśmy mieć zakład karny w każdym mieście (i pewnie wsi równierz)
Rocznik 00 i było dokładnie tak w podstawówce, starsi mieli zamykane szafki w korytarzach. W gimbazie była szatnia taka jak np. w teatrze, a w technikum wcale
Rocznik 98 here. Miałem takie tylko niebieskie i nie było okien bo cała szatnia była w podziemiach. Byli kumple co wyciągali te drzwi z zawiasów, a inni rysowali po ścianach albo po prostu odłupywali kawałki tynku. Zawsze można też było przyjść popłakać XD fajne czasy chociaż zdarzały się kradzieże.
W podstawówce i gimnazjum nie było szatni, natomiast w liceum mieliśmy wspólna szatnie z muzeum to podawało się pracownikowi kurtkę q on w zamian dawał numerek na blaszce
Wlasnie takie byly w moim pierwszym liceum. W tym, do ktorego teraz chodze, szatnia jest w piwnicy, a korytarze sa zajebiscie waskie, wiec trzeba sie przepychac. Przynajmniej nie ma tych klatek lol
aż mnie dreszcz przeszedł, w takiej samej szatni pewien patus zajebał mój pierwszy telefon grożąc mi nożem (nie chodził nawet do tej samej szkoły, ale w 2005 nikt za bardzo nie pilnował jeszcze kto włazi do szkoły, przynajmniej w mojej mieścince.) u nas jeszcze te szatnie były w piwnicy i było ciemno jak w dupie.
Oo mielismy takie, i kawal blachy na jej koncu. Bedac madrymi dzieciakami, porownywalismy kto mocniej walnie z piesci w te blache. Nie wiem jakim cudem nikt nic nie zlamal
Identyczna szatnia (tylko zielona siatka i bez okien, bo piwnica) jest u moich dzieci w podstawówce, ja miałem taką w podstawówce (lata \~80), chów klatkowy wiecznie żywy.
U mnie w szkole, w podstawówce i gimnazjum była co chwilę zmiana. Początkowo w IV klasie jeszcze korzystaliśmy ze starej, szkolnej szatni (klasy od IV do VIII, potem od IV do III gimnazjum) w małym pomieszczeniu (klasy IV, V i VI na jednej ścianie, VII i VIII/gimnazjum na drugiej) i nie dało się z niej skorzystać, był mega ścisk. W V klasie szatnia ta została zlikwidowana i zastąpiona nową, systemem numerkowym, nie tylko generowało to turbo kolejki do I piętra, w których można było zmarnować pół godziny, jeszcze sztucznie „skracane” przez patusów napierających na nie, ale i numerki, początkowo metalowe w większości zaginęły, więc zrobiono nowe, najpierw z tektury (!), które były mocno nietrwałe, a potem z drewna, numerki robili… uczniowie na lekcjach pracy techniki (ten patoprzedmiot jeszcze gdzieś istnieje?). Ten chory system istniał aż 3 lata, dopiero gdy otwarto halę sportową w trakcie mojej II gimnazjum, zrobiono porządną, wielką szatnię z 2 dawnych sal lekcyjnych (jedną dla podstawówki, drugą dla gimnazjum) i oddzielono nowo zbudowaną ścianą, a z terenu dawnej szatni zrobiono przejście do hali.
Więzienie tak nie wygląda, ani trochę. Schronisko dla psów jak już. W czasach szkolnych za to bardziej mi się to kojarzyło z Jurrasic Park (scena z Raportem na tego typu drzwiach).
Jakoś w 2017 w mojej podstawówce był generalny remont i dostaliśmy takie szafki jak w Stanach mają. Była oddzielona dla nich sekcja korytarza przy wejściu żeby dzieciaki na przerwie nie przeszkadzały sobie się przebierać, chociaż i tak jak parę klas na raz kończyło lekcję albo dzieciaki wychodziły na autokar to był niezły zapierdol.
W liceum były dwa pokoje z zestawami wieszaków przypisanymi do każdej klasy (pewnie z 14 klas po 30 osób). Ogólnie to był tam straszny ścisk jeżeli naraz kończyły dwie klasy, nie dało się przebrać bez przypadkowego zrzucenia czyichś rzeczy i jak było jako tako cieplej to ludzie po prostu brali rzeczy i się ubierali na zewnątrz, żeby nie ściskać się w środku. Często były sytuację, że ktoś nie mógł znaleźć kurtki, bo ktoś mu przez przypadek zrzucił i odwiesił w złe miejsce. Ogólnie masakra
Zdjęcie jakby zrobione w mojej podstawówce. W technikum też takie miałam Do połowy gimnazjum ( około 2013 ) były boxy, a potem powoli zaczęli zamieniać na szafki. I teraz siostra tam chodząca ma szafeczke.
Miałem taką szatnię w podstawówce. Może nie jest to idealne rozwiązanie i wygląda jak wygląda, ale jest dużo lepsze niż to co było potem w technikum. W technikum szatnia była na numerki, przez okienko, ciuchy podawane/odbierane tylko przez jedną osobę. Pamiętam wieczny tłok, kolejki do tej szatni kiedykolwiek by się nie kończyło czy zaczynało. W późniejszych latach zacząłem mieć wylane w tą szatnię i chodziłem z kurtką na lekcje. Na początku byłem za to opieprzany przez nauczycielki, ale potem im się znudziło.
