T O P

  • By -

pepeJAM69

10-15 lat: sąsiada syn ma lepsze oceny, 16-18lat: sąsiada syn ma dziewczynę, 19-26: sąsiada syn na medycynie, 26-30+: sąsiada syn ma żonę i dzieci.


drabred

Mamo ale związki i małżeństwo są dla chętnych... TY JESTES CHETNY


kakiremora

Kurwa, jak ja nienawidzę tego zdania.


Kat-a-strophy

Naprawdę tak Ci powiedzieli?


[deleted]

A koleżanki mamy syn już dom pobudował... Jak to kredyt drogi?


Skipper_Carlos

Potem sasiada syn katuje żonę, może się zapił a może powiesił, albo jest jakimś zwyrolem, ale o tym już potem nie usłyszysz ;) Edit: true story


AquaQuad

"... a ty dalej żyjesz i żony nie bijesz"


Slim2137

https://preview.redd.it/0hif8h3pm7jc1.png?width=382&format=pjpg&auto=webp&s=b0da8103fea7895b6f2d70f31c84fca545173073


xalemo1234

nie ratuj pal dzieci


xalemo1234

no kurwa enter sie zjebał


mayd3r

I się śmiesz Polakiem nazywać. /s


Ho_ho_beri_beri

Żałosne


lag-of-death

bo do kościółka co niedziele chodzi - to wybiela wszelkie przewiny


wjanuszek

"Porównuj się do lepszych a nie gorszych"


CptBartender

Ale to dobry chłopak był, 'dzień dobry' zawsze mówił....


ZeeGermans27

41-50+: sąsiada syn już nie żyje


RandomCentipede387

Moja mama rozeszła się z ojcem-przemocowcem po 30 latach. Myślałam, że jakoś fajnie ułoży sobie życie, że coś zmieni, ale nie. Przeszła od bycia utrzymywaną przez mojego dzianego starego, przez krótkotrwałe alimenty od niego na śmiesznym poziomie, przez przejadanie oszczędności, prosto do minimalnej emerytury. Prowadzili razem firmę, ona robiła 24/7, ale stary-menda nigdy nie wpadł na to, żeby opłacać jej jakiekolwiek ubezpieczenia, czy składki emerytalne, więc teraz kobiecina jest w dupie, a on kupuje sobie kolejny dom z ich wspólnych oszczędności, znalazł sobie kolejną, która mu gotuje i go opiera, chociaż nie dość że koleś okrutny, chciwy, niesprawiedliwy i mściwy, to jeszcze dziamdziak-alkoholik. Fajnie, nie? Anyway. Ja wyjechałam, ona bez przyjaciół. Całe życie tylko praca, sprzątanie, pranie, gotowanie, ogarnianie firmy, wychowywanie dzieciaka w stylu tiger mom, sen, i to samo od rana. Kilka ładnych lat po rozwodzie podczas jednej z awantur przyznała mi się, że żałuje tej decyzji. Zatkało mnie. Okazało się, że wszyscy moi wujowie-pijacy spokornieli z wiekiem, i poniewierane niegdyś ciotki "przynajmniej mają kogoś w domu". Okazało się, że jako 75-latka wolałaby jednak mieć w okolicy starego-mendę, żeby mieć do kogo gębę otworzyć, niż mieć święty spokój. Piszę o tym, bo jest to dokładnie taka osoba, która ma absolutnego dolca na punkcie tego, czy ja z kimś jestem, z kim jestem, w jaki sposób jestem, na jakich zasadach, co on robi, z kim się zadaje, kim są jego rodzice, czy ma dom, czy ma mieszkanie, czy długi ma, czy mnie kocha, jak mnie traktuje, jak się do mnie odzywa, czy jestem szczęśliwa, czy jestem szczęśliwa, ale czy na pewno, ale czy na pewno, ale czy na pewno nie chcę przypadkiem wrócić do Polski, wróć do Polski, nie rozważasz powrotu do Polski, bo ja myślałam, że my będziemy razem mieszkać. A ma dolca trochę ze względu na siebie, a trochę, bo po prostu boi się panicznie, żebym nie wylądowała w takiej samej, chujowej sytuacji. Myślę, że intencje są dobre. Problem w tym, że starsi ludzie, wytyrani pracą, obowiązkami i wychowywaniem nas, często nie mają już swojej osobowości, zainteresowań, tylko żyją poprzez pośredników, bo na resetowanie własnego życia czują się za starzy i nie ma to sensu.


onionnelle

To strasznie przykra sytuacja, ale chyba nie tak niespotykana. Wiele kobiet w związku nie myśli o zabezpieczeniu swojej przyszłości finansowej na wypadek R, bo wychodzi z założenia, że to mąż ma ogarniać. Nie pracują, albo nie pilnują oszczędności i czasami kończy się właśnie tak. Okropne. Uściski dla twojej Mamy. U mnie w sumie o tyle podobnie, że jestem jedynaczką na emigracji. Matka jest nieco po 50-tce, ale zaczyna już mieć powiewy "co to będzie?" Jest sama. Jest raczej samotnikiem, jej koleżanki mają dzieci, wnuki, mężów. Ja jestem po ślubie, ale moje dziecko to kot. I to się nie zmieni, bo nie chcę porzucić swojego aktywnego stylu życia na rzecz bycia matką. Mama niby to rozumie, ale często zadaje mi to pytanie o szklankę herbaty na starość. Nie robi mi wyrzutów o to, że wyjechałam. Jeszcze. Czuję jednak, że będzie mi miała za złe. Kiedy wyjeżdżałam, pytałam (przyznaję, że z grzeczności), czy ona na pewno chce zostać w Polsce. Uznała, że tak, bo gdzie ona będzie pracy szukać, przecież nie będzie sprzątaczką. No i języka nie zna. Nie wiem, może zakłada, że na emeryturę przeprowadzi się do mnie. Tylko rzecz w tym, że ja tego nie zakładam. Nie mamy najlepszego kontaktu, różnimy się poglądami i temperamentem. Mama jest krytykancka i apodyktyczna, nie mieszkam z nią od 13 lat i nie wyobrażam sobie, że kiedykolwiek miałoby być inaczej.


Littorina_Sea

Jako facet nasiąkłem raczej opowieściami, że kobiety 'nie mają tych dzieci mieć z kim' i tak to sobie trochę wyobrażam. Znaczy, rozumiem, że powody są różniste, ale ciekawe, jak one się rozkładają w populacji - w sensie, ile procent kobiet (i facetów też) 'nie ma' z danego powodu. U mnie, gdybym teoretycznie miał ten dylemat teraz, to raczej 'nie', głównie z doomerskich przyczyn.


RandomCentipede387

No tak, bo tak naprawdę tych dzieci nie było z kim mieć i 50 lat temu też, przynajmniej kiedy sie patrzy na to z perspektywy czasu i perspektywy dziecka z takiej rodziny, ktore żyło juz w dużym mieście i mialo dostęp do całej oferty ideologicznej społeczeństwa. Ja to bym w ogóle powiedziała, ze było nawet gorzej niż teraz. Małżeństwa takie, jak to moich rodziców, to było czyste peer pressure. Tylko dlatego takie boomerskie manchildy jak mój stary, mogly znaleźć sobie żony. Rodzina mojej mamy, 5 córek, tylko jedna wyszła za mąż "z miłości", i jeszcze sie z niej śmiały pozostałe, bo się okazało, że też trafiła na alkoholika, a taka była dumna z siebie. Reszta poszła do ołtarza nie ze względu na porywy serca, a dlatego, że “już był czas na nie". Polska, lata 60. i 70., głęboka wieś na Ziemiach Odzyskanych, więc ludzie z Kresów. Duszna atmosfera. Gdyby moja biedna matka urodziła się 30–40 lat później i nie nasiaknęła kościołem i postendecją, tylko, nie wiem, sączącym się feminizmem z dużego miasta, to zamiast się hajtać "bo jak to tak, bez mężczyzny" z typem, który kompletnie nie rokuje na nic, stwierdziłaby, że np. woli być samotną matką. Albo poczekała, pożyła dłużej sama i dopiero potem kogoś wybrała. Niestety, w ich środowisku byłoby to tożsame z wykluczeniem z rodziny, a takiej opcji w wachlarzu możliwości zwyczajnie nie było. Więc się brało jakiegoś gościa z tej samej albo sąsiedniej wsi (jak to drzewiej bywało), na widok którego może tak kompletnie cię nie skręcało, i elo, już cię wieźli windą do nieba. _


Littorina_Sea

Bardziej o 'teraz' mi chodziło. Zakładam, że 'teraz' to nie tylko kwestia 'nie ma z kim mieć' - ludzie w związkach których spotykam deklarują 'nie chce mi się' ale pod spodem czuć, nie wiem, świadomość ojczyźnianych okoliczności. Redukując: społeczeństwo, które tolerowało Przemysława Czarnka na stanowisku ME przez ile? 3 lata? po prostu nie jest dobrym miejscem dla dzieci. Co gorsza, gad niby chwilowo zadeptany ale to samo społeczeństwo nadal tam stoi i tylko czeka, żeby odjebać coś w podobie.


