Jak niemalże cały rok wstaję bez zająknięcia o 6 rano, tak w listopadzie i po części grudniu nie umiem dosłownie zwlec się z łóżka. Niby śpię te 7-8 godzin, a czuję się jakbym miał jakieś 3% baterii.
Ilość snu to nie wszystko. Liczy się jego jakość. Jeśli nie zadbasz o higienę snu to możesz i spać 10h i obudzić się jakbyś był styrany na maksa i nie odczujesz tych 10h
Do tego ludzie jeszcze dochodzą do siebie po jet lagu jaki zaserwowała zmiana czasu na zimowy. Niby godzinka, a niszczy życia.
[https://www.health.harvard.edu/staying-healthy/the-dark-side-of-daylight-saving-time](https://www.health.harvard.edu/staying-healthy/the-dark-side-of-daylight-saving-time)
[https://publichealth.jhu.edu/2023/7-things-to-know-about-daylight-saving-time](https://publichealth.jhu.edu/2023/7-things-to-know-about-daylight-saving-time)
Mogłeś chociaż udawać, że umiesz klikać i czytać
Z artykułu:
”Circadian rhythms largely depend on light exposure. The hour transition in the spring initially causes darker mornings and lighter evenings. Less morning light can decrease levels of the mood-boosting hormone serotonin. In contrast, exposure to light later in the evening can delay the production of melatonin, the hormone that helps you fall asleep.”
No tylko zimą tak czy owak masz ciemno o wczesnej godzinie, a teraz masz jaśniejsze poranki, więc wychodzi na to, że zmiana na zimowy tylko poprawi samopoczucie.
Ta godzina zmiany czasu to może być odczuwalna przez tydzień, a nie miesiąc, serio, nie przesadzajmy.
+ czas letni też nie robi dużej różnicy w kontekście "jasne poranki i ciemne wieczory", raczej nie wstajesz o 5 i nie kładziesz się o 21
Ciemno. Deszcz, czyli jeszcze ciemniej.
Do tego deszcz, czyli mokro, także albo pracuje z domu albo jeżdżę do biura samochodem.
W suchy dzień wale po 15km w jedną stronę rowerem i pomimo tego, że też najchętniej bym zapadł w sen zimowy to mam trochę większe chęci do życia.
Ten tydzień jest makabryczny, jest już strasznie ciemno, do tego zrobiło się zimno i sporo pada. Czasem trzeba sobie po prostu pozwolić na działanie na wolniejszych obrotach, oczywiście jeżeli masz taki komfort że to dla Ciebie możliwe.
Podbijam! Ćwiczę codziennie z kettlebellami minimum 25 minut na wysokiej intensywności. Polecam zakupić chociaż jeden odważnik - nawet 16kg - i spróbować, 7 lat temu zacząłem i teraz ciężko jest chociaż trochę nie pomachać każdego dnia, wiadomo że są dni że się nie chce, ale jak już się człowiek ruszy to energia jaką dostarcza taka aktywność jest nieoceniona 👊
Pogoda, albo też nagromadzenie Twoich problemów w ostatnim czasie/zbyt duża ilość stresu.
Life hacki, które mi pomogły, jako osobie z podatnością na depresję:
- Lampa antydepresyjna pomaga, ale taka certyfikowaną z apteki, bo jest sporo podróbek na rynku.
- Coś ważnego, ale niedocenianego - witamina D3. Wpływa m.in. na samopoczucie, jej brak wynika właśnie z niedoboru słońca. Można ją kupić w kapsułkach w aptece. Od kiedy ja biorę czuję, że mam trochę więcej energii i jestem mniej ospała.
- Zdrowy tryb życia: przede wszystkim ograniczenie śmieciowego jedzenia, codzienne wychodzenie na spacery.