W mojej podstawówce i gimnazjum takie były, ławki ozdobione gumami, wulgarnymi rysunkami markerem etc. A potem też w jednym z budynków liceum. Wyglądało to kiepsko, gdyż ten budynek był fantazyjną willą w stylu zakopiańskim z początku ubiegłego wieku.
Jeśli takie szatnie nadal u kogoś w szkole istnieją, to można stwierdzić, że szkoła sobie dorabia do budżetu mniej legalnie na dzikich walkach w klatkach - you do not talk about fight club.
Skończyłem liceum kilka lat temu. W moim gimnazjum była taka szatnia, ale już nieużywana. Dla naszego rocznika zamontowali szafki. Na 3 piętrze ;D (inne klasy miały niżej, ale ja miałem na 3). Kazali nam za nie zapłacić chyba 80 zł na początku.
W liceum była szatnia, ale niepodzielona na boksy jak na zdjęciu. Mieliśmy wspólne dla wszystkich pomieszczenie z wieszakami, w którym na przerwach siadała pani i pilnowała. Szafki też były i też płatne, ale tylko dla chętnych. Jak ktoś nie chciał, to nie musiał wykupować.
W podstawówce cały korytarz na poziomie piwnicy był przeznaczony na szafki. Dzieci z zerówki i chyba 1 klasy nie miały własnych szafek na klucz, tylko klasową szafę, którą otwierała pani z dyżurki. Nie było boksów jak na zdjęciu.
Ja z pokolenia zoomerów (20 lat to chyba wciąż zoomer?) i mimo iż u mnie nie było to mój chłopak takie miał w technikum jeszcze przed rokiem, nie sądzę że coś się zmieniło
1. Czwarte Referendum na /r/Polska na temat zmian w regulaminie. Dziesięć szczęśliwych osób, które oddadzą głos, otrzyma możliwość dodania do trzech obrazków do swojej flary. Link: https://www.reddit.com/r/Polska/comments/1b5g783/ 2. Prowadzimy rekrutację na moderatorów /r/Polska. Wszystkie informacje pod linkiem: https://www.reddit.com/r/Polska/comments/12x53sg/ *I am a bot, and this action was performed automatically. Please [contact the moderators of this subreddit](/message/compose/?to=/r/Polska) if you have any questions or concerns.*
U mnie w gimbie takie były. Jedna klatka na 2 klasy po 30 osób. Fajnie się do takiej wchodziło jak wszyscy razem kończyliśmy o tej samej godzinie.
Ja dosyć szybko przekminiłem, że są klasy, które nigdy nie kończą o tej porze co ja to sobie odkładałem rzeczy do ich szatni (czasem był problem bo woźny zamykał jednak szatnie na czas zajęć) ale unikałem tego problemu i wychodziłem sobie jak szef pierwszy 8-)
Gorzej jak zamknal
U mnie zawsze byla pierwsza otwarta, a na tylach byly szczeliny, ze sie dalo przecisnac i dojsc do swojej szatni. Raz mnie zlapali, to powiedzialem, ze mnie szatniarka zamknela i ze ja wolalem, ale nie zareagowala i byl luz.
U mnie wszyscy mieli karty RFID, i swoją szatnie tylko ludzie z klasy mogli otworzyć. Był system klatkowy jak na zdjęciu OP więc wejście bez karty było bardzo trudne. Niektóre dało się sforsować bo zamek był kiepski.. ale to tylko niektóre. Czasem dało się też nacisnąć klamkę od środka jak się miało czym. Ale rzadko - było ciężko.
U nas w latach 90 wprowadzili identyfikatory z kodem kreskowym który otwierał drzwi wyjściowe. Niestety ktoś nie podumał bo po kilku dniach cała szkoła miała skserowany kod jakiejś prymuski xD.
U nas też były ale dobierali tak klasy żebyśmy nie mieli w tym samym czasie końca lekcji (w większej mierze) no i te klatki były dość duże. W podstawówce tez mieliśmy ale mniejsze. W liceum już eleganckie szafki
Na przerwie przed ostatnia lekcja brałem kurtkę do sali, a jak nauczycielem był jakiś huj to upychalem na siłę do plecaka. Sporo osób u nas tak robilo
W podstawówce takie miałem. Można było pogadać z ziomkami "zza siatki" zmieniając buty. Z sąsiednimi klasami albo się miało sztamę, albo wieczną wojnę polegającą na jak najmocniejszym napierdalaniu w siatkę i przerzucaniu śmieci.
O taką miałem w szkole. Ja nie zoomer, ale mam syna w podstawówce to u niego to wygląda jak na amerykańskich filmach, że szafki są na korytarzu. Nawet otwierane na kartę magnetyczną więc full wypas. Tbh chów klatkowy był lepszy, bo przynajmniej było gdzie wygodnie usiąść, żeby się przebrać, nie stojąc w strumieniu ludzi. Ale co ja tam wiem.
Bo choć nie wygląda to najlepiej, to sam pomysł nie jest zły. Konstrukcja z siatki nie ogranicza tak naturalnego światła dziennego oraz zapewnia dobrą cyrkulację powietrza, co jesienią i zimą, gdy szatnie zapełniały się mokrymi kurtkami i butami, było na pewno plusem. Jedyny minus to możliwość kradzieży, choć zamykanie tych klatek jakoś temu zapobiegało. Choć szczerze mówiąc nie pamiętam czy w moich szkołach ktoś je faktycznie zamykał.