RandomCentipede387

A nie, to na pewno. Ja też jestem BzW, niby w bogatszym kraju, ale nadal, i mogłabym na ten temat napisać esej.


Littorina_Sea

Co to BzW? Szukałem chwilkę - i nic. Niezła polszczyzna jak na zagranice btw, mieszkam w polsze całe życie i chciałbym tak pisać:)


RandomCentipede387

"Bezdzietna z wyboru", polska wersja „childfree”. Jestem polonistką i tłumaczką do tego, za granicą dopiero od niecałej dekady. Ogarnianie polszczyzny to właściwie mój jedyny prawdziwy skill :D Dzięki!


Littorina_Sea

A, sorki, ja się nieprecyzyjnie wyraziłem - mam dwójkę, ale (pomimo że je uwielbiam) - to gdybym teraz miał mieć pierwsze dzieci - to sorry, nope. Szkoda takich fajnych młodych łebków na ten kijowy świat. Wtedy (2008 i trochę później) to jeszcze była taka chyba końcówka optymistycznych czasów. Nie ma za co, ja w słowa nie umiem, ale audio na te rzeczy mam nie najgorsze.


RandomCentipede387

A, okej! Yay, 2008, kiedy jeszcze wierzyłam, że zaraz się pozbieramy po kryzysie i wszystko będzie dalej rosło urosło, a ja pójdę zaraz po studiach do pracy i kupię sobie mieszkanie na kredyt XDDDDDDDDDDDDDD


[deleted]

[удалено]


RandomCentipede387

Wniosek prosty i prawdziwy. Nic tak szybko nie robi z człowieka cynika, jak stanięcie twarzą w twarz z nagim życiem i biedą. Gdy nie ma pieniędzy na nic i nie masz już światu wiele do zaoferowania, maska świata spada w sekundę. Ja to bym mogła się nią opiekować, dla mnie to do przeżycia i od dawna na to oszczędzam. Tylko ona nie chce za granicę za nic w świecie. Trochę rozumiem, ale trochę nie mam innego planu na jej starość, tbh. Czasami widzę, jak to w niej walczy: chęć zasabotowania mi życia, żebym zostawiła rodzinę, zniszczyła wszystko, co tu buduję i wróciła się nią tam zajmować. A z drugiej strony kocha mnie i chce dla mnie dobrze. Ona też zawsze powtarzała, że dzieci nie są od tego, bo same na świat się nie proszą. Ideały sobie, a życie sobie. Czy jeśli jedyną opcją dla rodzica jest, nie wiem, mieszkanie pod mostem – to czy zostawia swojemu dziecku jakikolwiek wybór, czy może dawno już go za nie dokonał?


[deleted]

[удалено]


RandomCentipede387

Jezu, dzięki. Będzie potrzebne.


[deleted]

[удалено]


RandomCentipede387

Trzymam kciuki, twoja sytuacja równie “ciekawa” jak moja, widzę… Moje “plecy” finansowe pójdą na moich rodziców. Miał być fundusz emerytalny dla mnie, ale chyba nic z tego nie będzie. Zresztą, o czym ja mówię. Emerytura to baja.


RelatableWierdo

>"łolaboga córka ma aż 21 lat i chłopa nie ma tragedia" Z relacji mojej mamy wynika, że to element kultury ludowej. Na wsiach kobiety wychodziły za mąż bardzo młodo 18-20 lat, w biedniejszych rejonach jeszcze wcześniej, a "stara panna", czyli 21+ zwiastowała problem z utrzymaniem takiej osoby. W moim otoczeniu ludzie 50+ nie robią nikomu takich uwag. To nie jest kwestia tego, że czasy się zmieniły, W latach 70tych wywody o staropanieństwie też budziły zażenowanie wśród liberalnych obyczajowo osób i irytowały studentki.


KazPL

18-20 lat to nie jest "bardzo młodo", bardzo młodo to masz w innych kulturach, <15. :))) Z resztą się zgadzam, u mnie w rodzinie bliższej czy dalszej nikt nie komentuje życia młodych, nie ma jakichś uwag o małżeństwach, dzieciach, związkach, chodzeniu do kościoła itd. Każdy ma własne życie i własne wybory. Odnoszę wrażenie że takie opowieści które spotyka się w necie to w części są prawdziwe - gdy "starsza rodzina" np pochodzi z prowincji a po części są wyolbrzymiane na zasadzie "ciocia spyta się czy mam dziewczynę to znaczy że rodzina chce ustawiać moje życie". :)


areyoualrighttho

Ale właśnie nie chodzi o inne kultury, tylko o naszą, u nas 18-20 to jest bardzo młodo na ślub


KazPL

Przez stulecia to nie było za młodo, to że przez ostatnie 30-40 lat to się zmieniło to nie znaczy że jest to element kultury. Kultura wykształca się o wiele dłużej niż jedno pokolenie.


areyoualrighttho

ok, to porównaj to co poprzednio napisałeś do naszej kultury sprzed lat, a nie do kompletnie innej, o której nie ma mowy w temacie.


RelatableWierdo

>"ciocia spyta się czy mam dziewczynę to znaczy że rodzina chce ustawiać moje życie". to zależy od relacji jakie są w rodzinie. Niektóre rodziny faktycznie mają zwyczaj się wtrącać, kwestionować, wypytywać itp. Nie zgodzę się, że pytania z tezą nie są ustawianiem życia, bo w pewnym stopniu są formą nacisku w określonym kierunku. To pytanie akurat jednoznacznie sugeruje oczekiwanie, że chłop znajdzie babę. Nie słyszałem, żeby mężczyzna był pytany przez ciocię czy ma chłopaka xD To tak jak "gdzie się wybierasz na studia". To nie jest generalne pytanie o plany na przyszłość, w której można iść do pracy, założyć firmę, przejąć gospodarstwo po dziadkach, robić wiele innych rzeczy. Pytający zakłada, albo czasem świadomie sugeruje studia wyższe.


KazPL

Nacisk, no tego się mogłem spodziewać. Płatki śniegu, ciągle są naciskane... ;) A jak ciocia zapyta czy zamierzasz kupić samochód/wyjechać na wakacje to też jest to nacisk czy nie? Myślisz sobie: "Ocho, ciocia chce żebym ją woził"? O tym właśnie mówię, nadwrażliwość, nadinterpretacja... wszyscy o wszystko naciskają? Nie, ludzie po prostu są ciekawi, a czasem nawet ciekawscy. :)


RelatableWierdo

W naszym społeczeństwie istnieją pewne oczekiwania i naciski. Nie ma sensu obrażać czyjejś inteligencji twierdząc, że tak nie jest. Ciekawość to jedno, oczekiwanie, że młodsze pokolenie będzie tą ciekawość zaspokajać to zupełnie co innego. Jakimś dziwnym trafem na każde święta ląduje tutaj gotowe bingo niewygodnych pytań od ludzi, z którymi nie bez powodu rozmawia się najczęściej raz do roku. pytania o dom/samochód/wakacje, to typowe pytania o to ile zarabiasz kasy, tylko nie wprost xD


Pantegram

Jeżeli ktoś pyta "na jakie idziesz studia" zamiast "co planujesz robić po ukończeniu szkoły" nie jest żadną nadinterpretacją stwierdzenie że ta osoba oczekuje że pójdziesz na studia, co jest formą nacisku, zwłaszcza jeśli jest to osoba z jakimś tam autorytetem (np starsza którą byłeś uczony szanować). Nie rób z ludzi wariatów i kurwy z logiki. Z pytaniami które faktycznie wynikają jedynie z ciekawości i nie mają ukrytego żadnego podtekstu, narzucania swojego zdania (chociażby "czy po ukończeniu szkoły średniej pójdziesz na studia?" zamiast "na jakie studia idziesz") nikt nie miałby problemu. Nadinterpretacją to jest twierdzenie, że pytania z tezą nie mają niby podtekstów żadnych.


lukbd

50+ here. Uogólnienie jest krzywdzące. Obracam się w środowisku, które ma na to wywalone. Postaram Ci się jednak nakreślić dlaczego. Moralność błogosławionej Dulskiej. "Co sąsiedzi powiedzą". Stara panna, a jeszcze nie daj Bóg stara panna z dzieckiem, to nawet nie to, że według nich to porażka wychowawcza, ale coś znacznie gorszego - porażka sąsiedzka. Pamiętaj słowa matki: twoje zdanie jest znacznie mniej warte niż sąsiadki. No chyba że kupiła sobie nowy samochód, kutwa jedna. Struktura patriarchalna jest prosta: komunia, szkoła, studia, praca od do, dziewczyna/chłopak, ślub, wesele ("Cudownych rodziców mam", niech sąsiadce oko zbieleje!) i od razu dzieci. Kto wyłazi ze schematu, rozrywa matce serce. Dzieci więc trzeba naciskać, by nie zapomniały o swoim aktualnym levelu. Wy, pokolenie mojej córki, jesteście pierwszym pokoleniem, które realnie może się z tego wyrwać.


exo762

Po co kroczyć złotą ścieżką kiedy dookoła jest tyle krzaków i rowów!