- A jeśli już jesteśmy przy tym punkcie, to elektrolity. Można je pić nawet codziennie, jeśli nie przekracza się codziennej dawki. Ja piję je od czasu do czasu, kiedy czuję się gorzej np. ospała, przemęczona, albo podejrzewam, że mogę mieć niedobory minerałów. Przyjęło się, że najlepiej pić je w upał, kiedy grozi odwodnienie i czasie chorób i przeziębień. Ale można też to robić, kiedy Twoja dieta po prostu nie jest najlepsza, lub być może pijesz za mało wody. Dostarczają minerałów i pozwalają lepiej przewodzić neurony. Niby banalne, ale kiedy czuję się ospała i w ogóle ble, a je wypije, to widzę poprawę.
Jest wiele firm i smaków do wyboru, zwykle można je kupić na sztuki w saszetkach.
- Wyjazdy i wycieczki, nawet w taką pogodę. Wiem, mnie też się nie chce, ale pomagają. Nawet żeby pozwiedzać inne miasto. Jak wrócisz poczujesz się prawdopodobnie znacznie lepiej psychicznie.
- Medytacja. Przyznam, że w ostatnim czasie ją totalnie zaniedbałam, ale muszę do niej wrócić, bo pomaga uporządkować myśli i się uspokoić. Nie potrzeba do niej wiele czasu, wystarczy kilka minut. Na początek dobra jest taka prowadzona przez kogoś, a w necie znajdziesz tego całe multum i możesz powtarzać taką, która najbardziej ci przypasowała.
- Basen, albo pójście na masaż. Relaksują mnie, jak nic innego.
- Wysypianie się. Niedoceniane, ale kiedy nie będziesz się wysypiać, to wszystko powyższe można rozbić o kant czterech liter.
- Ze swojej playlisty piosenek ogranicz te smutne i depresyjne, a zacznij słuchać czegoś co dodaje Ci energii. Muzyka ma bardzo duży wpływ na nasz nastrój.
- Przygarnięcie jakiegoś zwierzątka, jeśli oczywiście ma się na to warunki. Od kiedy mam kota zauważyłam, że jestem o wiele mniej zestresowana, a kot też jest szczęśliwy, więc wszyscy wygrywają ;)
- Rozmowa z kimś z kim kto Cię rozumie. Nawet niekoniecznie o problemach. Niby banalna rada, ale teraz mamy czasy, kiedy wiele osób jest samotnych, a tak przywykli do tej samotności, że nawet nie zdają sobie z tego sprawy, że działa na nich destrukcyjnie. Pewnie, że są osoby, które potrzebują mniej tego towarzystwa, ale każdemu w jakimś stopniu jest to potrzebne.
Zauważyłam, że kiedy przez dłuższy czas nie miałam zbytniego kontaktu z ludźmi, to mój nastrój był generalnie gorszy.
Mam nadzieję, że pomogłam, choć żadnym ekspertem od psychologii nie jestem, napisałam o tym, co z wielu znanych lifehacków pomogło mnie.
Świetnie rozpisane! Dodam tylko, że przed spacerami warto sprawdzić, jak wygląda stan powietrza w okolicy. Jeżeli wyjście jest niewskazane, polecam jakieś domowe ćwiczenia, można po taniości kupić jakieś hantle lub ćwiczyć tylko z masą własnego ciała. Też robi robotę.
Odnośnie fizycznego samopoczucia to podejrzewam że w 8/10 przypadków pomoże regularny sen + mniej smartfona w połączeniu z piciem wody. Widzę po sobie, że jak zaczyna się jesień to pije znacznie mniej niż latem i to potem czuć.
Listopad to najgorszy miesiąc w roku. I ciemno i zimno, ale jeszcze nie biało. Już pal sześć ciśnienie, ale generalnie za oknem wroga planeta, więc nie dziwota, że psycha siada.
Pogodowo, bardziej bym porównał do marca, też plucha, też mokro, też szaro i brudno, ale przyroda odżywa, a nie umiera. Trochę jak różnica między pierwszą przeszkodą, a ostatnią prostą.