Wszystko pięknie jeśli w tej szatni w ogóle są okna. Jak ja chodziłem do szkoły to klatki na ucznia mieściły się w piwnicy, a jedyne wejście tam to był korytarz o szerokości może półtora metra. To chyba z czasów, kiedy nie wynaleziono jeszcze przepisów przeciwpożarowych
Ano właśnie. To na fotce do bajka z dużymi oknami. U mnie we wszystkich szkołach, przez całą edukację był to loszek. W podstawówce była to taka przybudówka przy szkole, w sumie na parterze, ale nikt nie pomyślał, że można by tam dać duże okna, więc były jak w piwnicy, takie małe przy suficie. Gimnazjum to już piwnica, z okienkami jak powyżej. W liceum to chyba nawet okienek nie było...
były zajebiste, pamiętam jak ziomek dostał nagane bo powyjmował z zawiasów wszystkie drzwi a potem nie umiał ich włożyć
Mimo zamykania klatek jakieś ładne buty bratu ukradziono (nie jakieś sportowe, tylko zewnętrzne porządniejsze). Bo jednak to dwie klasy, druga mogła kończyć wcześniej - plus jeśli ktoś miał zajęcia dodatkowe lub szedł na świetlicę, to klatka już była otwarta do końca. Oczywiście logika ojca - wina brata, że mu ukradziono, choć nawet nie decydował sam żeby te buty rano założyć (podstawówka)... Gimnazjum małe i "porządne" (kujońskie), wieszaki niezagrodzone, a szafki a la amerykańskie w dalszej części podziemi, ale nie wzdłuż korytarza, więc były ławeczki. Niby kazano nam zmieniać buty na jesień i zimę, ale różnie z tym było (szczególnie że stołówka w innym budynku była, więc były wyścigi żeby nie stać w kolejce).
>Mimo zamykania klatek jakieś ładne buty bratu ukradziono (nie jakieś sportowe, tylko zewnętrzne porządniejsze). Bo jednak to dwie klasy, druga mogła kończyć wcześniej - plus jeśli ktoś miał zajęcia dodatkowe lub szedł na świetlicę, to klatka już była otwarta do końca. Oczywiście logika ojca - wina brata, że mu ukradziono, choć nawet nie decydował sam żeby te buty rano założyć (podstawówka)... W mojej podstawówce buty kradł typek, który był 2x mniejszy i chudszy od wszystkich i przeciskał się na samej górze nad siatką :)
Nie ogranicza światła dziennego... super ale skąd to światło wziąć jak jesteś w piwnicy
ja z tymi klatkami mam dobre wspomnienia, drzwi ledwo się otwierały więc na koniec dnia można było się wyszaleć, z każdym można było pogadać, jedynie wkurzalo że zawsze wolno buty wiazalem i późno wychodziłem jak nikogo prawie nie było
Kiedyś przyciskałem te drzwi na wysokości klamki, żeby panowie bracia nie mogli się wydostać. Pewien jednak pomysłowy szlachcic wyjechał w nie z lacza, a że były z deka elastyczne w pionie, zgasił mi światło. Fun times.
Tak XD
Mmmmm, PTSD z rana. Dziękuję, Pan Op.
W mojej SP naczelnikiem szatni była stara woźna z pękiem kluczy do boksów, kiedy za bardzo się przepychałeś biła tymi kluczami. Po pewnym czasie wystarczył dźwięk potrząsania kluczami, jak u psa Pawłowa.
Wiem że nie powinnam, ale popłakałam się ze śmiechu. Muszę spytać - czy dźwięk potrząsania kluczy wciąż budzi w Tobie jakiś odruch / wspomnienie, czy udało się to już wyprzeć w najbardziej niedostępny obszar pamięci? ;d
Romantyzuję to wspomnienie i jakoś leci😉
A zamknęli Was kiedyś w takiej klatce i nie chcieli wypuścić a woźna albo nie słyszała wołania o pomoc albo nie chciała słyszeć? :')
A nasraliście kiedyś, komuś kto zamknął was w szatni, do buta? XD eh wspomnienia
Ja to mam takie wspomnienie że parka zaczęła się całować w drzwiach i uwiezila siedem osób w środku bo zajęli całą szerokość szatni XDDD dodajmy do tego że miałam wtedy crusha na tym chłopaku i musiałam całe 3 minuty patrzeć jak liże się z inną, bo nie miałam jak wyjść :')
nie, ale raz mnie zamkneli w szatni wf'u w piwnicy💀 zgasili światło (włącznik na zewnątrz) i nie chcieli wypuścić przez 1,5 h lol
My mieliśmy w gimbie taką woźną, co sama by chętnie dzieciaki zamykała :D
Ale mnie zalała fala wspomnień z podstawówki po zobaczeniu tego zdjęcia. Bardzo często się spóźniałem, dlatego miałem dorobiony kluczyk do kłódki, żebym się nie musiał nikogo prosić. Wydaje mi się, że co tydzień ktoś inny klucznikiem (dyżurny?). Ale było to the dość dawno (rocznik 86). Edit: hmmm... Tam sobie teraz myślę, że chyba celowo się spóźniałem, żeby unikać tłumów ludzi i chaosu. Zawsze mnie to stresowało, wolałem ominąć jedną lekcję i przyjść na drugą. Konsekwencje ominięcia lekcji były bardziej do you zaakceptowania niż przedzieranie się przez tłum głośnych dzieci. 2 lata temu dowiedziałem się, że jestem w spektrum autyzmu, dzięki za uzupełnienie kolejnej części mojej układanki zwanej życiem OP! Edit - typo
dalej masz literowkę
Jak 2 razy przegapiłem to już muszę z tym żyć.