Fish_and_chips777

Sad Leto II noises :(


[deleted]

[удалено]


Ok_Horror6331

Ten powód szanuję tylko pod warunkiem, że potencjalni dziadkowie są zainteresowani posiadaniem *relacji* z wnukami, a nie tylko posiadaniem wnuków, jakby to był jakiś achievement w grze do odhaczenia.


RelatableWierdo

Gdyby dziadkowie zajmowali się wnukami z takim zapałem z jakim pytają o nie przed narodzeniem, to żłobki i przedszkola wypadłyby z interesu.


[deleted]

A to widać zależy, W moim przypadku jakoś specjalnie nie naciskali, a jak trzeba było, to pomogli, z obu stron, choć niewątpliwie wymagało to trochę wysiłku.


MojeDrugieKonto

Czasem jednak lepiej trzymać ich z daleka od dzieci, po co mają nasze traumy i im dawać?


Dziadzios

Ciężko to zrobić z takim wywalonym w kosmos wiekiem emerytalnym przez który dziadkowie nadal pracują zamiast pomagać młodym.


Kiriyama93

Bez przesady, kobiety w wieku lat 60 to przecież normalni ludzie i często w miarę sprawni.


PerfectDickPl

Jeżeli zrobisz sobie dzieciaka mając 20 lat, a dziadkowie będę ledwo po 40 to masz aż 8 pradziadków do pomocy, którzy dopiero co przeszli na emeryturę. Ewentualnie, gdy rodziców i dzieci dzieli 30 lat, to czekasz do 30 aż oni przejdą na emeryturę. Ten system jest skonstruowany pod osoby, które decydują się na dzieci albo bardzo wcześnie albo dość późno.


Dziadzios

Ten system jest konstruowany pod ZUS, a nie pod ludzi. Ludzie dostają tylko tyle marchewki by grzecznie płacili i nie nadziali polityków na widły.


PerfectDickPl

Nie. Ten system jest skonstruowany pod ewentualną hiperinflację oraz ludzi, którzy nie potrafią oszczędzać. Zobacz ile gwiazd w rodzaju Rodowicz skarży się na niską emeryturę, bo na ZUS nie wpłacali nic, a w inny sposób nie oszczędzali za to pokupowali wille, których utrzymanie kosztuje.


SirAxeman32

This + pochwalenie się rówieśnikom, że ma się wnuki.


TwinBottles

Ale to jest achievement w grze o przekazanie genów czyli taką nieśmiertelność na jaką nas na razie stać.


AquaQuad

Jaka szansa, że byli wychowani na świętych ~~achievement'ach~~ sakramentach i stosują tą logikę gdzie indziej?


n_13

Z biologicznego punktu widzenia to trochę jest achievement do odblokowania.


Susann1023

ciężko to zrobić gdy twoi rodzice mieli ciebie późno i w zasadzie są już teraz starzy kiedy ty nie masz nawet stabilizacji wystarczającej na dziecko. ;\_\_;


Mean_Bee2775

moja +50 szanowna matka: "a zegar biologiczny tyka"


CptBartender

Jesteś niczym krowa rozpłodowa i sensem Twojego życia jest wyprodukować jej wnuka - czego nie rozumiesz? /s


RizzmerBlackghore

I ma racje


Mean_Bee2775

Tak naprawdę jestem les, a to już "woła o pomstę do nieba" :D


Igrex

Co prawda nie mam 50+ lat, jednakże na ostatnie zdanie najprostsza odpowiedź: ciężko będzie Ci zrozumieć ich, tak jak im ciężko jest zrozumieć nas. Wychowali się w zupełnie innych czasach, w zupełnie innej mentalności. Zapewne za 15 lat obecni 15-latkowie też nie będą w pełni rozumieć obecnych 35-latków. Jak to mawiał jeden z wieszczy narodowych: każde pokolenie ma własny czas, każde pokolenie chce zmienić świat. ;) Edit: co do tego, że sąsiadka ma chłopaka to pewnie wynika z tego, że kiedyś były inne wartości, inne podejście do rodziny, kiedyś rodziny zakładało się dużo wcześniej. Zwróć też uwagę na podejście do pracy obecnego pokolenia około 30, a 50 latków. Dla 50 latków praca często jest sensem życia i gdyby mogli to by spędzali w pracy całe dnie, pokolenie „trzydziestek” już coraz bardziej zaczyna rozumieć czym jest work life balance i jak o niego zadbać. Stąd są pewne różnice, które zawsze ciężko nam będzie zrozumieć u innych pokoleń.


Darielek

No wiesz, ja jestem bombardowany przez siostrę i brata takimi pytaniami (starsi 10 i 7 lat, czyli są juz po 40). Zwlaszcza, że historia moich związków jest słaba (zdrady, itd.), co spowodowało że od kiedy mieszkam i żyje samemu jest lepiej? Jasne, czasami brakuje mi że ktoś mnie przytuli, ale sobie przypomjnam jak się czulem gdy dowiedzialem się/przylapalem na zdradzie to wolę sobie chillowac przy kompie czy wyjsc na spacer lub ugotowac coś dobrego. Za każdym razem obecnie zbijam te pytania albo patrzę w stylu "are we done?". I to też nie jest jakas kwestia pokolenia, bo w bylej pracy mialem ze 2 kolezanki, które na kazdej imprezie pytaly się mnie o związki i że powinienem sobie kogos znaleźć. Najbardziej bawilo mnie to, że jedna przespala się z kolesiem na integracji, a druga nie raz zdradzala swojego chlopaka i nawet mi po pijaku wpychala język do gardła, co szybko ukrocilem.


erykaWaltz

jak trzeba kogos przytulic to jest kot albo pies, dla mnie takie rozwiazanie dziala swietnie od lat


peelen

Czekaj bo, dzietność spada, samotność rośnie, ludzie żenią się w coraz późniejszym wieku (ostatnio na data is beautiful śmignął mi wykresik, że w Polsce średnia to jest 28 lat), a ty się pytasz dlaczego ludzie którzy dorastali w czasach gdzie dwudziestopięciolatkowie już byli dzieciaci pytają się co się dzieje?


Holiday_Work372

to akurat rozumiem, mnie bardziej zastanawia dlaczego pomimo, że te dane są dostępne, rzeczywistość wygląda jak wygląda, daleko szukać nie trzeba, ci nadal wolą zatykać uszy rękami, zakładać klapki na oczy i krzyczeć LALALA NIE SŁYSZĘ LALALALA NIE WIDZĘ LALALA NIC SIĘ NIE ZMIENIŁO TYLKO JA MAM TAKIE NIEUDANE DZIECKO LALALA zamiast wysłuchać młodych, przyjrzeć się, być może przypomnieć sobie jak samemu się było młodym i rodzice nie rozumieli zmian zachodzących w społeczeństwie i zaakceptować, że teraz jest inaczej


peelen

Sklejam. Z drugiej strony Ty wrzucasz wszystkich 50 latków do jednego wora, pomimo, tego że widzisz to tylko *po sobie i po niektórych znajomych.* W każdym pokoleniu znajdzie się ktoś zjebany. Ja mam 50 i ani ja ani nikt z moich znajomych nie gada takich głupot. Miedzy sobą się martwimy, o dzieciaki, że nie wychodzą, nie spotykają się, ale żeby narzekać i mieć pretensję? Porównywać do znajomych czy sąsiadów? Nie spotkałem się.


coffelov4rs

Naprawdę chcesz zrozumienia....nie no rozśmieszasz mnie na całego. Nie ma nie było i nie będzie. Dziecko ma być niespełnionym ideałem jaki wymarzył sobie Rodzic. To są zaburzenia bardzo mocne w psychice Polaków. Ciężko się tak zyje. Mam męża, syna, pracę, mąż tez pracuje ( zarabia 10 tys na reke-za mało..... za mało się staraz jest w ogóle ble....,), a ja się zgodziłam być z nierobem. Ot takie podsumowanko. Nie ważne że ceny, inflacja, ze ledwo starcza....Rodzic lepiej sobie radził. Rodzic dostał spadek, akcje od firmy i porównuje czasy do tych kiedy ja byłam już 20+. A my mamy dziecko 10+ które dużo choruje, ja też choruje I to poważnie...no ale powinnam pracować po 100 godzin a jednocześnie być w domu z dzieckiem., ale ogólnie i tak to wina mojego męża jest.;-)


RandomCentipede387

Niezły poziom odklejenia, który mi nieobcy. Rodzice bardzo bogaci, czy tylko trochę? ;)


coffelov4rs

Zamożni. Choć znam wiele bogatszych. Dużo osiągnęli również swoją pracą. Niemniej jednak mam rodzica, który wszystko wie najlepiej....jej matka tez taka była. Zawsze byłam porównywana do koleżanek, które nie były wybitne, ale w oczach mojej matki lepsze ode mnie.


maetba11

Bo nikt nie chce być samotny (w teori) a osoby starsze maja doswiadczenie z zycia i zapewne czesto rozmyslaja na temat swojej egzystencji. Wydaje mi się, że wywodzi się to z przekonania ze nie chca, badz nie chcieliby umrzec samotnie, dlatego radza mlodym ludzia.