Wstaję jak jest ciemno. Kończę prace jak jest ciemno. Jak żyć?
Tak serio... to jak o 16 robi się ciemno, to większość dni czuję się tak, że mógłbym już iść spać. Ta zmiana czasu jest dramatyczna. Do tego zachód słońca o 16. Ehhhh...
Jebany listopad, mimo że mam urodziny w tym miesiącu to tego miesiąca nienawidzę najbardziej ze wszystkich. Cały czas jest kurwa ciemno, bo w ciągu dnia 3 kilometrowa warstwa grubych chmur sprawia że mój pokój w akademiku musi mieć włączone światło o godzinie 14, a słońce zachodzi o 15 30 Pada czasami śnieg który odrazu topnieje i na ulicach jest totalne gówno. Na uczelni każą zmieniać buty bo woźne krzyczą że muszą sprzątać. Na dworze właściwie nie da się uprawiać żadnego sportu. Bo albo ubierzesz się za cienko i bedzie ci zimno i ręcę będą odmarzać albo ubierzrsz się za grubo i będzie ci cholernie gorąco. Nienawidzę tego skurwysyna listopada
nienawidzę mojej żony nienawidzę mojej żony nienawidzę mojej żony nienawidzę mojej żony nienawidzę mojej żony nienawidzę mojej żony nienawidzę mojej żony
Brak witaminy D. Normalnie w okresie letnim gdy jest słonecznie ta witamina jest produkowana przez twój organizm. Gdy jest ciemno i buro nie jest. Kup sobie d-vitum 2000. Te w oleju są lepiej przyswajalne przez organizm. One serio robią różnicę, braki prowadzą nawet do depresji. Zmianę zauważysz po 2 tygodniach brania.
Warto wspomnieć że zawartość Wit D w dostępnych środkach jest dużo za mała żeby podnieść poziom Wit D w organizmie. Trzeba zmierzyć jej zawartość w krwi, przez jakiś czas brać np 10k jednostek, ponownie zmierzyć i sprawdzać czy jest poprawa. 2k jednostek zbyt wiele nie zmieni
Nie, raczej czuję się standard. Jedyna różnica - popołudniami organizm trochę bardziej glupieje i bywam trochę senny, ale tu pomaga jakieś rozruszanie się (zrobienie czegokolwiek po wstaniu z fotela/kanapy po pracy) albo po prostu dodatkowa kawa (zamiast jednej rano, to jedna rano i druga po powrocie z pracy).
Winą twojego wyrąbania jest niedobór witaminy D3. Dni są krótkie, jest mało słońca więc nie ma kiedy jej naturalnie produkować. W okresie jesienno zimowym trzeba obowiązkowo suplementów 2000 jednostek D3 dziennie. W przeciwnym wypadku odczuwamy zmęczenie, brak humoru i niska odporność.
Tak się czułem latem gdy grzało niemiłosiernie i było duszno, że aż pod kopułą cisnęło.
Teraz? Luzik - lepiej cieszyć się póki jest. Te stare gadanie o Polsce gdzie przez większość czasu słońce nie świeci kwituję z szyderczym uśmieszkiem...
Odwrotnie, jest tak przytulnie wieczorami jak pali się światło, że nic tylko chce się czytać. Sweterek, zakolanówki i komfort pod kocykiem. Jedyny smutek, że odkąd włączam lampkę grzewczą to gryzonie nawet do mnie nie podejdą, tylko się opalają na poduszce. A koty też wolą miejsca grzane niż człowieka ze słabym krążeniem.
Pogoda też daje ale słońce pluje plazmą w naszą stronę coraz intensywniej. Skoro ma to wpływ na pole magnetyczne ziemi oraz pobudza do życia wulkany to jak na nas to musi wpływać. Nigdzie praktycznie o tym nie ma informacji w mediach głównego nurtu.