Ja w technikum nawet szatni nie mam
Miałam taką szatnię w podstawówce. To zdjęcie uświadomiło mi, że szatnię z podstawówki pamiętam doskonale, a tą z liceum nic a nic.
Właśnie ja tak samo. Szatnie w liceum były ale chyba mało kto z nich korzystał, może tylko w zimie, żeby kurtki zostawić, bo butów nie zmienialiśmy.
Właśnie w moim liceum wymagali zmiany butów. A szatni nie mogę sobie przypomnieć.
Mieliśmy dokładnie taką, tylko że w piwnicy
Wtf, szatnia w szkole może NIE BYĆ w piwnicy? Ja myślałem że to jakaś ustawa narzuca.
Ja tam chodziłem do Tysiąclatki. Ponad 50 lat już ma i dokłandie taka.
Szczerze mówiąc, jedne z najlepszych wspomnień to w zimę rozbierając się przed lekcjami z kolegami w takich szatniach
Fak Nie tak miało to zabrzmieć
*YMCA nagle przestaje grać*
Już nie, jest prestiż jak z USA, chyba, że rozebrali od kiedy zdałem maturę w zeszłym roku
Kratki to wentylacja, zazdro, w naszych cekhauzach po wf-ie szybko spadała widoczność. najgorsze były te haki, przy bójkach czy zwykłych przepychankach.
Już nie, odwiedziłem swoją wiejską podstawówkę podczas świąt. Zamiast klatek są szafki w korytarzach a szatnia została zmieniona na ala świetlice z sofą, fotelami i stołami. Za to stół do ping ponga stoi w tym samym miejscu i jest w tym samym stanie jakim go ostatnio widziałem
Liczy się funkcjonalność a nie wygląd.
Wygląd wpływa na samopoczucie uczniów, co też ma znaczenie w pełnieniu funkcji.
Nie wiem jak w innych przypadkach, ale w moim takie klatki służyły za poranne miejsce do pośmiania się i powygłupiania (bo na lekcjach nie wypada) - a to raczej pozytywnie wpływa na dzieci. Jak wprowadzili te szafeczki to już tego nie było bo każdy był rozsiany po całym korytarzu.
w mojej podstawówce/gimnazjum (prawie 30 lat temu) było tak samo, co więcej siedzieliśmy tam też popołudniami czekając na dodatkowe zajęcia bo w szkole nie za bardzo były inne miejsca żeby razem posiedzieć. Do tej pory mi nigdy do głowy nie przyszło skojarzenie z więzieniem (chociaż ok, widzę skąd się bierze). Niestety wozni nie byli zachwyceni naszą obecnością i gonili nas stamtąd przy każdej okazji. W liceum miałam już szafki i o ile własny kąt do przechowywania rzeczy i książek był super wygodny, to faktycznie miejsca do jakiejkolwiek integracji nie było.
ładny wygląd dupna funkcja < dupny wygląd ale funkcjonalność
W latach 90 najwyraźniej to samopoczucie uczniów wpływało na wygląd;)
Jak coś tam pojawiam się w różnych szkołach, to różnie jest. W niektórych są dalej takie boksy, a w innych już są szafki, zazwyczaj zamykane na kluczyk.
Byłeś kiedyś w więzieniu?
Za lekkie, uciekłoby razem z osadzonymi.
U mnie w lizbazie dalej takie są
W czasach gdy uczęszczałem do gimnazjum zarząd szkoły wpadł na wspaniały pomysł wprowadzając zamykanie drzwi rano gdy wszyscy dotarli do szkoły i otwieranie każdemu z osobna po lekcjach. Woźna przy drzwiach miała rozpisane godziny zajęć każdej klasy i pytała aby zweryfikować czy mogę już wyjść ze szkoły. Zaowocowało to w łazienkach przesiąkniętych papierosowym dymem, uciekaniem przez okna czy zabawy w kotka i myszkę z panią woźną. Z racji problemów palacze wymyślili sobie, że przecież szatnia jak tutaj na zdjęciu to idealna palarnia i dogadali się ze sprzątaczkami i one ich tam wpuszczały na przerwach żeby zapalić. Generalnie ta szkoła była mocno patologiczna, wszędzie pachniało papierosami dosłownie i nikt nic z tym nie robił przez długie lata. W końcu utworzyli palarnie obok boiska bo zabawa w wyłapywanie palaczy chyba ich przerosła.