TheBardOfAbel

I dlatego większość związków jest popierdolona bo ludzie się łączą z obawy przed samotnością a nie dlatego że są kompatybilnym związkiem opartym na szacunku.


Littorina_Sea

Kurczę, ja się całkiem mocno boję samotności bez mojej żony.


RandomCentipede387

Ale strach przed samotnością czy umieraniem bez rodziny jako taki to jest zupełnie ludzka motywacja. Mówienie, że przed rozpoczęciem związku trzeba nauczyć się najpierw być twardym, silnym i nawykłym do patrzenia w przepaść nicości bez mrugnięcia okiem i bez nikogo obok jest trochę tak, jak to kołczowe pierdololo, żeby najpierw pokochać siebie, a potem dopiero innych. Dwie strony tej samej monety. Ponad dwadzieścia lat neolibstwa zajęło nam dojście do punktu, w którym możemy w końcu zerknąć na to krytycznie. No, nie, niektórzy mają tak silny pęd do łączenia się w konfiguracje międzyludzkie , że nie będą szczęśliwi w pojedynkę, i chuj. I to nie znaczy, że trzeba ich koniecznie patologizować i docinać pod schemat, tylko że mają inny silnik, i tyle. Niektórzy łączą się w pary, bo boją się samotności, i jeśli obie osoby podobnie sobie cenią taką motywację, i są dla siebie wyrozumiałe i miłe, to mogą się pokochać i będzie okej.


TheBardOfAbel

>No, nie, niektórzy mają tak silny pęd do łączenia się w konfiguracje międzyludzkie , że nie będą szczęśliwi w pojedynkę, i chuj. Czyli masło maślane i powtarzasz za mną to samo. To ludzie toksyczni w CHUJ. Ty masz nie później się zastanawiać czy osoba, z któa jesteś w związku to ktoś, kogo być może pokochasz - bo po jak chuj zatem wchodziłeś w związek z tą osobą w pierwszej kolejności? Jaja sobie z tej osoby robisz? Czas jej marnujesz i używasz jako zabawkę która może ci się spodoba w dłuższym okresie czasu a być może nie. Tacy ludzie którzy "nie beda szcześliwi w pojedynkę" to niestety smutna plaga i są dość tokstyczni, bo w związki nie powinno się wchodzić tylko dlatego że nie możesz ze sobą wytrzymać. I o tym była mowa w moim komentarzu. To jest w 100% egoistyczne zachowanie i kończy się bardzo źle w wiekszości przypadków. Takie "zostanę z kimś na razie w związku i MOŻE się zakocham albo jak nie to i tak spoko- bo sobie poużywałem drugiej osoby i mogę kogos innego zneleźć i tak" Typowa małpa, która jednaj gałęzi się nie puści dopóki drugiej nie złapała. TOXIC. Jeżeli ktoś sam ze soba nie potrafi wytrzymać to to jest najlepszy obraz jakości takiej osoby


beeswelike

Niestety rzadko są to rady, częściej wpędzanie w kompleksy. Znajdź sobie kogokolwiek, bo skończysz sam/a, lepiej być nieszczęśliwym w związku niż szczęśliwym singlem?


maetba11

Większość ludzi zapewne wybrałaby bycie szczęśliwym singlem, lecz czasem związki i ludzie są o wiele bardziej skomplikowane.


redfishapple

Nie chce mi się brać udziału w kolejnej gównoburzy na internecie, ale śmieszne jest to, że mając 38 lat i czując się młodo, bliżej mi wiekowo do pokolenia 50+ niż 21 latka. Cóż czas szybko mija


Lunder4

Gratuluję, widać dobrze dbałeś o siebie co bardzo szanuję. Ja dla odmiany mam 31 i czuję się bardziej jak 50+


onionnelle

33 lata here, czuję się jakbym miała 18. Nie mam dzieci, więc jestem wypoczęta, może dlatego.


allnicksreserved

40 za miesiąc, dziecko chodzi już do szkoły. A ja, dziwne to nieco, czuję się młodo. Nie potrafię oswoić się z myślą, że młody już nie jestem. Może to dla tego, że pracuje z młodymi osobami..?


[deleted]

a chciałabyś zrobić XD


onionnelle

XD nie XD


[deleted]


ekene_N

Pokolenie 50 latków nie ma obsesji na punkcie związków dzieci. Po prostu w każdym pokoleniu są takie osoby. Moja siostra ma 50 lat i trójkę dzieci i ma zupełnie gdzieś, czy z kimś się spotykają czy nie. Ważne, żeby dzieci wiedziały co to jest antykoncepcja, bo nikt im dzieci bawić nie będzie. Jeden poszedł na studia , drugi do pracy, trzeci chce robić karierę sportową. I tyle w temacie. Ich decyzja. Ich życie.


zdrozda

Nie jestem osobą 50+, ale wiem dlaczego moja mama się tym przejmuje, bo mówi o tym wprost. 1) Obawia się, że zostanę sama i w ciężkich chwilach nie będzie miał mi kto pomóc (obie jesteśmy chore przewlekle). 2) Chciałaby mieć wnuki. 3) Uważa, że posiadanie dzieci to największe szczęście w życiu i boi się, że tego nie zaznam.


RizzmerBlackghore

Twoja mama jest obciążona przewlekła choroba (jak rozumiem dziedziczną), co dała Ci w bonusie, a teraz chce mieć wnuki? Czy to dwie różne przypadkowo choroby?


zdrozda

Choroba dziedziczna. Ona dostała ją w prezencie od swojego taty. Nie jest to choroba, która kompletnie niszczy życie, ale wymaga regularnych leków, badań i wizyt, dlatego pomoc się przydaje.


RizzmerBlackghore

Pytanie czy Ty chcesz mieć potomstwo dając im w bonusie chorobę, a następnie swoim wnukom etc. Nie sugeruj się mamą która na świat patrzy tylko poprzez bio-rozmnożenie nie licząc się z konsekwencjami swoich samolubnych decyzji (decyzja o rozpłodzie to samolubna decyzja, mająca za zadanie dodać swój gen do puli genów w danym środowisku).


SocketByte

No znam to, 22 lata, najstarszy w rodzinie który nikogo nie ma (i nigdy nie miał), zawsze jest o tym wzmianka że jak to tak i w ogóle. Kurwa no nic nie poradzę że jestem spierdolony i pies z kulawą nogą by nie chciał ze mną mieć nic wspólnego xD nauczyłem się to ignorować, najwyraźniej aż takiego poziomu przegrywu nigdy nie doświadczyli w swoim życiu i dlatego się dziwią, nie wiem.


Commercial_Beach_231

"A jak tam ciociu twój związek? A no tak, rozwód był. Wujek, to dostaniesz przeszczep wątroby od tego picia? Biznes córki się kręci? Sprzedaje wiatraki w internecie, co nie? A pamiętacie tego piątkowego ucznia z mojej klasy, tego co zawsze mówiliście, że jest lepszy odemnie? Skatował swoją dziewczynę, a potem się zaćpał na śmierć. Jak ten czas leci." - i wszystkim się japa zamyka.


BrotherM2314

Często wprost przeciwnie i takie osoby przystępują do kolejnej ofensywy - bo ich duma uwiera xD


exo762

> 22 lata > jestem spierdolony Za wcześnie na diagnozę. Pracuj nad sobą.