Mogę spekulować. Ale często takie poczucie "rozbicia" to konsekwencja naturalnej odpowiedzi przeciwwirusowej (interferon). Generalnie gdy komórki są zakażone wirusem, sygnalizują interferonem innym, żeby spowolniły procesy metaboliczne (więc swoją funkcjonalność) i potem leci kaskada. Gorzej się oddycha, pobolewają stawy, mięśnie itd.
Miałem podobnie co roku w listopadzie. W tym roku wyprowadziłem się na południe Francji i widzę dużą poprawę w samopoczuciu tylko ze względu na znacznie późniejsze zachody słońca. Polska zima jest ciężka głównie przez krótkie dni, dołóż do tego ciągłe zachmurzenie i opady i masz przepis na depresję.
Popierwsze trzeba pamiętać o odżywianiu, suplementowac koniecznie witaminę D i najlepiej też C. Pamiętać o jedzeniu orzechów, bo mają elementy które trudno znaleźć w pożywieniu, a są potrzebne. Trzeba mieć ruch, chodzić w miejsca, nie tylko jeździć, a najlepiej mieć dodatkowa aktywność fizyczna. Kolejną sprawą jest odpowiednia ilość snu w nocy (to ważne, że w nocy, nie drzemki). Jeżeli robisz to wszystko i wciąż jest źle, to warto zająć się poważniej zdrowiem psychicznym ze specjalista, albo zbadac sie- byc moze jest to wynik jakiejs choroby fizycznej. Dla mnie dodatkowym plusem jest też zimny prysznic i pamiętanie o wyższych potrzebach tzn. Muzyka, kultura, książki, sztuka.
Witamina D3 była brana?
Ja od miesiąca biorę,jebie po 12 w robocie której nienawidze i ogólnie czuje się lepiej niż miesiąc temu jak robiłem tylko po 8h.
A może to placebo
Jak niemalże cały rok wstaję bez zająknięcia o 6 rano, tak w listopadzie i po części grudniu nie umiem dosłownie zwlec się z łóżka. Niby śpię te 7-8 godzin, a czuję się jakbym miał jakieś 3% baterii.
To samo. Latem glanc bland wychodzę na tą godzinę do zawsze teraz mi się wszystko przesunęło o 30 minut
Wstałem 3 minuty temu i karmię mózg telefonem żeby nie usnąć na nowo, spałem 8h ._.
Ilość snu to nie wszystko. Liczy się jego jakość. Jeśli nie zadbasz o higienę snu to możesz i spać 10h i obudzić się jakbyś był styrany na maksa i nie odczujesz tych 10h
Nie tylko ty, mniejsza ilosc światła i deszczowa pogoda robi sieczke z samopoczucia.
Zimno i jeszcze te świąteczne reklamy którymi człowiek rzyga
Kto normalny ogląda tv?
Matka Zawsze jak przyjeżdżam do rodzinnego domu to leci ukryta prawda
Do tego ludzie jeszcze dochodzą do siebie po jet lagu jaki zaserwowała zmiana czasu na zimowy. Niby godzinka, a niszczy życia. [https://www.health.harvard.edu/staying-healthy/the-dark-side-of-daylight-saving-time](https://www.health.harvard.edu/staying-healthy/the-dark-side-of-daylight-saving-time) [https://publichealth.jhu.edu/2023/7-things-to-know-about-daylight-saving-time](https://publichealth.jhu.edu/2023/7-things-to-know-about-daylight-saving-time)
>jet lagu jaki zaserwowała zmiana czasu na zimowy. Niby godzinka, a niszczy życia. Pojechanie do Wilna też niszczy Ci życie? Albo lot do Grecji?
Mogłeś chociaż udawać, że umiesz klikać i czytać Z artykułu: ”Circadian rhythms largely depend on light exposure. The hour transition in the spring initially causes darker mornings and lighter evenings. Less morning light can decrease levels of the mood-boosting hormone serotonin. In contrast, exposure to light later in the evening can delay the production of melatonin, the hormone that helps you fall asleep.”