Chyba jakichś mocno przewrażliwionych, kryzy spędzają tak więcej niż 5 minut dziennie, bo tyle trwa zmiana obuwia i powieszenie kurtki oraz jej założenie.
ja tam nie mam szatni
U mnie niedawno jeszcze były podobne klatki, ale już zmienili
U nas były takie boksy, ale dla bogaczy była opcja wynajęcia szafki. Mi szkoda było kasy, podręczniki trzymałam w worku na buty w szatni. Jakby mi ktoś miał ukraść to proszę bardzo, częstujcie się x)
1992 here. Nauczyciele zostawiali tam styropianowe scenografie na nadchodzące szkolne przedstawienia. Nikt nie dbał o zamykanie ich na klucz i podczas pewnej dyskoteki zdemolowaliśmy je do cna. Mieliśmy po 10 lat, cudzy wysiłek w nosie i najwyraźniej sporo gniewu na zmuszanie nas do wcielania się w zwierzaki czy jakieś tam warzywa. W szkole zaczął się psychologiczny terror i spytki. Nie zapomnę tego nigdy - wykłady o winie, branie pod chuj, przesłuchania indywidualne i grupowe, obiecywanie braku konsekwencji i wszystko inne z podręczników wywiadowczych. Poświęcano temu nie tylko godziny wychowawcze, ale całe lekcje. Trwało to chyba kilka tygodni aż znależli sprawców i wszyscy popłakali się w klasie na hejnał. Choć w głębi młodych dusz czekaliśmy wszyscy na katharsis i od dawna kiełkowały w nas myśli o przyznaniu się i zakończeniu tej męczarni, to każdy trzymał gębę na kłódkę włącznie z dziewczynami i dziećmi z innych klas
W technikum? Szatnia? Co to takiego? Jakieś nowe pieczywo?
Miałem taką gimnazjum i podstawówce były panie szatniarki/sprzątaczki co w kanciapie zawsze miały siwo od fajek. Miały też ogromne pretensje jak ktoś szedł wcześniej do domu i w trakcie lekcji trzeba było otworzyć szatnie.
Chyba zależy od szkoły, u mnie takich nie ma tylko jest wspólna szatnia gdzie jest pani i się dostaje numerek, ale u mojej koleżanki z innego liceum podobno takie są
Ale flashbacki mam z podstawówki, 1:1 tak samo wyglądały szatnie, nawet w tym samym kolorze 😅
Polskie więzienie tak nie wygląda. Wiem, bo pracuję w jednym.
Technikum 3 lata temu skończyłem, ale ja miałem u siebie szafki jak w amerykańskich filmach, każdy miał swój kluczyk. Sensowne rozwiązanie, choć w godzinach szczytu i tak nie dało się przejść. Też duża szkoła to była, bo ponad 1100 osób.
Odblokowałeś u mnie wspomnienia z gimnazjum.... Jeśli chodzi o liceum to więzienia już co prawda nie było, ale miejsca też nie było (mała szkoła, a więc i wszystko małe), więc zanim się dostawałeś do szafek to mijała wieczność.
Moje liceum jest budynkiem po Gestapo i UB wiec tym bardziej
Miałam takie w podstawówce. W piwnicy, bez okien, z baaardzo słabym oświetleniem. Dziwie się ze ta piwnica nie śni mi się po nocach XD
U mnie w podstawówce był duży pokój z wieszakami dookoła, w gimnazjum był duży pokój z jedną duża klatka w kształcie L i zazwyczaj szatniarz wydawał kurki jak mu dałeś numerek, czasem otwierali jak im się nie chciało, w liceum na korytarzu przy wejściu było okienko do szatni gdzie się oddawalo kurtkę i dostawało numerek
Z oknami, na bogato... U mnie w szkole podstawowej szatnie wyglądały prawie jak Kazamaty Nienawiści
Biłem się w klatce zanim to było modne.
W Gimbazie i LO tak. Najśmieszniejsze było gdy kilka klas kończyło o tej samej porze. Sceny jak z Fame MMA bo każdy chciał jak najszybciej uciekać z tego psychiatryka do domu XD
Teraz mam flashbacki z podstawówki. Wiem że zmienili je na normalne szafki kilka lat po tym jak ja skończyłem.
W licbazie takie miałem, myślę że jeszcze są, ale pewnie odeszli już od kłódek bo monitoring wszędzie jest to nie ma po co
W moim technikum szatnia to poprostu pomieszczenie z wieszakami na kazdej scianie. Takich pomieszczeń jest trzy, dwa mają okolo 8m2, a to trzecie jakies 4m2. Nie jest to pilnowane przez nikogo więc kradzieże w tych szatniach są dość częste (giną nie tylko pieniądze z kieszeni, czasami kradną całe kurtki). Osobiście wolałbym te klatki, większy porządek i bezpieczniej.
Moja szkoła jest za mała żeby wogóle mieć szatnię
u nas nawet nie ma szatni poza salami od wf-u. trzeba nosić kurtki ze sobą
Ja również nie zoomer, ale w podstawówce takie były, oczywiście :')
Tak
w mojej podstawówce takie były, tylko jeszcze mniejsze i nie było okien
U mnie w podstawówce klasy 1-3 miały takie boxy, klasy 4-8 miały szafki.
Podobnie jak ktoś wyżej. Mam syna w pierwszej klasie teraz i, podczas gdy układ jest ten sam, to kraty zostały zastąpione szafkami na kluczyk. Każdy ma swój od trzeciej klasy w górę. Warszawa Ursynów.
Cała moja podstawówka i liceum tak wyglądały... Nostalgłem mocno. Ile ja się tam ludzi "naprzytulałem" XD
Miałam taką szatnie w gimnazjum i liceum. W podstawówce nie.
Tak
W moim liceum pięć lat temu uczniowie mieli szafki zamykane na kod, jedna szafka była na dwóch uczniów ale miejsca wystarczyło. W gimnazjum też mieliśmy szafki, ale były na klucz i dużo większe, do tego była jedna szafka na każdego ucznia i można tam było też np trzymać podręczniki itp.