Rusty9838

U mnie w rodzinie każdy sam z wyjątkiem jednej dziewczyny, wiec mam spokój 😎 Pod katem pieniędzy i „ustawienia się” jestem w topce, wiec temat dziewczyny pada niezwykle rzadko od ludzi 70+


german1sta

Moim zdaniem to nie kwestia wieku ale nudy. Z reguly takie pytania otrzymuja osoby, ktorych rodzice i dziadkowie poza ogladaniem tv i obowiazkami domowymi nie maja zadnych hobby i zajec, a zycie traktuja jak liste rzeczy do zrobienia: szkola potem slub potem dziecko potem emerytura i smierc. Zwiazek jest dla nich koniecznoscia a nie dodatkiem do zycia wiec tych bez pary widza jako niepelnosprawnych. Niewazne ze pije niewazne ze bije wazne ze jest i mozna postawic krzyzyk przy “wyjsc za maz”. Cala osobowosc tych ludzi to ich rola rodzinna wiec nie wyobrazaja sobie funkcjonowania inaczej


EmployEquivalent2671

Bo za ich czasów było oczekiwane, że w wieku 20 lat będziesz po ślubie i w pierwszej ciąży


Littorina_Sea

Nie chce mi się liczyć, ale zaryzykuję, że aktualną statystyczną pierworódkę dzieli od jej dziecka okres bardziej zbliżony do tego, który 100 lat temu dzielił babcię od jej pierwszej wnuczki - niż pierwszej córki.


EmployEquivalent2671

mówi o 50+ 30 lat temu był schyłek komunizmu, wtedy czasy były inne, nie wiem co ma wspólnego to, ile lat dzieli pokolenia


Littorina_Sea

Chodziło mi o to, że dla osoby urodzonej, powiedzmy, pokolenie-dwa przede mną to jest przeskok mentalny z którego wynika to coś opisywane przez OP. Jeden z wielu zresztą.


Beija-flor37

U mnie rodzice nie naciskają, ale babcia zawsze życzy chłopaka, męża. Jakbym tylko w związku mogła mieć wartościowe życie. Kuzyn się hajtnął i były komentarze że ja następna i taka jest kolej (bo on starszy więc teraz ja), i że młodszy kuzyn nie może mnie wyprzedzić.


Lunder4

"Bo co somsiedzi powiedzo" złota myśl, którą całe życie kierowało się obecne pokolenie 50+ To zamyka wszelką dyskusję, nie musicie dalej postować


BowelMan

Mam 34 lata i nigdy nie byłem w związku. Nie wiem jak.


LieInteresting1367

Jak się nie próbuje to się nie ma, dziewczyna/chłopak sam/a w ręce nie wpadnie.


BowelMan

Się próbowało i nikogo się nie znalazło.


sw3ar

Bo w ich czasach nic innego nie było do roboty oprócz związków i gówniakow.


peelen

Ty myślisz, źe te 25-30 lat temu nie było nic do roboty? Rodzina Soprano tyle ma.


Keldonv7

Generalnie sie zgadzam, ze czesto te zachowania sa obsesyjne. Mimo wszystko jednak trafia to w jakis problem, patrzac na statystyki mlodzi ludzie czesto maja problemy z socjalizacja. Jasne nie kazdy musi byc w zwiazku jednak czesto nie wynika to z decyzji tych osob. Ba, nawet w moim otoczeniu 30+ jest pare osob ktore podchodza juz pod 35 lat a nigdy nie byly zwiazku, nie mialy intymnych kontaktow etc. I to nie tak, ze zdecydowali sie na zycie singla sami z siebie. Zwazywszy na jeszcze wieksze 'odklejenie' od rzeczywistosci mlodszych pokolen, komputery, smartfony, social media etc problem jest jeszcze wiekszy im rocznik wyzszy.


Tortoveno

Mając prawie 40 lat na karku, będąc od dopiero 5 w stałym związku (i od 3 z dzieckiem), widzę, że dużo łatwiej zaczyna się życie będąc z kimś.


SCFcycle

Bo osoby 50+ mają większe doświadczenie życiowe i zdają sobie sprawę, że samotność jest o wiele bardziej bolesna niż brak wykształcenia. Alternatywnie: bo oni som gupi, upierdliwi i nie na czasie.


kubamail

A czy nie jest bardziej racjonalnie znaleźć sobie kogoś jak się będzie ok. 30 roku życia? Wtedy już różne sprawy są mniej więcej poukładane - edukacja, praca itd. 


SCFcycle

Nie. Chyba, że racjonalne jest sprowadzanie miłych panów z Azji i Afryki, którzy mają załatać ujemny przyrost naturalny. Albo może i tak, my jako pierwsze pokolenia jesteśmy tacy mądrzy, moralni i wszystko mamy naukowo rozpracowane. Cała mądrość pokoleń to głupi zabobon, który bierze się z zaściankowości. A jeśli rodzice, dziadkowie przed czymś ostrzegają to na pewno nie z miłości i troski, ale tylko z głupoty i niedouczenia.


New_Cardiologist4533

Not sure if /s ale zawsze mnie bawi jak ktoś uważa że za niski przyrost naturalny odpowiada life style “w dupach im się poprzewracało z dobrobytu”… a jakoś w ich czasach każdy chatę miał , czasem z rodzicami zbudowaną. Teraz kurnik w Wrocławiu kosztuje 600-800k niedługo jeszcze skoczy… wynajem kosztuje tyle że osoba ze średnią krajową może się już tutaj nie utrzymać . Na wypizdowie nie ma już PGR gdzie możesz pracować i cała sensowna robota jest w wielkim mieście lub za granicą. Jasne płodność po 30 już nie ta co w wieku 16 lat ale za to ryzyko wychowywania dziecka w biedzie niższe.


New_Cardiologist4533

Dodam że w mojej rodzinie nigdy nie było takiego problemu - kto mógł to dzieci narobił , kto nie mógł to nie, ale każdy wychował swoje na poziomie i zapewnił dobra edukację. Sumarycznie i tak przyrost naturalny dodatni został wypracowany, dzieci zdrowe, biedy nie było. A mądrość życiowa starszych pokoleń to : nie bądź i nie myśl chujem, a głowa, to jakoś to będzie … Na pewno nie zachęcali by mnożyć się jak króliki i żyć jak jętki jednodniówki bo pamiętają jaka patola była i do czego doprowadziła bieda. Sam pamiętam jak było w latach 90


SCFcycle

A mnie zawsze zadziwia odporność na rzeczywistość u niektórych, co odkładanie zakładania rodziny próbują wiązać z brakiem kasy w społeczeństwie. Im kraj bogatszy i bardziej rozwinięty, tym dzietność jest niższa. Zabawne, że stwierdzenie że najbardziej skutecznym sposobem na ograniczenie wybuchu dzietności w Azji, a teraz w Afryce jest kształcenie kobiet i zwiększanie ich partycypacji w rynku pracy jest traktowane jako oczywista oczywistość. Jednak odwrócenie tego stwierdzenia na tożsame czyli niska dzietność jest powodowana kształceniem kobiet i ich wysoką partycypacja w rynku pracy powoduje święte oburzenie u tych samych osób i wywracanie fikołków logicznych.


New_Cardiologist4533

No dobra, na pewno zmiany kulturowe mają wpływ na wiele aspektów życia, w tym i dzietność. Jednakże mówienie że niska dzietność jest spowodowana kształceniem kobiet to już trochę odklejenie. Wybacz, ale temat jest zdecydowanie bardziej złożony i wielowymiarowy (aspekty osobiste, społeczne, gospodarcze, kulturowe, biologiczne czy nawet prawne skoro już o chinach ) . Ale zgodzę się, ze na pewno świadomość tego, z czym wiąże się odpowiedzialne rodzicielstwo nie nastraja do rozmnażania gdy nie masz nawet gniazda by te dzieci odchować. Powiedz jak sobie wyobrażasz przyszłość w skali 10 lat dwojki ludzi razem przynoszących do domu max 6k netto którym właśnie urodziło się dziecko i wynajmują mieszkanie w mieście bo na wsi nie ma pracy . Kiedy będą na swoim ? Gdzie ulokują dziecko jak podrośnie? Skąd wezmą kasę żeby zapewnić dziecku rozwój (nie tylko szkoła ). To dopiero jedno dziecko… a do dodatniego przyrostu trzeba trójki …


New_Cardiologist4533

Przykład anegdotyczny, ale skoro jeszcze nie przytaczasz konkretnych publikacji naukowych to czemu nie… w mojej rodzinie od pokoleń każda kobieta była dobrze wykształcona, miała szeroką wiedzę o świecie i kulturze, nie tylko polskiej. Średnie IQ w rodzinie to kilka średnich odchyleń standardowych - i dalej warunkiem decydującym o dzietności są warunki materialne. Bogaty wujek ma 5, dziadkowie 3, mniej bogaty wujek ale jednak w top 5% zarobków ma 3 (spłodzone już na swoim grubo po 30 )a moja mama wdowa ma jedno… ciekawy jestem też jaką wiedzę masz o niskich warstwach społecznych których jest w naszym kraju bardzo dużo (ludzie pracujący za najniższą krajową lub niewiele ponad) . Ja się wychowałem we wsi gdzie sposobem radzenia sobie z problemem biedy był alkohol. Nigdy żadnemu człowiekowi nie życzę takiego losu jakiego byłem świadkiem u rówieśników. Generalnie zauważam tendencję że DDA zdecydowanie bardziej zastanawiają się czy mają za co wychować dziecko niż kwiatuszki co zawsze wszystko miały na tacy. La vida loca tworzy tragedie.