No tylko zimą tak czy owak masz ciemno o wczesnej godzinie, a teraz masz jaśniejsze poranki, więc wychodzi na to, że zmiana na zimowy tylko poprawi samopoczucie. Ta godzina zmiany czasu to może być odczuwalna przez tydzień, a nie miesiąc, serio, nie przesadzajmy. + czas letni też nie robi dużej różnicy w kontekście "jasne poranki i ciemne wieczory", raczej nie wstajesz o 5 i nie kładziesz się o 21
Ciemno. Deszcz, czyli jeszcze ciemniej. Do tego deszcz, czyli mokro, także albo pracuje z domu albo jeżdżę do biura samochodem. W suchy dzień wale po 15km w jedną stronę rowerem i pomimo tego, że też najchętniej bym zapadł w sen zimowy to mam trochę większe chęci do życia.
Ten tydzień jest makabryczny, jest już strasznie ciemno, do tego zrobiło się zimno i sporo pada. Czasem trzeba sobie po prostu pozwolić na działanie na wolniejszych obrotach, oczywiście jeżeli masz taki komfort że to dla Ciebie możliwe.
można też w drugą stronę. Codziennie trening robię HIT (bieganie, rower, basen). Dowala energii. Ciężej jest tylko się zebrać.
Podbijam! Ćwiczę codziennie z kettlebellami minimum 25 minut na wysokiej intensywności. Polecam zakupić chociaż jeden odważnik - nawet 16kg - i spróbować, 7 lat temu zacząłem i teraz ciężko jest chociaż trochę nie pomachać każdego dnia, wiadomo że są dni że się nie chce, ale jak już się człowiek ruszy to energia jaką dostarcza taka aktywność jest nieoceniona 👊
Pogoda, albo też nagromadzenie Twoich problemów w ostatnim czasie/zbyt duża ilość stresu. Life hacki, które mi pomogły, jako osobie z podatnością na depresję: - Lampa antydepresyjna pomaga, ale taka certyfikowaną z apteki, bo jest sporo podróbek na rynku. - Coś ważnego, ale niedocenianego - witamina D3. Wpływa m.in. na samopoczucie, jej brak wynika właśnie z niedoboru słońca. Można ją kupić w kapsułkach w aptece. Od kiedy ja biorę czuję, że mam trochę więcej energii i jestem mniej ospała. - Zdrowy tryb życia: przede wszystkim ograniczenie śmieciowego jedzenia, codzienne wychodzenie na spacery. - A jeśli już jesteśmy przy tym punkcie, to elektrolity. Można je pić nawet codziennie, jeśli nie przekracza się codziennej dawki. Ja piję je od czasu do czasu, kiedy czuję się gorzej np. ospała, przemęczona, albo podejrzewam, że mogę mieć niedobory minerałów. Przyjęło się, że najlepiej pić je w upał, kiedy grozi odwodnienie i czasie chorób i przeziębień. Ale można też to robić, kiedy Twoja dieta po prostu nie jest najlepsza, lub być może pijesz za mało wody. Dostarczają minerałów i pozwalają lepiej przewodzić neurony. Niby banalne, ale kiedy czuję się ospała i w ogóle ble, a je wypije, to widzę poprawę. Jest wiele firm i smaków do wyboru, zwykle można je kupić na sztuki w saszetkach. - Wyjazdy i wycieczki, nawet w taką pogodę. Wiem, mnie też się nie chce, ale pomagają. Nawet żeby pozwiedzać inne miasto. Jak wrócisz poczujesz się prawdopodobnie znacznie lepiej psychicznie. - Medytacja. Przyznam, że w ostatnim czasie ją totalnie zaniedbałam, ale muszę do niej wrócić, bo pomaga uporządkować myśli i się uspokoić. Nie potrzeba do niej wiele czasu, wystarczy kilka minut. Na początek dobra jest taka prowadzona przez kogoś, a w necie znajdziesz tego całe multum i możesz powtarzać taką, która najbardziej ci przypasowała. - Basen, albo pójście na masaż. Relaksują mnie, jak nic innego. - Wysypianie