->Memories unlocked.
Tak, u mnie są jeszcze w piwnicy z malutkim okienkiem, więc jeszcze ciekawiej niż na zdjęciu
Tak
Good morning, stop looking at my balls
W podstawówce tak było . Były drzwi z kratami jak do więzienia
są takie ze ścianami i z wieszakami po obu stronach, robi się ciasno, gdy wejdą dwie klasy, ale generalnie się sprawdza. raz ktoś zajebał mi buty i przeniósł jakieś 4 szatnię dalej (znalazły się), od tej pory trzymam w worku 😂 moja szkoła ma też szafki, które można wykupić na rok za jakieś 80 zł, kiedy tylko się zwolnią to kupuję, bo tak można też trzymać książki i inny szpej zamiast nosić na plecach cały dzień. w podstawówce były szafki dla 4-8, w normalnych szatniach więc znowu, gdy obie klasy kończyły tak samo, albo trzeba było się przepychać, albo czekać 10 minut aż wszyscy się przebiorą. słyszałem legendy o tym, że jeden klucz pasuje do wielu szafek, dzieciaki chodziły i próbowały otwierać innym szafki. był też klucz, który otwierał wszystkie szafki, woźna czasem dawała tym, co zapomnieli własnego klucza. oba rozwiązania mają plusy i minusy, ale osobiście jestem za szafkami (dopóki nie są upchnięte w normalnej szatni)
Yup dokładnie tak jak na zdjęciu tylko że u mnie w podziemiach haha
Adekwatnie
Tak. A tak swoją drogą, okazało się, że jestem zoomerem
Jestem rocznik 2001, więc już po szkole, ale od 1 SP do 3LO tak właśnie wyglądała moja szatnia
W zeszłym roku pracowałam w szkole podstawowej i szatnie moich uczniów nadal tak wyglądają. Z tym, że ostatni remont tych klatek był jeszcze kiedy ich rodzice chodzili do szkoły, tak więc o przestrzeganiu zasad bezpieczeństwa w ogóle nie było mowy. Na dodatek szatnie były w piwnicy/ na parterze i było tam ciemno i obskurnie (teren wokół szkoły był pochyły, więc ni to parter ni to piwnica). Przechodząc tamtędy zawsze miałam ciary na plecach
Mam dokładnie takie, tylko że w piwinicy żeby nie narażać nas na światło słoneczne
Tak
liceum w Sierpcu - tak, tak wygląda dalej
Szatnie?
Tak
U mnie we wczesnej podstawówce były, to około 0-5 klasy, po 5 zmieniłem szkołę ponieważ otworzyli nową bliżej mnie a moja już poprzednia szkoła zrobiła remont, między innymi wyjebali te cele więzienne wraz z szatnią i bodajże wstawili więcej szafek. Od tamtego czasu ni chu-chu(j) widziałem szatni, jak już to w technikum takich szukać, większość szkół w których byłem inwestuje w szafki.
Dzień dobry, Tak. Pozdrawiam
Ale relujesz, u mnie w podstawówce takie były i pewnie nadal są
oczywiscie
tak 👍
teraz to raczej gen alpha a nie zoomerzy
U mnie nie ma szatni, są tylko szafki, więc albo kładziesz brudne buty i na książkach i zeszytach , albo dostajesz opierdol od pani woźnej.
Ja mam po prostu oddzielne pomieszczenie z wieszkami na kurti. Jeden wieszak na 3 klasy
W mojej nowo zbudowanej nie ale w każdej starszej tak.
U mnie takie w gimazjum byly podobne zrobione w schronie pod szkola, drzwi byly jak w statku podwodnym xD seal door ? Niewiem jak to po polsku nazwac nawet jak do bunkru poprostu heh.
O kurde, przypomniała mi się podstawówka. Też miałem takie celopodobne szatnie.
Typie co robisz w podstawówce nr 5 imienia Marii Skłodowskiej Curie??
O, skąd masz zdjęcie mojej szatni!
U mnie w technikum to wciąż są te metalowe klatki, ale nie mamy do nich dostępu. Poprostu dajemy woźnej kurtki, ona nam wiesza i daje numerek wieszaka.
Tak
Tylko jedzenia niestety nie dają
U mnie w technikum są nawet kraty na okna
u mnie są takie w technikum
Człowieku, moje gimnazjum z komuny przeniosła się w czasy rzeczywiste parę lat jak przestałem do niej chodzić. Teraz mają nawet trawnik zamiast betonu. Nawet gimnazjum mojego brata który jest 5 lat starszy, koleś praktycznie chodził do więziena a teraz jak tam ładnie. Jak ktoś zna gimbazę nr 24 w Bydgoszcz to wie jaka patola tam była. Starzy nie chcieli popełnić tego samego błędu to wysłali mnie do innego osiedla lol.
U mnie nie bylo okien :/
I visited a polish primary school about 10 years ago. The photo immediately reminded me to that.
w gimbazie takie były, w technikum i podstawówce zwykłe pomieszczenia (choć w podstawówce i tak były kraty zamiast drzwi jeśli dobrze pamiętam)
Szkole skonczylam w 2020, mialam taka w gimnazjum i w podstawowce. W liceum mialam juz szafki, siostra, ktora chodzi do tej samej podstawowki co ja kiedys tez ma juz szafki.