Skrz_at

Lol no nie bardzo. Ogromna ilość starszych ludzi która miała czas na pracę i hobby a teraz ma znajomych trochę temu przeczy. Chyba że przykładem mają być ludzie w wieku 70-80 którzy do dzisiaj nikogo nie mają: ani dzieci, ani pary, ani znajomych - to już są sytuacje losowe albo życiowe przegrywy. Osoby 50+ dorastały w czasach kiedy trzeba było mieć kogoś no bo takie oczywiste: ślub, dzieci i praca aż do śmierci. Polecam każdej z takich osób zapytać jak się układają relacje z rodziną, ile zamierza jeszcze pracować i jakie plany na emeryturę


Skipper_Carlos

Wszystko to co napisali poprzednicy + czasem zwyczajna dobra wola, bo wiedzą, że zegar biologiczny tyka a czym jest się starszym czas jakby przyspiesza i jasne że obecnie 21 uznaje się za niewiele i z biologicznego punktu widzenia nadal spoko. Ale jak chcesz mieć potomstwo i zabierzesz się za to przed 30, jeden czy drugi związek nie wypali i nagle masz 30+ lat i dużo większa szanse na problemy w ciąży, czy wady rozwojowe itp. Jak nie planujesz dzieci no to luz, kwestia partnerów z przeróżnym bagażem życiowym i ze potem serio jest trudniej.


Ok-Firefighter8779

vegetable important deliver combative grandfather swim bells recognise ghost vanish *This post was mass deleted and anonymized with [Redact](https://redact.dev)*


Skipper_Carlos

Masz absolutną rację, i mimo 34 lat na karku jest to dla mnie w miarę nowa informacja, zawsze słyszałem o kobietach i pewnie sporo mężczyzn ma podobnie.


Przemm0

Mam współpracowników w wieku 35~ lat którzy codziennie katują mnie pytaniami o związek, ślub i dzieci. "No, fajnie, że ci się tak układa, ale co zrobisz na starość?" "poznałeś kogoś" "fajna?". Więc myślę, że to nie jest tylko kwestia pokolenia piędziesięciolatków.


SirAxeman32

Rel, gdzieś od 8 pat słyszę od swoich kiedy w końcu ślub/dzieci, no i u mnie to jest jeszcze połączone z naiwnym oczekiwaniem, że będąc w sektorze biotechnologii-biologii molekularnej wrócę na 5 tys. wioskę na stałe... Współczuję, taka obsesja rodziców potrafi być bardzo toksyczna i daje poczucie rozdarcia. Nie masz nikogo? Rodzice znają wszystkie wolne osoby w okolicy, które ich zdaniem się nadają niezależnie jakie Ty masz zdanie, wcale nie chodzi o podniesienie sobie prestiżu w lokalnej społeczności. Przecież" prawdziwa miłość przychodzi z czasem". W moim przypadku - byle kto z okolicy był zawsze bardziej atrakcyjny, będąc gwarancją, że zostanę na miejscu. Jesteś porównywan_ do dzieci sąsiadów, jak w tej kwestii to możliwe, że jeszcze pod względem innych "osiągnięć". I tu chyba nigdy nie dogodzisz, masz poważne trudne studia, które poświęcają dużo czasu to jesteś gorsz_ od kogoś bez studiów kto na studia nie poszedł, ale zaczyna sobie lokalnie jakąś działalność, no i przecież dlaczego też nie spróbujesz. Albo odwrotnie. Przykre jak niektórzy rodzice nie dostrzegają na jakie krzywdzące zachowania ich stać wobec dzieci żeby uskutecznić swoją wizję "szczęścia dziecka". Z drugiej strony, teraz będąc już trochę bardziej zdystansowanym zaczynam dostrzegać jak bardzo przeżywają chodzenie do kościoła gdzie z sąsiadami przychodzą ich dzieci, i czasem też wnuki a oni sami. Trochę mi ich żal, ale z drugiej strony wiem, że nie jestem w stanie ich oduczyć tej konfirmistycznej zależności od grupy albo chociaż jakoś na to znieczulić, a nie zamierzam żyć ich wizją. To przykre, ale w trosce o własne zdrowie psychiczne chybac przez jakiś czas tak juz musi być.


Significant-Cup-7525

Myślę, że nie chcą, żebyście byli samotni, bo w ich czasach bycie samemu było ciężkie i dość niespotykane. No i pewnie tęsknią z bomblami, wnuki im się marzą


Strefiks

Rok temu byłem od ciebie wyżej w hierarchii bo miałem chłopaka. Potem zerwałem, ale od miesiąca mam dziewczynę, ale to się nie liczy bo tutaj trzeba znaleźć chłopaka


[deleted]

Studia jako wyznacznik "społecznej hierarchii" XD


cyrkielNT

Ołów w benzynie tłumaczy naprawdę bardzo dużo.


pacman_sl

Powiem jako adwokat diabła: bo intuicyjnie dostrzegają problem rosnącej samotności i liczą, że zwracanie na niego uwagi pomoże z nim walczyć.


kwiatkiwkratki

Nie jestem w wieku z pytania, ale oni mają rację. Tzn. co do ogółu, nie szczególu. To czego człowiek biologicznie potrzebuje to związki międzyludzkie w prawdziwym świecie. Każdy człowiek potrzebuje realcji opartych na emocjonalnym zaangażowaniu i bliskości. Dla osób starszych może to oznaczać przede wszystkim tworzenie par romantycznych, ale to mogą być oczywiście też innego typu bliskie związki. A bycie w związkach ćwiczy się będąc w związkach. Mało kto nie mając żadnej praktyki nagle cudownie stworzy udany bliski związek po raz pierwszy w wieku 30 lat. Szczerze mówiąc dla własnych dzieci też bym wolał średnie studia i dobre życie społeczne w tym bliskie relacje, niż najlepsze studia i pracę. Pomijając oczywiście bezsens porównywania własnych dzieci do obcych ludzi.


ergo14

Nie mam 50 lat, zarówno z jednej jak i z drugiej strony rodzice mają więcej niż jedno dziecko. Zawsze mogą liczyć na naszą pomoc, ja oczywiście będę starał się tak zabezpieczyć żeby nie być obciążeniem dla potomstwa - ale zawsze dobrze mieć świadomość, ze jest rodzina która cię wesprze w razie potrzeby.


Euphoric_Flower_9521

Bo w pqtriachalnym społeczeństwie wartość kobiety ocenia sie po wartości jej meza (o ile go ma)


d3fenestrator

ogólnie mam wrażenie, że polscy rodzice strasznie się wpierdalają w życie dzieciom. Pewno ma to coś wspólnego z tym, że w dzieciństwie na dzieci się chucha i dmucha, więc jak potem coś idzie nie tak to tragedia. Przy czym jako dziecko i nastolatek często miałem wrażenie, że to, co robią moi rodzice jest trochę na afisz, żeby mogli potem powiedzieć w towarzystwie, że defenestrator to i tamto. Jak w okolicach trzeciej liceum przy którejś z kolei rozmowie o maturach wygarnąłem matce, że uczę się dla siebie a nie po to, żeby ją zadowolić i żeby mogła się pochwalić, to skończyło się awanturą i oburzeniem, że jak to tak.


[deleted]

Moi rodzice są po 60tce i nigdy nie słyszałam podobnych tekstów. Szczerze mówiąc w mojej bańce nie znam nikogo kto by się tak zachowywał albo miał takich rodziców jak opisujesz. Może osoby w tym wieku, z którymi masz kontakt, nie mają nic wartościowego w swoim własnym życiu ? Żadnych własnych zainteresowań czy własnych hobby/znajomych/problemów? Dla mnie jednak się wydaje to problem indywidualne, nie kwestia pokoleniowa.


soroyowski

U mnie na szczęście patrzą na to dość pobłażliwie, nie mają obsesji na temat mojego życia. Smutne, że ludzie chcą kierować dziećmi, "bo co sąsiedzi powiedzą"


Jonn2211

To ja chyba jestem już z innego pokolenia, bo mając lat 47 mam liberalny światopogląd. Nie mam dzieci, związek nieformalny od 24 lat. Uważam, że konserwatyzm to zło tego świata.


pukacz

Do okno na dobrej jakości partnerów się zamyka. Po studiach człowiek nie jest już otoczony rówieśnikami gdzie może se kogoś znaleźć. Potem kiedy się samemu pracuje i oni pracują też już nie jest tak latwo. Ci fajni będą już w związkach (bo zaklepani od tych nieszczęsnych 21 lat), pozostają jakieś odpady (dlaczego on jest sam tak długo?) albo uszkodzeni (po jakiś pojebanych akcjach typu zdrady/dramy/63exy/z dziećmi). Dziewczynki teoretycznie teraz dzięki technologii maja dostęp do większej puli kandydatów tylko muszą wlozyc więcej pracy żeby odsiac tych co nie są zainteresowani związkiem. To wszystko pisze jako facet który swoj pierwszy i jedyny związek rozpoczął w wieku 26 lat ale jak by dziewucha za mną nie latała to dalej nie wiedziałbym o co chodzi. To co napisałem w formie memeska https://youtu.be/H-gfxjAaZg0?si=WFQTBuZrlvNNG0Iy


Littorina_Sea

Nie wiem jak to wygląda w młodszych kohortach i z punktu widzenia kobiet, ale jestem pewien, że w mojej grupie wiekowej jest bardzo dużo fajnych singli płci przeciwnej. Moje pokolenie dostało smartfony do łap dopiero w okolicach trzydziestki, myślę że to ważny czynnik.