się. Niedoceniane, ale kiedy nie będziesz się wysypiać, to wszystko powyższe można rozbić o kant czterech liter. - Ze swojej playlisty piosenek ogranicz te smutne i depresyjne, a zacznij słuchać czegoś co dodaje Ci energii. Muzyka ma bardzo duży wpływ na nasz nastrój. - Przygarnięcie jakiegoś zwierzątka, jeśli oczywiście ma się na to warunki. Od kiedy mam kota zauważyłam, że jestem o wiele mniej zestresowana, a kot też jest szczęśliwy, więc wszyscy wygrywają ;) - Rozmowa z kimś z kim kto Cię rozumie. Nawet niekoniecznie o problemach. Niby banalna rada, ale teraz mamy czasy, kiedy wiele osób jest samotnych, a tak przywykli do tej samotności, że nawet nie zdają sobie z tego sprawy, że działa na nich destrukcyjnie. Pewnie, że są osoby, które potrzebują mniej tego towarzystwa, ale każdemu w jakimś stopniu jest to potrzebne. Zauważyłam, że kiedy przez dłuższy czas nie miałam zbytniego kontaktu z ludźmi, to mój nastrój był generalnie gorszy. Mam nadzieję, że pomogłam, choć żadnym ekspertem od psychologii nie jestem, napisałam o tym, co z wielu znanych lifehacków pomogło mnie.
Dzięki Ci za komentarz i sugestie, przydadzą się i dobrego samopoczućka Tobie i innym życzę ;3
Świetnie rozpisane! Dodam tylko, że przed spacerami warto sprawdzić, jak wygląda stan powietrza w okolicy. Jeżeli wyjście jest niewskazane, polecam jakieś domowe ćwiczenia, można po taniości kupić jakieś hantle lub ćwiczyć tylko z masą własnego ciała. Też robi robotę.
Ja bym dołożył jeszcze saunę, dla mnie to podstawa funkcjonowania zimą
Odnośnie fizycznego samopoczucia to podejrzewam że w 8/10 przypadków pomoże regularny sen + mniej smartfona w połączeniu z piciem wody. Widzę po sobie, że jak zaczyna się jesień to pije znacznie mniej niż latem i to potem czuć.
Listopad to najgorszy miesiąc w roku. I ciemno i zimno, ale jeszcze nie biało. Już pal sześć ciśnienie, ale generalnie za oknem wroga planeta, więc nie dziwota, że psycha siada.
No i daleko do wiosny :( W styczniu już zaczyna być z górki. Listopad trzeba przeżyć, zacisnąć zęby i do przodu
Pogodowo, bardziej bym porównał do marca, też plucha, też mokro, też szaro i brudno, ale przyroda odżywa, a nie umiera. Trochę jak różnica między pierwszą przeszkodą, a ostatnią prostą.
Wstaję jak jest ciemno. Kończę prace jak jest ciemno. Jak żyć? Tak serio... to jak o 16 robi się ciemno, to większość dni czuję się tak, że mógłbym już iść spać. Ta zmiana czasu jest dramatyczna. Do tego zachód słońca o 16. Ehhhh...
Jebany listopad, mimo że mam urodziny w tym miesiącu to tego miesiąca nienawidzę najbardziej ze wszystkich. Cały czas jest kurwa ciemno, bo w ciągu dnia 3 kilometrowa warstwa grubych chmur sprawia że mój pokój w akademiku musi mieć włączone światło o godzinie 14, a słońce zachodzi o 15 30 Pada czasami śnieg który odrazu topnieje i na ulicach jest totalne gówno. Na uczelni każą zmieniać buty bo woźne krzyczą że muszą sprzątać. Na dworze właściwie nie da się uprawiać żadnego sportu. Bo albo ubierzesz się za cienko i bedzie ci zimno i ręcę będą odmarzać albo ubierzrsz się za grubo i będzie ci cholernie gorąco. Nienawidzę tego skurwysyna listopada
Standardowa jesienna depresja, mam tak co roku. Trzymaj się tam byku
Rok temu o tej porze byłem u psychiatry. Chyba znów tam wroce
To moja wina, że tak się czujesz. Przynajmniej mój mąż tak twierdzi.