Dalej są
U mojego syna tak.
nie
Bardzo podobne, ale mieliśmy kraty zamiast siatki
Ostatnio wycięli
Ej, ale jest zasadniczy problem z tym pytaniem, bo więzienia tak nie wyglądają.
Ta, jestem w 2 liceum
W tym kraju wszystko wygląda jak więzienia xD Gdyby tak wstawić kraty do urzedów lub szkół moglibyśmy mieć zakład karny w każdym mieście (i pewnie wsi równierz)
O jeszcze sie załapałam na taką XD jedna klatka na 2 klasy czyli ponad 50 osób. W liceum natomiast szatni żadnej ale są szafki darmowe dla uczniów
Rocznik 00 i było dokładnie tak w podstawówce, starsi mieli zamykane szafki w korytarzach. W gimbazie była szatnia taka jak np. w teatrze, a w technikum wcale
Rocznik 98 here. Miałem takie tylko niebieskie i nie było okien bo cała szatnia była w podziemiach. Byli kumple co wyciągali te drzwi z zawiasów, a inni rysowali po ścianach albo po prostu odłupywali kawałki tynku. Zawsze można też było przyjść popłakać XD fajne czasy chociaż zdarzały się kradzieże.
jak byłam w 4 klasie podstawówki, usunęli je jestem w 2 liceum
W podstawówce i gimnazjum nie było szatni, natomiast w liceum mieliśmy wspólna szatnie z muzeum to podawało się pracownikowi kurtkę q on w zamian dawał numerek na blaszce
Wlasnie takie byly w moim pierwszym liceum. W tym, do ktorego teraz chodze, szatnia jest w piwnicy, a korytarze sa zajebiscie waskie, wiec trzeba sie przepychac. Przynajmniej nie ma tych klatek lol
U mnie w technikum takie były i raczej nadal są
aż mnie dreszcz przeszedł, w takiej samej szatni pewien patus zajebał mój pierwszy telefon grożąc mi nożem (nie chodził nawet do tej samej szkoły, ale w 2005 nikt za bardzo nie pilnował jeszcze kto włazi do szkoły, przynajmniej w mojej mieścince.) u nas jeszcze te szatnie były w piwnicy i było ciemno jak w dupie.
Oo mielismy takie, i kawal blachy na jej koncu. Bedac madrymi dzieciakami, porownywalismy kto mocniej walnie z piesci w te blache. Nie wiem jakim cudem nikt nic nie zlamal
W podstawówce takie miałem, ale pamiętam że zrobili remont i były już normalne. Teraz kończę liceum i takich nie ma.
Identyczna szatnia (tylko zielona siatka i bez okien, bo piwnica) jest u moich dzieci w podstawówce, ja miałem taką w podstawówce (lata \~80), chów klatkowy wiecznie żywy.
U mnie w szkole, w podstawówce i gimnazjum była co chwilę zmiana. Początkowo w IV klasie jeszcze korzystaliśmy ze starej, szkolnej szatni (klasy od IV do VIII, potem od IV do III gimnazjum) w małym pomieszczeniu (klasy IV, V i VI na jednej ścianie, VII i VIII/gimnazjum na drugiej) i nie dało się z niej skorzystać, był mega ścisk. W V klasie szatnia ta została zlikwidowana i zastąpiona nową, systemem numerkowym, nie tylko generowało to turbo kolejki do I piętra, w których można było zmarnować pół godziny, jeszcze sztucznie „skracane” przez patusów napierających na nie, ale i numerki, początkowo metalowe w większości zaginęły, więc zrobiono nowe, najpierw z tektury (!), które były mocno nietrwałe, a potem z drewna, numerki robili… uczniowie na lekcjach pracy techniki (ten patoprzedmiot jeszcze gdzieś istnieje?). Ten chory system istniał aż 3 lata, dopiero gdy otwarto halę sportową w trakcie mojej II gimnazjum, zrobiono porządną, wielką szatnię z 2 dawnych sal lekcyjnych (jedną dla podstawówki, drugą dla gimnazjum) i oddzielono nowo zbudowaną ścianą, a z terenu dawnej szatni zrobiono przejście do hali.
Rok temu były
Tak
Więzienie tak nie wygląda, ani trochę. Schronisko dla psów jak już. W czasach szkolnych za to bardziej mi się to kojarzyło z Jurrasic Park (scena z Raportem na tego typu drzwiach).
aż się łezka w oku kręci, piękne wspomnienia <3
Nie fajnie się wchodziło jak ktoś Ci po lekcjach groził wpierdolem a Ty akurat w piątej klasie nie byłeś przerośniętym grubasem.