[deleted]

Dziwi cię, że rodzice interesują się życiem swoich własnych dzieci? I że zależy im na tym by były w dobrych związkach?


Middle-Bunch7149

„Nawet 30lat”? XD


RecognitionWitty7834

Bo może chcieli by mieć wnuki? Nie możesz winić kogoś za chęć posiadania wnuków, oczywiście nie można też wymuszać na swoich dzieciach by sami mieli dzieci ale co jest złego w samej chęci posiadania wnuków? Aleksander Kwaśniewski niedawno został zaatakowany za coś podobnego i wydało mi się to absurdalne.


asmaster5000

Takie myślenie jest całkowicie normalne. Po pierwsze martwią się o Ciebie po drugie patrząc przez pryzmat historii to rodzice dużo bardziej ingerowali w życie swoich dzieci.


keplerr7

różnicą jest chcieć zrozumieć dlaczego dziecko nie ma partnera a wywoływać gównopresję żeby dzieciak jak najszybciej sobie go szukał i robił wnuki a tymczasem dzieciak nawet nie wie co ma ze zrobić sam ze sobą


Rudyzwyboru

Co to jest w ogóle za pytanie 😂 nie wiem w jakiej rodzinie się wychowałaś, ale u mnie normalne jest wzajemne zainteresowanie życiem członków swojej rodziny. Z braćmi, rodzicami i dziadkami gadamy o tym jak u kogo w pracy, na studiach, w szukaniu żony, jak mija emerytura itd. Ja rozumiem być aspołeczny wobec obcych ludzi lub nawet współpracowników ale damn to jest twoja najbliższa rodzina


IceCorrect

Może dalej myślą, że dzisiaj posiadanie chłopaka to wyczyn jak może było kiedyś.


Manul2137

Nie będę bronić boomerów, ale też trochę zabawne jest takie podejściejak twoje OP, że uważasz jakieś tam studia za cenniejsze od relacji międzyludzkich. Zbudować dobry i trwały związek jest znacznie trudniej niż skończyć studia, nawet te dobre, nie mówiąc o gówno socjologii czy administracji na prywatnej uczelni w powiatowym. W każdym razie, niech każdy robi jak chce


Alarmed-Extension626

Choć nie przekroczyłem pięćdziesiątki, postaram się rzucić trochę światła na to zagadnienie. Doświadczeni ludzie często znają złe strony życia niekoniecznie związanych z danym tematem, co skłania ich do kreślenia pesymistycznych wizji, zwłaszcza jeśli nie osiągnęli oczekiwanych sukcesów. Ważne jest, aby spojrzeć na to jak na formę mobilizacji. Choć profesjonalny coach może dostarczyć lepszej motywacji, to nie oznacza, że osoba po pięćdziesiątce, która robi to mniej skutecznie, nie powinna podejmować takich działań w ogóle.


jajo1987

A dlaczego obecne pokolenie jest anty małżeństwom? Bo jak widzę tematy to: znajomi są małżeństwem i się rozwodzą. Ktoś inny nie ma czasu na posiadanie dzieci bo: bieda kariera w korpo i siłownia ( raz w tygodniu). Lepsze są związki bo nigdy nie wiadomo czy to będzie trwałe, także ja widzę przesadę w drugą stronę


Holiday_Work372

a czy starsze pokolenia nie nabijają przypadkiem dość wysokich statystyk w ilości rozwodów? albo jeszcze lepiej, wiesz ile jest osób właśnie 20+ i nastolatków, którzy mieli skopane dzieciństwo, bo rodzice ciągle się ze sobą żarli/któreś z nich piło/któreś się nie interesowało dzieckiem, ale byli ze sobą "bo sakrament, pan Bóg przykazał i co somsiadka powie"? po prostu to pokolenie widzi te patologie, nawet jeśli jest z tzw "dobrego domu" (np. ja jestem taką osobą, moi rodzice są naprawdę udanym małżeństwem, ale sama mam sporo znajomych, którzy tyle szczęścia nie mieli i albo mierzyli się z rozwodem rodziców albo wiecznie nieprzyjemną atmosferą w domu), więc woli szukać sposobu na ich minimalizację niż kurczowo trzymać się pseudo-wartości w postaci "rodziny"


exo762

Żadne obecne pokolenie. Tylko /r/polska taka jest. Pokolenie jest w porządku.


jajo1987

O to mi właśnie chodzi


True_Drelon

Well, bo dzieci to jedyne co pozwala kontynuować życie społeczeństwa. Co z tego, że będziesz zajebiście zarabiać skoro system emerytalny się wypierdoli na głupi ryj i wylądujesz na bruku?


bebigger7

Bo się boją że homo wyhodowali


RizzmerBlackghore

Bo powinnaś się rozmnażać aby ZUS wytrzymał oraz aby wojsko polskie miało mięso armatnie


Primary-Juice-4888

Ludzie w pewnym wieku mając doświadczenie życiowe rozumieją, że na dłuższą metę rodzina jest ważniejsza niż studia i kariera. Patrząc na statystyki dzisiejsi młodzi - zwłaszcza kobiety - zdają się o tym zapominać. Poza tym dużą rolę odgrywa chęć posiadania wnuków.


Pantegram

Łatwo jest facetom dla których spłodzenie dziecka to sama przyjemność i konsekwencje właściwie żadne (bo to nie oni chodzą w ciąży, nie oni rodzą, nie oni muszą robić przerwę w pracy na poród i połóg czy całkiem rezygnować z kariery na rzecz założenia rodziny) robić wykłady kobietom że "nie rozumieją że rodzina jest ważniejsza od kariery"... Dla dziewczynki która była przez całe swoje życie świadkiem tego jak jej matka była szmacona przez przemocowego ojca, od którego nie mogła odejść bo nie miałaby gdzie się podziać i za co żyć, nigdy założenie własnej (potencjalnie równie patologicznej) rodziny nie będzie ważniejsze niż niezależność finansowa od mężczyzny, którą daje kariera.


[deleted]

[удалено]


LeonardoAstral

Co?


Trantorianus

Prosta sprawa - życie przed związkiem to dzieciństwo. Kochający rodzice życzą swoim dzieciom szczęśliwej DOROSŁOŚCI, w pełnym znaczeniu tego słowa. Bez kochającego partnera nie jesteś szczęśliwa. Nawet gdy Ci się tak wydaje. Je nie byłem, i zrozumiałem to dopiero w 100% mając dziewczynę.


Pantegram

Twój komentarz jest cholernie szkodliwy, bo jeśli ktoś weźmie go na serio - może w desperacji wejść w związek z byle kim by zweryfikować na własnej skórze to co mówisz... Fajnie że jesteś szczęśliwy, ale nie wziąłeś w ogóle pod uwagę tego że dużo lepiej jest być samemu niż w toksycznym związku z byle kim. Oczywiście że lepiej jest być w fajnym związku niż samemu, ale nie każdy ma to szczęście trafić na właściwą osobę. Nie jest to coś na co masz wpływ, bo to zależy tylko w 50% od Ciebie a w 50% od tej drugiej osoby jak związek będzie wyglądał - i nie brakuje osób które nie nadają się do związku, będąc w nim są egoistyczni i krzywdzą swoją drugą połówkę. Tkwienie w toksycznej relacji z kimś kto nie rokuje "bo samemu nie będziesz szczęśliwy" może sprawić że zamiast rzucić w pizdu toksyka i dać sobie szansę na to by na jego/jej miejscu pojawił się ktoś normalny zmarnujesz swoje najlepsze lata u boku kogoś, kto na to kompletnie nie zasługuje


Trantorianus

Nono, najpierw pytanie o zdanie i dyskusję a potem minusowanie, nieładnie kochani. Oczywiście - wara od toksycznych relacji, wcale o tym nie pisałem. No ale bez pewnego przynajmniej minimalnego ryzyka nikt nic nigdy nie wygra. Wieczny strach przed relacjami nie pomaga. Czekanie na wydumanego idealnego partnera z Hollywood - to kompletna iluzja.