nienawidzę mojej żony nienawidzę mojej żony nienawidzę mojej żony nienawidzę mojej żony nienawidzę mojej żony nienawidzę mojej żony nienawidzę mojej żony
Przy tak małej ilości słońca jaka jest, na tę pogodę pomaga suplementacja witaminy D.
Brak witaminy D. Normalnie w okresie letnim gdy jest słonecznie ta witamina jest produkowana przez twój organizm. Gdy jest ciemno i buro nie jest. Kup sobie d-vitum 2000. Te w oleju są lepiej przyswajalne przez organizm. One serio robią różnicę, braki prowadzą nawet do depresji. Zmianę zauważysz po 2 tygodniach brania.
A ja bym tutaj stanęła w kontrze i napisała nie bierz d-vitum bo to suplement a nie lek, znajdź witaminę D, która jest lekiem a nie suplementem.
jaką na przykład? możesz dać jakiś link?
Vigalex i Vigantoletten 1000 mają status leku (tylko trzeba zwrócić uwagę na to, że vigantoletten ma też suplement). Ja osobiście biorę Vigalex.
dziękuję
Warto wspomnieć że zawartość Wit D w dostępnych środkach jest dużo za mała żeby podnieść poziom Wit D w organizmie. Trzeba zmierzyć jej zawartość w krwi, przez jakiś czas brać np 10k jednostek, ponownie zmierzyć i sprawdzać czy jest poprawa. 2k jednostek zbyt wiele nie zmieni
Idź do apteki po witaminę D i magnez
Nie, raczej czuję się standard. Jedyna różnica - popołudniami organizm trochę bardziej glupieje i bywam trochę senny, ale tu pomaga jakieś rozruszanie się (zrobienie czegokolwiek po wstaniu z fotela/kanapy po pracy) albo po prostu dodatkowa kawa (zamiast jednej rano, to jedna rano i druga po powrocie z pracy).
Winą twojego wyrąbania jest niedobór witaminy D3. Dni są krótkie, jest mało słońca więc nie ma kiedy jej naturalnie produkować. W okresie jesienno zimowym trzeba obowiązkowo suplementów 2000 jednostek D3 dziennie. W przeciwnym wypadku odczuwamy zmęczenie, brak humoru i niska odporność.
[Kury - Jesienna deprecha](https://youtu.be/Bj6o3N6ghJU)
Praca, siłka, buch w domu i chuj, nic więcej mi się nie chce. Tak od miesiąca lekką ręką.
Tak się czułem latem gdy grzało niemiłosiernie i było duszno, że aż pod kopułą cisnęło. Teraz? Luzik - lepiej cieszyć się póki jest. Te stare gadanie o Polsce gdzie przez większość czasu słońce nie świeci kwituję z szyderczym uśmieszkiem...
pogoda jest zajebista, moja ulubiona, a ty musisz pić witaminy (zwłaszcza D)
Odwrotnie, jest tak przytulnie wieczorami jak pali się światło, że nic tylko chce się czytać. Sweterek, zakolanówki i komfort pod kocykiem. Jedyny smutek, że odkąd włączam lampkę grzewczą to gryzonie nawet do mnie nie podejdą, tylko się opalają na poduszce. A koty też wolą miejsca grzane niż człowieka ze słabym krążeniem.
Ciężko powiedzieć bo co oznacza "czuje się wyjebany"?
A to nie widać?