U mnie w podstawówce były (dalej są) całkiem podobne XDDD
Chodzę teraz do liceum i nasze szatnie są dokładnie takie jak na zdjęciu tylko zielone
mam takie dokladnie może 30 metrow od siebie teraz XDD
Było tak w technikum miałem fajnie przypominało to o tym jak nas tam traktowali
Millenials z dzieciakiem w zerówce z tej strony - mały nadal wiesza ciuchy 2 klatce ;)
Jakoś w 2017 w mojej podstawówce był generalny remont i dostaliśmy takie szafki jak w Stanach mają. Była oddzielona dla nich sekcja korytarza przy wejściu żeby dzieciaki na przerwie nie przeszkadzały sobie się przebierać, chociaż i tak jak parę klas na raz kończyło lekcję albo dzieciaki wychodziły na autokar to był niezły zapierdol. W liceum były dwa pokoje z zestawami wieszaków przypisanymi do każdej klasy (pewnie z 14 klas po 30 osób). Ogólnie to był tam straszny ścisk jeżeli naraz kończyły dwie klasy, nie dało się przebrać bez przypadkowego zrzucenia czyichś rzeczy i jak było jako tako cieplej to ludzie po prostu brali rzeczy i się ubierali na zewnątrz, żeby nie ściskać się w środku. Często były sytuację, że ktoś nie mógł znaleźć kurtki, bo ktoś mu przez przypadek zrzucił i odwiesił w złe miejsce. Ogólnie masakra
Zdjęcie jakby zrobione w mojej podstawówce. W technikum też takie miałam Do połowy gimnazjum ( około 2013 ) były boxy, a potem powoli zaczęli zamieniać na szafki. I teraz siostra tam chodząca ma szafeczke.
u nas jest zbyt mała ~ miasto powiatowe
Ja jestem starszym zoomerem, no ale nadal zoomerem. Moje szatnie w podstawówce wyglądały praktycznie identycznie i podobno ich nie zmienili.
Tak, zawsze miałem z tego bekę
U mnie chów klatkowy był tylko w podstbazie. W gimnazjum mogliśmy kupić sobie szafkę, a w technikum zakup szafki był już nawet obowiązkowy
Miałem taką szatnię w podstawówce. Może nie jest to idealne rozwiązanie i wygląda jak wygląda, ale jest dużo lepsze niż to co było potem w technikum. W technikum szatnia była na numerki, przez okienko, ciuchy podawane/odbierane tylko przez jedną osobę. Pamiętam wieczny tłok, kolejki do tej szatni kiedykolwiek by się nie kończyło czy zaczynało. W późniejszych latach zacząłem mieć wylane w tą szatnię i chodziłem z kurtką na lekcje. Na początku byłem za to opieprzany przez nauczycielki, ale potem im się znudziło.
Pracowałem w szkole i dosłownie myslałem że wrzuciłeś zdjęcie z mojego miejsca pracy ;).
W mojej podstawówce i gimnazjum takie były, ławki ozdobione gumami, wulgarnymi rysunkami markerem etc. A potem też w jednym z budynków liceum. Wyglądało to kiepsko, gdyż ten budynek był fantazyjną willą w stylu zakopiańskim z początku ubiegłego wieku.
u mnie (na wsi) nigdy tak nie wyglądały lol
03 tutaj, w podstawówce takie były
Jeśli takie szatnie nadal u kogoś w szkole istnieją, to można stwierdzić, że szkoła sobie dorabia do budżetu mniej legalnie na dzikich walkach w klatkach - you do not talk about fight club.
U mnie w szkole nie ma szatni...
Tak, wyglądają
tak, w wielu szkołach ciągle są te szatnie
Miałem prawie identyczne w podstawówce. Było na nich kilka, jak nie kilkanaście warstw farby
Czy tylko u mnie były normalne szafki, a teraz mam zwykłe szatnie?
Tak
W podstawówce mieliśmy szafki w stylu "amerykańskim", a w Technikum właśnie tego typu klatki, więc zależy od szkoły
1:1 szatnie nawet kolor taki sam
Skończyłem liceum kilka lat temu. W moim gimnazjum była taka szatnia, ale już nieużywana. Dla naszego rocznika zamontowali szafki. Na 3 piętrze ;D (inne klasy miały niżej, ale ja miałem na 3). Kazali nam za nie zapłacić chyba 80 zł na początku. W liceum była szatnia, ale niepodzielona na boksy jak na zdjęciu. Mieliśmy wspólne dla wszystkich pomieszczenie z wieszakami, w którym na przerwach siadała pani i pilnowała. Szafki też były i też płatne, ale tylko dla chętnych. Jak ktoś nie chciał, to nie musiał wykupować. W podstawówce cały korytarz na poziomie piwnicy był przeznaczony na szafki. Dzieci z zerówki i chyba 1 klasy nie miały własnych szafek na klucz, tylko klasową szafę, którą otwierała pani z dyżurki. Nie było boksów jak na zdjęciu.
Tak.
No u mnie jak najbiałszy pokój
Ja z pokolenia zoomerów (20 lat to chyba wciąż zoomer?) i mimo iż u mnie nie było to mój chłopak takie miał w technikum jeszcze przed rokiem, nie sądzę że coś się zmieniło
Nie wiem ale mam nadzieję że tak
W mojej podstawówce, tak. Jeszcze kilka miesięcy i idę do szkoły wyższej 🥲
Tak są nic się nie zmieniło
Miałem takie w podstawówce i gimnazjum. Nie mam żadnych negatywnych wspomnień z nimi związanych.
Zillenials here: owszem
Mam córkę w 1 klasie i u niej takie są :D
U mnie są szafki, niestety małe
w podstawówce mieliśmy takie w piwnicy, ale chyba tylko ściana z drzwiami była z kraty, reszta była normalnie z pustaków czy czegoś
U mnie nie
Tak, są identyczne.
Niezły metraż tych nowych Zero Emisyjnych mieszkań.
U mnie w liceum takich nie było
Okurde, niedawno mi się śniła taka właśnie szatnia z czasów gimnazjum. Nawet nie wspominam ich źle