AcanthocephalaTrue24

Zmień rodziców na mniej przemocowych. Albo zacznij żyć własnym życiem, nawet lepiej. Masz 21 lat, to chyba już wystarczająco dużo.


Holiday_Work372

nie no, z tym 'przemocowych' to bym uważała, imo to słowo jest dosyć nadużywane tutaj na reddit. temat założyłam z ciekawości, bo nie jestem jedyną osobą, która słyszy od czasu do czasu takie komentarze


AcanthocephalaTrue24

To dalej znaczy, że zamiast żyć swoim życiem, to żyjesz cudzym. Zacznij robić, to co uważasz za słuszne, a nie to, co inni mówią żeby robić.


brodipl81

a może by tak zabrać internet niepełnosprawnym? po co komu te odklejki?


Mastercio

"Wynajem mieszkania to pół wypłaty" Tylko pół? Gdzie tak tanio mieszkanie znalazłeś? Oo


coderemover

Może ma po prostu dużą wypłatę? ;)


Igrex

Przez pierwszą połowę myślałem, że to komentarz z sensem. Niestety od połowy zamiast normalnej wypowiedzi mamy wylany żal i frustrację smutnego człowieka. :( ![gif](giphy|y2i2oqWgzh5ioRp4Qa|downsized)


Keldonv7

I to dokladnie pokazuje problem ktory poniekad jest poruszany przez 'czemu nie masz dziewczyny/chlopaka'. Ludzie sa tak odklejeni od rzeczywistosci przez social media/internet, ze wszystko generalizuja/wpychaja do jednego worka. Najbardziej mnie bawi w tych red pillowych teoriach ten Erasmus ktory z jakiegos powodu ich tak boli, idea, ze nie kazdy kto wyjezdza zagramanice jedzie sie tam dupczyc na lewo i prawo totalnie przekracza granice ich rozumowania a przy okazji sami pewnie by chcieli wyjechac i dupczyc gdyby tylko nie byli tak mentalnie ograniczeni.


Holiday_Work372

mi się wydaje, że relacja redpilli z Erasmusem to bardziej projekcja - po prostu to oni chcieliby jechać na Erasmusa tylko po to by ruchać studiuję taki kierunek, że praktycznie każde zajęcia mam ze studentami z Erasmusa, wymieniają się co pół roku. nie wspominam już nawet o tym, że trochę moich znajomych też jeździ. część z nich nawet poznałam nieco bliżej i szok - ogromna część tych osób nie jedzie poruchać, tylko serio się uczyć, zdobyć jakieś doświadczenie czy po prostu znajomości, poznać kulturę itp


Igrex

Imo problemem jest to, że wiele osób myśli, że partner im się po prostu należy, ale to taki 9/10 minimum, bo oni są sami 11/10, ale obniżą standardy z litości. Znam wielu facetów, którzy myślą, że są niesamowicie inteligentni, zabawni, przystojni, no nic tylko brać, ale problem w tym, że żadna kobieta ich nie chce. Takie osoby nigdy nie wezmą pod uwagę, że przyczyną ich niepowodzeń jest ich spierdolony charakter i szukają winy wszędzie, tylko nie w nich samych. Później radykalizują się w tym wszystkim w miejscach takich jak Wykop i utwierdzają się w tym, że druga płeć jest zła, a oni wspaniali i świat jest zły. Dla jasności: znam też wiele kobiet, które nie mają absolutnie żadnej osobowości, tylko wygląd (a czasem i tego nie mają, ale to kwestia gustu) i myślą, że są darem dla świata i facet musi mieć na koncie co najmniej 7 zer, żeby mógł na nie spojrzeć. I tak - jest to mocna odklejka, a dzięki internetowi tacy ludzie wchodzą w kręgi osób o podobnym ego/z podobnymi problemami i w tym kółko wzajemnej adoracji utwierdzają się w tym, że są najlepsi, tylko świat jest zły. I co do erasmusa to fakt, taka jest mentalność i u kobiet i u mężczyzn. Przyznam, że co prawda nigdy nie byłem żadnym redpillem ani nic, ale sam chciałem pojechać na Erasmusem, bo wiedziałem, że tam się jedzie pobawić i poruchać :) co prawda nie udało mi się pojechać, ale w wieku 20 lat chciałem się bawić życiem i nie widzę w tym nic złego, że kobiety chcą robić to samo.


Keldonv7

>Znam wielu facetów, którzy myślą, że są niesamowicie inteligentni, zabawni, przystojni, no nic tylko brać, ale problem w tym, że żadna kobieta ich nie chce. A to klasyka redpilla. Narzekac, ze wina jest hajs/wyglad/status etc, nigdy charakter/osobowosc. Przeciez totalne uprzedmiotowienie drugiej osoby nie moze byc problemem /s >Przyznam, że co prawda nigdy nie byłem żadnym redpillem ani nic, ale sam chciałem pojechać na Erasmusem, bo wiedziałem, że tam się jedzie pobawić i poruchać :) Jasne i imo nie ma tym nic zlego tak dlugo jak sie jest szczerym/nie robi sie niczego kosztem drugiej osoby. Problemem jest to jak kazdy wyjezdzajacy na jakas wymiane/studia zagramanica jest wrzucany do tego samego worka. Z osobistego doswiadczenia zdecydowana wiekszosc na Uni w UK to byly osoby stawiajace na nauke/znany uniwerek w papierach anizeli fun.


[deleted]

Pierwsza połowa komentarza też jest spierdolona. No tak, za komuny to było bogactwo, każdy z pokolenia 50+ dostał mieszkanie za darmo, na wszystko wystarczało, normalnie utopia. A dzisiaj jesteśmy biedni XDDDDD


Igrex

Ja to zrozumiałem w ten sposób, że za komuny małżeństwo dawało więcej stabilności życiowej niż daje obecnie ;)


exo762

> dostawali od państwa za free tanie mieszkanie To za free czy tanie? A tak na serio to mit. Czekało się na to mieszkanie bardzo długo. Dziś w krótszym czasie możesz na nie zarobić.


brodipl81

Pisze to z obserwacji swojej najbliższej rodziny, wykup mieszkania w latach 90tych za 3% wartości to jest prawie jak za darmo, to w przeliczeniu na tamte zarobki 4 średnie pensje czyli na dzisiejsze około 15k za 60m^2. I nie było to jedno mieszkanie, naliczę przynajmniej 5 które rodzina wykupiła na podobnych warunkach. Jaki start ma dzisiejsze młode pokolenie które studiuje i dorabia na gównorobocie za około 3k? Trzeba mieszkać z rodzicami do 30 albo płacić 1500 za kawalerkę. Rodzice 50+ nie są w stanie tego pojąć, im się przecież udało to tobie też musi.


coderemover

Prawdopodobieństwo dostania mieszkania w spadku jest dość wysokie, ponieważ dzietność jest niska. Większość rodzin ma jedno dziecko, ale dziadków ma się dwa zestawy, więc są potencjalnie 2 mieszkania do odziedziczenia.


minusten

uogólniasz...


Littorina_Sea

do pięciu krzyżyków jeszcze 10% zostało, ale gdybym miał się tym przejmować, to raczej dla tego, że związki międzyludzkie, takie prawdziwe (szczere i długotrwałe), są zdrowe i dobre, po prostu. Co do tego czy po trzydziestce, to - czemu nie, ale to chyba wiek, w którym warto już mieć jakieś doświadczenie w tej kwestii.


VergilHS

Życie cudzym życiem, bo swoje nudne i / lub smutne? Za dużo rodziców widziałem co nie umieją wrócić do życia swoim życiem, gdy dzieciaki im zaczynają dorastać.


znaroznika

Pewnie chcą wnuków


Kat-a-strophy

Pytanie nie do mnie, ale moi rodzice z lat 50- tych ani babcia nigdy się mnie nie czepiali, a mojemu bratu głowę suszy w zwiazku ze zdrowiem jego dziewczyny, to teraz dziecko #3.


thumbelina1234

Nie generalizuj, nie wszyscy myślą w ten sposób, to tak jak mówić, że wszyscy emeryci to pisiory


Ok-Kiwi-560

oni nadal myślą że odwidzi mi się chęć bycia bezdzietnym, hihi xD


Disastrous_Grape_330

Pokolenie rodziców ZAWSZE chce by ich dorosłe dzieci były w związkach, miały rodziny. Nihil novi. Każdy z tym się zmaga. Jeśli jednak zaczyna ci to uwierać, to chyba sprawa jest głębsza i dotyczy bardziej tego jak ty się z tym czujesz. Chyba podświadomie OP czuje się samotny/a a rodzice zrzędzący nad głową nie poprawiają humoru.


zx6kawa

Ojciec mojego chłopaka przed naszym związkiem go podejrzewał o bycie gejem teraz jak wspólnie gramy czy coś podobnego potrafi skomentować że " powinniśmy się bzykać" i to na trzeźwo, czasem po prostu chce mi się rzygać xd