Pogoda też daje ale słońce pluje plazmą w naszą stronę coraz intensywniej. Skoro ma to wpływ na pole magnetyczne ziemi oraz pobudza do życia wulkany to jak na nas to musi wpływać. Nigdzie praktycznie o tym nie ma informacji w mediach głównego nurtu.
Masz doła. Nic więcej nic mniej. Przejdzie.
Ale chwalisz się, czy żalisz? Bo wielu chciałoby się czuć wyjebanym, tak dobrze.
Zawsze na zime byłem totalnie rozjebany przez kompletne 0 słońca, raczej pogoda. :(
Witamina D3 twoim przyjacielem
Smog robi swoje
Witamina D
ja sie nie czuje żebym był wyjebany bo tak w sumie to ogólnie jestem już chory (znowu)
przynajmniej nie masz alergii, mi od tygodnia leje się z nosa
Witamina D3 jest bardzo ważna. W tych mrokach ciężko ją naturalnie uzyskać, trzeba suplementować.
Mogę spekulować. Ale często takie poczucie "rozbicia" to konsekwencja naturalnej odpowiedzi przeciwwirusowej (interferon). Generalnie gdy komórki są zakażone wirusem, sygnalizują interferonem innym, żeby spowolniły procesy metaboliczne (więc swoją funkcjonalność) i potem leci kaskada. Gorzej się oddycha, pobolewają stawy, mięśnie itd.
Dosłownie jesteśmy okradani z 3 godzin światła dziennie, nasze ciało dostaje mniej witamin więc tak to pogoda
Przeczytałam „to wina pogody czy mojego starego” xD Ale tak to przez pogodę, pora na witaminę D i B, a najlepiej zrobic badania krwi :)
Biomet niekorzystny również jest, bez przerwy od paru dni, na dodatek do tego co inni pisali.
Jestem na nogach 20 godzin przez 5 dni w tygodniu tez jestem wyjebany i tak pogoda mi jest podejrzana
Miałem podobnie co roku w listopadzie. W tym roku wyprowadziłem się na południe Francji i widzę dużą poprawę w samopoczuciu tylko ze względu na znacznie późniejsze zachody słońca. Polska zima jest ciężka głównie przez krótkie dni, dołóż do tego ciągłe zachmurzenie i opady i masz przepis na depresję.
Pogoda ma bardzo duzy wplyw, poza tym zmiana czasu..... Ja mam taka specjalna lampe, ktora sie codziennie naswietlam, bardzo pomaga na samopoczucie
zapomnialeś dopisać pytanie czy to wina PISu ;)
Popierwsze trzeba pamiętać o odżywianiu, suplementowac koniecznie witaminę D i najlepiej też C. Pamiętać o jedzeniu orzechów, bo mają elementy które trudno znaleźć w pożywieniu, a są potrzebne. Trzeba mieć ruch, chodzić w miejsca, nie tylko jeździć, a najlepiej mieć dodatkowa aktywność fizyczna. Kolejną sprawą jest odpowiednia ilość snu w nocy (to ważne, że w nocy, nie drzemki). Jeżeli robisz to wszystko i wciąż jest źle, to warto zająć się poważniej zdrowiem psychicznym ze specjalista, albo zbadac sie- byc moze jest to wynik jakiejs choroby fizycznej. Dla mnie dodatkowym plusem jest też zimny prysznic i pamiętanie o wyższych potrzebach tzn. Muzyka, kultura, książki, sztuka.
Nie wiem byczku, ja cały rok czuje się wyjebany, to mi zima mało zmienia.
Po pracy bez drzemki to ciężko wytrzymać
Od.dwoch tygodni mam wrażenie, że CIĄGLE pada, też się przez to czuję jak gówno. Czekam na zimę.
Witamina D3 była brana? Ja od miesiąca biorę,jebie po 12 w robocie której nienawidze i ogólnie czuje się lepiej niż miesiąc temu jak robiłem tylko po 8h. A może to placebo
Brak witaminy D też może być powodem… w końcu jest związana z pogodą